:)

:)

niedziela, 20 września 2015

S2 Rozdział 3

(Od autorki) Nie wiem, czuję, że przez to że zmuszam się do pisania na czas rozdziały wychodzą gorzej, ale co tam. O Oneshocie pamiętam, spokojnie.

***



- Kurwa mać, zaczęło się.
Przeczytał wiadomość jeszcze raz. Literka po literce.
Minęła 1 sekunda.
Potem druga.
I jeszcze jedna.
W końcu Sasuke zerwał się z podłogi jak oparzony. Popędził ile sił w nogach do salonu i dopadł stojący na stoliku telefon. Wykręcił szybko numer, który na szczęście znał na pamięć. Z każdym usłyszanym w słuchawce sygnałem, jego nerwowe postukiwanie palcami o blat, stawało się coraz bardziej niecierpliwe.
- Odbierz, głupku! No odbierz szybciej!

***

Naruto potarł oczy wierzchem dłoni. Był mocno zaspany. Piosenka „This Means War”, czyli jego dzwonek w telefonie, dość słabo docierał do jego świadomości. Stoczył się z łóżka z głośnym jękiem. Zerknął w stronę Hinaty, leżącej po drugiej stronie łóżka. Spała jak zabita. Jakże jej teraz zazdrościł.
Wyszedł z sypialni i zaczął macać rękami blat w kuchni, by znaleźć swój telefon. Był tak zmęczony, że aż nie miał siły podnieść powiek.
W końcu znalazł komórkę, ale ponieważ był półprzytomny to najpierw zapomniał wcisnąć zieloną słuchawkę i gdy przyłożył aparat do ucha to omal nie wyskoczył ze spodni. Potem naprawił błąd i odebrał połączenie, ale nie usłyszał głosu rozmówcy.
- Halo? Halo! – powtórzył kilka razy, zanim zorientował się, że trzyma komórkę do góry nogami.
- Tak, słucham. – powiedział słabym głosem, powstrzymując ziewnięcie, tym razem trzymając telefon właściwie – Kto mówi i czy wie która jest godzina?! – jęknął pełen boleści.
- Po drugiej w nocy. Naruto, sprawdź mieszkanie! – głos Sasuke sprawił, że Uzumaki momentalnie się rozbudził. Jego przyjaciel mówił tonem, pełnym napięcia i niepokoju. Od razu można się było domyślić, że coś się stało. I na pewno nie było to nic dobrego.
Blondyn powoli odsunął telefon od ucha i przyłożył go do piersi. Czujność i w ogóle wszystkie zmysły zaczęły pracować na zwiększonych obrotach. Nasłuchiwał uważnie, lecz oprócz miarowego oddechu Kuramy, leżącego na kanapie nie dochodził do niego żaden, podejrzany dźwięk. Zastanawiał się, czy powinien cofnąć się do sypialni, po broń, ale stwierdził, że gdyby do mieszkania włamał się ktoś ze złymi zamiarami, dostałby już po głowie, w chwili, gdy wychylił się z sypialni.
Mimo to zachował szczególną ostrożność. Sprawdził jeszcze dokładnie salon i łazienkę, ale nikogo tam nie było.
- Sprawdziłem, nikogo nie ma – wznowił rozmowę.
- Na korytarzu, także? – upewnił się Sasuke.
- Nie. Daj mi chwilę – odparł po czym schował komórkę do kieszeni.
Postanowił nie ryzykować i wrócił do sypialni. Otworzył cicho szafę i wpisał kod na sejfie, który był ulokowany głęboko, na najniższej półce. Wyjął z niego swój „domowy” pistolecik. Hinata jedynie przewróciła się na drugi bok, ale chyba się nie obudziła.
Naruto upewnił się, że broń jest naładowana, ale zabezpieczona, po czym wyszedł z pokoju na przedpokój. Jak najciszej potrafił, otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Przemierzył go wzdłuż, ale jedyne co słyszał to echo swoich kroków. Był pusto i bardzo cicho. Co dziwne, właśnie ta cisza była najbardziej złowroga. Taka cisza przed burzą.
Mała część umysłu blondyna myślała o tym co zrobi, jeśli jakiś sąsiad wyjdzie z mieszkania i zobaczy jego, w spodniach od dresu, podkoszulku i z pistoletem. To by było ciekawe.
- Na korytarz też czysto – rzekł Naruto, wróciwszy do siebie.
- A balkon?
- Sasuke, możesz mi powiedzieć o co chodzi? Budzisz mnie o drugiej nad ranem i każesz mi sprawdzać każdy kąt w budynku. Odwaliło ci, kurwa, czy co?
- Zamknij się i rób co ci mówię!
Uzumaki westchnął z irytacją, ale poszedł na balkon. Choć bardzo niechętnie.
- Sprawdziłem górę, dół, prawo i lewo. Nikogo tu nie ma! A teraz gadaj!
- Dostałem ostrzeżenie.
- Jakie ostrzeżenie, do cholery? – cierpliwość u blondyna już sięgała zenitu.
- No ktoś mi podrzucił list, czy tam anonim, nie wiem. I tu pisze, że mój znajomy jest w niebezpieczeństwie, więc o kim pomyślałem?
- O mnie – odpowiedział za niego – Ale jak to podrzucili ci? Opowiedz dokładnie.
Uchiha szybko i zwięźle wyjaśnij okoliczności znalezienia wiadomości.
- Nie podoba mi się to – powiedział Naruto, ale bardziej do siebie niż do przyjaciela – Serio, czy ty choć raz nie mógłbyś się pomylić?
- Uwierz mi tym razem, chciałbym – Uchiha wiedział, że jego rozmówca nawiązuje do ich krótkiej wymiany zdań na dyskotece 2 dni wcześniej.
- Trudno i tak zbyt długo panował spokój – jeśli spokojem można nazwać ataki z nożami raz na dwa miesiące.
- Jutro po zajęciach pogadamy z Kakashim na treningu i zobaczymy co powie, ale nie sądzę żeby wniósł cos nowego. Bo prawda jest taka…
- …że mamy przerąbane – dokończył za niego Uzumaki i rozłączył się.
Westchnął przeciągle, pozbywając się większości swojego stresu. Takie westchnięcie dla ciała, jest jak przycisk reset dla komputera.
Wszedł do środka i dokładnie zamknął drzwi balkonowe. Później upewnił się, czy dobrze zatrzasnął drzwi wejściowe. Ostrożności, zwłaszcza w takich sytuacjach, nigdy nie za wiele.
Wrócił do sypialni na palcach i włożył broń z powrotem do sejfu. Zamknął szafę, odwrócił się i zamarł. Hinata już nie spała. Siedziała na łóżku i patrzyła na niego z lękiem w oczach.
- Ja…Jak długo nie śpisz? – spytał, kompletnie otępiały z emocji.
- Krótko – przyznała i spuściła wzrok – Słyszałam jak kręcisz się po domu, a potem z kimś rozmawiałeś, ale nie wiem o czym – jej oczy przez chwilę skupiły się na szafie, w miejscu, gdzie powinien znajdować się sejf.
- Sasuke dzwonił – wyjaśnił.
Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza.
- I dlatego musiałeś wyjąć … to? – widać było, że powstrzymywała się przed podniesieniem głosu. Udawała spokojną, ale trzęsła się na całym ciele.
Dłoń Naruto automatycznie powędrowała na bliznę na ramieniu. Czując pod palcami tą czerwoną szramę, zawsze nachodziły go te okropne wspomnienia. Las. Broń wycelowana w Hinate. Strach przed tym, że nie zdąży jej osłonić na czas.
Przeżywając to wszystko od nowa, postanowienie, aby nigdy więcej nie dopuścić do takiej sytuacji wzrastało niesamowicie mocno. A teraz tym bardziej potrzebował takiego dopalacza. Teraz, gdy ponad dwuletnia cisza została nagle zmącona przez tajemniczą wiadomość. Kto ją wysłał i czemu? Co się z nimi stanie? Trzeba poznać tyle odpowiedzi.
Uzumaki w końcu się ruszył i wszedł na łóżko. Najmocniej, ale jednocześnie najdelikatniej jak tylko potrafił, wziął dziewczynę w ramiona i przytulił. Wiedział, że jego bliskość ukoi jej nerwy. Zresztą to działało w obie strony. Sam był w środku roztrzęsiony.
To prawda. Bał się. Bał się tego co może nadejść i tego co ta banda szykuje na niego i jego bliskich. Uważał, że tylko głupcy nie odczuwają strachu i kuszą los. Natomiast prawdziwa odwaga polega na pokonaniu tego oto strachu.           
- Wziąłem ją na wszelki wypadek. Naprawdę. Nic się teraz nie dzieję. Jesteśmy bezpieczni. Przysięgam.
- TERAZ nie dzieje ? – powtórzyła, kładąc nacisk na pierwsze słowo – Co się stało? Czemu on dzwoni w środku nocy?
Nie dała sobie zamydlić oczu.
- Dostał jakąś wiadomość. Jutro się więcej dowiemy – odrzekł krótko, chcąc nie zagłębiać się w szczegóły. Nie teraz, gdy Hinata jest taka roztrzęsiona.
Dziewczyna zrozumiała niemy przekaz. To nie był czas, ani miejsce na takie rozmowy. Jutro wszystkiego się dowie. To nie jest coś co musi wiedzieć akurat w tej chwili. Koniec, kropka.
Położyli się razem, a ona wtuliła się w jego ramie. Jego ciepło, jego zapach i bicie jego serca zabrały ją w powrotem do krainy snów. Naruto natomiast, pomimo że wcześniej był niesamowicie zmęczony, wiedział że nie zmruży już oka dziś w nocy. Następne kilka godzin spędził na głaskaniu pleców Hinaty i gapieniu się w ścianę.

***

Właśnie zakończył się ostatni dzisiejszy wykład, który prowadził Otsutsuki. Hinata cały dzień zachowywała się strasznie nerwowo i nie potrafiła się skupić przez dłuższy czas na jednej, konkretnej czynności. Nawet posoliła herbatę i zrobiła kanapki z podwójną warstwą masła.
Dziewczyna właśniet zmierzała szybko w stronę wyjścia, zostawiając nawet kuzyna w tyle, gdy nagle, jak z podziemi wyrósł przed nią Toneri-sensei.
- Mogę zamienić z tobą słówko, Hinato?
- No dobrze – nie udało jej się ukryć niechętnego tonu. Bardzo się śpieszyła.
- Wiem, że chcesz już biec do swojego chłoptasia, ale mogłabyś chociaż posłuchać, gdy nauczyciel ma ci coś do powiedzenia! – ostry ton mężczyzny przywołał ją do porządku i trochę przestraszył.
- Przepraszam, nie chciałam pana urazić – przyznała ze skruchą.
- Nie zajmę zbyt dużo twojego cennego czasu. Chciałem ci tylko dać to – wyciągnął w jej stronę jakąś karteczkę.
Hinata niepewnie ją przyjęła i ze zdziwieniem zauważyła, że jest tam napisany jakiś numer telefonu. Albo w zasadzie nie jakiś.
- Gdybyś jednak przed piątkiem miała wolny czas zadzwoń do mnie – wyjaśnił Toneri – Jestem do dyspozycji przez większość czasu.
- Cóż…dziękuję ale…
- Wiem – przerwał jej w pół zdania – Po szkole jesteś zajęta, ale powiedzmy, że to tak na wszelki wypadek – jego ton był już łagodniejszy, przyjaźniejszy – To się tyczy wszystkiego. Jeśli będziesz miała jakiś problem lub pytanie, jestem pod tym numerem – dotknął jej dłoni, na której leżała owa karteczka i delikatnie ją zamknął – Przyjmij to, proszę.
- Dobrze, dziękuję – odwróciła wzrok. Inni powiedzieliby, że ze wstydu, ale ona po prostu nie chciała patrzeć mężczyźnie w oczy. Już zastanawiała się, co zrobić aby jakoś stamtąd uciec, kiedy jak na zawołanie pojawił się przy niej Neji.
- Proszę wybaczyć, Otsutsuki-sensei – Hyuga położył nacisk na to, że nie mówi mężczyźnie po imieniu – Ale Hinata-sama się śpieszy. Chodź, bo się spóźnisz.
- Ach no tak. Do widzenia, Toneri-sensei – rzekła i już ich nie było.
Strażnik Neji zawsze czujny i gotowy do pracy.
Toneri chrząknął, jakby czymś rozbawiony, po czym wolnym krokiem przemierzył całą salę. Podszedł do dużego, panoramicznego okna i zaczął obserwować studentów spacerujących po błoniach. Gdy wśród nich dostrzegł Hinatę, uśmiechnął się, czymś rozczulony.
- Naprawdę, chciałbym cię lepiej poznać, Hinata – powiedział cicho do siebie.
Jednak mina mu zrzedła, kiedy dziewczyna oddzieliła się od kuzyna pobiegła w stronę studenta, którego poznał poprzedniego dnia. Tego cholernego blondasia.
- Dlaczego on?!

***

Sześć osób stała jak zahipnotyzowana i gapiła się na kartkę położoną przed nimi na stole. Wielkie, wycięte z gazet litery, aż raziły im w oczy.
Pilnuj swojego znajomego. Jest w wielkim niebezpieczeństwie. Wy też niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie ostrożni.
Każdy z nich chyba już ze sto razy przeczytało wiadomość, lecz przez długi czas nikt się nie odzywał, aż wreszcie Sasuke (który mógł tą notatkę wyrecytować z pamięci już dawno temu) zabrał głos.
- I? – ponaglił wszystkich – Co o tym myślicie?
- Może to po prostu żart? – podsunęła Sakura, ale chyba sama nie był co do tego pewna. Głos ją zdradzał, że wątpi w swoje słowa.
- To raczej wykluczone – powiedział Kakashi – Po pierwsze co w tym śmiesznego? A po drugie, kto mógłby wiedzieć o waszym położeniu, poza nami i poważnymi kręgami przestępczymi? Ta wiadomość zbyt mocno podkreśla waszą sytuację, aby to mogła być pomyłka, czy żart.
- Ale czy to w takim razie nie oznacza, że mamy gdzieś tam cichego sojusznika? – spytała Hinata, rozbudzona płomykiem nadziei.
- Tak to możliwe. Ale równie dobrze może to być pułapka – odparł Hatake, studząc entuzjazm wszystkich.
- Taka podpucha – odezwał się Naruto – Udaje naszego przyjaciela, zdobywa nasze zaufanie, a potem trach! – walnął pięścią w otwartą dłoń.
- No … coś w ten deseń – powiedział Uchiha, lekko zażenowany, iście intelektualnym słowotokiem kolegi – A ty, Shikamaru co myślisz?
Nara stał spokojnie, wciąż pochylając się nad stołem i przyglądając się kartce.
- Coś mi w tym liście nie daje spokoju – podzielił się w końcu swoimi obawami, lecz długo nie dodawał nic więcej.
- To może nam powiesz, co?! – u Sakury poziom złości zaczął niebezpiecznie rosnąć – Czy może mamy zgadywać?!
- Podsumujmy fakty – Shikamaru wyprostował się i zwęził oczy, intensywnie się zastanawiając – Gdzieś tam jest osoba, lub osoby, które znajdują się na tyle blisko Akatsuki, że znają ich najbliższe zamiary. Z jakiegoś niewiadomego powodu, postanawiają nas ostrzec i wysyłają tą wiadomość do Sasuke. Czemu akurat do niego, a nie do Naruto lub Kakashiego? Czemu w ogóle nam to wysłał? Pomimo stosunków z Akatsuki, chce nam pomóc? A może, jak wcześniej zasugerowano, jest to zwykła pułapka? Na te pytania nie znajdę na razie odpowiedzi, ale… - wskazał palcem na treść notatki – …według mnie źle interpretujemy wiadomość.
- Hę, co masz na myśli? – zapytał Naruto, w imieniu grupy.
- Po pierwsze jestem absolutnie pewien, że przynajmniej jedno z nas, bardzo dobrze zna autora anonimu.
- Z czego to wnosisz, Shikamaru-kun? – odezwała się Hinata.
- Ponieważ powycinał literki z gazet. Bał się, że któreś z nas rozpozna charakter pisma. Gdyby był nam obcy, napisanie wiadomości odręcznie nic by mu nie zaszkodziło, a wręcz ułatwiło robotę. Wyklejenie takiej długości notatki jest kłopotliwe, nie sądzicie?
- Nie wszyscy są tacy leniwi jak ty, Shikamaru – powiedział lekceważąco Uzumaki, krzyżując ręce na piersi.
- Ale ma to jakiś sens – przyznał Sasuke – A ta druga sprawa?
- Znaczenie wyrazów – rzekł krótko Nara, po czym widząc niezrozumienie w oczach reszty kontynuował – Pierwsze dwa zdania mówią konkretnie, że ktoś kogo Sasuke zna jest w niebezpieczeństwie. Mówi o tym kimś w 3 osobie. Natomiast później zwraca się do ciebie w 2 osobie liczby mnogiej. Używa słowa „wy”. Nadążasz Naruto?
- Czemu akurat mnie pytasz?! – blondyn dziecinnie udał, że strzela focha – Oczywiście, że rozumiem! Osoby 2, 3, liczba mnoga, wszystko kapuje!
- Czyli nie rozumiesz – westchnął ciężko – Chodzi o to, że Sasuke się pomylił sądząc, że to ciebie dotyczy treść notatki – powiedział Nara, wprawiając wszystkich w osłupienie. Po chwili wznowił swoją mowę:
- Zdania „Pilnuj swojego znajomego. Jest w wielkim niebezpieczeństwie” mówią o osobie z naszego otoczenia, która jest w tej chwili pierwsza do odstrzelenia na liście Akatsuki. Natomiast następne kwestie „Wy też niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie ostrożni.” Są bezpośrednim ostrzeżeniem dla waszej dwójki, czyli dla Naruto i Sasuke. Mówi nam, że oni są następni. Tylko tym mogę wytłumaczyć użytą liczbę mnogą.
No to teraz Shikamaru dał popis. Każdy był pod wrażeniem, oprócz samego zainteresowanego, który nie sądził, że zrobił coś szczególnie niesamowitego.
- Dobrze wybrałem asystenta – powiedział Hatake niby do siebie, ale w jego tonie dało się słyszeć cichą pochwałę.
- Ale skoro na razie Naruto i Sasuke są bezpieczni… - przy słowach „na razie” Haruno zatrząsnął się głos - … To kto jest zagrożony?
- To musi być proste – rzekł Sasuke, skupiając myśli na konkretnym celu – Jakiś nasz znajomy jest ważniejszy niż nasza dwójka – wskazał na siebie i blondyna – Ważniejszy dla Akatsuki rzecz jasna, tylko kto?
W tym momencie Shikamaru odwrócił się gwałtownie plecami do reszty. Nie chciał im pokazać wyrazu swojej twarzy.
- Wbrew pozorom to może być sporo osób – Kakashi wypowiedział na głos swoje myśli – Pani Tsunade, Jiraiya lub…lub najprawdopodobniej ja sam.
- Sensei?! – Hinata podniosła głos wyżej niż zamierzała.
- Ale jeśli to chodzi o mnie, to nie ma się czym martwić – mężczyzna chyba się wówczas uśmiechnął pokrzepiająco, ale przez maskę gówno widać.
- Czyli nie podejmujemy żadnych działań? – upewnił się Uchiha, nie bardzo z tego zadowolony.
- Owszem podejmujemy – powiedział Kakashi odchodząc od stołu – Robimy to co każe nam nasz dobroczyńca. Zachowujemy ostrożność!
Naruto nie bardzo był skupiony na słowach senseia. Bardziej interesowała go postawa Nary. Wciąż stał odwrócony do wszystkich tyłem. Blondyn podrapał się po głowie, jak zawsze w chwilach, gdy czegoś nie rozumiał.
Pomyślał, że może Shikamaru martwi się o los swojego szefa i dlatego chowa przed wszystkimi swoją twarz, ale szybko odrzucił tą myśl. To nie w jego stylu, aby przejmować się, aż do tego stopnia.
I miał całkowitą racje. Myśli Nary był bardzo daleko od Hatake Kakashiego, ale za to bardzo blisko „grożącego niebezpieczeństwa”. Jednak jakaś tajemnicza siła kazała mu trzymać gębę na kłódkę. Choć było to dość kłopotliwe.

***

Jak tylko minęły zwyczajowe 2 godziny, Shikamaru ulotnił się, z niezwykłą jak na niego, szybkością. Pstryk i już go nie było. To był już drugi raz dzisiejszego wieczory, gdy zachował się…dziwnie, nawet bardzo. Lecz wszyscy zrzucili to na emocje związane z otrzymaniem anonimu. Zresztą wszyscy mieli z tego powodu swój własny mętlik w głowie.
Po przekazaniu Kakashiemu wielu próśb o zachowanie ostrożności i uważaniu na siebie Sasuke i Sakura poszli do domu, a Naruto i Hinata  zaszli jeszcze do baru ramen (zgadnijcie za czyją prośbą).
- Nadal uważam, że to głupie, że nic nie robimy. Tak po prostu zostawiamy całą sprawę?
- A fo mamy frobic? – oczywiście Naruto odpowiedział z pełnymi ustami. Ramen jest święte, nie wolno przerywać posiłku nawet na ważną rozmowę.
- Cokolwiek – zaoponowała – Sensei powinien iść na policję, ale załatwić sobie ochronę, czy coś w ten deseń. Jeśli ktoś chce go zabić to nie powinniśmy być tacy spokojni – mówiła tak cicho, aby tylko blondyn mógł ją słyszeć. No bo rozmowa o porachunkach mafijnych w barze jest trochę…nieodpowiednia.
- Tho pforosll – przełknął – Znaczy to dorosły facet, w dodatku wyszkolony w tych sprawach. Sam wie co robić, na pewno 100 razy lepiej od nas. Zresztą jak możemy mu pomóc, skoro sami ledwo byśmy dali radę siebie… - przerwał, orientując się, że źle dobrał słowa.
Dalej jedli już milczeniu. Bardzo niezręcznym milczeniu.
Trudno jest prowadzić podwójne życie. Z jednej strony musisz żyć w swojej normalnej rzeczywistości i udawać szczęśliwego i radosnego, a tak naprawdę otaczają cię demony o których nie możesz nikomu powiedzieć, a które mogą cię zniszczyć. I jak tu z nimi walczyć?
Hinata skończyła pierwsza swoją porcję (swoją pierwszą porcję, bo jej facet wcinał już trzecią) i zaczęła szperać w kieszeniach w poszukiwaniu drobnych. Aby było łatwiej wyjęła z nich klucze, telefon, jakąś karteczkę i położyła je na blat.
Uzumaki, pomimo oddawaniu się jednej ze swoich ulubionych czynności, skupił część swojej uwagi na tych czynnościach i omal nie spadł ze stołka, gdy zobaczył, że na karteczce jest napisany czyjś numer telefonu. Nieznany mu numer.
- Co…Co to jest?
- Ach to? – znalazła pieniądze, więc zaczęła właśnie chować swoje rzeczy – Numer do Toneriego-sensei.
- A…a…po co…ci go dał? – jakoś dziwnie głos mu się załamywał.
- Na wypadek, gdybym miała pytania związane z pisaniem. W końcu jest moim promotorem.
- Aha…No tak… - jego normalne ruchy stały się nagle nieskoordynowane, jakby panikował – Rozumiem…Wszystko jasne…hahaha.
- Naruto, czy wszystko w porządku? – Hinata mocno zaniepokoiła się jego stanem.
- Oczywiście! Czemu miałoby być inaczej?! – nie musiał się, aż tak drzeć, aby zapewnić o swoich racjach, a jednak to zrobił.
- Bo złamałeś swoje pałeczki.
Naruto powoli obrócił swoją głowę. Rzeczywiście, pałeczki, którymi przed chwilą jadł, były złamane na pół. W ogóle nie zauważył kiedy to zrobił.
- A tak…I to jedną ręką – „Jak ja to wyjaśnię?! Z niedorzecznych powodów jestem zazdrosny o twojego nauczyciela, dlatego nie kontrolowałem swojej siły? Nawet w moim myślach kretyńsko to brzmi!!!”
- Może wciąż się przejmujesz dzisiejszym dniem? – na szczęście Hinata sama podała mu wymówkę jak na tacy.
- Tak, wciąż o tym myślę – w gruncie rzeczy, nie kłamał. Wiadomość mówiąca, że jemu i jego przyjacielowi i senseiowi grozi niebezpieczeństwo nie jest czymś, o czym można łatwo zapomnieć. Nawet przy misce ramen.
- Ja też – przyznała cicho.
Zapłacili za jedzenie i wyszli na zewnątrz. Pogoda nie zapowiadała się najlepiej na ten wieczór. Wyglądało na to, że niedługo miało zacząć padać.
- Ponad 2 lata mieliśmy święty spokój, co? – ciężko było poruszać ten temat, ale niestety wisiał on między nimi jak niewidzialna bariera.
- Nie mogę znieść myśli, że coś się komuś stanie. Jak możemy być tacy spokojni w takiej sytuacji? Nie wiemy z kim mamy do czynienia, poza nazwą i wiedzą, że są niebezpieczni. No i pewnie jest ich wielu i…
- Ale nas też jest dużo – Naruto przerwał tą mowę, wiedząc do czego ona zmierza – Hinata zapominasz, że my też nie jesteśmy sami. Jest nas sporo i każdy chce ochronić pozostałych.
- No to prawda, ale…
- I oczywiście co najważniejsze… - przystanął na moment i spojrzał w górę. Pierwsze krople ulewy zaczęły rozbijać się o jego bluzę, twarz i włosy - …My przez ostatni czas, również staliśmy się niebezpieczni.
Hinata otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy nie patrzyła na to z tej perspektywy, ale rzeczywiście jej narzeczony miał racje. Nauka walki wręcz…posługiwanie się bronią…wyprawy w teren na które zabierał ich Ero-wujek. Naprawdę jej przyjaciele i może nawet ona sama byli…niebezpieczni.
- W końcu wiedzieliśmy, że kiedyś nadejdą takie ciężkie chwile – kontynuował Uzumaki – Od dawna się na nie przygotowywaliśmy. Ale musimy pamiętać, że nie stajemy do walki sami i bezbronni. To będzie równy pojedynek. No i… - wreszcie odwrócił się w jej strony i mrugnął porozumiewawczo - …nie możemy się poddać już na starcie, co nie?
Dziewczyna przytaknęła, mocno podniesiona na duchu.
Drogę do domu pokonali szybkim truchtem, bo w końcu zaczęło lać jak z cebra. Myśli o Tonerim-sensei na chwilę uleciały Naruto z głowy. Uważał, że cholerny wykładowca i Akatsuki to dwie zupełnie różne kategorie i powinien najpierw skupić się na priorytetach.
Szkoda, że się mylił. Ponieważ Otsutsuki także należał do kategorii pod nazwą „niebezpieczeństwo”. Tyle, że nie dla niego.


5 komentarzy:

  1. Żartujesz dziewczyno rozdziały są świetne masz talent do pisania. Cieszę się bardzo że do nas wróciłaś mam nadzieję że jakoś to wszystko się pouklada oglądałam twoje filmiki i są naprawde zajefajne jako twoi fani opowiadania mamy obowiązek wspierać Cię I podnosić na duchu ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezaprzeczalnie zgadzam się z komem powyżej talentu ci nie brakuje chapter jak zwykle wypas super :) hehe cóż ciekawie się zapowiada nie powiem zaczynam się bać o NaruHinę najpierw akasie teraz toneri-drań , jeszcze brakuje by naruto omotała jakaś dziewucha hehe nieciekawie się zapowiada haha coż mam nadzieje że pod koniec NaruHina będzie RZĄDZIĆ

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super^^ I jak ty możesz mówić że ci pisanie nie idzie? Masz poprostu talent do tego;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału^^ Ciekawi mnie zachowanie Shikamaru... On coś na pewno wie! Tylko jest zbyt leniwy żeby wszystko powiedzieć; ) He he :D Moja logika mnie przeraża^^ No ale już mniejsza o to... Weny życzę i czasu na pisanie:* Oczywiście jedno i drugie razem^^ Taki pakiet; ) Do następnego; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Nikt Cie nie zmusza do systematycznego pisania... Będę czekać tydz, dwa, a nawet miesiąc byle tylko przczytać kolejny tak samo zarąbisty rozdział jak ten! Pisz wtedy kiedy masz wene i publikuj wtedy kiedy pomyślisz "napisałam zajebisty rozdział"! Pozdrawiam i miłego dnia życzę! ;333 NaruHina4ever XDD ✊✊✊

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju ale mi sie podoba ten rozdział <3 Ta cała sytuacja jest rzeczywiście dziwna xD Wgl Kocham twoje opowiadanie :3 Shikamaru taki mądry xD (Normalnie moje zdania są tak nie poukładane, że aż mi wstyd xD ) Czekam na więcej :3
    Ps. Życzę weny bo wiem ,że trudno ją mieć od tak xD Znam ten ból :')

    OdpowiedzUsuń