***
- To wasz
nowy wykładowca. Pan Otsutsuki Toneri.
Nowoprzybyły
mężczyzna w mgnieniu oka zmienił panującą na sali atmosferę. Stała się bardziej naelektryzowana,
bardziej tajemnicza. Jednym słowem niezwykła. Nowy profesor miał w sobie coś,
co przykuwało uwagę i nie był to tylko jego wygląd.
Mężczyzna
miał krótkie, śnieżnobiałe włosy i bardzo bladą skórę. Jego oczy miały
jasnoniebieską barwę, taką jaką ma bezchmurne niebo o poranku. Jego postawa była
pełna pewności siebie oraz wewnętrznego spokoju. Emanował od niego taki blask,
że paru studentów pomyślało o nałożeniu okularów przeciwsłonecznych.
W czasie
krótkiej wędrówki Otsutsukiego od drzwi w stronę biurka wykładowcy, w
pomieszczeniu rozległy się ciche szepty. Niecodzienny wygląd profesora nie budził
konsternacji, ale za to bardzo dużo ciekawości i fascynacji. Wszyscy zaczęli
się zastanawiać skąd pochodzi nowy profesor, ile ma lat, a kilka
przedstawicielek płci pięknej zastanawiało się, czy ma kogoś. Zamarzył im się
romans z nauczycielem. Nic dziwnego, mężczyzna nie wyglądał byle jak.
Gdy Toneri
był w połowie drogi, jego głowa jakby sama z siebie odwróciła się w bok, w stronę
drugiego rzędu ław. A wówczas spojrzenie jego i Hyugi Hinaty skrzyżowały się.
Dziewczynie wydawało się, że oczy mężczyzny rozwarły się nieco szerzej na jej
widok. Ale mogło to być jej wyobrażenie. Tak samo jak to, że profesor patrzył
na nią trochę dłużej niż by wypadało.
Toneri
wreszcie doszedł do celu i zamieniał właśnie kilka słów z dyrektorem.
- Ciekawe,
jaki będzie? Jak myślisz Neji…eee nii-san?
Wyraz twarzy
kuzyna ją zaskoczył. Było jasne jak na dłoni, że Neji nie polubił nowego
wykładowcy. Jego brwi zwęziły się, aż na jego czole pojawiła się duża literka
V, a oczy świeciły wrogością. Był chyba jedynym studentem na sali, który nie
poczuł do Otsuksukiego sympatii.
- Tak…ciekawe
– odparł, po czym podrapał się po podbródku.
- Coś nie
tak? – spytała Hinata, nie będąc pewna o co kuzynowi chodzi. Nie wierzyła, że
Neji tak po prostu znienawidził kogoś od pierwszego wejrzenia. Mogło chodzić o
uprzedzenia, ale to też nie mieściło jej się w głowie.
- Nie,
wszystko ok. Tylko, że… - zmrużył oczy, jakby się nad czymś intensywnie
zastanawiał – Sam nie wiem. Nie lubię go.
To było coś
nowego. Neji nie należał do ludzi, którzy oceniają innych po pozorach, a tu taka
niespodzianka.
- Dlaczego?
Wydaje się w porządku – dziewczyna drążyła temat.
- Mówiłem, że
nie wiem. Coś w nim mnie irytuje.
Teraz to
Hinata zwęziła brwi. Nie podobała jej się postawa kuzyna, ale nie odezwała się
już więcej ani słowem. Nie chciała się kłócić o coś tak trywialnego.
Dyrektor
opuścił salę wykładową i nowy profesor postanowił jeszcze raz, sam się
przedstawić.
- Witajcie.
Nazywam się Otsutsuki Toneri, ale możecie mi mówić Toneri-sensei. Nie dbam tak
bardzo o formalności. Nie spędzimy razem dużo czasu, bo tylko niecały rok, ale
i tak liczę na owocną współpracę – mężczyzna posłał swoim studentom uśmiech
pełen serdeczności i dobrej woli. Kilku studentkom zabrakło tchu.
Wykład nie
był nudny. Nowy sensei, mimo młodego wieku nie był nowicjuszem i wiedział jak
mówić, aby zainteresować młodych ludzi swoim monologiem. Miał wiedzę i
charyzmę, czyli wszystko czego potrzebuje idealny nauczyciel.
Hinata jednak
nie skupiała się zbytnio na zajęciach. Przez cały czas obserwowała Toneriego,
choć z innych powodów niż reszta kobiet w pomieszczeniu. Niechęć kuzyna, tak ją
zastanowiła, że sama postanowiła poszukać w nim czegoś, co wzbudza wrogość.
Jego wygląd…nie,
trochę dziwny ale nie aż tak… ubiór też nie…zachowanie, postawa nie…stosunek do
innych także nie. No to w takim razie co?
***
Po skończonym
wykładzie Hinata zebrała swoje rzeczy do torby. Była zła na siebie, że nie
wyniosła nic nowego z zajęć, a zamiast tego gapiła się jak kretynka na nowego wykładowcę,
bo jej kuzynowi coś się uroiło. Co za absurd.
Właśnie
zmierzała w stronę wyjścia, gdy głos wykładowcy ją zatrzymał.
-
Przepraszam, pani nazywa się Hyuga Hinata? – zapytał Otsutsuki.
- Tak, to ja.
- Możemy
chwilkę porozmawiać? – zadał kolejne pytanie, wskazując ręką w stronę biurka.
- Do…dobrze –
dała znak Nejiemu, żeby na następny wykład poszedł bez niej, a sama podeszła
bliżej Toneriego.
Przez chwilę
bała się, że mężczyzna zauważył jej wgapianie się i źle je zinterpretował.
- Chciałem z
tobą porozmawiać w związku z twoją pracą magisterską – dziewczyna odetchnęła z
ulgą, ale tylko na chwilę – Twoim promotorem była Kurenai-sensei, prawda?
- Tak, zgadza
się.
- W związku z
jej urlopem ten zaszczyt przechodzi na mnie – posłał jej przyjacielski uśmiech –
Zauważyłem, że jako jedyna nie podałaś jeszcze tematu swojej pracy.
Ulga Hyugi
prysła jak bańka mydlana i powróciła panika. No tak, zapomniała o tym.
Faktycznie nie miała pomysłu na to, o czym ma napisać. A co gorsze teraz był
czas, aby pisać plan pracy, a nie zastanawiać się nad tematem, który powinna
mieć już gotowy pod koniec poprzedniego semestru.
- Spokojnie –
Toneri spróbował ją uspokoić, poklepaniem w ramię – Nie jesteś pierwszą
studentką, która ma z tym problem. To nie jest proste, wiem z własnego
doświadczenia – jego ton naprawdę dodawał otuchy – Dlatego chcę ci zaproponować
pomoc.
- Naprawdę?! –
na błysk nadziei w jej białych oczach, uśmiech mężczyzny na chwilę stał się
triumfujący, ale zaraz szybko wrócił do normy.
- Oczywiście –
odparł uprzejmie – Jako nauczyciel mam obowiązek ci pomóc. Co powiesz na to,
byś po zajęciach posiedziała ze mną godzinkę? Omówimy twoje mocne strony i
znajdziemy dla ciebie idealny temat. Moglibyśmy nawet od razu przejść do planu.
- Byłoby super,
ale dopiero w piątek mogę zostać dłużej.
Czy Hinacie
się wydawało, czy naprawdę przez twarz Toneriego przeszedł grymas
niezadowolenia? Chyba jednak tak, bo jego głos stał się ostrzejszy.
- Jesteś już
opóźniona z pracą! Jest pani pewna, że może w kółko odkładać rzeczy na później.
To nie leży w pani interesie.
Hinata
spotulniała i zwiesiła głowę z poczuciem winy.
- Tak, wiem,
że to nieodpowiedzialne. Ale naprawdę od poniedziałku do czwartku, po wykładach
jestem zajęta. Są to sprawy, które…także są bardzo ważne. Ale będę w piątek,
naprawdę! – dodała szybko – Przyjdę, proszę dać mi szansę.
Mężczyźnie
znów wrócił dobry humor.
- Dobrze,
rozumiem. Wierzę, że jesteś rozsądną osobą – Toneri podszedł bliżej swojej
studentki i uścisnął lekko jej dłoń. Dopiero wtedy Hinata zrozumiała o co mogło
chodzić Nejiemu, gdy mówił o swojej niechęci.
To nie
zachowanie, czy postawa obudziła w nim niechęć. To były te oczy. Niby miały
zwykłą niebieską barwę, lecz była ona zbyt…jaskra. Przyprawiała o niepokój. Ten
kolor był nienaturalny i krótko mówiąc po prostu ohydny. Hyuga poczuła chęć,
aby się cofnąć, ale uznała, że byłoby to bardzo niegrzeczne.
- Będzie nam
się dobrze współpracować. Z całych sił będę się starał ci pomóc, Hinato.
- Dziękuję –
odrzekła krótko, starając się nie patrzeć mężczyźnie w oczy.
***
- Ech, mam
dość tego!
- Po jednym
dniu?
- Jeden
dzień? Myślałem, że jestem tu już tydzień.
Nareszcie
wszystkie wykłady na dziś już się skończyły. Naruto i Sasuke przemierzali
spacerowym krokiem teren miasteczka uniwersyteckiego. Uchiha ze znużeniem
wysłuchiwał narzekań przyjaciela jednym uchem, a drugim wyrzucał zbędne dane.
- Kilka
godzin to nie tydzień – w tym momencie minęli profesora Yamato, który zmierzył
Sasuke wrogim (przynajmniej tak mu się wydawało) spojrzeniem. Na Naruto nawet
nie zwrócił uwagi.
- Jeszcze mu
to nie przeszło? – spytał Uchiha, lekko zirytowany.
- Dziwisz mu
się? Mogę się założyć, że mu to nie przejdzie do końca kariery zawodowej.
2 lata temu
Sasuke musiał bardzo, ale to BARDZO postarać się, aby zostać na uczelni. Nie dość,
że jego wyniki były potworne, to do tego dochodził jeszcze wandalizm. Chłopcy nie
mogli powiedzieć dyrekcji, że wybicie krzesłem okna można jak najbardziej
usprawiedliwić. Uchiha uważał, że miał prawo wybić to okno, Naruto zresztą
zaznajamiając się z sytuacją również tak sądził. Ale dyrektor i profesor
uważali inaczej. Po godzinach nauki i wydaniu wielu jenów na naprawę okna i
łapówkę dla dyra, Sasuke mógł (łaskawie) pozostać w gronie studentów. Ale od
tamtego czasu nie spotykał się z przychylnymi spojrzeniami ze strony
nauczycieli.
- Szkoda, że
nie widziałem jego miny, gdy zobaczył, że uciekłem przez okno – powiedział Uchiha
ze złośliwą satysfakcją.
- Ja się tam
dziwię, że nie dostał zawału jak usłyszał alarm…
Ostatnie
słowo w tym zdaniu, bardzo przeciągało się w ustach blondyna. Uzumaki stanął
jak wryty, aż Sasuke musiał pójść za jego wzrokiem, aby sprawdzić co nim tak
wstrząsnęło.
Z
przeciwległego budynku właśnie wyszła Hinata i to nie sama. I nie, nie była z
Nejim jak by się można było spodziewać.
Obok niej
stał wysoki, białowłosy mężczyzna. Przystojny mężczyzna. Niedobrze. Byli
pochłonięci rozmową, nie wiadomo o czym.
- Co to za
kutasina? – Sasuke niemal podskoczył słysząc te słowa z ust przyjaciela. To
zdanie było tak bardzo nie w jego stylu. I tym tonem! Musiał się uśmiechnąć,
jak zwykle złośliwie. Teraz będzie miał wreszcie rozrywkę.
- A bo ja
wiem – Naruto nie zwrócił uwagi na zadowolenie w głosie Uchihy – Nowy znajomy,
albo bliski przyjaciel…
Uzumaki nie
tracąc ani chwili dłużej, ruszył przed siebie z zamiarem przerwania tej
pogawędki. Nie wiedział co się z nim dzieję. Jak tylko zobaczył tą dwójkę,
poczuł jak złość ogarnia całe jego ciało. I nie mógł się jej pozbyć, była zbyt
silna. Nie podobało mu się to.
Był już
prawie u celu, gdy zobaczył, jak białowłosy dotyka ramienia Hinaty. No to teraz
dopiero poczuł furie.
„Zabieraj
łapy ty skurwysynu!!!”
- Hej,
Hinata! – zawołał głośno, żeby Hyuga go usłyszała, zanim do nich dotrze. Poczuł
się lepiej, gdy zobaczył uśmiech swojej narzeczonej na jego widok.
„Ha, do mnie
się uśmiecha, a nie do ciebie, palancie”
- To twój
przyjaciel, Hinato? – mężczyzna ani myślał zabrać rękę z ramienia dziewczyny.
Naruto wpadło
coś do głowy. Już drugi raz w ciągu minuty sam siebie zaskoczył. Najpierw
dziwna nienawiść od pierwszego wejrzenia (bardzo nie w jego stylu), a teraz ta
myśl…Cóż to była nowość.
Blondyn
podszedł do dziewczyny i zamiast powitania objął ją w pasie, kładąc rękę na jej
biodrze. Potem pociągnął ja delikatnie do tyłu, aby znalazła się poza zasięgiem
ręki białowłosego, a na koniec pocałował ją w policzek.
- Jak ci
minął dzień, kochanie?
Ostatni raz
Hinata dostała tak dorodnego rumieńca wiele miesięcy temu, na początku ich
związku. W sumie nic dziwnego. Byli ze sobą ładnych parę latek, ale nigdy nie
zwracali się do siebie per „kochanie”; „skarbie” czy „kotku”. Teraz był
pierwszy raz
- Do…dobrze –
wymamrotała cicho, ale się nie odsunęła. Naruto udając, że nie zauważył grymasu
niezadowolenia na twarzy „przeciwnika” rzekł niby to przyjaźnie.
- Dzień dobry.
Pan to…
- Otsutsuki
Toneri. Nowy wykładowca panny Hyugi.
„Hmm,
wykładowca…bardzo źle, będą się codziennie widywać. Kuźwa, co mi odbija?!”
- Uzumaki
Naruto, miło mi.
Mężczyźni
wymienili uściski dłoni, lecz blondyn nie wypuścił Hinaty z uścisku.
„Jak ja
jestem w pobliżu to wówczas strażnik Neji czuwa” – pomyślał z irytacją blondyn –
„A gdy pojawia się to białe coś, to jego nie ma.”
Sasuke
obserwował to wszystko z boku i miał w cholerę dużo uciechy. Jego przyjaciółka
prawdopodobnie tego nie zauważyła, bo ma zbyt niewinny umysł, ale on widział
wszystko doskonale. Ta ciemna aura wokół Naruto i Toneriego była niemal
namacalna. Ta dwójka się nienawidzi jak diabli.
-
Porozmawiałbym dłużej, ale mamy plany. Proszę wybaczyć – Naruto chciał jak
najszybciej odejść, odseparować dziewczynę od nauczyciela.
- Oczywiście,
rozumiem. Do zobaczenia Hinato – Toneri pożegnał się z przesadnym żalem.
- Do
widzenia, sensei – dziewczyna ledwo zdążyła to powiedzieć, gdy jej narzeczony
wręcz ją wyprowadził na ulicę – Naruto, co…
- Co? Co, co?
– przerwał jej szybko wiedząc, że chciała zapytać o jego dziwne zachowanie – Nic.
Nic się nie dzieje.
Sam nie
wiedział co się właściwie dzieje. Nigdy nie należał do zaborczych i zazdrosnych
facetów. A teraz nagle się to pojawiło. Czemu? Dlatego, że pierwszą rzeczą jaką
dostrzegł u tego faceta były te obrzydliwe gały wlepione w jego dziewczynę? Bo
niewątpliwie wlepiał gały. Znów się zirytował. Jak go kręcą studentki, to nie
powinien robić w tym zawodzie.
Nie zwrócił
uwagi, że przez swoje ponure myśli, jeszcze mocniej przycisnął Hinate do
siebie. Biedna, była kompletnie skołowana.
W oddali,
przy krawędzi jezdni stali Sakura, Gaara i Shikamaru i o czymś dyskutowali. Widząc
zbliżające się sylwetki kątem oka, odwrócili się i…zdębieli.
Czerwoniutka
Hinata przyciśnięta do ciała Naruto, niczym przywiązana łańcuchem to jeszcze
było pół biedy. To miny chłopaków ich zszokowały. Uzumaki był naburmuszony i
zirytowany. Natomiast Sasuke był strasznie czymś rozbawiony.
- Co to?
Zamienili się minami, czy co? – odezwał się Shikamaru w imieniu grupy.
Nadęty Naruto
i uśmiechnięty Sasuke… Coś tu było na opak.
- Hej –
powiedziała Sakura, zbyt długo przeciągając samogłoskę – Naruto, wiesz, że
Hinata zaraz nie będzie miała czym oddychać?
- Co? Ach tak
– odburknął i zwolnił uścisk. Dziewczyna była wolna. Teraz mógł to zrobić. „Kutasina”
była daleko. Mając wolne ręce, zagwizdną najgłośniej jak tylko potrafił. To był
znak, na który po najwyżej 10 sekundach przy jego boku pojawiał się Kurama i
tak było i w tym przypadku.
- Psst! Co
się dzieje? – Haruno pomyślała, że może od swojego chłopaka się czegoś dowie.
- Później ci
powiem – odparł, tłumiąc kolejną falę rozbawienia – Lepiej już chodźmy bo się
spóźnimy.
- Racja –
przyznał Uzumaki i wziął Hyugę za rękę, byleby mieć z nią jakiś kontakt
fizyczny – Na razie Gaara.
Subaku przez
dobrą chwilę stał i przyglądał się odchodzącym przyjaciołom. Po raz setny
myślał o tym. O tym miejscu gdzie teraz idą. Naruto, Hinata, Sasuke i Sakura
idą oficjalnie na trening taijutsu, a Shikamaru razem z nimi, ponieważ tam
pracuje.
W pracę Nary
to Gaara mógł jeszcze uwierzyć, ale w trening już nie. Dlaczego?
Ponieważ
niecałe 7 miesięcy temu, przechodził obok tej sali treningowej i przeczytał na
tablicy ogłoszeń informację o trzech grupach wiekowych, które mogą uczestniczyć
w zajęciach.
Jego
przyjaciele przekroczyli najstarszy dopuszczalny wiek dobry rok temu. A mimo to
dalej tam chodzą, a przecież można powiedzieć, że już są na to za starzy.
Dosłownie.
Gaara nie
powiedział o tym nikomu, ani też nie spytał o to wprost. Czuł przez skórę, że i
tak nie dostałby szczerej odpowiedzi. Zbyliby go, każdy z tej piątki.
Dawno temu w
jego umyśle kilka faktów się połączyło, z całej grupy jedynie jemu udało się to
zrobić. Wiedział, że mają ze sobą związek, tylko nie wiedział jaki. 2 lata temu…zachowanie
Sasuke…zniknięcie Naruto…jego blizna na ramieniu, skąd się wzięła?...treningi…zmiana
zachowania.
- Co się tu dzieję?
– ostatni raz zerknął w ich stronę po czym skierował swoje kroki do domu.
***
Gaara dobrze
dedukował. Nasza czwórka już od dawno nie uczęszczała na zajęcia taijutsu.
Teraz trenowała coś o wiele trudniejszego.
Kiedy nasi
bohaterowie doszli do siebie, po wyczerpujących przeżyciach w lesie grozy,
Kakashi postanowił im coś zaprezentować. Budynek w którym ćwiczyli miał 3
poziomy. Na parterze znajdowały się 4 sale treningowe, a na piętrze znajdował
się duża sala, która z reguły służyła do oficjalnych sparingów na zawodach.
Jednakże była
tam także piwnica, do której tylko Hatake miał klucze. Okazało się, że urządził
sobie tam (dzięki szczodrobliwości pani Tsunade za jego osiągnięcia) całkiem
przytulne zacisze. Pojedyncze akcesoria do ćwiczenia taijutsu oraz mini
strzelnica. To raj dla trenującego, tajnego agenta, takiego jak Kakashi. Tyle,
że on postanowił podzielić się swoim tajnym miejscem z młodzieżą.
Początkowo
przy ćwiczeniach pomagał Jiraiya. Naruto zaczynał naukę strzelania od zera,
więc potrzebował, jakby to ująć, więcej uwagi niż Sasuke, który miał już w tym
wprawę.
Jak jego
ojciec chrzestny obiecał, zajął się treningiem wychowanka. Okazało się, że zna
się na broni równie dobrze jak Kakashi, a może i lepiej. Dzięki niemu Uzumaki
szybko dogonił przyjaciela i znów stał z nim na równi.
Od 3 miesięcy
ich trening nadzorował sam Hatake (Jiraiya uznał, że nie może nic więcej
chłopaków nauczyć). Nadzorował, gdyż zarówno Naruto jak i Sasuke dojrzali na tyle,
by wiedzieć co powinni w swoich umiejętnościach podszlifować, a co potrafią już
zrobić idealnie, więc sami się sobą zajmowali. Uzumaki na przykład miał
problemy z strzeleniem z lewej ręki. Uchiha za to, od jakiegoś czasu fascynował
się mieczami. W Japonii wciąż się ich używało. Lecz na razie nie mógł o sobie
mówić, jako o zawodowcu w tej dziedzinie.
Dziewczęta
natomiast zostały poinformowane, że jak nie chcą, to nie muszę przychodzić na te
specjalne treningi. Ale one były w 100% zdecydowane, że nie pozwolą swoim
drugim połówkom wkroczyć w ten mroczny świat zupełnie sami. Chciały stać przy
ich boku.
Dziś blondyn
wszedł do piwniczki, z większym zapałem niż zwykle. Hmm, ciekawe czemu?
Wszyscy
rozeszli się na swoje stanowiska. Kurama znalazł sobie ciepły kącik i zwinął
się w kłębek. Shikamaru i Kakashi zasiedli przed komputerem i zaczęli „pracować”
choć tylko licho wie co oni tam robili. Hinata i Sakura zajęły się ćwiczenia fizycznymi,
a Naruto i Sasuke ładowali swoją broń (jedną z dwóch egzemplarzy, które tu
trzymali).
- Co powiesz
na pojedynek? – zaproponował Sasuke, wiedząc, że przyjaciel się do tego pali.
- Jestem za –
odpowiedział z ogniem w oczach – Ale wiedz, że skopię ci tyłek.
Uchiha tylko
prychnął po czym dodał.
- Nigdy nie
sądziłem, że jesteś typem zazdrośnika – Naruto wyprostował się jak struna.
- Wcale nie
jestem zazdrosny! – krzyknął z oburzeniem.
- Jesteś i to
jak cholera. Nikogo nie oszukasz.
- Nie jestem
zazdrosny – powiedział jeszcze raz z pełną mocą, lecz doskonale wiedział, że
kłamie w żywe oczy, po czym założył słuchawki i wycelował załadowaną bronią w
tarczę przed sobą – Po prostu nie podobało mi się to jego spojrzenie.
Wraz z
pierwszym strzałem Hinata odwróciła się i przez moment przyglądała się
blondynowi z niepokojem.
- Hinata,
halo! – Sakura sprowadziła ją na ziemię – Chcesz walczyć czy nie?
- Tak, chce –
skupiła całą uwagę na sparingu jaki miała zaraz stoczyć.
***
2 godziny
później Naruto wolnym krokiem zmierzał w stronę domu. Trzymał Hinate za rękę, a
Kurama dreptał przy jego nodze. Wciąż miał kwaśny humor i nie ukrywał tego.
Hyuga była
przygaszona. Kilka razy otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale słowa nie
wychodziły na zewnątrz. Aż w końcu odważyła się odezwać.
- Jesteś na
mnie zły?
Choć zadane
pytanie było powiedziane bardzo cicho, Uzumaki je usłyszał i bardzo się nim
zdziwił. Spojrzał na nią.
- Zły na
ciebie? W życiu. Czemu pytasz?
- Bo od kilku
godzin masz taki podły nastrój. Myślałam, że może coś zrobiłam lub… jeśli tak
to przepraszam - nie dokończyła zdania. Zamilkła i spuściła wzrok.
- Nie, to nie
tak – Naruto od razu ogarnęły wyrzuty sumienia. Przez jego wymysły, zrobił
dziewczynie przykrość – Tu nie chodzi o ciebie. Po prostu – zdobył się na
szczerość – Myślałem o twoim profesorze.
Co za
debilizm. Widział tego gościa tylko jeden jedyny raz. I od razu go
znienawidził, bo ten robił do Hinaty maślane oczka (to mu się na pewno nie
przewidziało). Ale potem aż nazbyt dosadnie pokazał mu, że dziewczyna ma kogoś.
Zresztą jest nauczycielem, nie wolno mu się spotykać ze studentką. Teraz na pewno sobie odpuści. Prawda? Niby tak, ale niepewność jest. Kurde, chyba
za bardzo wyolbrzymia całą sprawę.
- O Tonerim -
sensei? – odezwała się niepewnie.
„Hoho już
mówią sobie po imieniu. Naruto, weź się ogarnij człowieku!”
- Tak, nie
lubię go – sam nie wiedział co go tak w tym człowieku denerwuje. Ale w głębi
duszy znał odpowiedź. W tamtej chwili stanął jak wryty i ogarną go straszny gniew, przez wzrok mężczyzny skierowany na jego narzeczoną. Jego oczy były paskudne nawet z
daleka. Były jak rdza na rurze ściekowej. A Hinata musiała się w nich odbijać i
to mu się nie podobało.
Hinata była
mocno zaskoczona. Już druga osoba czuła niechęć do jej wykładowcy. Użyła nawet tych samych słów. Teraz nie
mogło chyba chodzić o zwykłe uprzedzenia. Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.
- Nie martw
się – przejechał kciukiem po wnętrzu jej dłoni – To nic takiego. Przejdzie mi.
O patrz już mi przeszło – rzekł i uśmiechnął się jak najbardziej szczerze,
odsłaniając przy okazji wszystkie zęby.
Dziewczyna
odetchnęła z ulgą i przytuliła się do jego boku.
Naruto postanowił
wziąć się w garść. Jego głupie myśli odbiły się na niej, a nie powinny.
Przecież jak na razie nie ma się czym przejmować. Wszystko jest dobrze, dopóki
ona jest obok…dopóki Hinata stoi przy jego boku…WSZYSTKO będzie w porządku.
***
Sasuke
wybudził się gwałtownie ze snu. Zerwał się do pozycji siedzącej i zaczął
nasłuchiwać. Coś go obudziło, tylko co?
Wtedy to
usłyszał. Coś na parterze. Albo nie coś tylko ktoś? Ktoś na dole majstrował
przy drzwiach.
Uchiha szybko
zerwał się z łóżka i wyjął spod niego swój drugi pistolet. Zerknął jeszcze na
chwilę w stronę posłania, gdzie leżała Sakura, pogrążona w głębokim śnie. Nie
obudziła się, ale to dobrze. Nie może pozwolić, aby ktoś tu się dostał. Musi
chronić Sakure.
Wyszedł z
sypialni i ostrożnie zaczął schodzić po schodach. Broń trzymał w pełnej
gotowości. Na parterze nikogo nie dostrzegł. Poszedł w stronę korytarza.
Dawno
przeszedł mu zwyczaj spoglądania w stronę dawnej sypialni rodziców, lecz za to
pojawił się nowy. Zerkał w stronę kuchni, miejsca, gdzie po raz ostatni widział
swojego starszego brata. Teraz także tam spojrzał.
Nienawidź mnie. Nienawidź rodziców. Zdobądź
siłę, a kiedy będziesz już mi równy, sam po ciebie przyjdę.
- Czyżbyś
wpadł z wizytą nii-san? – odezwał się cicho, ale nic mu nie odpowiedziało.
W przedpokoju
rzuciła mu się w oczy koperta leżąca na podłodze. Tajemniczy dźwięk wyjaśnił się. Nikt
nie próbował się włamać, po prostu ktoś wrzucał kopertę przez szparę, tyle że…listonosz
nie wpada z wizytą o drugiej w nocy.
Sasuke wypadł
na zewnątrz, ale nikogo nie dostrzegł. Jedynie gdzieś w dali znikały właśnie
tylne światła jakiegoś auta, ale było za ciemno, by cokolwiek więcej dostrzec.
Uchiha cofnął
się do środka i skupił swą uwagę na kopercie. Zbadał ją palcami, po czym
ostrożnie ją otworzył. W środku była tylko kartka papieru, nic więcej. Sasuke
wstał i zaczął szukać włącznika światło. Gdy w korytarzu zrobiło jasno, mógł
się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć.
Koperta była
czysta, nie była adresu odbiorcy, ani nadawcy. Jej zawartość natomiast, czyli
wspomniana kartka miała na sobie przyklejone pojedyncze literki, wycięte
najpewniej z różnych gazet. Układały się w zdanie, które zmroziło Sasuke krew w żyłach.
- Kurwa mać,
zaczęło się.
Po raz drugi
odczytał treść kartki.
Pilnuj swojego znajomego. Jest w
wielkim niebezpieczeństwie. Wy też niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie
ostrożni.
Kto mu
przyniósł tą kopertę? Skąd ma tą całą informację? I na Boga, dlaczego
przekazała je akurat JEMU?
***
(Od autorki) Jakoś się udało to napisać. W ratach, ale jakoś. Najwidoczniej Clarissa się jeszcze nie spaliła. Dobrze być w siodle
https://www.youtube.com/watch?v=0O2ZaQbPUto
Jak zawsze boskie^^ Ah ten Naruto i jego zazdrość; ) A ten Toneri:\ Nie podoba mi się to... A po za tym to ciesze się że wróciłaś;) Weny życzę;*
OdpowiedzUsuńO MATKO O JA PIERDOLĘ O KURWA( z góry przepraszam za wulgaryzmy) WRÓCIŁAŚ !!! SUPER I rozdział jest ... Na początek dobrze że jesteś nie pisałem wcześniej ale po prostu uznałem że może zabrzmi to dziwnie ale po co mam cię pocieszać i współczuć dobijając Cię bardziej po za tym co to " za wyrazy współczucia przez neta" ale wracając do tematu uwierz lub nie ale sam wiem jak to BOLI okropne uczucie ... ale skoro tak jak ja jesteś zaznajomiona ze światem Naruto to powinnaś wiedzieć NIGDY NIE WOLNO SIĘ PODDWAĆ , ZAWSZE TRZEBA SIĘ PODNOSIĆ I IŚĆ NAPRZÓD SPEŁNIAJĄC MARZENIA . Dlatego tak bardzo uwielbiam Naruto ta manga ma piękny przekaz :) . Wracając do opo to jak zwykle super chcociaż obawiam się o NaruHinę mam nadzieje , że nie zrobisz nic głupiego :P noi czy Ten drań Toneri nie widzi pierścionka na palcu Hinaty , wkońcu to narzeczeństwo Hinata już powoli przestaje być Panną Hyuuga ... Mam nie jasne przeczucie że ten nyp ma powiązania z organizacją w czerwone chmurki XD heh NARUHINA LOVE FOREVER and EVER
OdpowiedzUsuńPS: Naprawdę się ciesze że wróciłaś nie mogłem znależć innego tak zajebistego blog o NaruHina na zastępstwo jednak twój jest nie zastąpiony WIĘC GŁOWA DO GÓRY I NAPRZÓD
Yeaaaaa w końcu tyle czekania opłacało się xD rozdział fajny dużo akcji ale nie mogłam się doczekać :D A kiedy dokończenie one shot'a ? Pozdrowienia :D :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze :) warto było czekać :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny i warto było czekać <3 Już nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuń