:)

:)

niedziela, 13 września 2015

S2 Rozdział 2

(Od autorki) Przepraszam

***



- To wasz nowy wykładowca. Pan Otsutsuki Toneri.
Nowoprzybyły mężczyzna w mgnieniu oka zmienił panującą na sali atmosferę. Stała się bardziej naelektryzowana, bardziej tajemnicza. Jednym słowem niezwykła. Nowy profesor miał w sobie coś, co przykuwało uwagę i nie był to tylko jego wygląd.
Mężczyzna miał krótkie, śnieżnobiałe włosy i bardzo bladą skórę. Jego oczy miały jasnoniebieską barwę, taką jaką ma bezchmurne niebo o poranku. Jego postawa była pełna pewności siebie oraz wewnętrznego spokoju. Emanował od niego taki blask, że paru studentów pomyślało o nałożeniu okularów przeciwsłonecznych.
W czasie krótkiej wędrówki Otsutsukiego od drzwi w stronę biurka wykładowcy, w pomieszczeniu rozległy się ciche szepty. Niecodzienny wygląd profesora nie budził konsternacji, ale za to bardzo dużo ciekawości i fascynacji. Wszyscy zaczęli się zastanawiać skąd pochodzi nowy profesor, ile ma lat, a kilka przedstawicielek płci pięknej zastanawiało się, czy ma kogoś. Zamarzył im się romans z nauczycielem. Nic dziwnego, mężczyzna nie wyglądał byle jak.
Gdy Toneri był w połowie drogi, jego głowa jakby sama z siebie odwróciła się w bok, w stronę drugiego rzędu ław. A wówczas spojrzenie jego i Hyugi Hinaty skrzyżowały się. Dziewczynie wydawało się, że oczy mężczyzny rozwarły się nieco szerzej na jej widok. Ale mogło to być jej wyobrażenie. Tak samo jak to, że profesor patrzył na nią trochę dłużej niż by wypadało.
Toneri wreszcie doszedł do celu i zamieniał właśnie kilka słów z dyrektorem.
- Ciekawe, jaki będzie? Jak myślisz Neji…eee nii-san?
Wyraz twarzy kuzyna ją zaskoczył. Było jasne jak na dłoni, że Neji nie polubił nowego wykładowcy. Jego brwi zwęziły się, aż na jego czole pojawiła się duża literka V, a oczy świeciły wrogością. Był chyba jedynym studentem na sali, który nie poczuł do Otsuksukiego sympatii.
- Tak…ciekawe – odparł, po czym podrapał się po podbródku.
- Coś nie tak? – spytała Hinata, nie będąc pewna o co kuzynowi chodzi. Nie wierzyła, że Neji tak po prostu znienawidził kogoś od pierwszego wejrzenia. Mogło chodzić o uprzedzenia, ale to też nie mieściło jej się w głowie.
- Nie, wszystko ok. Tylko, że… - zmrużył oczy, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał – Sam nie wiem. Nie lubię go.
To było coś nowego. Neji nie należał do ludzi, którzy oceniają innych po pozorach, a tu taka niespodzianka.
- Dlaczego? Wydaje się w porządku – dziewczyna drążyła temat.
- Mówiłem, że nie wiem. Coś w nim mnie irytuje.
Teraz to Hinata zwęziła brwi. Nie podobała jej się postawa kuzyna, ale nie odezwała się już więcej ani słowem. Nie chciała się kłócić o coś tak trywialnego.
Dyrektor opuścił salę wykładową i nowy profesor postanowił jeszcze raz, sam się przedstawić.
- Witajcie. Nazywam się Otsutsuki Toneri, ale możecie mi mówić Toneri-sensei. Nie dbam tak bardzo o formalności. Nie spędzimy razem dużo czasu, bo tylko niecały rok, ale i tak liczę na owocną współpracę – mężczyzna posłał swoim studentom uśmiech pełen serdeczności i dobrej woli. Kilku studentkom zabrakło tchu.
Wykład nie był nudny. Nowy sensei, mimo młodego wieku nie był nowicjuszem i wiedział jak mówić, aby zainteresować młodych ludzi swoim monologiem. Miał wiedzę i charyzmę, czyli wszystko czego potrzebuje idealny nauczyciel.
Hinata jednak nie skupiała się zbytnio na zajęciach. Przez cały czas obserwowała Toneriego, choć z innych powodów niż reszta kobiet w pomieszczeniu. Niechęć kuzyna, tak ją zastanowiła, że sama postanowiła poszukać w nim czegoś, co wzbudza wrogość.
Jego wygląd…nie, trochę dziwny ale nie aż tak… ubiór też nie…zachowanie, postawa nie…stosunek do innych także nie. No to w takim razie co?

***

Po skończonym wykładzie Hinata zebrała swoje rzeczy do torby. Była zła na siebie, że nie wyniosła nic nowego z zajęć, a zamiast tego gapiła się jak kretynka na nowego wykładowcę, bo jej kuzynowi coś się uroiło. Co za absurd.
Właśnie zmierzała w stronę wyjścia, gdy głos wykładowcy ją zatrzymał.
- Przepraszam, pani nazywa się Hyuga Hinata? – zapytał Otsutsuki.
- Tak, to ja.
- Możemy chwilkę porozmawiać? – zadał kolejne pytanie, wskazując ręką w stronę biurka.
- Do…dobrze – dała znak Nejiemu, żeby na następny wykład poszedł bez niej, a sama podeszła bliżej Toneriego.
Przez chwilę bała się, że mężczyzna zauważył jej wgapianie się i źle je zinterpretował.
- Chciałem z tobą porozmawiać w związku z twoją pracą magisterską – dziewczyna odetchnęła z ulgą, ale tylko na chwilę – Twoim promotorem była Kurenai-sensei, prawda?
- Tak, zgadza się.
- W związku z jej urlopem ten zaszczyt przechodzi na mnie – posłał jej przyjacielski uśmiech – Zauważyłem, że jako jedyna nie podałaś jeszcze tematu swojej pracy.
Ulga Hyugi prysła jak bańka mydlana i powróciła panika. No tak, zapomniała o tym. Faktycznie nie miała pomysłu na to, o czym ma napisać. A co gorsze teraz był czas, aby pisać plan pracy, a nie zastanawiać się nad tematem, który powinna mieć już gotowy pod koniec poprzedniego semestru.
- Spokojnie – Toneri spróbował ją uspokoić, poklepaniem w ramię – Nie jesteś pierwszą studentką, która ma z tym problem. To nie jest proste, wiem z własnego doświadczenia – jego ton naprawdę dodawał otuchy – Dlatego chcę ci zaproponować pomoc.
- Naprawdę?! – na błysk nadziei w jej białych oczach, uśmiech mężczyzny na chwilę stał się triumfujący, ale zaraz szybko wrócił do normy.
- Oczywiście – odparł uprzejmie – Jako nauczyciel mam obowiązek ci pomóc. Co powiesz na to, byś po zajęciach posiedziała ze mną godzinkę? Omówimy twoje mocne strony i znajdziemy dla ciebie idealny temat. Moglibyśmy nawet od razu przejść do planu.
- Byłoby super, ale dopiero w piątek mogę zostać dłużej.
Czy Hinacie się wydawało, czy naprawdę przez twarz Toneriego przeszedł grymas niezadowolenia? Chyba jednak tak, bo jego głos stał się ostrzejszy.
- Jesteś już opóźniona z pracą! Jest pani pewna, że może w kółko odkładać rzeczy na później. To nie leży w pani interesie.
Hinata spotulniała i zwiesiła głowę z poczuciem winy.
- Tak, wiem, że to nieodpowiedzialne. Ale naprawdę od poniedziałku do czwartku, po wykładach jestem zajęta. Są to sprawy, które…także są bardzo ważne. Ale będę w piątek, naprawdę! – dodała szybko – Przyjdę, proszę dać mi szansę.
Mężczyźnie znów wrócił dobry humor.
- Dobrze, rozumiem. Wierzę, że jesteś rozsądną osobą – Toneri podszedł bliżej swojej studentki i uścisnął lekko jej dłoń. Dopiero wtedy Hinata zrozumiała o co mogło chodzić Nejiemu, gdy mówił o swojej niechęci.
To nie zachowanie, czy postawa obudziła w nim niechęć. To były te oczy. Niby miały zwykłą niebieską barwę, lecz była ona zbyt…jaskra. Przyprawiała o niepokój. Ten kolor był nienaturalny i krótko mówiąc po prostu ohydny. Hyuga poczuła chęć, aby się cofnąć, ale uznała, że byłoby to bardzo niegrzeczne.
- Będzie nam się dobrze współpracować. Z całych sił będę się starał ci pomóc, Hinato.
- Dziękuję – odrzekła krótko, starając się nie patrzeć mężczyźnie w oczy.

***

- Ech, mam dość tego!
- Po jednym dniu?
- Jeden dzień? Myślałem, że jestem tu już tydzień.
Nareszcie wszystkie wykłady na dziś już się skończyły. Naruto i Sasuke przemierzali spacerowym krokiem teren miasteczka uniwersyteckiego. Uchiha ze znużeniem wysłuchiwał narzekań przyjaciela jednym uchem, a drugim wyrzucał zbędne dane.
- Kilka godzin to nie tydzień – w tym momencie minęli profesora Yamato, który zmierzył Sasuke wrogim (przynajmniej tak mu się wydawało) spojrzeniem. Na Naruto nawet nie zwrócił uwagi.
- Jeszcze mu to nie przeszło? – spytał Uchiha, lekko zirytowany.
- Dziwisz mu się? Mogę się założyć, że mu to nie przejdzie do końca kariery zawodowej.
2 lata temu Sasuke musiał bardzo, ale to BARDZO postarać się, aby zostać na uczelni. Nie dość, że jego wyniki były potworne, to do tego dochodził jeszcze wandalizm. Chłopcy nie mogli powiedzieć dyrekcji, że wybicie krzesłem okna można jak najbardziej usprawiedliwić. Uchiha uważał, że miał prawo wybić to okno, Naruto zresztą zaznajamiając się z sytuacją również tak sądził. Ale dyrektor i profesor uważali inaczej. Po godzinach nauki i wydaniu wielu jenów na naprawę okna i łapówkę dla dyra, Sasuke mógł (łaskawie) pozostać w gronie studentów. Ale od tamtego czasu nie spotykał się z przychylnymi spojrzeniami ze strony nauczycieli.
- Szkoda, że nie widziałem jego miny, gdy zobaczył, że uciekłem przez okno – powiedział Uchiha ze złośliwą satysfakcją.
- Ja się tam dziwię, że nie dostał zawału jak usłyszał alarm…
Ostatnie słowo w tym zdaniu, bardzo przeciągało się w ustach blondyna. Uzumaki stanął jak wryty, aż Sasuke musiał pójść za jego wzrokiem, aby sprawdzić co nim tak wstrząsnęło.
Z przeciwległego budynku właśnie wyszła Hinata i to nie sama. I nie, nie była z Nejim jak by się można było spodziewać.
Obok niej stał wysoki, białowłosy mężczyzna. Przystojny mężczyzna. Niedobrze. Byli pochłonięci rozmową, nie wiadomo o czym.
- Co to za kutasina? – Sasuke niemal podskoczył słysząc te słowa z ust przyjaciela. To zdanie było tak bardzo nie w jego stylu. I tym tonem! Musiał się uśmiechnąć, jak zwykle złośliwie. Teraz będzie miał wreszcie rozrywkę.
- A bo ja wiem – Naruto nie zwrócił uwagi na zadowolenie w głosie Uchihy – Nowy znajomy, albo bliski przyjaciel…
Uzumaki nie tracąc ani chwili dłużej, ruszył przed siebie z zamiarem przerwania tej pogawędki. Nie wiedział co się z nim dzieję. Jak tylko zobaczył tą dwójkę, poczuł jak złość ogarnia całe jego ciało. I nie mógł się jej pozbyć, była zbyt silna. Nie podobało mu się to.
Był już prawie u celu, gdy zobaczył, jak białowłosy dotyka ramienia Hinaty. No to teraz dopiero poczuł furie.
„Zabieraj łapy ty skurwysynu!!!”
- Hej, Hinata! – zawołał głośno, żeby Hyuga go usłyszała, zanim do nich dotrze. Poczuł się lepiej, gdy zobaczył uśmiech swojej narzeczonej na jego widok.
„Ha, do mnie się uśmiecha, a nie do ciebie, palancie”
- To twój przyjaciel, Hinato? – mężczyzna ani myślał zabrać rękę z ramienia dziewczyny.
Naruto wpadło coś do głowy. Już drugi raz w ciągu minuty sam siebie zaskoczył. Najpierw dziwna nienawiść od pierwszego wejrzenia (bardzo nie w jego stylu), a teraz ta myśl…Cóż to była nowość.
Blondyn podszedł do dziewczyny i zamiast powitania objął ją w pasie, kładąc rękę na jej biodrze. Potem pociągnął ja delikatnie do tyłu, aby znalazła się poza zasięgiem ręki białowłosego, a na koniec pocałował ją w policzek.
- Jak ci minął dzień, kochanie?
Ostatni raz Hinata dostała tak dorodnego rumieńca wiele miesięcy temu, na początku ich związku. W sumie nic dziwnego. Byli ze sobą ładnych parę latek, ale nigdy nie zwracali się do siebie per „kochanie”; „skarbie” czy „kotku”. Teraz był pierwszy raz
- Do…dobrze – wymamrotała cicho, ale się nie odsunęła. Naruto udając, że nie zauważył grymasu niezadowolenia na twarzy „przeciwnika” rzekł niby to przyjaźnie.
- Dzień dobry. Pan to…
- Otsutsuki Toneri. Nowy wykładowca panny Hyugi.
„Hmm, wykładowca…bardzo źle, będą się codziennie widywać. Kuźwa, co mi odbija?!”
- Uzumaki Naruto, miło mi.
Mężczyźni wymienili uściski dłoni, lecz blondyn nie wypuścił Hinaty z uścisku.
„Jak ja jestem w pobliżu to wówczas strażnik Neji czuwa” – pomyślał z irytacją blondyn – „A gdy pojawia się to białe coś, to jego nie ma.”
Sasuke obserwował to wszystko z boku i miał w cholerę dużo uciechy. Jego przyjaciółka prawdopodobnie tego nie zauważyła, bo ma zbyt niewinny umysł, ale on widział wszystko doskonale. Ta ciemna aura wokół Naruto i Toneriego była niemal namacalna. Ta dwójka się nienawidzi jak diabli.
- Porozmawiałbym dłużej, ale mamy plany. Proszę wybaczyć – Naruto chciał jak najszybciej odejść, odseparować dziewczynę od nauczyciela.
- Oczywiście, rozumiem. Do zobaczenia Hinato – Toneri pożegnał się z przesadnym żalem.
- Do widzenia, sensei – dziewczyna ledwo zdążyła to powiedzieć, gdy jej narzeczony wręcz ją wyprowadził na ulicę – Naruto, co…
- Co? Co, co? – przerwał jej szybko wiedząc, że chciała zapytać o jego dziwne zachowanie – Nic. Nic się nie dzieje.
Sam nie wiedział co się właściwie dzieje. Nigdy nie należał do zaborczych i zazdrosnych facetów. A teraz nagle się to pojawiło. Czemu? Dlatego, że pierwszą rzeczą jaką dostrzegł u tego faceta były te obrzydliwe gały wlepione w jego dziewczynę? Bo niewątpliwie wlepiał gały. Znów się zirytował. Jak go kręcą studentki, to nie powinien robić w tym zawodzie.
Nie zwrócił uwagi, że przez swoje ponure myśli, jeszcze mocniej przycisnął Hinate do siebie. Biedna, była kompletnie skołowana.
W oddali, przy krawędzi jezdni stali Sakura, Gaara i Shikamaru i o czymś dyskutowali. Widząc zbliżające się sylwetki kątem oka, odwrócili się i…zdębieli.
Czerwoniutka Hinata przyciśnięta do ciała Naruto, niczym przywiązana łańcuchem to jeszcze było pół biedy. To miny chłopaków ich zszokowały. Uzumaki był naburmuszony i zirytowany. Natomiast Sasuke był strasznie czymś rozbawiony.
- Co to? Zamienili się minami, czy co? – odezwał się Shikamaru w imieniu grupy.
Nadęty Naruto i uśmiechnięty Sasuke… Coś tu było na opak.
- Hej – powiedziała Sakura, zbyt długo przeciągając samogłoskę – Naruto, wiesz, że Hinata zaraz nie będzie miała czym oddychać?
- Co? Ach tak – odburknął i zwolnił uścisk. Dziewczyna była wolna. Teraz mógł to zrobić. „Kutasina” była daleko. Mając wolne ręce, zagwizdną najgłośniej jak tylko potrafił. To był znak, na który po najwyżej 10 sekundach przy jego boku pojawiał się Kurama i tak było i w tym przypadku.
- Psst! Co się dzieje? – Haruno pomyślała, że może od swojego chłopaka się czegoś dowie.
- Później ci powiem – odparł, tłumiąc kolejną falę rozbawienia – Lepiej już chodźmy bo się spóźnimy.
- Racja – przyznał Uzumaki i wziął Hyugę za rękę, byleby mieć z nią jakiś kontakt fizyczny – Na razie Gaara.
Subaku przez dobrą chwilę stał i przyglądał się odchodzącym przyjaciołom. Po raz setny myślał o tym. O tym miejscu gdzie teraz idą. Naruto, Hinata, Sasuke i Sakura idą oficjalnie na trening taijutsu, a Shikamaru razem z nimi, ponieważ tam pracuje.
W pracę Nary to Gaara mógł jeszcze uwierzyć, ale w trening już nie. Dlaczego?
Ponieważ niecałe 7 miesięcy temu, przechodził obok tej sali treningowej i przeczytał na tablicy ogłoszeń informację o trzech grupach wiekowych, które mogą uczestniczyć w zajęciach.
Jego przyjaciele przekroczyli najstarszy dopuszczalny wiek dobry rok temu. A mimo to dalej tam chodzą, a przecież można powiedzieć, że już są na to za starzy. Dosłownie.
Gaara nie powiedział o tym nikomu, ani też nie spytał o to wprost. Czuł przez skórę, że i tak nie dostałby szczerej odpowiedzi. Zbyliby go, każdy z tej piątki.
Dawno temu w jego umyśle kilka faktów się połączyło, z całej grupy jedynie jemu udało się to zrobić. Wiedział, że mają ze sobą związek, tylko nie wiedział jaki. 2 lata temu…zachowanie Sasuke…zniknięcie Naruto…jego blizna na ramieniu, skąd się wzięła?...treningi…zmiana zachowania.
- Co się tu dzieję? – ostatni raz zerknął w ich stronę po czym skierował swoje kroki do domu.

***

Gaara dobrze dedukował. Nasza czwórka już od dawno nie uczęszczała na zajęcia taijutsu. Teraz trenowała coś o wiele trudniejszego.
Kiedy nasi bohaterowie doszli do siebie, po wyczerpujących przeżyciach w lesie grozy, Kakashi postanowił im coś zaprezentować. Budynek w którym ćwiczyli miał 3 poziomy. Na parterze znajdowały się 4 sale treningowe, a na piętrze znajdował się duża sala, która z reguły służyła do oficjalnych sparingów na zawodach.
Jednakże była tam także piwnica, do której tylko Hatake miał klucze. Okazało się, że urządził sobie tam (dzięki szczodrobliwości pani Tsunade za jego osiągnięcia) całkiem przytulne zacisze. Pojedyncze akcesoria do ćwiczenia taijutsu oraz mini strzelnica. To raj dla trenującego, tajnego agenta, takiego jak Kakashi. Tyle, że on postanowił podzielić się swoim tajnym miejscem z młodzieżą.
Początkowo przy ćwiczeniach pomagał Jiraiya. Naruto zaczynał naukę strzelania od zera, więc potrzebował, jakby to ująć, więcej uwagi niż Sasuke, który miał już w tym wprawę.
Jak jego ojciec chrzestny obiecał, zajął się treningiem wychowanka. Okazało się, że zna się na broni równie dobrze jak Kakashi, a może i lepiej. Dzięki niemu Uzumaki szybko dogonił przyjaciela i znów stał z nim na równi.
Od 3 miesięcy ich trening nadzorował sam Hatake (Jiraiya uznał, że nie może nic więcej chłopaków nauczyć). Nadzorował, gdyż zarówno Naruto jak i Sasuke dojrzali na tyle, by wiedzieć co powinni w swoich umiejętnościach podszlifować, a co potrafią już zrobić idealnie, więc sami się sobą zajmowali. Uzumaki na przykład miał problemy z strzeleniem z lewej ręki. Uchiha za to, od jakiegoś czasu fascynował się mieczami. W Japonii wciąż się ich używało. Lecz na razie nie mógł o sobie mówić, jako o zawodowcu w tej dziedzinie.
Dziewczęta natomiast zostały poinformowane, że jak nie chcą, to nie muszę przychodzić na te specjalne treningi. Ale one były w 100% zdecydowane, że nie pozwolą swoim drugim połówkom wkroczyć w ten mroczny świat zupełnie sami. Chciały stać przy ich boku.
Dziś blondyn wszedł do piwniczki, z większym zapałem niż zwykle. Hmm, ciekawe czemu?
Wszyscy rozeszli się na swoje stanowiska. Kurama znalazł sobie ciepły kącik i zwinął się w kłębek. Shikamaru i Kakashi zasiedli przed komputerem i zaczęli „pracować” choć tylko licho wie co oni tam robili. Hinata i Sakura zajęły się ćwiczenia fizycznymi, a Naruto i Sasuke ładowali swoją broń (jedną z dwóch egzemplarzy, które tu trzymali).
- Co powiesz na pojedynek? – zaproponował Sasuke, wiedząc, że przyjaciel się do tego pali.
- Jestem za – odpowiedział z ogniem w oczach – Ale wiedz, że skopię ci tyłek.
Uchiha tylko prychnął po czym dodał.
- Nigdy nie sądziłem, że jesteś typem zazdrośnika – Naruto wyprostował się jak struna.
- Wcale nie jestem zazdrosny! – krzyknął z oburzeniem.
- Jesteś i to jak cholera. Nikogo nie oszukasz.
- Nie jestem zazdrosny – powiedział jeszcze raz z pełną mocą, lecz doskonale wiedział, że kłamie w żywe oczy, po czym założył słuchawki i wycelował załadowaną bronią w tarczę przed sobą – Po prostu nie podobało mi się to jego spojrzenie.
Wraz z pierwszym strzałem Hinata odwróciła się i przez moment przyglądała się blondynowi z niepokojem.
- Hinata, halo! – Sakura sprowadziła ją na ziemię – Chcesz walczyć czy nie?
- Tak, chce – skupiła całą uwagę na sparingu jaki miała zaraz stoczyć.

***

2 godziny później Naruto wolnym krokiem zmierzał w stronę domu. Trzymał Hinate za rękę, a Kurama dreptał przy jego nodze. Wciąż miał kwaśny humor i nie ukrywał tego.
Hyuga była przygaszona. Kilka razy otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale słowa nie wychodziły na zewnątrz. Aż w końcu odważyła się odezwać.
- Jesteś na mnie zły?
Choć zadane pytanie było powiedziane bardzo cicho, Uzumaki je usłyszał i bardzo się nim zdziwił. Spojrzał na nią.
- Zły na ciebie? W życiu. Czemu pytasz?
- Bo od kilku godzin masz taki podły nastrój. Myślałam, że może coś zrobiłam lub… jeśli tak to przepraszam - nie dokończyła zdania. Zamilkła i spuściła wzrok.
- Nie, to nie tak – Naruto od razu ogarnęły wyrzuty sumienia. Przez jego wymysły, zrobił dziewczynie przykrość – Tu nie chodzi o ciebie. Po prostu – zdobył się na szczerość – Myślałem o twoim profesorze.
Co za debilizm. Widział tego gościa tylko jeden jedyny raz. I od razu go znienawidził, bo ten robił do Hinaty maślane oczka (to mu się na pewno nie przewidziało). Ale potem aż nazbyt dosadnie pokazał mu, że dziewczyna ma kogoś. Zresztą jest nauczycielem, nie wolno mu się spotykać ze studentką. Teraz na pewno sobie odpuści. Prawda? Niby tak, ale niepewność jest. Kurde, chyba za bardzo wyolbrzymia całą sprawę.
- O Tonerim - sensei? – odezwała się niepewnie.
„Hoho już mówią sobie po imieniu. Naruto, weź się ogarnij człowieku!”
- Tak, nie lubię go – sam nie wiedział co go tak w tym człowieku denerwuje. Ale w głębi duszy znał odpowiedź. W tamtej chwili stanął jak wryty i ogarną go straszny gniew, przez wzrok mężczyzny skierowany na jego narzeczoną. Jego oczy były paskudne nawet z daleka. Były jak rdza na rurze ściekowej. A Hinata musiała się w nich odbijać i to mu się nie podobało.
Hinata była mocno zaskoczona. Już druga osoba czuła niechęć do jej wykładowcy. Użyła nawet tych samych słów. Teraz nie mogło chyba chodzić o zwykłe uprzedzenia. Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.
- Nie martw się – przejechał kciukiem po wnętrzu jej dłoni – To nic takiego. Przejdzie mi. O patrz już mi przeszło – rzekł i uśmiechnął się jak najbardziej szczerze, odsłaniając przy okazji wszystkie zęby.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i przytuliła się do jego boku.
Naruto postanowił wziąć się w garść. Jego głupie myśli odbiły się na niej, a nie powinny. Przecież jak na razie nie ma się czym przejmować. Wszystko jest dobrze, dopóki ona jest obok…dopóki Hinata stoi przy jego boku…WSZYSTKO będzie w porządku.

***

Sasuke wybudził się gwałtownie ze snu. Zerwał się do pozycji siedzącej i zaczął nasłuchiwać. Coś go obudziło, tylko co?
Wtedy to usłyszał. Coś na parterze. Albo nie coś tylko ktoś? Ktoś na dole majstrował przy drzwiach.
Uchiha szybko zerwał się z łóżka i wyjął spod niego swój drugi pistolet. Zerknął jeszcze na chwilę w stronę posłania, gdzie leżała Sakura, pogrążona w głębokim śnie. Nie obudziła się, ale to dobrze. Nie może pozwolić, aby ktoś tu się dostał. Musi chronić Sakure.
Wyszedł z sypialni i ostrożnie zaczął schodzić po schodach. Broń trzymał w pełnej gotowości. Na parterze nikogo nie dostrzegł. Poszedł w stronę korytarza.
Dawno przeszedł mu zwyczaj spoglądania w stronę dawnej sypialni rodziców, lecz za to pojawił się nowy. Zerkał w stronę kuchni, miejsca, gdzie po raz ostatni widział swojego starszego brata. Teraz także tam spojrzał.
Nienawidź mnie. Nienawidź rodziców. Zdobądź siłę, a kiedy będziesz już mi równy, sam po ciebie przyjdę.
- Czyżbyś wpadł z wizytą nii-san? – odezwał się cicho, ale nic mu nie odpowiedziało.
W przedpokoju rzuciła mu się w oczy koperta leżąca na podłodze. Tajemniczy dźwięk wyjaśnił się. Nikt nie próbował się włamać, po prostu ktoś wrzucał kopertę przez szparę, tyle że…listonosz nie wpada z wizytą o drugiej w nocy.
Sasuke wypadł na zewnątrz, ale nikogo nie dostrzegł. Jedynie gdzieś w dali znikały właśnie tylne światła jakiegoś auta, ale było za ciemno, by cokolwiek więcej dostrzec.
Uchiha cofnął się do środka i skupił swą uwagę na kopercie. Zbadał ją palcami, po czym ostrożnie ją otworzył. W środku była tylko kartka papieru, nic więcej. Sasuke wstał i zaczął szukać włącznika światło. Gdy w korytarzu zrobiło jasno, mógł się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć.
Koperta była czysta, nie była adresu odbiorcy, ani nadawcy. Jej zawartość natomiast, czyli wspomniana kartka miała na sobie przyklejone pojedyncze literki, wycięte najpewniej z różnych gazet. Układały się w zdanie, które zmroziło Sasuke krew w żyłach.
- Kurwa mać, zaczęło się.
Po raz drugi odczytał treść kartki.

Pilnuj swojego znajomego. Jest w wielkim niebezpieczeństwie. Wy też niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie ostrożni.

Kto mu przyniósł tą kopertę? Skąd ma tą całą informację? I na Boga, dlaczego przekazała je akurat JEMU?



***

(Od autorki) Jakoś się udało to napisać. W ratach, ale jakoś. Najwidoczniej Clarissa się jeszcze nie spaliła. Dobrze być w siodle
https://www.youtube.com/watch?v=0O2ZaQbPUto

5 komentarzy:

  1. Jak zawsze boskie^^ Ah ten Naruto i jego zazdrość; ) A ten Toneri:\ Nie podoba mi się to... A po za tym to ciesze się że wróciłaś;) Weny życzę;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O MATKO O JA PIERDOLĘ O KURWA( z góry przepraszam za wulgaryzmy) WRÓCIŁAŚ !!! SUPER I rozdział jest ... Na początek dobrze że jesteś nie pisałem wcześniej ale po prostu uznałem że może zabrzmi to dziwnie ale po co mam cię pocieszać i współczuć dobijając Cię bardziej po za tym co to " za wyrazy współczucia przez neta" ale wracając do tematu uwierz lub nie ale sam wiem jak to BOLI okropne uczucie ... ale skoro tak jak ja jesteś zaznajomiona ze światem Naruto to powinnaś wiedzieć NIGDY NIE WOLNO SIĘ PODDWAĆ , ZAWSZE TRZEBA SIĘ PODNOSIĆ I IŚĆ NAPRZÓD SPEŁNIAJĄC MARZENIA . Dlatego tak bardzo uwielbiam Naruto ta manga ma piękny przekaz :) . Wracając do opo to jak zwykle super chcociaż obawiam się o NaruHinę mam nadzieje , że nie zrobisz nic głupiego :P noi czy Ten drań Toneri nie widzi pierścionka na palcu Hinaty , wkońcu to narzeczeństwo Hinata już powoli przestaje być Panną Hyuuga ... Mam nie jasne przeczucie że ten nyp ma powiązania z organizacją w czerwone chmurki XD heh NARUHINA LOVE FOREVER and EVER

    PS: Naprawdę się ciesze że wróciłaś nie mogłem znależć innego tak zajebistego blog o NaruHina na zastępstwo jednak twój jest nie zastąpiony WIĘC GŁOWA DO GÓRY I NAPRZÓD

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeaaaaa w końcu tyle czekania opłacało się xD rozdział fajny dużo akcji ale nie mogłam się doczekać :D A kiedy dokończenie one shot'a ? Pozdrowienia :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie jak zawsze :) warto było czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny i warto było czekać <3 Już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń