:)

:)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 26

(Od autorki) Dobra, dostaję coraz więcej gróźb i boję się o swoje życie ;) Ale piszę dalej, czyli co ? Odważna ze mnie babka :P A tak w ogóle, stwierdziłam 2 rzeczy, kiedy przeczytałam 1 rozdział tej mini serii o Naruto Gaiden. Sasuke to totalny skurwysyn (inaczej się nie da tego nazwać), a Sakura to masochistka. Ta kobieta nie ma do siebie szacunku, serio.

***



- Co…co się stało ?
Hinata rozejrzała się po salonie, spanikowana. Przez chwilę zastanawiała się, co ją obudziło. Zły sen? Raczej nie, nic nie pamięta. Hałas? To możliwe.
Wstała z kanapy i przeszła się po mieszkaniu, zaglądając w każdy kąt. Niczego, ani nikogo nie znalazła, a jednak niepokój pozostał. Sprawdziła czy drzwi, aby na pewno są dobrze zamknięte. Tą samą czynność powtórzyła ze wszystkimi oknami, pomimo, że mieszkała na ostatnim piętrze.
Staranne upewnienie się, czy nikogo nie ma w mieszkaniu, nie na wiele się zdało. Poszła do łazienki, by przemyć twarz zimną wodą, w nadziei, że to uspokoi jej nerwy. Zerknęła na swoje odbicie w lustrze, nad umywalką. Pod jej spuchniętymi i czerwonymi oczami były wory, jakby nie spała od kilku dniu. Jej włosy zaczynały być lekko tłuste. W dodatku ta jej bladość. Wyglądała jak chodzący trup i tak się czuła. Tylko kilka godzin i taka zmiana w człowieku.
Poczuła lekkie zawroty głowy, więc wyszła z łazienki, poszła do salonu i położyła się z powrotem na kanapie. Okryła się kocem i zwinęła w kłębek. Nie mogła spać w swoim łóżku. Już próbowała i wciąż czuła ten zapach…jego zapach.
Zacisnęła mocno powieki, modląc się, aby sen szybko przyszedł. Tylko podczas snu mogła się uwolnić od tego bólu i uczucia samotności. Tak silnej, że aż nie do zniesienia. Pragnienie poczucia chwilowej ulgi, w końcu pozwoliło jej zasnąć.
Nie wiedziała jedynie, że nie tylko ona poczuła ten dziwny niepokój. Kurama, który korzystał z nieobecności właścicieli i spał na ich łóżku, obudził się w tym samym momencie co jego pani i krążył po sypialni. Skamlał cicho, chodząc w kółko. Jakby szukał sposobu na to by się wydostać z klatki.

***

Sasuke przez całą noc chodził po ulicach miasta. Najdziwniejsze, było to, że nie zdawał sobie sprawy z upływu czasu. Dopiero, gdy zaczęło świtać zdziwił się, że potrzebował aż tyle czasu by uporządkować w głowie wszystkie sprawy.
Przeszedł całą Konohę chyba wzdłuż i wszerz. Nikt go nie zaczepił, ani nie próbował okraść. Zupełnie jakby nad jego głową świecił neon o treści: Nie podchodzić, bo w pysk!
Można powiedzieć, że zatoczył koło, ponieważ i tak musiał wrócić pod swój stary dom. Zostawił tam swój motor. Lecz zamiast nim pojechać, po prostu poprowadził go w stronę akademika. Kiedy go zaparkował i wszedł do środka, tak jak się spodziewał, poczuł że znalazł się w nierzeczywistym świecie. Wszystko tu było takie znajome, dobre…a jednocześnie obce. Może dlatego, że nie czuł się już sobą.
Poszedł na górę, do swojego pokoju. Wąż w terrarium zasyczał na jego widok. Widząc swoje łóżko, Uchiha poczuł skutki całonocnego spaceru. Nie zawracał sobie głowy tym, by się przebrać. Zasnął kamiennym snem, gdy tylko jego ciało dotknęło materaca.
Półtorej godziny później Sakura, gwałtownym ruchem otworzyła drzwi jego pokoju.
- Sasuke, nie widziałeś… - urwała, kiedy zobaczyła, że ten wciąż śpi. Zaskoczyło ją jednak, że we wczorajszym ubraniu.
Podeszła do jego łóżka, przykucnęła i dotknęła jego włosów. Nie poruszył się pod wpływem jej dotyku, choć zwykle miał lekki sen. Głaszcząc go po głowie, dziewczyna wyczuła na niej guza. Musiał bardzo mocno nią w coś uderzyć.
- Boże, co ty robiłeś ?
Jest poobijany i wyczerpany, a ona nie wie dlaczego? Ani co się w ogóle stało?
Wstała z klęczek i przykryła chłopaka kocem. Pod kołdrą byłoby mu za gorąco. Potem delikatnie dotknęła wargami jego czoła.
- Przepraszam – wyszeptała – Zrobię coś byś zrozumiał, że jestem z tobą. Nie ważne w co się wpakowałeś.
Wyszła z pokoju, posyłając Sasuke jeszcze jedno, współczujące spojrzenie.

***

Hinate obudził dzwonek do drzwi. Na początku nie chciała ich otwierać, ale pomyślała, że nie może się tutaj chować do końca życia. Niewiele się zastanawiając, wstała i poszła je otworzyć. Nie zerknęła nawet przez wizjer.
Na progu stała uśmiechnięta Sakura. Jej wesoła mina, zmieniła się w zatroskaną, gdy zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka.
- Cześć Hi… O matko – przyłożyła swoją rękę do czoła Hyugi – Co ci się stało? Jesteś chora?
Hinata zadrżała. Nie z zimna, lecz co ciekawe, ze złości. Szybkim ruchem, odtrąciła rękę przyjaciółki, wprawiając ją w zdumienie.
- Hinata? – rzuciła Haruno, w osłupieniu.
- Po co przyszłaś? – spytała dziewczyna, niby zdawkowo, a jednak z nutą wrogości. Grzywka opadała jej nieco na oczy. Dzięki temu granatowo-włosa mogła, w miarę możliwości, ukryć swoje emocje.
- Ja… - dziewczyna była mocno zdezorientowana, tak niecodziennym zachowaniem przyjaciółki – To znaczy… Niedługo zaczynają się wykłady i… chciałam o czymś porozmawiać z Naruto, więc pomyślałam…
- Jego tu nie ma, a ja na żadne zajęcia nie idę. Wyjdź – odwróciła się plecami do Sakury i zostawiła ją samą w przedpokoju. Haruno dopiero po chwili się otrząsnęła i pobiegła do salonu za Hyugą.
- Moment, co znaczy, że nie idziesz? – Sakura zauważyła wtedy rozłożone posłanie na dużej, białej kanapie – Co to, spałaś tu?
- Tak. Możesz już wyjść?
- Nie – różowo-włosa podeszła do okien i rozsunęła rolety – Tak lepiej. Było tu ciemno jak w grobie A teraz – zaczęła popychać Hinate w stronę łazienki – Idź się umyj, a potem pogadamy.
- Możesz mnie nie dotykać! – dziewczyna ponownie ją odepchnęła. Przez ten gwałtowny ruch, grzywka Hinaty rozwiała się i Haruno mogła zobaczyć jej spojrzenie. Z wrażenia wstrząsnął ją dreszcz. Białe oczy iskrzyły złością, wyrzutem i niczym więcej. Ale jednocześnie były pozbawione blasku, zupełnie jakby uszło z nich życie. Były takie matowe…i smutne.
„Co…Do licha co mogło ją doprowadzić do takiego stanu?”
- Dobrze – odrzekła spokojnie, odsuwając się od Hyugi – Nie dotknę cię, ale masz mi wszystko powiedzieć. Czemu Naruto tu nie ma?
- Był, ale go nie wpuściłam – powiedziała Hinata, a raczej mruknęła.
- Dlaczego? Przecież byliście wczoraj umówieni. Czekałam z nim na ciebie i…
- Jak możesz pytać?! – Sakura aż podskoczyła na ten niespodziewany wybuch. Rozdrażnienie zaczęło jej się udzielać.
- Pytam, bo nie rozumiem! Jaki był niby powód, aby…
- Widziałam – przerwała jej wpół zdania – Widziałam jak na mnie czekaliście – Hinata położyła nacisk na słowo „jak”. Haruno jednak nic z tego nie zrozumiała i zamrugała szybko powiekami.
- Jak ? Normalnie czekaliśmy, a jak niby można czekać? Skoro przyszłaś to czemu się nie ode…
- Dlaczego? – spytała cicho Hyuga, bardziej w przestrzeń niż do przyjaciółki – Dlaczego oboje tak się zachowujecie? Jakby się nic nie stało. Ja nigdy bym się nie spodziewała, że wy… Nie rozumiesz?! Nie rozumiesz, że powiedzenie mi prawdy jest mniej bolesne niż ukrywanie tego?!
- Ale czego Hi… - różowo-włosa zobaczyła jak Hinata siada na podłodze – Hinata, słabo ci? – przestraszyła się, że coś jej jest.
- Kiedy przyszłam wy…byliście zajęci…sobą...
- Że co? O czym ty…
Sakura zawahała się na chwilę. Coś jej wpadło do głowy.
Sakura, nienawidzę ludzi, którzy okłamują samych siebie.
„Nie mów, że…że ona wtedy…i pomyślała, że…”
Haruno nie potrafiła powstrzymać chichotu. No czegoś takiego to już dawno nie widziała. Nieporozumienie jak z telenoweli. O rany, naprawdę chciało jej się śmiać.
- Ty…ty się śmiejesz?! – w głosie Hinaty słychać było niedowierzanie.
Sakura jakby się otrząsnęła. Zdała się sobie sprawę, że z perspektywy przyjaciółki zachowuje się jak suka. Zaczęła energicznie potrząsać głową i rękami.
- Nie sorry, sorry. Tylko… - powstrzymała wesołość – Ja nie mogę, ale ty masz wyczucie czasu!
- No mam – odparła i spięła się w sobie, czekając na najgorsze.
- I ty…załamałaś się, bo myślałaś, że Naruto i ja… - zakryła usta dłonią, z obawy, że się nie powstrzyma i znów parsknie śmiechem. Taka afera i w dodatku o takie głupstwo. Może i głupstwo, ale Hyuga wzięła to na poważnie – Kurde, jakby ci to… - zastanowiła się chwilkę – Wstawaj – nakazała jej po chwili. Zaskoczyła tym dziewczynę na ziemi – Nie podniosę cię, bo znów dostanę. No dalej, do góry!
Hinata niepewnie wstała i obserwowała poczynania Sakury, która szukała czegoś na jej półce z książkami.
- O, ta może być – z jednej z przegródek, wyjęła tom encyklopedii, całkiem sporych rozmiarów. Potem stanęła tyłem do wejścia do pokoju i położyła książkę na ziemi – Chodź tu – przywołała ją ruchem dłoni.
Hyuga stanęła naprzeciwko różowo-włosej. Nie widziała o co tej chodzi. Była zupełnie zbita z tropu.
- Co ty…
- Przepraszam, mam nadzieję, że nie zniszczę książki. Ale chyba aż tak ciężka nie jestem – Sakura stanęła na encyklopedii, co dodało jej kilkunastu centymetrów. Później złapała Hinate za ramiona i pochyliła nad nią głowę. Dzięki książce, była teraz wyższa, od dziewczyny. Wszystko to zrobiła w dość szybkim tempie.
Granatowo-włosa aż rozchyliła usta z zaskoczenia. A następne słowa Haruno, tylko to zaskoczenie powiększyły.
- Wiesz, że jak ktoś teraz wejdzie do pokoju, to weźmie nas za lesbijki.
Dziewczyny stały tak przez dobre 2 minuty. Dopiero wówczas do Hinaty, zaczął dochodzić sens tych słów.
- Ja…to...wy…to znaczy, że…- jąkała się nie mogąc sklecić zdania.
Sakura jednak znów zaczęła się uśmiechać, gdy zobaczyła w białych oczach Hyugi, powracający blask. Wracał powoli, ale jednak wracał.
- Zamiast całowania, dostałam niezły ochrzan. Mała, on mnie rugał, ponieważ chciałam zostawić Sasuke. Ale był zły – zamyśliła się przypominając sobie tamten moment – W każdym razie, wybił mi to z głowy. Albo inaczej, pstryknął palcami i nagle pojawiły się we mnie nowe pokłady siły. Rany boskie, jakaś ty głupia – puknęła Hinate w czoło palcami.
- Ałć – jęknęła cicho i złapała się za czoło.
- Powiedziałam głupia! – Haruno zeszła z książki na podłogę – On poza tobą świata nie widzi. Zresztą, jak widzę, ty masz tak samo. Kurde ten twój brak pewności siebie, kiedyś cię wpędzi w kłopoty – podniosła gruby tom i odniosła go na regał. Kiedy się odwróciła, okazało się, że Hyuga nie ruszyła się ani milimetr.
Hinata znów przeżywała wczorajszą rozmowę przez drzwi.
- Wynoś się !
- Odejdź. To…to kon…
- Boże, co ja zrobiłam ?! – krzyknęła, gdy naga prawda do niej dotarła. Biegiem rzuciła się w stronę wyjścia.
- Ej, ej czekaj – Sakura pobiegła za nią, i chwyciła dziewczynę za ramię, zanim ta wypadła z mieszkania – Gdzie ty lecisz?
- Jak to gdzie? Muszę do niego iść!
- Ale w akademika go nie ma.
Hyuga nagle znieruchomiała. Zdała sobie z czegoś sprawę.
- Kiedy sprawdzałaś, że go nie ma? – spytała przyjaciółki wprost.
- Nie wiem. Niedługo przed wyjściem. Łóżko miał nieruszone, więc pomyślałam, że nocuje u ciebie i… - zacięła się. Mina jej zrzedła. Obie dziewczyny w jednym momencie pomyślały o tym samym.
Hinata, której dosłownie przed chwilą, wielki ciężar spadł z serca i jednocześnie została obarczona wielkimi wyrzutami sumienia, poczuła, że złe przeczucia, których doświadczyła kilka godzin temu, mogły nie być wyobrażeniem.
Jeśli Naruto nie spał ani u Hinaty w mieszkaniu, ani w akademiku, to gdzie był przez całą noc? I gdzie jest teraz?

***

- Nie, nie było go u mnie – słowa Ero-wujka wzmogły niepokój dziewcząt – Dlaczego po prostu do niego nie zadzwonicie ?
- Nie ma ze sobą telefonu – wyjaśniła Hinata – Zostawił go w szatni, po treningu.
- Ach, nierozważny chłopak. Słuchaj, na pewno nie ma się czym martwić.
- Mam nadzieję, że nie ma, ale… - nie sprecyzowała swoich obaw – W każdym razie, przepraszam, że pana niepokoiłam. Do widzenia – rozłączyła się i położyła komórkę na stole.
- Więc u wujka, też go nie było – rzekła Sakura i zaczęła w nerwowym geście strzelać palcami – Dobra – zdecydowanym ruchem wstała z kanapy i ruszyła w stronę wyjścia – Nie owijam w bawełnę. Takie zniknięcie to nie w jego stylu i dobrze o tym wiemy. Ściągnę wszystkich i będziemy go szukać.
- Czekaj – zawołała za nią Hyuga – Ja też muszę iść.
- Co to, to nie, moja droga – powiedziała Haruno, tonem nie znoszącym sprzeciwu – Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć. Najpierw się umyj, zmień ciuchy i zjedz coś. Nie chcę się bać też o ciebie – poklepała dziewczynę po ramieniu – Nie martw się, będzie dobrze.
Hinata pokiwała głowę, ale wcale nie była pewna, czy to aby na pewno prawda. Po wyjściu Sakury, jeszcze kilka minut stała w przedpokoju  z zaciśniętymi dłońmi. Znowu chciało jej się płakać, ale tym razem z poczucia winy, z własnej głupoty, z bezsilności.
W głowie krążyło jej wciąż to samo zdanie.
„Gdybym go wpuściła, nie doszło by do tego”
- Gdybym go wpuściła – powiedziała na głos – Byłby tu bezpieczny, ze mną – osunęła się na podłogę, tracąc wszystkie siły.

***

Jiraiya pożegnał się Hinatą i włożył komórkę do kieszeni. Pomimo, że przed chwilą jego głos był spokojny i pewny siebie, to jego wyraz twarzy absolutnie nie oddawał tych emocji. Prawdę mówiąc, był przerażony.
Tak szybko na ile pozwalał mu jego wiek, wybiegł na korytarz ze swojego gabinetu i popędził prosto do biura pani prezydent. Otworzył drzwi i wręcz wpadł do środka.
- Jiraiya, mówiłam, że masz puk… - Tsunade zaskoczyła mina jej podwładnego.
- Naruto zniknął – kiedy mężczyzna to powiedział, długopis w dłoni Tsunade, upadł na ziemię, z cichym trzaskiem.

***

W akademiku, w pokoju wspólnym zgromadziła się grupka młodych ludzi. Sakura, Sai, Kiba, Shino, Choji, Ino, Gaara, Kankarou, Temari, Neji, Tenten i Lee. Żadne z nich nie poszło dziś na wykłady, ze względu na wiadomość, jaką każdy z nich otrzymał od Haruno.
- Czemu po prostu nie zadzwonimy na policję? – spytał się Choji, całej reszty.
- To nic nie da – odpowiedziała Tenten – Naruto jest pełnoletni, więc zgłoszenia o zaginięciu przyjmą dopiero po 24 godzinach. Minęło zbyt mało czasu.
- Na razie musimy działać sami – rzekła Sakura – Myślę, że zrobimy tak…
- A Sasuke ? Nie pomoże nam? – spytał Gaara.
Różowo-włosa zerknęła w stronę schodów na piętro.
- Śpi teraz. Nie budziłam go, jest wykończony. Powiem mu później.
Gaara wzruszył ramionami. Był odmiennego zdania. Uważał, że każda pomoc, nawet Uchihy się przyda, ale nic nie powiedział.
- Będzie tak – Haruno zaczęła wszystkim rozdzielać zadania – Ja, Ino i Sai sprawdzimy szpitale. Mógł mieć jakiś wypadek – „Błagam oby nie” dodała w myślach – Gaara, Kankarou i Temari obszukajcie cały kampus, wszystkie budynki, sale i tak dalej. Neji, Tenten i Lee sprawdźcie posterunki policji. Może ten głupek coś wywinął i siedzi w celi – ta opcja była mało prawdopodobna, ale nie można było jej wykluczyć  – Kiba, Shino i Choji przejdźcie się po wszystkich jego ulubionych miejscach. Jak któraś grupa coś znajdzie, dzwoni do mnie.
Nikt się nie sprzeciwiał. Plan był bardzo dobry. Na zewnątrz Kankarou zadał pytanie swojej siostrze.
- A twój chłopak? Nie zamierza pomóc szukać Naruto? – rzekł to z wyrzutem.
- Nie odbiera. Mówił, wczoraj, że pracuje cały dzień – odpowiedziała blondynka – Jak się pojawi to mu porachuje kości!

***

Leżał w ciemności…albo nie…On się w niej unosił. Lewitował, otoczony z każdej strony czernią. Ciemność, głucha cisza i nic więcej. Miał już jej dość. Chciał się z niej wydostać. Całą swoją siłą woli, próbował polecieć w górę. Z czasem zaczęło mu się to udawać.Leciał w górę, a może raczej płynął, jak w oceanie.
Czerń zmieniła się w szarość. Potem szary zamienił się w biały. Był już prawie u celu i wówczas…zaczął tego żałować. Nastąpiła kolejna zmiana barwy. Z każdej strony otoczyły go czerwone płomienie. Unosił się wśród nich i nie mógł się wydostać. Miał wrażenie, że zaraz w nich spłonie.
- Naruto!
Ta kobieta znowu krzyczy. Ale czemu akurat jego imię?  W jej głosie słychać tyle strachu. Boi się o niego? Ale dlaczego?
- Naruto!
Przed chwilą nie mógł znaleźć wyjścia z tego ognia, ale krzyk tej kobiety, zdawał się wskazywać mu drogę. Zamknął oczy i pozwolił się unosić w jego kierunku. Czerwień zniknęła, ale było coraz więcej światła. Tak…światło…już blisko…
Otworzył oczy. W końcu był przytomny.
Znajdował się w obcym miejscu, ale nie ono było ważne. Ważne było jego położenie. Siedział na dużym metalowym krześle, przyśrubowanym do podłogi. Nie mógł ruszyć rękami, ani nogami. Zdaje się, że ręce miał związane z tyłu, jakimś sznurem. Zerknął na swoje nogi. Tam nie było sznura. Były za to kajdanki, dwie pary. Każda z nich przykuwała jedną z jego nóg do krzesła.
„Co tu się kurwa dzieje?”
Pomieszczenie nie było duże. Za to było praktycznie puste. Było tam tylko krzesło, do którego był przywiązany, okno i drzwi. Nic poza tym. Za oknem było widać jedynie kilka drzew. Był dzień, a jego ostatnie wspomnienia pochodziły z późnego wieczoru. Musi tu być bardzo długo. Czuł to, ponieważ wszystkie mięśnie miał zdrętwiałe, chciało mu się jeść i pić.
„Cholera ile ja tu siedzę?”
Ostatnie co pamiętał to pożar, wpadł w jakąś panikę (której nawet teraz nie potrafił wytłumaczyć), a później oberwał czymś w głowę. I na tym koniec, pusta kartka.
Jego sytuacja była bardzo nieciekawa, ale nie panikował, tak jak na widok ognia. Wręcz przeciwnie. Adrenalina w jego żyłach sprawiła, że zaczął myśleć bardzo logicznie i dokładnie przeanalizował swoją sytuację.
Zaczął nasłuchiwać. Ściany w tym domu były cienkie, bo zdołał usłyszeć czyjeś głosy. Ktoś był w pokoju obok. Minutę później usłyszał kroki, chyba dwóch osób. Jedna z tych osób musiała być bardzo gruba, gdyż podłoga okropnie trzeszczała. Ci ludzie musieli się zatrzymać niedaleko drzwi, bo usłyszał fragment ich rozmowy. To byli jacyś mężczyźni.
- Co?! Mamy go trzymać jeszcze tyle godzin ?
- Szef pojawi się dopiero wieczorem. Miał jakieś spotkanie w stolicy, czy coś. Wtedy się „zajmie” naszym gnojkiem.
„Gnojkiem?! Poczekaj jak się uwolnię, to obiecuję, że tak się tobą zajmę, że cię matka nie pozna”
- Super, po prostu super. Ale ja go nie będę karmił, do kurwy nędzy.
- Bądź łaskawy. Jeszcze trochę i…
Więcej Naruto nie zdołał usłyszeć, ponieważ mężczyźni odeszli.
„Jeszcze trochę ? Jeszcze trochę i co ? Co się stanie? Szef…wieczorem…”
Wiedział już kilka rzeczy.
Po pierwsze został porwany. Przez kogo, ani dlaczego, tego nie wie.
Po drugie za kilka godzin, gdy przyjedzie ten „szef” stanie się coś złego. Grozi mu poważne niebezpieczeństwo.
Po trzecie musi się uwolnić do wieczora, inaczej będzie po nim.
Tu nie chodzi tylko o niego. Ma do kogo wrócić – Wynoś się – Zacisnął zęby na to przykre wspomnienie słów Hinaty. Ale okazało się, że one dały mu więcej siły.
- Nie mogę tu zostać – rzekł z determinacją – Muszę to naprostować – Zaczął wierzgać rękami – Czekaj na mnie, skarbie. Tak łatwo się mnie nie pozbędą.

***

Sasuke podniósł się z ociąganiem, do pozycji siedzącej. Ze zdziwieniem stwierdził, że jest przykryty kocem. Pewnie Sakura tu była. Wyjął z kieszeni telefon i zerknął na wyświetlacz. Było już popołudnie. Odespał swoje.
Wstał z łóżka i poszedł do łazienki się przebrać. Następnie schował broń bezpiecznie do swojej kryjówki. Nie może wszędzie z nią łazić.
Wyszedł z pokoju i zszedł na parter. Co dziwne, nikogo w budynku nie było. Nie było słychać żadnych głosów, kroków, kompletnie nic. Gdzie się wszyscy podziali? A zresztą nieważne.
Wyszedł na zewnątrz i poszedł się przejść. Dużo ostatnio robi tych spacerów, ale przewietrzenie się zawsze pomagało mu myśleć. Pogodził się już z prawdą, w jakimś tam stopniu, ale wciąż o nie myślał o pewnej ważnej rzeczy. A mianowicie co ma teraz robić ?
Nie musi już szukać brata. Tamten sam po niego przyjdzie, ale dopiero, gdy stanie się mu równy. Ale co to ma niby oznaczać? Co ma zrobić, aby stać na równi z Itachim? Ma dalej pracować u Orochimaru? Ta opcja nie jawiła mu się zbyt różowo. Nie chciał mieć z tym gadem już nic wspólnego, ale w takim razie jak ma zdobyć siłę, której potrzebuje?
Tak, ta kwestia wymaga rozważenia.
Tak, w ogóle, czy może żyć jak dawniej? Tutaj, ze wszystkimi? Czy to rozsądne i czy w ogóle bezpieczne? Dla niego i…i dla innych.
- O Sasuke, już jesteś
Z zamyślenia wyrwał go głos profesora Yamato. Uchiha nawet nie zauważył, że zawędrował pod swoją uczelnię.
- Jesteś na czas. Chodź, mam dla ciebie robotę.
No tak, przecież zamiast poprawek miał zrobić dzisiaj jakieś porządki w dokumentach, czy tam archiwach. Kompletnie o tym zapomniał. Ale co się dziwić, miał w końcu do tego prawo. Lekko zirytowany poszedł za profesorem.
- Chyba nie zapomniałeś, prawda? Dałem ci taką taryfę ulgową, ponieważ wcześniej byłeś jednym z najlepszych studentów, plus do tego Uzumaki nie dawał mi spokoju. Powinieneś być wdzięczny.
„Tak, zapomniałem o tych pierdolonych porządkach, ponieważ okazało się, że mój brat zabił mi rodzinę, która nawiasem mówiąc wzorowymi obywatelami nie była. A do tego, razem z braciszkiem, postanowiliśmy zabawić się w podchody i zobaczyć, któremu z nas uda się zabić tego drugiego”
- Nie zapomniałem, profesorze.
Archiwum na tej cholernej uczelni było, jak to ujął Sasuke – W chuj olbrzymie. I on miał w nim zrobić porządek ?! Bez jaj!
A dokładnie, jego zadanie polegało na przejrzeniu wszystkich dokumentów, zdjęć i filmów i zdecydowaniu, czy przydadzą się one na wykładach, czy nie. I jeśli nie, to ma je wyrzucić. A tego dziadostwa mało nie było.
Po godzinie pracy, miał już dość. Te porąbane obrazki i literki skakały mu przed oczami. Po cholerę on tam w ogóle siedzi?! Ma ważniejsze rzeczy do roboty niż segregacja papierków.
W końcu odłożył dokumenty na bok i skupił się na filmach. Większość z nich były nagrane na kasetach. Sasuke zdziwił się, że po takim czasie wciąż działają. One oraz odtwarzacz, który nadawał się do muzeum. Po przejrzeniu dwóch filmów, wrzucił oba do śmieci i wziął do ręki kolejną kasetę.
- Przemowa Prezydenta Namikaze bla bla z okazji bla bla rocznicy czegoś tam – przeczytał napis na pudełku – Porywający materiał.
Włożył kasetę do odtwarzacza i zaczął oglądać, jak blond-włosy prezydent porywająco przemawia do tłumu.
- Ale super…po prostu bomba… - czuł, że znowu zaczyna przysypiać.
Na tym podeście, ozdobionym balonami, oprócz Namikaze stał jego zastępca oraz żona. Czerwono-włosa i całkiem ładna kobieta.
- Ja nie mogę, ale ci politycy mają gadane.
Kiedy Minato skończył przemowę, tłum zaczął klaskać i wiwatować. Wystrzelono nawet fajerwerki. Kiedy na niebie, rozbłysły sztuczne ognie, Sasuke nagle się rozbudził. Coś na filmie przykuło jego uwagę.
Podszedł do telewizora i cofnął film. Potem jeszcze raz. Niemożliwe, aby się mylił.
- Co to, kuźwa jest ?!
Natychmiast wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer Naruto. Nie odbierał. Później zadzwonił do Hinaty. Włączyła się sekretarka.
- Najpierw nikogo nie ma, teraz nikt nie odbiera. Co to ma być?
Trzecie połączenie zostało już odebrane.
- Sasuke ? – odezwał się głos Sakury.
- Hej, wiesz, gdzie jest Naruto? Muszę z nim pogadać.
- Tylko, że wiesz…Powinnam ci powiedzieć wcześniej, ale nie chciałam cię budzić i…
- Powiedzieć mi co?
- Naruto zaginął. Właśnie chcieliśmy iść na policję. Niedługo minie doba i…
Uchiha nie słuchał już. Rozłączył się. Czuł się jak człowiek, który został porażony przez piorun.

***
(Od autorki) Dobra, spróbuję odpowiedzieć na pytanie Pawła.
Nie mam tyle doświadczenia co Przemek, ale swoje napisałam, więc chyba mogę się wypowiedzieć. Czy pisanie to przyjemność? To trzeba lubić, inaczej się daleko nie zajdzie. Na pewno znasz blog, który zakończył działalność po 1 lub 2 rozdziałach. Wymigał się brakiem weny lub czasu. To trzeba lubić, pisanie i zabawę swoją wyobraźnią. Przynajmniej tak sądzę.
Sama mam z tego dużo zabawy. I jeśli myślicie, że nie ma z tego frajdy, bo już wszystko wiem, to nie jest prawda.. Nigdy nie wiem co będzie dalej i muszę to wymyślić. Fantastycznie jest, kiedy nagle wpadniesz na pomysł i nie możesz wytrzymać, aby to nareszcie spisać i zobaczyć jak wyjdzie. Właśnie tak, piszę co widzę w głowie. Naprawdę kocham te momenty. Ale najwięcej wymyślam przy laptopie jednak.
 To co ja czuję, gdy piszę to ekscytacja, a potem duma, gdy uda mi się skończyć na czas. A jak widzę, że pojawia się komentarz to aż skaczę na łóżku. Naprawdę fajnie być bloggerką, ale trzeba mieć czas na to. Pisanie rozdziału nie zajmuje chwilki.
Czy się wzoruje na blogu Przemka? Cóż na pewno jego opowiadanie zachęciło mnie do napisanie czegoś własnego. Choć myślałam, że dociągnę najwyżej do 5 rozdziałów :P ale poszłam dalej. Staram się wzorować na mandze, to na pewno. Jeśli zaś chodzi o Uniwersytet Konoha to...hmm może po prostu ja i Przemek mamy podobną wyobraźnię.
Dziękuję za miłe słowa. Super jest wiedzieć, że to co piszę się komuś podoba. Dziękuję i do zobaczenia


9 komentarzy:

  1. Jak miło, że chciało Ci się odpisać, uwierz jest mi z tego powodu bardzo miło ! Muszę się przyznać, że moje pytanie było tylko upewnieniem się w jaki sposób interpretujecie własne twory.(Paweł taki mądry!) Cieszę się, że wasze prace są tworzone z prawdziwą pasją i to utwierdza mnie tylko w tym, że warto czytać historie pisane przez "szarych" ludzi a nie jakiś wielkich pisarzy. Co nie znaczy, że czytanie książek jest złe! Jestem na prawdę zafascynowany czym staje się takie "czysto blogowe pisanie". Wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu gdy któreś z was napiszę prawdziwą książkę i znacznie na tym zarabiać.

    Co do czerpania przyjemności mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty. Sam często gdy coś "stworzę" nie mogę się powstrzymać od pokazania tego komuś, nie musi to być oczywiście opowiadanie, ale cokolwiek innego co sprawia nam przyjemność i jest godne pokazania. Ty w tej chwili możesz być zadowolona z tego co tworzysz, ponieważ masz swoje grono "fanów", a z tego co wiem miłe słowa i zawsze motywują do działania !

    A jeżeli chodzi o wzorowanie się, nie przejmuj się tym. Nie powinienem nawet o tym wspominać by nie namieszać Ci w głowie. Nawet ja często miałem tak, że po przeczytaniu dużej ilości rozdziałów Przemka lub czegokolwiek (dajmy na to książek SW) później wszystko utożsamiałem z tym "uniwersum". Wzorowanie się na czymś dobrym nie jest złe, wręcz przeciwnie, tak jak w twoim przypadku, może ulepszyć dany "twór". Chodzi mi o to byś nagle nie zaczęła diametralnie zmieniać swojego opowiadania (które jest cudne <3) bo wydaje Ci się, że za bardzo upodabnia się do innego tekstu.

    Podsumowując, wszystko jest w jak najlepszym porządku, kontynuuj to co robisz. Nie przejmuj się wzorowaniem się czy "kopiowaniem" bo nie to jest ważne. Chociaż rozdziały są coraz lepsze staraj się jeszcze bardziej by w pewnym momencie, kiedyś w odległej przyszłości, najdzie Cię ochota żeby przestać robić to co robisz wybiła tę myśl z głowy i napisała kolejny rozdział !
    Trzymaj się, weny życzę (czy Ty jej jeszcze na prawdę potrzebujesz ? :D) i rób to co robisz bo wychodzi Ci znakomicie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik super ;-) jestem strasznie ciekawa co sasuke zobaczył na tym filmie i co się stanie z naruto :-D jak się z tego wydostanie i wogole xp życzę weny na następny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) śledzę twoje opowiadanie od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się dodać komentarz, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe długiego milczenia :) podoba mi się ta historia i bardzo bym chciała dobrnąć do happy end'u :) tak tylko dodając parę groszy od siebie na temat Naruto Gaiden - musze się całkowicie z Tobą zgodzić, z resztą ja zawsze wolałam Itachi'ego, nawet kiedy był "zły" i Hinatę zamiast Sakury, więc upadek wspomnianej przez ciebie dwójki mnie nie boli :) nie przedłużając, mam małe pytanko... X rozdziałów wstecz pisałaś, że Minato ostatecznie NIE został prezydentem, jeśli mnie pamięć nie oszukuje a tu nagle przemówienie prezydenta Namikaze... Tak tylko chciałam wiedzieć, która wersja jest aktualna. :) postaram się regularnie komentować nowe rozdziały, dziś nie napiszę jednak nic więcej, późna już godzina i wypadałoby się przespać :) trzymaj się ciepło ;) @leksandra

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Ogólnie bardzo dużo się dzieje
    Martwię się tylko o Naruto. I oczywiście jestem bardzo ciekawa co zobaczył Sasuke na tych filmach. Mam pewne podejrzenia co do tego lecz...nie mogę ich zdradzic. Życzę dużo weny i ochoty na pisanie kolejnych rozdziałów. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. To mój ostatni komentarz u ciebie, nie mam nawet ochoty opisywać tego rozdziału. Chcesz sama komentarzy a nie dajesz ich innym. To jest egoistyczne. Sam chapter jedt spoko alr dupy nie urywa. Akcje za bardzo mdła, to moje udczucie. Całość jest po prosgu bez krzty działania, co może wprowadzić w błąd, gxy ktoś czytał pozostałe notki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, rozumiem, że rozdział może się nie podobać, ale nie będę milczeć jak ktoś mnie obraża. Nazywasz mnie egoistką, bo nie komentuje ? Spytaj Przemka i Ai, czy nie komentowałam. Chyba że mówiłeś tylko o swoim blogu.
      Tak się składa, że przez ostatnie choroby musiałam nadrobić w szkole dużo rzeczy. Myślę o medycynie, więc muszę uczyć się na poziomie. Twój blog i blog Bler zapisałam sobie na zakładce aby go przeczytać gdy będę miała czas. Twojego już tam nie ma. Nie będę czytać gościa, który mnie obraża choć w życiu mnie na oczy nie widział. Nawet nie wiesz jak się nazywam.
      Aleksandra na górze powiedziała, że komentuje pierwszy raz. Czy to że wcześniej nic nie mówiła oznacza że myśli egoistycznie? No bez jaj.
      Nic nie napisałam w stylu "każdy ma zostawić komentarz, rozkaz!" po prostu powiedziałam, że to jest miłe. Chyba oczywiste. Krytyka rozdziału proszę bardzo, mówienie o mnie coś złego, nie podaruje.
      Tylko tyle chciałam powiedzieć

      Usuń
    2. ZAchowanie, a nie to ze jestes egoistką. Fck logic.

      Usuń
  6. Wybacz rzeczywiście mogłaś źle zinterpretować moją wypowiedź. To mogło zabrzmieć jak próba obrazy ciebie. Jednak taką nie była, mój kochany słownik w telefonie czasem rucha mnie za bardzo XD. Więc przepraszam z góry. Poza tym moja krytyka do rozdziału raczej była zdziwieniem niż samym nie podobaniem się. Twój ekspresowy styl pisania, zazwyczaj objawiał się akcją a tu taka posucha i przygotowania i wyjaśniania. Może dlatego uważasz że moja wypowiedź to niechęć. Z góry jeszcze raz przepraszam. Rzeczywiście my bad, liczę że przeprosiny przyjmiesz i odwiesisz moją karę :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no Mistrzostwo. Hinata czuje, ze stało się coś złego, BA, NAWET WIE ŻE KURAMA TEŻ TO CZUJE! I dlatego…. Idzie spać. XD No ja pierdole XD
    Szkoda mi Sakury. Przez 85% mangi jej nie lubiłam, ale potem zaczęłam czuć do niej coś w rodzaju sympatii. Teraz zaczynam zauważać jak musiało być jej ciężko, a mimo to nadal mam jej za złe tej nadmiernej wrażliwości, bezużyteczności, bezsilności.
    Nie spodziewałam się, że Hinata dowie się tak szybko o tym, że Naruto jest niewinny, ale tłumaczenie Sakury było świetne :D Poza tym, raczej za szybko się nie pogodzą zważając na to, że złapali Uzumakiego. Hinata ma wyrzuty sumienia? Nie jej wina, no :(
    Shikamaru rusza do boju! XD Mają do niego wyrzuty i to nie bez powodu. Ale w końcu pracuje.. Ale.. Temari nie wie gdzie? O.o No ok..
    W Naruto wola walki nadal iskrzy. Jakoś wątpię, żeby zdołał się uwolnić sam…. No, ale myśli o Hinacie, wiec wszystko możliwe :p
    Sasuke zaczyna się domyślać sprawy z rodzicami Naruto? I nawet zbulwersował się, jak dowiedział się o zaginięciu żabki. Coś nowego.
    Nie mogłam nawet na spokojnie przeczytać, bo mój KOCHANY brat i szwagier grają sobie w fife :((. No żal ! A co do tego co napisałaś na końcu, zgadzam się w 100 % choć sama gówno napisałam (i to jeszcze gówniane) XD
    Więc idę dalej, ale nie wiem czy przeczytam dziś wszystko.. Nauka czeka.

    OdpowiedzUsuń