***
- Kurwa mać,
zaczęło się.
Przeczytał
wiadomość jeszcze raz. Literka po literce.
Minęła 1
sekunda.
Potem druga.
I jeszcze
jedna.
W końcu
Sasuke zerwał się z podłogi jak oparzony. Popędził ile sił w nogach do salonu i
dopadł stojący na stoliku telefon. Wykręcił szybko numer, który na szczęście
znał na pamięć. Z każdym usłyszanym w słuchawce sygnałem, jego nerwowe
postukiwanie palcami o blat, stawało się coraz bardziej niecierpliwe.
- Odbierz,
głupku! No odbierz szybciej!
***
Naruto potarł
oczy wierzchem dłoni. Był mocno zaspany. Piosenka „This Means War”, czyli jego
dzwonek w telefonie, dość słabo docierał do jego świadomości. Stoczył się z
łóżka z głośnym jękiem. Zerknął w stronę Hinaty, leżącej po drugiej stronie
łóżka. Spała jak zabita. Jakże jej teraz zazdrościł.
Wyszedł z
sypialni i zaczął macać rękami blat w kuchni, by znaleźć swój telefon. Był tak
zmęczony, że aż nie miał siły podnieść powiek.
W końcu
znalazł komórkę, ale ponieważ był półprzytomny to najpierw zapomniał wcisnąć
zieloną słuchawkę i gdy przyłożył aparat do ucha to omal nie wyskoczył ze
spodni. Potem naprawił błąd i odebrał połączenie, ale nie usłyszał głosu
rozmówcy.
- Halo? Halo!
– powtórzył kilka razy, zanim zorientował się, że trzyma komórkę do góry
nogami.
- Tak,
słucham. – powiedział słabym głosem, powstrzymując ziewnięcie, tym razem
trzymając telefon właściwie – Kto mówi i czy wie która jest godzina?! – jęknął
pełen boleści.
- Po drugiej
w nocy. Naruto, sprawdź mieszkanie! – głos Sasuke sprawił, że Uzumaki
momentalnie się rozbudził. Jego przyjaciel mówił tonem, pełnym napięcia i
niepokoju. Od razu można się było domyślić, że coś się stało. I na pewno nie
było to nic dobrego.
Blondyn
powoli odsunął telefon od ucha i przyłożył go do piersi. Czujność i w ogóle
wszystkie zmysły zaczęły pracować na zwiększonych obrotach. Nasłuchiwał
uważnie, lecz oprócz miarowego oddechu Kuramy, leżącego na kanapie nie
dochodził do niego żaden, podejrzany dźwięk. Zastanawiał się, czy powinien
cofnąć się do sypialni, po broń, ale stwierdził, że gdyby do mieszkania włamał
się ktoś ze złymi zamiarami, dostałby już po głowie, w chwili, gdy wychylił się
z sypialni.
Mimo to
zachował szczególną ostrożność. Sprawdził jeszcze dokładnie salon i łazienkę,
ale nikogo tam nie było.
-
Sprawdziłem, nikogo nie ma – wznowił rozmowę.
- Na
korytarzu, także? – upewnił się Sasuke.
- Nie. Daj mi
chwilę – odparł po czym schował komórkę do kieszeni.
Postanowił
nie ryzykować i wrócił do sypialni. Otworzył cicho szafę i wpisał kod na
sejfie, który był ulokowany głęboko, na najniższej półce. Wyjął z niego swój
„domowy” pistolecik. Hinata jedynie przewróciła się na drugi bok, ale chyba się
nie obudziła.
Naruto
upewnił się, że broń jest naładowana, ale zabezpieczona, po czym wyszedł z
pokoju na przedpokój. Jak najciszej potrafił, otworzył drzwi i wyszedł na
korytarz. Przemierzył go wzdłuż, ale jedyne co słyszał to echo swoich kroków.
Był pusto i bardzo cicho. Co dziwne, właśnie ta cisza była najbardziej
złowroga. Taka cisza przed burzą.
Mała część
umysłu blondyna myślała o tym co zrobi, jeśli jakiś sąsiad wyjdzie z mieszkania
i zobaczy jego, w spodniach od dresu, podkoszulku i z pistoletem. To by było
ciekawe.
- Na korytarz
też czysto – rzekł Naruto, wróciwszy do siebie.
- A balkon?
- Sasuke,
możesz mi powiedzieć o co chodzi? Budzisz mnie o drugiej nad ranem i każesz mi
sprawdzać każdy kąt w budynku. Odwaliło ci, kurwa, czy co?
- Zamknij się
i rób co ci mówię!
Uzumaki
westchnął z irytacją, ale poszedł na balkon. Choć bardzo niechętnie.
- Sprawdziłem
górę, dół, prawo i lewo. Nikogo tu nie ma! A teraz gadaj!
- Dostałem
ostrzeżenie.
- Jakie
ostrzeżenie, do cholery? – cierpliwość u blondyna już sięgała zenitu.
- No ktoś mi
podrzucił list, czy tam anonim, nie wiem. I tu pisze, że mój znajomy jest w
niebezpieczeństwie, więc o kim pomyślałem?
- O mnie –
odpowiedział za niego – Ale jak to podrzucili ci? Opowiedz dokładnie.
Uchiha szybko
i zwięźle wyjaśnij okoliczności znalezienia wiadomości.
- Nie podoba
mi się to – powiedział Naruto, ale bardziej do siebie niż do przyjaciela –
Serio, czy ty choć raz nie mógłbyś się pomylić?
- Uwierz mi
tym razem, chciałbym – Uchiha wiedział, że jego rozmówca nawiązuje do ich
krótkiej wymiany zdań na dyskotece 2 dni wcześniej.
- Trudno i
tak zbyt długo panował spokój – jeśli spokojem można nazwać ataki z nożami raz
na dwa miesiące.
- Jutro po
zajęciach pogadamy z Kakashim na treningu i zobaczymy co powie, ale nie sądzę
żeby wniósł cos nowego. Bo prawda jest taka…
- …że mamy
przerąbane – dokończył za niego Uzumaki i rozłączył się.
Westchnął
przeciągle, pozbywając się większości swojego stresu. Takie westchnięcie dla
ciała, jest jak przycisk reset dla komputera.
Wszedł do
środka i dokładnie zamknął drzwi balkonowe. Później upewnił się, czy dobrze
zatrzasnął drzwi wejściowe. Ostrożności, zwłaszcza w takich sytuacjach, nigdy
nie za wiele.
Wrócił do
sypialni na palcach i włożył broń z powrotem do sejfu. Zamknął szafę, odwrócił
się i zamarł. Hinata już nie spała. Siedziała na łóżku i patrzyła na niego z
lękiem w oczach.
- Ja…Jak
długo nie śpisz? – spytał, kompletnie otępiały z emocji.
- Krótko –
przyznała i spuściła wzrok – Słyszałam jak kręcisz się po domu, a potem z kimś
rozmawiałeś, ale nie wiem o czym – jej oczy przez chwilę skupiły się na szafie,
w miejscu, gdzie powinien znajdować się sejf.
- Sasuke
dzwonił – wyjaśnił.
Przez chwilę
panowała pełna napięcia cisza.
- I dlatego
musiałeś wyjąć … to? – widać było, że powstrzymywała się przed podniesieniem
głosu. Udawała spokojną, ale trzęsła się na całym ciele.
Dłoń Naruto
automatycznie powędrowała na bliznę na ramieniu. Czując pod palcami tą czerwoną
szramę, zawsze nachodziły go te okropne wspomnienia. Las. Broń wycelowana w
Hinate. Strach przed tym, że nie zdąży jej osłonić na czas.
Przeżywając
to wszystko od nowa, postanowienie, aby nigdy więcej nie dopuścić do takiej sytuacji
wzrastało niesamowicie mocno. A teraz tym bardziej potrzebował takiego
dopalacza. Teraz, gdy ponad dwuletnia cisza została nagle zmącona przez
tajemniczą wiadomość. Kto ją wysłał i czemu? Co się z nimi stanie? Trzeba
poznać tyle odpowiedzi.
Uzumaki w
końcu się ruszył i wszedł na łóżko. Najmocniej, ale jednocześnie najdelikatniej
jak tylko potrafił, wziął dziewczynę w ramiona i przytulił. Wiedział, że jego
bliskość ukoi jej nerwy. Zresztą to działało w obie strony. Sam był w środku
roztrzęsiony.
To prawda.
Bał się. Bał się tego co może nadejść i tego co ta banda szykuje na niego i
jego bliskich. Uważał, że tylko głupcy nie odczuwają strachu i kuszą los.
Natomiast prawdziwa odwaga polega na pokonaniu tego oto strachu.
- Wziąłem ją
na wszelki wypadek. Naprawdę. Nic się teraz nie dzieję. Jesteśmy bezpieczni.
Przysięgam.
- TERAZ nie
dzieje ? – powtórzyła, kładąc nacisk na pierwsze słowo – Co się stało? Czemu on
dzwoni w środku nocy?
Nie dała
sobie zamydlić oczu.
- Dostał
jakąś wiadomość. Jutro się więcej dowiemy – odrzekł krótko, chcąc nie zagłębiać
się w szczegóły. Nie teraz, gdy Hinata jest taka roztrzęsiona.
Dziewczyna
zrozumiała niemy przekaz. To nie był czas, ani miejsce na takie rozmowy. Jutro
wszystkiego się dowie. To nie jest coś co musi wiedzieć akurat w tej chwili.
Koniec, kropka.
Położyli się
razem, a ona wtuliła się w jego ramie. Jego ciepło, jego zapach i bicie jego
serca zabrały ją w powrotem do krainy snów. Naruto natomiast, pomimo że
wcześniej był niesamowicie zmęczony, wiedział że nie zmruży już oka dziś w
nocy. Następne kilka godzin spędził na głaskaniu pleców Hinaty i gapieniu się w
ścianę.
***
Właśnie
zakończył się ostatni dzisiejszy wykład, który prowadził Otsutsuki. Hinata cały
dzień zachowywała się strasznie nerwowo i nie potrafiła się skupić przez
dłuższy czas na jednej, konkretnej czynności. Nawet posoliła herbatę i zrobiła
kanapki z podwójną warstwą masła.
Dziewczyna właśniet
zmierzała szybko w stronę wyjścia, zostawiając nawet kuzyna w tyle, gdy nagle,
jak z podziemi wyrósł przed nią Toneri-sensei.
- Mogę
zamienić z tobą słówko, Hinato?
- No dobrze –
nie udało jej się ukryć niechętnego tonu. Bardzo się śpieszyła.
- Wiem, że
chcesz już biec do swojego chłoptasia, ale mogłabyś chociaż posłuchać, gdy
nauczyciel ma ci coś do powiedzenia! – ostry ton mężczyzny przywołał ją do
porządku i trochę przestraszył.
- Przepraszam,
nie chciałam pana urazić – przyznała ze skruchą.
- Nie zajmę
zbyt dużo twojego cennego czasu. Chciałem ci tylko dać to – wyciągnął w jej
stronę jakąś karteczkę.
Hinata
niepewnie ją przyjęła i ze zdziwieniem zauważyła, że jest tam napisany jakiś
numer telefonu. Albo w zasadzie nie jakiś.
- Gdybyś
jednak przed piątkiem miała wolny czas zadzwoń do mnie – wyjaśnił Toneri –
Jestem do dyspozycji przez większość czasu.
- Cóż…dziękuję
ale…
- Wiem –
przerwał jej w pół zdania – Po szkole jesteś zajęta, ale powiedzmy, że to tak
na wszelki wypadek – jego ton był już łagodniejszy, przyjaźniejszy – To się
tyczy wszystkiego. Jeśli będziesz miała jakiś problem lub pytanie, jestem pod
tym numerem – dotknął jej dłoni, na której leżała owa karteczka i delikatnie ją
zamknął – Przyjmij to, proszę.
- Dobrze,
dziękuję – odwróciła wzrok. Inni powiedzieliby, że ze wstydu, ale ona po prostu
nie chciała patrzeć mężczyźnie w oczy. Już zastanawiała się, co zrobić aby
jakoś stamtąd uciec, kiedy jak na zawołanie pojawił się przy niej Neji.
- Proszę
wybaczyć, Otsutsuki-sensei – Hyuga położył nacisk na to, że nie mówi mężczyźnie
po imieniu – Ale Hinata-sama się śpieszy. Chodź, bo się spóźnisz.
- Ach no tak.
Do widzenia, Toneri-sensei – rzekła i już ich nie było.
Strażnik Neji
zawsze czujny i gotowy do pracy.
Toneri
chrząknął, jakby czymś rozbawiony, po czym wolnym krokiem przemierzył całą
salę. Podszedł do dużego, panoramicznego okna i zaczął obserwować studentów
spacerujących po błoniach. Gdy wśród nich dostrzegł Hinatę, uśmiechnął się, czymś
rozczulony.
- Naprawdę,
chciałbym cię lepiej poznać, Hinata – powiedział cicho do siebie.
Jednak mina
mu zrzedła, kiedy dziewczyna oddzieliła się od kuzyna pobiegła w stronę
studenta, którego poznał poprzedniego dnia. Tego cholernego blondasia.
- Dlaczego
on?!
***
Sześć osób
stała jak zahipnotyzowana i gapiła się na kartkę położoną przed nimi na stole.
Wielkie, wycięte z gazet litery, aż raziły im w oczy.
Pilnuj swojego znajomego. Jest w wielkim niebezpieczeństwie. Wy też
niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie ostrożni.
Każdy z nich
chyba już ze sto razy przeczytało wiadomość, lecz przez długi czas nikt się nie
odzywał, aż wreszcie Sasuke (który mógł tą notatkę wyrecytować z pamięci już
dawno temu) zabrał głos.
- I? –
ponaglił wszystkich – Co o tym myślicie?
- Może to po
prostu żart? – podsunęła Sakura, ale chyba sama nie był co do tego pewna. Głos
ją zdradzał, że wątpi w swoje słowa.
- To raczej
wykluczone – powiedział Kakashi – Po pierwsze co w tym śmiesznego? A po drugie,
kto mógłby wiedzieć o waszym położeniu, poza nami i poważnymi kręgami
przestępczymi? Ta wiadomość zbyt mocno podkreśla waszą sytuację, aby to mogła
być pomyłka, czy żart.
- Ale czy to
w takim razie nie oznacza, że mamy gdzieś tam cichego sojusznika? – spytała
Hinata, rozbudzona płomykiem nadziei.
- Tak to
możliwe. Ale równie dobrze może to być pułapka – odparł Hatake, studząc
entuzjazm wszystkich.
- Taka
podpucha – odezwał się Naruto – Udaje naszego przyjaciela, zdobywa nasze
zaufanie, a potem trach! – walnął pięścią w otwartą dłoń.
- No … coś w
ten deseń – powiedział Uchiha, lekko zażenowany, iście intelektualnym
słowotokiem kolegi – A ty, Shikamaru co myślisz?
Nara stał
spokojnie, wciąż pochylając się nad stołem i przyglądając się kartce.
- Coś mi w
tym liście nie daje spokoju – podzielił się w końcu swoimi obawami, lecz długo
nie dodawał nic więcej.
- To może nam
powiesz, co?! – u Sakury poziom złości zaczął niebezpiecznie rosnąć – Czy może
mamy zgadywać?!
- Podsumujmy
fakty – Shikamaru wyprostował się i zwęził oczy, intensywnie się zastanawiając
– Gdzieś tam jest osoba, lub osoby, które znajdują się na tyle blisko Akatsuki,
że znają ich najbliższe zamiary. Z jakiegoś niewiadomego powodu, postanawiają
nas ostrzec i wysyłają tą wiadomość do Sasuke. Czemu akurat do niego, a nie do
Naruto lub Kakashiego? Czemu w ogóle nam to wysłał? Pomimo stosunków z
Akatsuki, chce nam pomóc? A może, jak wcześniej zasugerowano, jest to zwykła
pułapka? Na te pytania nie znajdę na razie odpowiedzi, ale… - wskazał palcem na
treść notatki – …według mnie źle interpretujemy wiadomość.
- Hę, co masz
na myśli? – zapytał Naruto, w imieniu grupy.
- Po pierwsze
jestem absolutnie pewien, że przynajmniej jedno z nas, bardzo dobrze zna autora
anonimu.
- Z czego to
wnosisz, Shikamaru-kun? – odezwała się Hinata.
- Ponieważ
powycinał literki z gazet. Bał się, że któreś z nas rozpozna charakter pisma.
Gdyby był nam obcy, napisanie wiadomości odręcznie nic by mu nie zaszkodziło, a
wręcz ułatwiło robotę. Wyklejenie takiej długości notatki jest kłopotliwe, nie
sądzicie?
- Nie wszyscy
są tacy leniwi jak ty, Shikamaru – powiedział lekceważąco Uzumaki, krzyżując
ręce na piersi.
- Ale ma to
jakiś sens – przyznał Sasuke – A ta druga sprawa?
- Znaczenie
wyrazów – rzekł krótko Nara, po czym widząc niezrozumienie w oczach reszty
kontynuował – Pierwsze dwa zdania mówią konkretnie, że ktoś kogo Sasuke zna
jest w niebezpieczeństwie. Mówi o tym kimś w 3 osobie. Natomiast później zwraca
się do ciebie w 2 osobie liczby mnogiej. Używa słowa „wy”. Nadążasz Naruto?
- Czemu
akurat mnie pytasz?! – blondyn dziecinnie udał, że strzela focha – Oczywiście,
że rozumiem! Osoby 2, 3, liczba mnoga, wszystko kapuje!
- Czyli nie
rozumiesz – westchnął ciężko – Chodzi o to, że Sasuke się pomylił sądząc, że to
ciebie dotyczy treść notatki – powiedział Nara, wprawiając wszystkich w
osłupienie. Po chwili wznowił swoją mowę:
- Zdania „Pilnuj
swojego znajomego. Jest w wielkim niebezpieczeństwie” mówią o osobie z naszego
otoczenia, która jest w tej chwili pierwsza do odstrzelenia na liście Akatsuki.
Natomiast następne kwestie „Wy też niedługo się w nim znajdziecie. Bądźcie
ostrożni.” Są bezpośrednim ostrzeżeniem dla waszej dwójki, czyli dla Naruto i
Sasuke. Mówi nam, że oni są następni. Tylko tym mogę wytłumaczyć użytą liczbę
mnogą.
No to teraz
Shikamaru dał popis. Każdy był pod wrażeniem, oprócz samego zainteresowanego,
który nie sądził, że zrobił coś szczególnie niesamowitego.
- Dobrze
wybrałem asystenta – powiedział Hatake niby do siebie, ale w jego tonie dało
się słyszeć cichą pochwałę.
- Ale skoro
na razie Naruto i Sasuke są bezpieczni… - przy słowach „na razie” Haruno
zatrząsnął się głos - … To kto jest zagrożony?
- To musi być
proste – rzekł Sasuke, skupiając myśli na konkretnym celu – Jakiś nasz znajomy
jest ważniejszy niż nasza dwójka – wskazał na siebie i blondyna – Ważniejszy
dla Akatsuki rzecz jasna, tylko kto?
W tym
momencie Shikamaru odwrócił się gwałtownie plecami do reszty. Nie chciał im
pokazać wyrazu swojej twarzy.
- Wbrew
pozorom to może być sporo osób – Kakashi wypowiedział na głos swoje myśli –
Pani Tsunade, Jiraiya lub…lub najprawdopodobniej ja sam.
- Sensei?! –
Hinata podniosła głos wyżej niż zamierzała.
- Ale jeśli
to chodzi o mnie, to nie ma się czym martwić – mężczyzna chyba się wówczas
uśmiechnął pokrzepiająco, ale przez maskę gówno widać.
- Czyli nie
podejmujemy żadnych działań? – upewnił się Uchiha, nie bardzo z tego
zadowolony.
- Owszem
podejmujemy – powiedział Kakashi odchodząc od stołu – Robimy to co każe nam
nasz dobroczyńca. Zachowujemy ostrożność!
Naruto nie
bardzo był skupiony na słowach senseia. Bardziej interesowała go postawa Nary.
Wciąż stał odwrócony do wszystkich tyłem. Blondyn podrapał się po głowie, jak
zawsze w chwilach, gdy czegoś nie rozumiał.
Pomyślał, że
może Shikamaru martwi się o los swojego szefa i dlatego chowa przed wszystkimi
swoją twarz, ale szybko odrzucił tą myśl. To nie w jego stylu, aby przejmować
się, aż do tego stopnia.
I miał
całkowitą racje. Myśli Nary był bardzo daleko od Hatake Kakashiego, ale za to
bardzo blisko „grożącego niebezpieczeństwa”. Jednak jakaś tajemnicza siła
kazała mu trzymać gębę na kłódkę. Choć było to dość kłopotliwe.
***
Jak tylko
minęły zwyczajowe 2 godziny, Shikamaru ulotnił się, z niezwykłą jak na niego,
szybkością. Pstryk i już go nie było. To był już drugi raz dzisiejszego
wieczory, gdy zachował się…dziwnie, nawet bardzo. Lecz wszyscy zrzucili to na
emocje związane z otrzymaniem anonimu. Zresztą wszyscy mieli z tego powodu swój
własny mętlik w głowie.
Po
przekazaniu Kakashiemu wielu próśb o zachowanie ostrożności i uważaniu na
siebie Sasuke i Sakura poszli do domu, a Naruto i Hinata zaszli jeszcze do baru ramen (zgadnijcie za
czyją prośbą).
- Nadal
uważam, że to głupie, że nic nie robimy. Tak po prostu zostawiamy całą sprawę?
- A fo mamy
frobic? – oczywiście Naruto odpowiedział z pełnymi ustami. Ramen jest święte,
nie wolno przerywać posiłku nawet na ważną rozmowę.
- Cokolwiek –
zaoponowała – Sensei powinien iść na policję, ale załatwić sobie ochronę, czy coś
w ten deseń. Jeśli ktoś chce go zabić to nie powinniśmy być tacy spokojni –
mówiła tak cicho, aby tylko blondyn mógł ją słyszeć. No bo rozmowa o
porachunkach mafijnych w barze jest trochę…nieodpowiednia.
- Tho
pforosll – przełknął – Znaczy to dorosły facet, w dodatku wyszkolony w tych sprawach.
Sam wie co robić, na pewno 100 razy lepiej od nas. Zresztą jak możemy mu pomóc,
skoro sami ledwo byśmy dali radę siebie… - przerwał, orientując się, że źle
dobrał słowa.
Dalej jedli
już milczeniu. Bardzo niezręcznym milczeniu.
Trudno jest
prowadzić podwójne życie. Z jednej strony musisz żyć w swojej normalnej
rzeczywistości i udawać szczęśliwego i radosnego, a tak naprawdę otaczają cię
demony o których nie możesz nikomu powiedzieć, a które mogą cię zniszczyć. I
jak tu z nimi walczyć?
Hinata
skończyła pierwsza swoją porcję (swoją pierwszą porcję, bo jej facet wcinał już
trzecią) i zaczęła szperać w kieszeniach w poszukiwaniu drobnych. Aby było łatwiej
wyjęła z nich klucze, telefon, jakąś karteczkę i położyła je na blat.
Uzumaki,
pomimo oddawaniu się jednej ze swoich ulubionych czynności, skupił część swojej
uwagi na tych czynnościach i omal nie spadł ze stołka, gdy zobaczył, że na karteczce
jest napisany czyjś numer telefonu. Nieznany mu numer.
- Co…Co to
jest?
- Ach to? – znalazła
pieniądze, więc zaczęła właśnie chować swoje rzeczy – Numer do
Toneriego-sensei.
- A…a…po co…ci
go dał? – jakoś dziwnie głos mu się załamywał.
- Na wypadek,
gdybym miała pytania związane z pisaniem. W końcu jest moim promotorem.
- Aha…No tak…
- jego normalne ruchy stały się nagle nieskoordynowane, jakby panikował –
Rozumiem…Wszystko jasne…hahaha.
- Naruto, czy
wszystko w porządku? – Hinata mocno zaniepokoiła się jego stanem.
- Oczywiście!
Czemu miałoby być inaczej?! – nie musiał się, aż tak drzeć, aby zapewnić o
swoich racjach, a jednak to zrobił.
- Bo złamałeś
swoje pałeczki.
Naruto powoli
obrócił swoją głowę. Rzeczywiście, pałeczki, którymi przed chwilą jadł, były
złamane na pół. W ogóle nie zauważył kiedy to zrobił.
- A tak…I to
jedną ręką – „Jak ja to wyjaśnię?! Z niedorzecznych powodów jestem zazdrosny o
twojego nauczyciela, dlatego nie kontrolowałem swojej siły? Nawet w moim
myślach kretyńsko to brzmi!!!”
- Może wciąż się
przejmujesz dzisiejszym dniem? – na szczęście Hinata sama podała mu wymówkę jak
na tacy.
- Tak, wciąż
o tym myślę – w gruncie rzeczy, nie kłamał. Wiadomość mówiąca, że jemu i jego
przyjacielowi i senseiowi grozi niebezpieczeństwo nie jest czymś, o czym można
łatwo zapomnieć. Nawet przy misce ramen.
- Ja też –
przyznała cicho.
Zapłacili za
jedzenie i wyszli na zewnątrz. Pogoda nie zapowiadała się najlepiej na ten
wieczór. Wyglądało na to, że niedługo miało zacząć padać.
- Ponad 2
lata mieliśmy święty spokój, co? – ciężko było poruszać ten temat, ale niestety
wisiał on między nimi jak niewidzialna bariera.
- Nie mogę
znieść myśli, że coś się komuś stanie. Jak możemy być tacy spokojni w takiej
sytuacji? Nie wiemy z kim mamy do czynienia, poza nazwą i wiedzą, że są
niebezpieczni. No i pewnie jest ich wielu i…
- Ale nas też
jest dużo – Naruto przerwał tą mowę, wiedząc do czego ona zmierza – Hinata zapominasz,
że my też nie jesteśmy sami. Jest nas sporo i każdy chce ochronić pozostałych.
- No to
prawda, ale…
- I
oczywiście co najważniejsze… - przystanął na moment i spojrzał w górę. Pierwsze
krople ulewy zaczęły rozbijać się o jego bluzę, twarz i włosy - …My przez
ostatni czas, również staliśmy się niebezpieczni.
Hinata
otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy nie patrzyła na to z tej perspektywy, ale
rzeczywiście jej narzeczony miał racje. Nauka walki wręcz…posługiwanie się
bronią…wyprawy w teren na które zabierał ich Ero-wujek. Naprawdę jej przyjaciele
i może nawet ona sama byli…niebezpieczni.
- W końcu
wiedzieliśmy, że kiedyś nadejdą takie ciężkie chwile – kontynuował Uzumaki – Od
dawna się na nie przygotowywaliśmy. Ale musimy pamiętać, że nie stajemy do
walki sami i bezbronni. To będzie równy pojedynek. No i… - wreszcie odwrócił
się w jej strony i mrugnął porozumiewawczo - …nie możemy się poddać już na
starcie, co nie?
Dziewczyna
przytaknęła, mocno podniesiona na duchu.
Drogę do domu
pokonali szybkim truchtem, bo w końcu zaczęło lać jak z cebra. Myśli o
Tonerim-sensei na chwilę uleciały Naruto z głowy. Uważał, że cholerny
wykładowca i Akatsuki to dwie zupełnie różne kategorie i powinien najpierw
skupić się na priorytetach.
Szkoda, że
się mylił. Ponieważ Otsutsuki także należał do kategorii pod nazwą „niebezpieczeństwo”.
Tyle, że nie dla niego.
Żartujesz dziewczyno rozdziały są świetne masz talent do pisania. Cieszę się bardzo że do nas wróciłaś mam nadzieję że jakoś to wszystko się pouklada oglądałam twoje filmiki i są naprawde zajefajne jako twoi fani opowiadania mamy obowiązek wspierać Cię I podnosić na duchu ��
OdpowiedzUsuńNiezaprzeczalnie zgadzam się z komem powyżej talentu ci nie brakuje chapter jak zwykle wypas super :) hehe cóż ciekawie się zapowiada nie powiem zaczynam się bać o NaruHinę najpierw akasie teraz toneri-drań , jeszcze brakuje by naruto omotała jakaś dziewucha hehe nieciekawie się zapowiada haha coż mam nadzieje że pod koniec NaruHina będzie RZĄDZIĆ
OdpowiedzUsuńRozdział super^^ I jak ty możesz mówić że ci pisanie nie idzie? Masz poprostu talent do tego;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału^^ Ciekawi mnie zachowanie Shikamaru... On coś na pewno wie! Tylko jest zbyt leniwy żeby wszystko powiedzieć; ) He he :D Moja logika mnie przeraża^^ No ale już mniejsza o to... Weny życzę i czasu na pisanie:* Oczywiście jedno i drugie razem^^ Taki pakiet; ) Do następnego; *
OdpowiedzUsuńNikt Cie nie zmusza do systematycznego pisania... Będę czekać tydz, dwa, a nawet miesiąc byle tylko przczytać kolejny tak samo zarąbisty rozdział jak ten! Pisz wtedy kiedy masz wene i publikuj wtedy kiedy pomyślisz "napisałam zajebisty rozdział"! Pozdrawiam i miłego dnia życzę! ;333 NaruHina4ever XDD ✊✊✊
OdpowiedzUsuńJeju ale mi sie podoba ten rozdział <3 Ta cała sytuacja jest rzeczywiście dziwna xD Wgl Kocham twoje opowiadanie :3 Shikamaru taki mądry xD (Normalnie moje zdania są tak nie poukładane, że aż mi wstyd xD ) Czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńPs. Życzę weny bo wiem ,że trudno ją mieć od tak xD Znam ten ból :')