:)

:)

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 21

(Od autorki) Skoro dzisiaj jest dzień kobiet, to dedykuję ten rozdział wszystkim moim czytelniczkom, w tym Ai ;) cieszę się z każdej nowej osoby, której podobają się moje wypociny. Witam i zapraszam do czytania.
A tak nawiasem mówiąc: Tak, to Shikamaru śledził Sasuke, brawo ;) widziałam, że się połapiecie.

***



Itachi stał na balkonie i obserwował nocne niebo, rozświetlane setkami fajerwerków. Nie wiedział, czy to dzisiejsze wydarzenia, czy może właśnie ten widok przyprawiły go o niepokój, który nie opuszczał go już od kilku godzin. Nie miał dowodów, a jedynie jedną, małą przesłankę, ale i tak czuł, że ma racje. Cóż, niedługo się wszystko wyjaśni.
Obserwowanie sztucznych ogni nie uspokoiło go ani trochę, ani nie oderwało go od przykrych myśli. Wrócił więc do środka, do swojej sypialni. Nie chciało mu się spać. Zszedł na dół, do salonu. Tam, na półce znalazł albumy ze zdjęciami. Zapalił światło, rozsiadł się na podłodze i zaczął je przeglądać.
Pierwszy album był, według niego nieciekawy. Prawie każde zdjęcie przedstawiało jego, w okresie niemowlęcym. Później jako roześmianego 2-latka, a potem 3-latka. Dopiero przy drugim albumie, w głowie starszego Uchihy, zaczęły pojawiać się wspomnienia.
Pamiętał doskonale, jak w wieku 4 lat rodzice powiedzieli mu, że będzie miał braciszka. Na początku był zły. Nie chciał mieć rodzeństwa, wolał być jedynakiem. Ale to było naturalne. Lecz, wszystko się zmieniło miesiąc po jego piątych urodzinach, 23 lipca.

***

Mały Itachi trzymał mocno rękę swojego taty. Szli szpitalnym korytarzem. Chłopiec czuł się nieco zagubiony. Nowe miejsce i tłum ludzi go peszył. Niektórzy byli ubrani w piżamy, a inni w białe fartuchy. Uśmiechali się do niego przyjaźnie, ale on nie odwzajemnił uśmiechu. Chciał wiedzieć, czemu tata go tu przyprowadził.
W końcu weszli do jakiejś sali. Tam, na łóżku leżała mamusia. Trzymała coś. Coś małego, owiniętego w niebieski kocyk.
- Hej Itachi – uśmiechnęła się do niego ciepło - Podejdź, musimy ci kogoś przedstawić.
Chłopiec niepewnie podszedł do łóżka. Mama podsunęła mu to „coś” pod nos. Zobaczył małą twarzyczkę. Była cała czerwona i lekko pomarszczona. Przysunął się bliżej, aby lepiej się przyjrzeć. Wtedy ta istotka zmarszczyła nosek. To było słodkie.
- Poznaj swojego młodszego braciszka – powiedział tata, który stał tuż za nim.
Aha, więc to jest jego brat! Jak się tu znalazł ? Wcześniej rodzice mówili, że jest w brzuchu mamy.
- Nazywa się Sasuke – rzekła mama.
Itachi jeszcze niedawno miał nadzieję, że jego braciszek nigdy się nie pojawi, a teraz był, a on jest zwyczajnie…szczęśliwy z tego powodu.
- Jest śliczny – powiedział to co myślał. Nie zauważył, że jego rodzice odetchnęli na to stwierdzenie z ulgą.
Chłopczyk dotknął policzka dziecka, które w tymże momencie otworzyło oczka. Była ciemne, takie jak jego.
- Mogę go potrzymać ? – spytał nieśmiało. Mama i tata ostrożnie podali mu Sasuke do rąk. Był bardzo ciężki, ale wiedział, że za wszelką cenę nie może go upuścić. Nie chce by maleństwu stała się krzywda.
- Teraz jesteś starszym bratem – powiedział tata, dotykając jego ramienia – To niesie pewne obowiązki.
- Jakie ? – spytał, zaciekawiony.
- Musisz go chronić – wyjaśniła mama – Być z nim, kiedy my nie możemy. Obiecujesz, że będziesz go chronić ?
- Obiecuję, mamusiu – wykrzyknął z dziecięcą żarliwością – Będę najlepszym starszym bratem na świecie.

***

Itachi prychnął. odkładając album na bok.
- Może, gdybym nie złożył tej obietnicy, rodzice wciąż by żyli – szepnął w ciemność.
Oglądał następne zdjęcia. Sasuke w kąpieli, w wózeczku, jego pierwsze urodziny. Czemu tych fotografii jest mniej niż jego własnych ? Licho wie.
Dalsze zdjęcia nie przedstawiały pojedynczych osób. Zawsze był on z Sasuke, albo tylko rodzice lub po prostu cała rodzinka. Uroczystości w przedszkolu Sasuke, w jego szkole, na wakacjach lub po prostu zwykłe, codzienne chwile. Szczęśliwa rodzina.
Wszystko się zmieniło niedługo przed szóstymi urodzinami Sasuke. Itachi się zmienił, stał się poważny i smutny, a uśmiech pokazywał jedynie młodszemu bratu. Zaczęły się kłótnie, domowe awantury, o których Sasuke nic nie wiedział i nie miał się dowiedzieć. A potem…rodzice zginęli.
Dom i cały majątek należał do nich dwóch, ale mieli go dostać dopiero, gdy staną się pełnoletni. Przez rok byli odsyłani od jednej rodziny zastępczej do drugiej. W żadnej nie zabawili długo, bo i tak obaj uciekali do rodzinnego domu. W końcu trafili pod opiekę kobiety, której ich los w ogóle nie obchodził. Wzięła ich do siebie, by mogła otrzymać zapomogę.
Tak właśnie bracia, którzy byli jeszcze dziećmi zamieszkali sami. Itachi w młodym wieku został głową rodziny i musiał opiekować się małym braciszkiem. Do tamtej kobiety wracali, tylko gdy zbliżała się wizyta kuratora, a tak poza tym byli niezależni.
Z tamtego okresu, aż do dziś było niewiele zdjęć. Na każdym z nich Sasuke nie wyrażał żadnych emocji, były przygnębiające, ponure. Nawet, gdy fotografie przedstawiała obu braci, było widać między nimi jakiś dystans. Ale zdarzały się wyjątki.
Na przykład te 2 zdjęcia, które Itachi właśnie trzymał w dłoni. Pierwsze pochodziło z czasów gimnazjalnych Sasuke. Trwały wtedy szkolne zawody sportowe, przedstawiciele klas walczyli między sobą w różnych dyscyplinach. Fotografia przedstawiała drużynę siódmą: Naruto, Sakura i Sasuke, którzy roznieśli inne drużyny w pył w prawie wszystkich konkurencjach.
Drugie zdjęcie przedstawiało pierwsze w sezonie, zajęcia taijutsu dla najmłodszych. Sasuke i Naruto, z ochraniaczami na czołach, przedstawiający gotowość do ćwiczeń. Właściwie to blondyn był gotowy, ten drugi chciał pobić i przyjaciela i fotografa i nie wiedział kogo wybrać.
Tak, to jedyne zdjęcia po TYM zdarzeniu, gdy Uchiha Sasuke pokazuje jakiekolwiek emocje.
Itachi z westchnieniem, opadł na podłogę i dotknął swojego czoła. Zmartwienie nie chciało odejść. Młody mężczyzna jeszcze nigdy nie chciał tak bardzo być w błędzie.

***

- Sasuke, masz w pysk jak nic ! – Naruto mierzył, oskarżycielsko palcem w przyjaciela. Hinata stała obok i trzymała dłoń na ustach by powstrzymać śmiech.
Z ich „randki” na dachu wrócili prosto na plac główny, a gdy Uzumaki zobaczył Uchihę musiał wystrzelić z tym tekstem.
- Tak ? To dawaj. Chętnie się pośmieje.
- Nie sądzę byś chciał się śmiać bez zębów ! Gdzieś ty, kuźwa był ?
- No tu. To raczej ty zniknąłeś, nie ?
- Wiesz, że nie o to chodzi, debilu !
Naruto zauważył, że Sasuke przygląda się czemuś za jego plecami. Obrócił się i tajemnica się wyjaśniła. Ponieważ kilku kretynów kupiło zbyt dużo fajerwerków i teraz je jeszcze wystrzeliwali, naszyjnik Hinaty wciąż świecił, przykuwając wzrok. Serio, ten kryształek można by pokazywać na fizyce aby załamywał światło. Wszyscy uczniowie w ławkach momentalnie by się obudzili.
- Skąd ona to ma ? – spytał bez ogródek.
- Ode mnie.
- Serio ? Stać cię na taką błyskotkę ?
- To pamiątka rodzinna Ero-wujka. Po jakiejś ciotce, czy kogoś tam – spokojny wyraz twarzy w jednej chwili znów stał się bojowy - A tak w ogóle to nie zmieniaj tematu !

***

Sasuke przetarł oczy i powoli podniósł się z łóżka, tak aby nie zbudzić śpiącej obok Sakury. Wczoraj w nocy (a dokładnie to dzisiaj, no bo północ, te sprawy) z centrum wrócił prosto tutaj z Haruno, po czym…zajęli się sobą i trochę nabałaganili. Pozbierał z ziemi swoje ciuchy i zaczął się ubierać.
Zerknął na zegarek. Dochodziła 9:15. Wcześnie jak na dzień po sylwestrze. Sakura pośpi jeszcze przez jakiś czas (trochę ją wczoraj wymęczył), a on będzie mógł się przejść. Popatrzył przez chwilę na śpiącą dziewczynę, po czym wyszedł.
Chodził po ulicach, bez celu. Dla zabicia czasu wymyślał różne wymówki, których będzie musiał użyć w przyszłości. Samo zbywanie nie wystarczy, a Naruto i tak już wyobraża sobie nie wiadomo co.
W tym momencie ktoś przykrył mu usta dłonią i wciągnął w ciemny zaułek. W jednej chwili chłopak pojął co się dzieje.
„Więc to miał na myśli Suigetsu, mówiąc o konsekwencjach. Za niesubordynację musi być kara.”
W ciągu 2 sekund przeanalizował całą sytuację. Dwóch mężczyzn. Jeden trzyma go w żelaznym uścisku i pilnuje by nie krzyknął, a drugi właśnie idzie w jego stronę z jakimś ostrym narzędziem.
„Dwóch na jednego ? Boże, to zbyt proste.”
Z całej siły nadepnął na stopę mężczyźnie, który go trzymał. Facet syknął z bólu i odsunął się kawałek. Wykorzystał jego nieuwagę i wycelował łokciem w sam środek jego twarzy.
Drugi, widząc co się dzieje, przyśpieszył z zamiarem zadania Sasuke ciosu, lecz on wykonał unik, a potem swój popisowy kop z półobrotu.
Obaj, mimo, że otrzymali silne ciosu, zaczęli się podnosić i przy okazji mówili wszystkie przekleństwa, jakie przyszły im do głowy. Sasuke zamiast strachu czuł adrenalinę w swoich żyłach i ekscytacje. Po raz pierwszy mógł w pełni użyć swoich umiejętności sztuki walki i nie musiał się powstrzymywać. To nie jest trening, może iść na całość.
Uśmiechnął się, widząc, że przeciwnicy znów rozpoczęli natarcie. Wypowiedział na głos swoją wcześniejszą myśl.
- To zbyt proste.
Kilka minut później, Uchiha wyszedł z zaułka z jedynie rozciętą wargą. Nieźle jak na pierwszy (poważny) raz. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Zadowolony z siebie, skierował się w stronę domu. Udał, że nie widzi zaparkowanego po drugiej stronie ulicy, czarnego BMW. Niech sobie patrzą i zrozumieją, że nie jest ich własnością by słuchać wszystkich rozkazów bez szemrania.
W samochodzie, na miejscu kierowcy siedział szaro-włosy okularnik, a za nim jego szef.
- A nie mówiłem, że on dostarczy nam nieco rozrywki ? – rzekł Orochimaru, bardzo kontent z tego co przed chwilą widział.
- Miał pan rację – Kabuto poprawił swoje okulary, które zjeżdżały mu z nosa – Chłopak w pełni zasłużył na swoje nazwisko. Prawdziwy z niego Uchiha.
- A owszem. Braciszek i rodzice powinni być dumni – mężczyzna zamilkł. Auto ruszyło i wtedy wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki, zdjęcie. Zrobił je niedawno jeden z jego ludzi. Przedstawiało niebieskookiego blondyna.
- Przekaż to dalej – powiedział, a właściwie rozkazał, wskazując na fotografię – Niech czekają na mój znak.
- Tak jest.

***

Ani Hinata, ani Sakura wcześniej nie były na tej sali. Znajdowała się piętro wyżej, nad salą treningową, w której zwykle ćwiczyły, ale była o wiele większa. Podłoga była jasnozielona, a ściany szare i miejscami odrapane. Na środku było namalowane białe koło, ale było jakieś 3 razy większe niż to w normalnym miejscu ćwiczeń. Wszyscy stali na czerwonym balkonie, z którego można było obserwować walki. Farba na nim już odpryskiwała. To miejsce musiało widzieć niejeden pojedynek.
Hinata przyjrzała się reszcie uczestników. Było ich mniej niż się spodziewała. Konoha wystawiła siedmiu uczestników, a pozostałe 4 miasta tylko dwóch lub trzech. W sumie było ich wszystkich szesnastu.
- Zasady są takie same, jak w zwykłych pojedynkach ? – spytała Naruto, który stał oparty o barierkę.
- Podobne, ale nie takie same – przerwał by po chwili zacząć wyjaśniać – To wszystko wygląda tak, najpierw komputer losuje pary do walk. Na dole mogą przebywać jedynie walczący i sędzia. To tamten gościu – wskazał na faceta, który wyglądał jak półtora nieszczęścia. Miał worki pod oczami i strasznie kaszlał.
- Czy z nim na pewno jest dobrze ? – dziewczyna zaniepokoiła się stanem zdrowia mężczyzny.
- Nie przejmuj się, on tak zawsze. Cud, że jeszcze żyje. W każdym razie on czuwa, aby uczestnicy nie łamali zasad. Czyli, żeby nie celowali w twarz, albo nie stosowali innych niedozwolonych chwytów. Walka kończy się, gdy jeden z zawodników zostanie wypchnięty poza obwód koła 3 razy. Okręg jest spory, więc trwa to jakiś czas. Pojedynek może się też skończyć, gdy…- nie dokończył zdania. Uświadomił sobie, że nie powinien tego mówić.
- Gdy, co ?
- Gdy, któreś z dwójki się podda albo straci… - przełknął głośno ślinę - …przytomność.
Dziewczyna, zaskoczona otworzyła usta.
- To zdarzały się przypadki, kiedy ktoś tak mocno kogoś…?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie widziałem takich przypadków, ale to rzadkie serio ! – po co w ogóle o tym gadał ?
- Ale co ciekawe…- kontynuował - …nawet, jeśli pokona się wszystkich, nie oznacza to, że wygrało się zawody.
- Nie ?
- Zwycięzcy są ogłaszani na sam koniec. Może być ich jeden, więcej lub nawet wszyscy zawodnicy. Sędziowie decydują, czyli nasi senseie. Wybierają tych, którzy się wyróżnili, ich zdaniem oczywiście. Pamiętam 3 przypadki, kiedy gość, który pokonał wszystkich nie wygrał zawodów.
- To jest…dziwne – wypowiedziała głośno swoje myśli.
- Urok taijutsu – skwitował, krótko swoją wypowiedź.
Hinata zaczęła się rozglądać i zauważyła, że większość uczestników posyła w stronę całej siódemki z Konohy, nienawistne spojrzenia. Przysunęła się bliżej swojego chłopaka.
- O co im wszystkim chodzi ?
- Nie znoszą nas – mówił, jakby to była oczywistość – Nie dość, że co roku wystawiamy najwięcej uczestników, to jeszcze od kilku lat, zawsze ktoś z nas wygrywa.
Dziewczyna uniosła lekko brwi. Nie widziała, że Konoha stanowi, aż takie zagrożenie.
- W zasadzie to myślałam, że będzie więcej ludzi.
- Zawsze jest nas mnie więcej tyle. Taijutsu to mało popularna dyscyplina.
- Właściwie dlaczego ?
- Bo nie każdy, może być ninja – na jej pytanie odpowiedział Kakashi, który pojawił się za nimi, nie wiadomo skąd. Para odwróciła się w jego stronę.
- To wymagająca dyscyplina i potrzeba w niej wytrwałości – mówił dalej – Dam ci przykład. W tym roku na zajęcia, dla najmłodszych zapisało się 30 dzieciaków. Po tygodniu ta liczba spadła do 9. Jak widzisz nie każdy się do tego nadaje.
- W innym wypadku ta sztuka walki nie byłaby tak wyjątkowa – dodał Uzumaki.
- Dziwię się, że w ogóle komuś się chce – powiedział Shikamaru, który podszedł właśnie do swojego szefa.
- W takim razie, są tu tylko sami doświadczeni… a ja…tak krótko ćwiczę…i jeszcze jestem geninem… - nie wiedziała jak to sprecyzować. Może przez tą wiadomość o utratach przytomności, była nie pewna ?
- Nie wybrałbym, ani ciebie, ani Sakury, gdybym nie sądził, że macie szanse wygrać – rzekł spokojnie Kakashi – Poza tym, Naruto wygrał swoje pierwsze zawody, właśnie jako genin – dodał, po czym skierował się w stronę grupy pozostałych sędziów razem z Narą. Czekał tam na nich (na nieszczęście Hatake) Gai-sensei.
- Naprawdę ? Niesamowite – rzekła Hyuga z podziwem.
- Cóż…- blondyn podrapał się z tyłu głowy, próbując być skromny. Nie wyszło za dobrze.
Podeszli oboje do reszty grupy i czekali na rozpoczęcie.
- To, co Sasuke – Naruto zwrócił się do przyjaciela – Gotowy na pecha ?
- Pecha ? – zdziwiła się Sakura.
- Jemu chodzi o to, że to nasze zawody nr 13 – wyjaśnił chłopak, obojętnym tonem. Zawody w różnym kategoriach wiekowych, ale jednak nr 13.
Sakura i Hinata wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Chłopaków trzynaste, a ich pierwsze. Nie da się porównywać doświadczenia.
W tym momencie sędzia ogłosił rozpoczęcie oraz pary w pierwszych ośmiu pojedynkach. Komputer wylosował przeciwników tak, że każdemu z Konohy przypadł ktoś z innego miasta, toteż na razie przyjaciele nie musieli ze sobą walczyć.
Jako pierwszy walczył Sasuke i jakiś typek z Suny. To była bardzo krótka walka. Po pierwszym wypchnięciu z koła, gość się poddał i wygrał Uchiha. Gdy wchodził po schodach na balkon stwierdził:
- Z roku na rok, jest to coraz łatwiejsze.
Następny był Lee, który oczywiście także rozgromił swojego przeciwnika. Potem był pojedynek dwóch nieznanych chłopaków. Wygrał gość imieniem Abumi Zaku.
Następnie przyszła kolej na Sakurę. Bez wahania zeszła na dół. 6 minut jej walki z chłopakiem z Kiri, przyprawiło widzów, jak i sędziów o gęsią skórkę. Nikt nie przypuszczał, że ta różowa dziewczynka ma w sobie takie pokłady siły. Wszyscy oglądali pojedynek z oczami wielkimi jak spodki.
- Ja…ja nie chcę z nią walczyć – wykrztusił, lekko przestraszony blondyn, gdy Haruno po raz trzeci wyrzuciła przeciwnika z koła.
Następny mecz należał do Nejiego, który tak jak reszta rozegrał go po mistrzowsku. Hinata wreszcie zrozumiała, czemu Konoha nie jest lubiona. Bo jest zwyczajnie niezwyciężona. Wówczas nadeszła jej kolej.
Na chwilę w jej umyśle pojawił się pomysł, aby się poddać, ale szybko to odrzuciła. Miała walczyć z dziewczyną z Kumo. Walka trwała 8 minut i nikt nie mógł go obejrzeć w spokoju, gdyż Uzumaki konieczne musiał dopingować swoją dziewczyną i to jak najgłośniej.  Młoda Hyuga, mimo że została raz wyrzucona z koła, to swoją przeciwniczkę wypchnęła razy 3.
Później był 5-minutowy pojedynek Tenten, który ledwo wygrała, bo wypadła z koła 2 razy. Na końcu walczył Naruto i jego walka trwała tak samo krótko jak walka Sasuke.
Nadszedł czas na drugą rundę.
Najpierw walczyli Naruto z Tenten. Dziewczyna wyszła poza koła 3 razy, a chłopak tylko 1.
- Kiepsko widzę przyszłość tutejszej policji – zażartował blondyn, podając przyjaciółce rękę.
- Weź, się zamknij.
Drugi pojedynek należał do Nejiego i Hinaty i był to najdłuższy, jak na razie pojedynek. Niestety skończył się on przegraną granatowo-włosej, lecz na szczęście nie była smutna. Uważała, że jak na pierwszy raz, super jej poszło.
Później byli Sasuke i Lee. Brewka był tak podekscytowany, że prawie nie skupiał się na walce i przegrał.
Na końcu była Sakura i wymieniony wyżej Zaku. Był to pierwszy, tego dnia tak brutalny pojedynek. Hinata, zakryła usta dłonią, gdy Haruno oberwała tak mocno, że upadła na ziemię.
- O nie ! To było nie fair.
- Wiem, ale to niestety nie było wbrew zasadom – Naruto trudno było patrzeć na to co się dzieje. Ten Zaku totalnie przeginał pałę. Chłopak zerknął na bok, na Uchihe. Chłopak mocno zaciskał szczękę, a dłonie na barierce, zbielały aż po knykcie. Uzumaki nie próbował go uspokoić, bo sam był wściekły. Walka skończyła się przegraną Haruno.
Rozpoczęły się półfinały.
Jako pierwsi byli Naruto i Neji. Była to bardzo wyrównana i trzymająca w napięciu walka. Po 10 minutach, obaj chłopcy mieli za sobą po 2 wypchnięcia za koło. Następne ciosy miały być decydujące. Rzutem na taśmę zwyciężył Uzumaki, ale ledwo co. Hyuga to silny przeciwnik.
Przedostatni pojedynek miał być rozegrany między Uchihą, a Abumi. Sasuke schodząc na dół, czuł, że furia go nie opuściła. W świetle lamp jego oczy zabłysły czerwienią. Zapomniał, gdzie jest oraz co tu robi. Liczyła się tylko eliminacja przeciwnika przed sobą.
„Mam bardzo złe przeczucia” – pomyślał Naruto.
Kiedy zaczęła się walka, wszyscy zapomnieli o brutalności Zaku w poprzednich pojedynkach, bo Sasuke nawet nie udawał, że trzyma się zasad. Uderzał nie tak by wygrać, lecz aby tamtego zabolało. Sędzia nic nie mógł zrobić, ponieważ dostał ostrego ataku kaszlu.
- Sasuke, przestań – krzyknął Kakashi, ale Uchiha nie słuchał. Złapał swojego „wroga” za ręce od tyłu, a nogę trzymał na jego plecach, żeby tamten nie mógł wstać.
- Sasuke, stój ! Odbiło ci ?! Połamiesz mu ręce – krzyczał Naruto, ale jego słowa nie docierały do przyjaciela. Był  głuchy na wszystko.
Sakura ciężko oddychała z przerażenia, a po jej policzkach ciekły łzy. Nie mogła na to patrzeć.
- Sasuke-kun !!! – rozdzierający serce szloch rozbrzmiał w całej sali.
Chłopak momentalnie znieruchomiał jak głaz. Jej głos dźwięczał mu głowie.
Kocham cię.
Wiem. I dziękuję ci za to.
Uchiha rozluźnił uścisk, a wtedy Abumi upadł na ziemię. Nie miał siły aby wstać. Sasuke zaczął się powoli wycofywać, ale chwilę później puścił się biegiem w stronę wyjścia.
- Nie waż się uciekać, sukinsynie ! – Naruto w mig pokonał schody i pobiegł za chłopakiem. Gonił go korytarzem.
- Stój ! Sasuke !
Chłopak nie posłuchał i chwilę później zniknął Naruto z oczu, za drzwiami tylnego wyjścia. Blondyn wybiegł za nim, ale nie było po nim żadnego śladu.
- Kurwa, szybki jest.
Tymczasem jedynymi ludźmi na sali, którzy byli spokojni był Kakashi i Shikamaru. Spojrzeli na siebie, utwierdzając się w tym, że myślą o tym samym.

***

Itachi siedział przy biurku z kartą pamięci w dłoni. Godzinę temu, wyjął ze specjalnej skrytki pocztowej kopertę, w której była owa karta. Nie czekając dłużej włożył ją do laptopa i przeanalizował jej zawartość. Było na niej wszystko, co udało się dowiedzieć jego „znajomemu”.
Po kliku minutach, Uchiha zakrył oczy dłonią, po czym zaczął się śmiać. Śmiał się głośno i nie mógł przestać, to było niekontrolowane. Zdjął rękę i ukazał swoje, intensywnie błyszczące szkarłatem oczy. Maska spokojnego obywatela spadła z twarzy i pokazało się to prawdziwe, ukryte oblicze.
- Braciszku, chyba cię jednak nie doceniałem.

***

Ponieważ Sasuke zwiał, Naruto zwyciężył w finale walkowerem, ale chłopak miał to w dupie. Szedł korytarzem, z zaciśniętymi pięściami. Chciał albo coś rozwalić, albo iść ścigać Uchihe, choć nie znał nawet kierunku, w którym powinien biec.
Głowa go bolała od tej wściekłości i tego całego natłoku myśli. Uspokoił się dopiero, kiedy przechodził obok damskiej szatni i zobaczył siedzącą pod ścianą, skuloną Sakurę. Miała twarz zaczerwienioną od płaczu.
- Sakura-chan.
Dziewczyna podniosła na niego wzrok.
- Naruto… – głos miała zachrypnięty – Naruto…Czy to było normalne ? On zawsze tak… - nie zdołała dokończyć.
Blondyn w pierwszej chwili chciał jej powiedzieć, że to nie było nic takiego. Nic odchodzącego od normy, ale nie mógł jej okłamać. Oboje, po raz pierwszy wiedzieli to mroczne oblicze Sasuke.
Uzumaki ze zrezygnowaniem, pokręcił przecząco głową. Haruno na ten gest, oparła czoło o swoje kolana.
Chłopak podszedł do niej i wyciągnął dłoń by pomóc jej wstać. Sakura przyjęła pomoc, po czym mocno przytuliła się do zaskoczonego blondyna. Naruto, czując, że dziewczyna potrzebuje wsparcia, odwzajemnił uścisk.
- Naruto…- znów pociekła jej łza – Z nim dzieje się coś złego – zdołała wykrztusić.
Uzumaki nie powiedział na głos, że się z nią zgadza. Nie chciał by się bardziej martwiła. Miał ochotę stłuc Sasuke.
W tym momencie, z damskiej szatni wyszła Hinata. Zaniepokojenie, które czuła przeszło w oka mgnieniu, gdy jej oczom ukazał się obraz wtulonych w siebie Naruto i Sakury.
Coś boleśnie ukuło ją w serce. Źrenice się rozszerzyły, a oddech przyśpieszył.
Dziewczyna czuła jak ogarnia ją panika.



***

(Od autorki) Tak, macie racje. Ostatnie zdania były zwiastunami burzy. I to niejednej. Oj nadchodzą ciężkie czasy.
Po wyliczeniach wyszło mi, że za tydzień będzie rozdział, a dopiero potem One-shot. Nie wiedziałam jak się zmieszczę, ale już się wyjaśniło. Widzimy się za tydzień i nie zapomnijcie o komentarzu ;)

13 komentarzy:

  1. Super notka , kurcze szkoda że skończylas w takim momencie ale zapowiada się ciekawie i oby tak bylo

    OdpowiedzUsuń
  2. (z góry przepraszam) ALE o KURWA !!! TO SIĘ PODZIAŁO NARUHINA !!! mam nadzieje , że wszystko się ułoży a Naruto powinnien się wyleczyć na zawsze z Sakury tak jak w mandze ehh ( mam ochote mu przywalić ma Hinatę i jeszcze mu mało drań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: MA być NaruHina tylko mi tu nie rób NaruSaku bo tego nie zniosę (ble ledwo to coś napisałem XD ) serio

      Usuń
    2. Nie gorączkuj się kolego, wydaje mi się że Naruto i Sakura są przyjaciółmi, to chyba normalne że ją pocieszał?

      Usuń
    3. nie wiem czy tego nie widzisz czy nie ale Hinata jakos to inaczej odebrała :)

      Usuń
  3. No ja się zgadzam z powyższym komentarzem. Nie no serio?!! Naruto ma Hinate a Sakura ma Sasuke. Rozdział nie ma co mówić świetny ale zastanawiam się co.wystąpiło w Saska. No ale za tydzień następny rozdział i mam nadzieję że Naruto wyjaśni Hinacie swoje zachowanie a Sasuke no wiadomo będzie z Sakura. Przesyłam pozdrowienia i jak najwięcej weny twórczej. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wstąpiło w Sasuke to jest raczej oczywiste. Przypomnij sobie, co Sasuke zrobił, kiedy Sound Trio zmasakrowało Sakurę.

      Usuń
  4. Akcja! Akcja!
    Świetny rozdział było dużo akcji. Z Sasuke wyrośł niezły kozak. ^^
    No weź czemu ma być drama?! nie lubie takich scen miejmy nadzieje że wszystko się szybko wyjaśni ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielu się spodziewałem rzeczy, ale tego nie... Czyli Hinata w głębi świadomości jest trochę zazdrosna o Sakurę. Może sobie sama nie zdawała z tego sprawy, ale żeby tak zaraz odczuwać niepokój? Niepokoi mnie także fakt, że Orochimaru planuje coś względem Naruto. Jak to wszystko pozbierać do kupy, to zapowiada się faktycznie solidna burza :)
    Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń. Jako Twój fan powiem, że zgadadzam się na każdy wątek, pod warunkiem, że będzie to wątek NaruHina :D

    Pozdrawiam i dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda kobieta jest w głębi duszy bardziej lub mniej zazdrosna o przyjaciółkę swojego chłopaka. Od tej reguły nie ma wyjątków.

      Usuń
    2. to jest to co i ja mówiłem

      Usuń
  6. Baaardzo fajny rozdział :)
    Z niecierpliwością czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Itaś nie chciał braciszka? Coś nowego :) Zastanawia mnie co takiego stało się z jego rodzicami. Pojedynek Sasuke i tych dwóch facetów.. Zajebisty :3 A potem te walki i Sakura z Zaku. Chciałabym to zobaczyć xD Szczerze to nie zdziwił mnie zanadto wybuch Sasuke, a nawet więcej. Spodziewałam się tego. Końcówka mnie zaniepokoiła xD Nie no, pewnie teraz nadszedł ten kłótliwy okres między NaruHina xDD Ciężkie czasy mówisz? No to nie pozostało mi nic innego, jak rzec, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, no i weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń