Co do Oneshota... Zorientowałam się, że będzie on stanowczo za długi jak na jedno czytanie, więc podzielę go na części. Część 1 będzie we wtorek między 19 a 20. Częśc 2 nie jest jeszcze skończona.
Bez dalszego gadania zapraszam do czytania.
***
Naruto biegł
korytarzem, rozpaczliwe szukając wyjścia. Za sobą słyszał jedynie dźwięk łap
Kuramy na posadzce, podążający za nim. Po chwili, dostrzegł wreszcie duże drzwi
wyjściowe. Wybiegł na zewnątrz, biorąc w płuca tyle zimnego powietrza ile
zdoła. Nie przeniosło mu to jednak żadnej ulgi. Ruszył więc dalej.
Kiedy zmęczył
się biegiem, zaczął spacerować. Szedł pustymi uliczkami, pod ciemnym, nocnym
niebem. Dookoła ani żywej duszy, no może czasami minął go jakiś samochód.
Światło dawały jedynie latarnie i księżyc. W oknach okolicznych budynków i
domów panował mrok. Wydawało się, że Uzumaki jest jedynym człowiekiem w tym
mieście.
Naruto szedł
przed siebie, z rękami w kieszeniach. Przed oczami skakały mu różne obrazy.
Widział pomieszczenie, w którym się obudził po porwaniu. Twarz grubego
mężczyzny, którego musiał postrzelić. Widok Sasuke z bronią w dłoni, tuż po tym
jak zabił jego oprawce. Jego czerwone, iskrzące bólem i nienawiścią oczy w tym
lesie. Przypomniał sobie swój paraliżujący strach, gdy Sakon wymierzył
pistoletem prosto w Hinate i swoją ulgę, kiedy zdołał ją osłonić na czas.
W uszach
dźwięczały mu słowa Sasuke, Kakashiego, Ero-wujka i Tsunade. Ich wszystkie
wypowiedzi tworzyły spójną całość, dawały cały obraz. Tyle że był on
jednocześnie okrutny i nierzeczywisty.
Taki nierealny…
Kurama
grzecznie dreptał przy nodze swojego właściciela. Nie szczekał, ani nie
skamlał, mimo że był głodny. Co chwilę, tylko zerkał na swojego pana, zupełnie
jakby się o niego niepokoił.
Naruto chyba
dopiero po jakieś godzinie, bezsensownego wałęsania się po ulicach, zdał sobie
sprawę, że umiera z głodu, jest wyczerpany, a jego ramię boli jak diabli. Jest
w strasznym stanie, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Wciąż nie
uporządkował sobie kilku spraw w głowie. A może po prostu nie mógł jeszcze
uwierzyć w prawdę?
Nogi same z
siebie zaniosły go pod dom Ero-wujka. Dom, w którym żył odkąd skończył 6 lat.
Tak jak się spodziewał drzwi były otwarte. Udał się najpierw do kuchni.
Nakarmił psa, a potem siebie. Na szczęście Jiraiya miał pełno gotowych dań,
które wystarczy podgrzać.
Najedzony (i
już nie zagrożony omdleniem z głodu) poszedł schodami na górę, do swojego
starego pokoju. Zasnął, gdy tylko położył się na łóżku.
***
Następnego
dnia (a właściwie tego samego, tyle, że rano) Hinata, Sakura i Shikamaru
uspokoili wszystkich przyjaciół wiadomością, że Naruto się znalazł i że jest
cały i zdrowy. Mieli tylko problemy z wyjaśnieniem czemu zniknął. No bo
przecież nie mogli powiedzieć im prawdy.
Shikamaru
powiedział im, że Naruto sam wszystko wyjaśni w swoim czasie.
- Dał się
porwać to niech teraz wymyśli wymówkę – rzekł Nara do dziewczyn, gdy nikt nie
mógł ich usłyszeć.
Dziewczyny
siedziały właśnie w pokoju Sakury. Nie odzywały się do siebie, każda była we
własnym świecie i obmyślała swój następny krok. Miały cienie pod oczami. Spały
tej nocy tylko kilka godzin.
W końcu
Hinata podniosła się z podłogi i zaczęła zmierzać do drzwi.
- Czekaj - zatrzymała ją Sakura – Co zamierzasz zrobić?
- To co muszę – odwróciła się w stronę przyjaciółki. Widać było siłę
i nieustępliwość w jej białych oczach – A ty?
Haruno spuściła wzrok. Później wzięła głęboki oddech i odparła:
- Ja też – głos miała cichy, ale mocny.
Hyuga nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu.
- Powodzenia – rzekła i zniknęła za drzwiami. Efekt jej wyjścia psuł
fakt, że kulała.
Sakura wypuściła powietrze z płuc i schowała twarz w dłonie.
- Ach Hinata… - westchnęła, mimo, że była sama w pokoju – Może i
jestem od ciebie silniejsza fizycznie, ale jeśli chodzi o siłę ducha to bijesz
mnie na głowę – odczekała kilka sekund, po czym zabrała dłonie z twarzy i
ukazała swoje zielone oczy, w których pojawił błysk determinacji – Ale myślę,
że i tak spróbuję cię dogonić.
***
Naruto obudził się zlany potem. Znów śnił mu się ogień, ale tym razem
koszmar był wzbogacony o dodatkowe elementy. Pamiętał, że gdzieś biegł. Biegł
jak szalony, bo wiedział, że jeśli nie
zdąży stanie się coś strasznego. Później był głośny strzał i wtedy jak na
komendę, ze wszystkich stron otoczyły go płomienie. Wówczas się obudził.
Usiadł na skraju łóżka i próbował uspokoić przyśpieszony oddech.
Okazało się, że Kurama ułożył się, w nocy, obok swojego pana, ale nie obudził się pomimo
ruchów chłopaka.
Uzumaki wyszedł z pokoju na korytarz. Powolnymi krokami zbliżył się
do drzwi strychu. Już w nocy myślał o tym pomieszczeniu. Jeśli to tu znalazł
naszyjnik swojej matki, to może jest tu coś jeszcze…?
Wszedł do środka. Powitał go znajomy zapach kurzu. Podszedł i zaczął
przeglądać zawartość kilku najbliższych pudeł. W pierwszym były jego stare
zabawki. W następnym pudle znalazł ubrania zimowe Jiraiyi i swoje. Nic godnego
uwagi.
- Źle szukasz – chłopak odwrócił się i zobaczył Ero-wujka stojącego w
drzwiach – Ich rzeczy są tam – wskazał na przeciwległą ścianę i 3 małe pudełka
– Nic więcej po nich nie mam. Ich prywatne rzeczy spłonęły, a meble sprzedałem.
Chłopak poszedł we wskazanym kierunku.
- To meble się nie spaliły? – spytał Naruto, klęcząc przy
pudłach.
- Dom, w którym wtedy mieszkaliście był prawie pusty, ponieważ
byliście w trakcie przeprowadzki – kolejna nowa informacja – Ogień podłożono
jedynie do sypialni Minato i Kushiny. Potem przeszedł do twojego pokoiku, ale
dalej nie zdążył się rozprzestrzenić. Tutaj są wszystkie rzeczy, które zdołano uratować.
- Dlaczego się przeprowadzali? – spytał, wypranym z emocji głosem,
trzymając w dłoni starą grzechotkę dla dzieci.
- Chcieli coś większego. Planowali powiększyć rodzinę… - urwał jako,
że i dla niego to było bolesne. Przykucnął obok blondyna.
Naruto odłożył grzechotkę i dalej przeglądał rzeczy. Znalazł jeszcze
kilka zabawek dla niemowląt, książeczkę dla dzieci, szczotkę do włosów, jakiś
ocalały męski płaszcz, jakaś figurka, pewnie pamiątka z podróży, a nawet
znalazł się czajnik. Na samym dnie kartonowego pudła chłopak znalazł kilka
fotografii. Ich krawędzie były przypalone, ale reszta była nienaruszona.
Blondyn przyglądał się pierwszej fotografii, na której była kobieta, leżąca na
szpitalnym łóżku. Przy jej boku leżało niemowlę, owinięte w niebieski kocyk.
Było widać, że kobieta jest wyczerpana, ale jednocześnie niebywale szczęśliwa.
Uzumaki poczuł jak oczy zaczynają go piec.
- Przepraszam – odezwał się Jiraiya, również patrząc na zdjęcie –
Tyle razy chciałem ci powiedzieć, ale zwyczajnie nie mogłem. Najpierw myślałem,
że jesteś za młody, a potem zwyczajnie nie chciałem, abyś… cierpiał – schował
twarz w dłoniach – Nie zauważyłem, że już od dawna byłeś gotowy, aby poznać
prawdę. Albo po prostu nie chciałem tego widzieć…
- Nie mam ci czego wybaczać – Ero-wujek, podniósł, zaskoczony, głowę
na te słowa – Chciałeś abym jak najdłużej cieszył się życiem bez strachu. Dałeś
mi szczęśliwe dzieciństwo, a teraz podarowałeś mi to… - wskazał na następne
zdjęcie, na którym była już cała trójka. Tata obejmujący mamę, która trzymała
go na rękach. Tata i mama? Dziwnie to brzmiało w jego głowie – Dziękuję.
Jiraiya nic nie odpowiedział. Był poruszony słowami swojego
wychowanka. I trochę zdziwiony dojrzałością w jego postawie.
- Ero-wujek… - Naruto odłożył fotografie na swoje kolana – Co teraz
będzie?
- Nic – odparł – Będziemy czekać.
- Aż to Aka… coś tam, po mnie przyjdzie?
- Nie sądzę, abyś był teraz dla nich priorytetem. Może minąć nawet
parę lat, zanim to zrobią… - głos mężczyzny się lekko załamał. Uzumaki cieszył
się, że Jiraiya jest z nim szczery i nie owija w bawełnę.
- Ale w końcu i tak przyjdą?
- A to, to na pewno – Ero-wujek poklepał chłopaka po ramieniu – Ale my
nie będziemy bezczynni. Przez te lata zamierzam cię trochę podszlifować.
- Co to znaczy? – spytał Naruto, trochę zaintrygowany.
- Wiesz, że wielu sytuacji, ty i Sasuke mogliście wczoraj uniknąć, gdybyście
mieli odpowiednie przeszkolenie? – Uzumaki uniósł brwi, zaskoczony tymi słowami
– Gdybyś wiedział co ci grozi, byłbyś ostrożniejszy i nie dałbyś się tak łatwo
podejść, ale to raczej moja wina – rzekł ze skruchą Jiraiya.
- Nie raczej, tylko na pewno!
- W każdym razie, gdybyście umieli po cichu podejść i unieszkodliwić
przeciwnika, mogliście obezwładnić Kabuto i uciec stamtąd bez tej wycieczki do
lasu. Gdybyście orientowali się w
terenie, nie zgubilibyście się. Gdyby Sasuke regularnie czyścił broń, nie
zacięłaby mu się w tak ważnej chwili. Gdybyś ty wiedział jak się odbezpiecza
pistolet, nie miałbyś tych szwów.
Naruto kompletnie znieruchomiał.
- Właśnie dlatego zamierzam u was uzupełnić tą wiedzę w
najbliższym czasie – podsumował Ero-wujek.
- „Was” czyli mnie i Sasuke, tak? – upewnił się blondyn.
- Tak – westchnął mężczyzna – Jego trzeba pilnować jeszcze
bardziej niż wcześniej. Z tym idiotą mogą być jeszcze większe problemy.
Zaległa cisza, po czym Ero-wujek wstał z klęczek.
- Gdy będziesz gotowy, zejdź na dół. Zmienię ci opatrunek na
głowie – wyszedł ze strychu, czując, że Naruto chce przez chwilę pobyć sam – I
jeszcze zmień tą podartą koszulkę, bo wyglądasz jak wieśniak – rzucił na
odchodne.
Uzumaki znów wziął zdjęcia do ręki i przyglądał się im dokładnie
chcąc zapamiętać każdy szczegół. Nawet nie zauważył jak z jego oczu zaczęły
wypływać słone krople i kapać na zdjęcia. Były to łzy bólu związanego ze
stratą, które dopiero teraz mogły zostać wylane.
Kiedy chłopak się uspokoił, odłożył zdjęcia z powrotem, na
dno pudełka. Wtedy coś tam, na dole, zauważył. Coś małego i błyszczącego. Od
razu domyślił się co to jest. Niewiele się zastanawiając, wziął przedmiot do
ręki i zacisnął wokół niego dłoń, a potem włożył go do kieszeni.
***
Po dokładnych instrukcjach, jakie przekazał mu Ero-wujek,
Naruto łatwo zdołał znaleźć to miejsce. Jiraiya chyba chciał przyjść tu z nim,
ale Uzumaki zdecydowanie odmówił. Ten pierwszy raz musi załatwić sam. Jeśli nie
liczyć rudego kundla, który nie odstępował go ani na krok.
Chłopak zapalił znicz i postawił go na dużym nagrobku z
marmuru. Złotymi literami były tam wyryte imiona Minato i Kushiny Namikaze oraz
data ich śmierci. Stało tam wiele zniczy i kwiatów od wdzięcznych mieszkańców,
którzy do dziś pamiętali o swoim bohaterze.
- Mamo…Tato… - tak jak myślał, wymówienie tych słów po raz
pierwszy w życiu zabrzmiało w jego ustach bardzo dziwnie, ale po raz pierwszy
nie były mu one zupełnie obce i nic nie znaczące – To ja… - nie dodał nic
więcej.
Wpatrywał się w nagrobek, czując niejaką ulgę, że tu jest.
Poleciały mu 4, może 5 łez. Na strychu wylał o wiele więcej.
- Tak myślałem, że tu będziesz – Naruto obrócił się i ujrzał
osobę, której najmniej spodziewał się tu spotkać.
- Sasuke? A ty co tu robisz?
- Moi rodzice są pochowani kilka alejek dalej – wyjaśnił
Uchiha – Cmęntarz jest najlepszym miejscem na przemyślenia.
Uzumaki z powrotem skupił wzrok na nagrobku rodziców. Sasuke
stanął obok niego i również spojrzał na napis na grobie.
- Często tu przychodzisz? – spytał Naruto.
- Ostatni raz odwiedzałem grób rodziców jakieś 4 lata temu –
przyznał chłopak.
Wiał silny wiatr, który rozwiewał im włosy. Ze strony obcych
wyglądali dziwnie, tak stojąc w ciszy i gapiąc się na grób. A do tego te
bandaże na głowach. Dobrze, że przynajmniej Naruto zmienił koszulkę.
- Swoją drogą…tworzymy zabawny kontrast, nie sądzisz? –
spytał Sasuke.
- Co masz na myśli? – Uzumaki odwrócił głowę w stronę
przyjaciela.
- Obaj niedawno dowiedzieliśmy się prawdy o naszych
rodzinach, tyle, że twoi rodzice to bohaterowie, a moi to…
- To, że byli przestępcami to nie znaczy, że masz iść w ich
ślady! – rzucił ostro blondyn.
- Nie zamierzam brać z nich przykładu – prychnął Sasuke i
odwzajemnił spojrzenie przyjaciela – Ale Itachi jest wyjątkiem.
- Nadal chcesz go zabić? – spytał Naruto z niedowierzaniem –
Niczego się nie nauczyłeś?! Nadal się pchasz w to gówno?!
- Już raz zabiłem człowieka. Drugi raz nie zrobi większej
różnicy – rzekł obojętnie chłopak.
- Właśnie, że zrobi! Wtedy ratowałeś mi życie, a teraz to
będzie zwykłe morderstwo!
- Nie morderstwo, tylko odwet.
Uzumaki był wściekły, ale starał się trzymać złość w ryzach.
Nie chciał wszczynać bójki na cmentarzu, przy grobie swoich rodziców.
- Powstrzymam cię! – odrzekł hardo Naruto. Sasuke uniósł,
zdziwiony, brwi.
- Jesteś bardzo pewny siebie w tym temacie – rzekł z nutką
kpiny.
- A jestem. Nigdy nie rzucam słów na wiatr.
Uchiha prychnął, ale nic więcej nie dodał w tym temacie.
- Zakończmy ten temat – powiedział ugodowo. Pewnie on też
stwierdził, że kłótnia na cmentarzu to zły pomysł – Na razie nie masz się o co
martwić. Nie mogę wrócić do tego środowiska, po tym co zrobiłem. Pewnie już
mnie mają na swojej liście do odstrzału, więc jedziemy teraz na tym samym
wózku.
- Mówisz jakby to nie było nic takiego.
Sasuke wzruszył ramionami. Rzeczywiście nie bardzo
przejmował się niebezpieczeństwem. Zamierzał właśnie zostawić blondyna samego,
lecz coś sobie przypomniał i na chwilkę odwrócił się do Uzumakiego.
- Naruto, co zamierzasz zrobić w sprawie Hi…
- Moja sprawa – przerwał mu szybko – Sam się powinieneś
zastanowić. W końcu jak powiedziałeś…jedziemy na jednym wózku.
- Taa – mruknął, nagle zdając sobie z tego sprawę.
- Tylko więcej nie znikaj – Sasuke rozszerzył oczy,
zdziwiony tym zdaniem – Teraz cię będę pilnował, żeby cię nie dopadli, albo
żeby znów coś durnego nie przyszło ci do głowy.
- I kto to mówi? Jeśli dobrze pamiętam to ja ci uratowałem
tyłek.
- Może jestem bardziej ciemny w tych sprawach niż ty, ale
niedługo cię dogonię. Następnym razem, będzie na odwrót.
- Chyba śnisz, debilu. Dzień, w którym mnie uratujesz,
będzie oznaczał koniec świata.
Uśmiechali się do siebie, jak dawniej. Ich relacja wróciła
do normy. Przynajmniej na razie.
Gdy Sasuke odszedł, Naruto siedział przy grobie jeszcze
jakieś 20 minut. Następnie chciał udać się w kolejne miejsce.
A tam, załatwi ostatnią sprawę.
***
Sakura ostatni raz była w rodzinnym domu Sasuke bardzo dawno
temu, ale mimo to odnalazła znowu ten adres bez większych problemów. Zadzwoniła
do drzwi, ale nikt nie otworzył. Nacisnęła klamkę i okazało się, że drzwi były
otwarte. Weszła do środka.
Zszokował ją wygląd pomieszczeń. Wyglądało to, jakby w
środku wybuchła jakaś bomba. Wszystko było porozrzucane lub roztrzaskane. Weszła
do salonu, a tam zobaczyła telewizor przygnieciony przez regał. Szkło, ziemia,
zniszczone meble i dekoracje walały się po podłodze. Ktoś wpadł tu w niezły
szał, niszcząc to wszystko.
- Co ty tu u diabła robisz?! – podskoczyła na dźwięk
podniesionego głosu. Odwróciła się i napotkała wściekłe spojrzenie Sasuke –
Zapraszał cię tu ktoś?!
- Nie, przepraszam – powiedziała szczerze.
- Przyjmuję przeprosiny, a teraz wynocha! – wskazał na
drzwi, ale dziewczyna nie ruszyła się z miejsca – Powiedziałem coś. Wynocha!
- A jeśli nie wyjdę, to co?!
Uchiha zachichotał. Bawiła go jej postawa.
- Naprawdę nie boisz się być w jednym pokoju z przestępcą?
Sakura przełknęła głośno ślinę.
- Wiele razy byliśmy sami, a wtedy też nim byłeś.
- Ale teraz sprawy uległy zmianie – zrobił kilka kroków w
jej stronę – Teraz jestem mordercą.
Haruno zacisnęła pięści, ale wciąż stała w tym samym
miejscu.
- Zabiłem człowieka i planuje zabić jeszcze jedną osobę –
mówił dalej Sasuke – Wiesz już kim była moja rodzina. To aż nazbyt dużo
powodów, aby uciec stąd jak najdalej.
- Ale ja nie ucieknę. Poza tym nie jesteś mordercą.
Ratowałeś Naruto.
- To żadna różnica. Zabicie to zabicie – uniósł jej
podbródek, aby spojrzeć w jej oczy – Nie byłaś w tamtym lesie. Nie wiesz, w co
się pakujesz, zostając ze mną.
- Nie wiem – przyznała – Ale zamierzam się dowiedzieć.
- Głupia jesteś. Nie wiesz co właśnie powiedziałaś – złapał
ją mocno za rękę – Idź stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy. Zrób to albo
użyje siły! To dla twojego bezpieczeństwa!
- Nie będziesz mi rozkazywał!
Sakura silnym szarpnięciem wyrwała rękę z jego uścisku i
najmocniej jak umiała, wymierzyła mu siarczysty policzek.
Legendarny sierpowy Sakury! Prosto w twarz!
Sasuke gapił się pusto w przestrzeń i nie mógł wyjść z
szoku. Piekł go policzek, więc nie przewidziało mu się to. Spojrzał na
dziewczynę. Była wściekła. Na niego. To ona naprawdę potrafiła na niego
krzyczeć?! Najwidoczniej tak!
- To za zadawanie się z mafią kretynie! Powinieneś dostać o
wiele mocniej! A teraz dla odmiany posłuchasz co ja mam do powiedzenia! –
Sasuke oniemiały tylko kiwnął głową – Masz rację, nie było mnie tam w lesie,
więc mogę nie zdawać sobie sprawy z niebezpieczeństwa, ale chce podjąć to
ryzyko i nie zamierzam słuchać twoich gróźb. Nie mogę spokojnie siedzieć,
wiedząc, że tobie i Naruto grozi niebezpieczeństwo. Jeśli istnieje jakikolwiek
sposób, w jaki mogę wam pomóc, zamierzam przy was zostać. A nawet… - zawahała
się, a jej głos lekko stracił na mocy – A nawet mogę pomóc ci w tej twojej
zemście.
Jeszcze przed chwilą Uchiha myślał, że większego szoku nie
może doznać. Pomylił się, dopiero teraz kompletnie zdurniał.
- Chwila…coś ty powiedziała? – pytał, chcąc się upewnić czy
się nie przesłyszał.
- Pomogę ci się
zemścić. Stanę się wspólnikiem. Nazwij to sobie jak chcesz. Tylko nie działaj
więcej na własną rękę – skrzyżowała ręce na piersi i czekała na jego reakcję.
- Ty nie jesteś głupia, ty jesteś kretynką – odezwał się po
chwili.
- Kretynka, idiotka, debilka, tak wiem. Przygotowałam się na
wszystkie wyzwiska. No dawaj dalej – machnęła lekceważąco ręką.
Wtedy Sasuke nie wytrzymał. Wybuchnął śmiechem. No takiej
reakcji Sakura nie przewidziała.
- A ty z czego rżysz?! Chcesz dostać drugi raz?! Ja tu serio
mówię!
- Tak…wiem…Wygrałaś, poddaje się – wykrztusiła po ataku
śmiechu. Rozłożył ręce na boki – Poddaję się. Kocham cię.
Sakura poczuła jak się rumieni. Pierwszy raz usłyszała od
niego tak mocne słowa.
- Jeśli myślisz…że to mnie zbije z tropu…to… - zaczęła się
jąkać, ale zamilkła, gdy Sasuke objął ją ciasno ramionami.
- Kocham cię – wyznał, czując ulgę, że wreszcie to z siebie
wyrzucił.
- Nadal jestem zła – powiedział Haruno, odwzajemniając
uścisk.
- Tak, wiem. Masz prawo – odsunął się od niej kawałek i
wziął jej twarz w dłonie – Masz szczęście, że jestem egoistą. Po tym co przed
chwilą chlapnąłem, już nie pozwolę ci uciec. Nawet, jeśli będziesz tego w
przyszłości żałować. Ostrzegam cię.
- Dobrze, przyjmuję ostrzeżenie. Pogadamy, gdy już ta
przyszłość nadejdzie – powiedziała i bez zbędnego gadania, sama go pocałowała.
Pomimo iż całowali się już wiele razy, ten pocałunek był
pierwszym, w który wlali całą swoją miłość do ukochanej osoby. I oboje ją
poczuli.
***
Hinacie trudno było wspiąć się na wzgórze ze zranioną nogą,
ale jakoś dała radę. To było to samo wzniesienie, na które zabrał ją Naruto,
niedługo przed rozpoczęciem ich związku. To tutaj tak naprawdę wszystko się
zaczęło.
Gdy była prawie na szczycie, zobaczyła Kuramę, leżącego pod
drzewem. Podeszła do niego, podrapała go za uchem i ruszyła dalej. Teraz była
pewna, że go tu znajdzie.
I rzeczywiście. Dostrzegła Naruto, siedzącego na trawie,
odwróconego do niej tyłem. Wpatrywał się w panoramę miasta i czekał na nią.
Hinata wzięła głęboki oddech. Czas na starcie. Można powiedzieć, że to pojedynek
jej życia.
Uzumaki nie odwracając głowy, wyczuł jej obecność. Był na
nią bardzo wyczulony. Hyuga zrobiła kilka kroków w jego stronę i przystanęła
jakieś 2 metry przed nim.
- Jak noga? – spytał, nie przejmując się powitaniem.
- Boli, ale już mniej. A twoja ręka? – zapytała z troską w
głosie.
- Ujdzie – odwrócił się i spojrzał jej w twarz – Hinata… -
głos na chwilę uwiązł mu w gardle, gdy ją zobaczył. Było mu to trudniej
powiedzieć niż przypuszczał – Zakończmy nasz związek.
Dziewczyna poczuła ostre ukłucie w sercu. Była przygotowana,
że usłyszy te słowa, a mimo to…ach było to gorsze niż się spodziewała.
- Nie pozwalam ci – odparła hardo.
- Proszę cię, zrozum – spuścił wzrok w dół, nie mogąc patrzeć
jej w oczy – Cały dzień o tym myślałem i to jest dla ciebie najlepsze
rozwiązanie. Okazało się, że od urodzenia należę do zupełnie innego świata niż
ty. Jestem w nim i nie mogę się od niego uwolnić. Sasuke tak samo. To jest jak
klątwa. Nie chce, abyś i ty do niego należała.
- A jeśli nie mam nic przeciwko?
- Czy ty siebie słyszysz?! Już zapomniałaś co się stało w
lesie?! – zerwał się na równe nogi – To wiedz, że ja nie zapomniałem. Ciągle
mam to przed oczami! Wystarczy, że je zamknę i znów widzę jak ten gnój mierzy
do ciebie i… - zakrył oczy dłonią – Masz pojęcia jak ja się wtedy bałem? Nie
zniósłbym, gdyby coś ci się stało. I to z mojego powodu.
- Nie zapomniałam o tym – zapewniła go – Ze mną jest tak
samo. Boję się zamknąć oczy, bo widzę
wtedy ciebie, gdy upadasz na kolana. Myślałam wtedy, że…że cię postrzelił i…i…
- nie chciała się teraz rozpłakać. Nie teraz, kiedy musi walczyć.
- Sama więc widzisz – głos chłopaka przybrał grobowy ton –
Nie mogę pozwolić, aby coś ci się stało…Nie możesz znowu znaleźć się w takiej
sytuacji…Żegnaj… - ruszył przed siebie.
„Wiem, co nim kieruje” – myślała Hinata – „On chce mnie
tylko chronić. Robi to dla mojego dobra. Sama strasznie się boję. Ma rację w
wielu sprawach, ale… „ – w tym momencie Naruto ją minął – „Ale ja wciąż…”
Odwróciła się szybko i złapała go za ramiona. Na szczęście
uważała, aby nie dotknąć go tam, gdzie ma szwy. Przyłożyła czoło do jego
pleców.
- Proszę…puść mnie wykrztusił Uzumaki.
- Nie mogę. Proszę nie odchodź poza mój zasięg.
Chłopak zacisnął mocno powieki. Nie mógł znieść bólu jaki
sprawia jej i sobie. Ach ta szlachetność jest do kitu.
- Hinata…ja… - już nie wiedział co powiedzieć, aby ją
odrzucić. Mógł wyznać, że już jej nie kocha, ale to wydawało mu istnym
świętokradztwem. Nie wyciśnie z ust, ani jednej sylaby tego zdania – Będziesz w
niebezpieczeństwie, jeśli zostaniemy razem.
- Wiem. Wiem, aż za dobrze – wyznała dziewczyna, ale nie
rozluźniła uścisku – Ale moja miłość jest silniejsza niż strach. Zniosę to,
tylko zostań ze mną – przeniosła swoje dłonie z jego ramiona na jego klatkę
piersiową – Pamiętasz, co mi kiedyś powiedziałeś? O słowach Ero-wujka, o tym,
że jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba mieć przy sobie kogoś, kto cię wesprze.
Nie rozumiesz, że chodziło mu właśnie o tą sytuację?
Naruto otworzył zaskoczony usta. Mogła mieć rację.
- On wiedział – Hyuga mówiła dalej – Wiedział, że kiedyś dowiesz
się prawdy i będziesz potrzebował tej rady. Więc pozwól mi być tą osobą, która
cię wesprze. Dam ci tyle siły, ile zechcesz. Jeśli upadniesz, pomogę ci wstać.
Pomogę ci przeć naprzód. Będę cię kochać najmocniej jak umiem. Zrobię wszystko…tylko
nie unieszczęśliwiaj nas oboje, dla mojego dobra.
Stali w tej pozie dobrą chwilę. Naruto cały dzień wyobrażał
sobie tą scenę, gdy będzie musiał ją opuścić, aby ją uratować. Czuł się wtedy
tak bezsilny i wyprany z wszelkich pozytywnych emocji, że nie miał nic
przeciwko, aby to Akatsuki po prostu wyskoczyło zza rogu i zabiło go na
miejscu. Było mu to obojętne. Nie miał żadnej ochoty, ani siły na walkę o swoje
życie.
Ale, gdy ona jest przy nim, czuję się zupełnie inaczej.
Przymknął powieki i znów ujrzał Ero-wujka. Dobrze pamiętał jego słowa.
„Gdy człowiek jest
sam, nigdy nie będzie szczęśliwy, ani nawet silny. Bo dopiero wtedy, gdy mamy
kogoś, kogo chcemy ochraniać, stajemy się naprawdę silni. Niemal niezwyciężeni.
Zapamiętaj te słowa, Naruto”
„Gdy mamy kogoś,
kogo chcemy ochraniać” – powtórzył te słowa w myślach. Tak, to Hinata była
osobą, którą chciał chronić najbardziej na świecie. Lewa dłoń sama powędrowała
do kieszeni, w której wciąż był przedmiot, który zabrał ze strychu Jirayi.
Hinata obejmowała ukochanego od tyłu i nie zamierzała go
puścić. Czuła irracjonalny lęk, że chłopak rozmyję się w powietrzu, gdy tylko
go puści. Poczuła jak Naruto ujął jej dłoń, ułożoną na jego klatce.
Przestraszyła się, że chce ją odtrącić, ale on tylko ją przesunął, w miejsce
gdzie znajdowało się jego serce. Czuła przez materiał jego koszulki, mocne i
miarowe bicie. Przytuliła się do niego jeszcze mocniej.
Nie wiadomo ile tak trwali. Może kilka minut, albo godzin.
- Dobrze – powiedział blondyn, po jakimś czasie.
Dziewczyna otworzyła szybko oczy. Nie wypuszczając go z
ramion, obróciła go w swoją stronę, aby stali do siebie przodem. Był jak
najbardziej poważny.
- Naprawdę? – spytała szczęśliwa – Nie zostawisz mnie?
- Nie – pokręcił głową – Zostaniemy razem, ale pod dwoma
warunkami – zastrzegł.
- Jakimi? – spytała szybko. I tak zrobi wszystko co zechce.
- Musisz mi obiecać, że jeśli kolejny raz zdarzy się taka
sytuacja jak wczoraj, będziesz myśleć tylko o własnym bezpieczeństwie.
Uciekniesz i zostawisz mnie, jeśli będzie trzeba. Będziesz myśleć jedynie o
sobie. Masz przysiąc, że tak zrobisz.
Dziewczyna zawahała się przez chwile. Jednak po
zastanowieniu, pokiwała głową.
- Dobrze, przysięgam.
- A teraz druga sprawa – sięgnął do swojej kieszeni i wyjął
ten przedmiot. Pokazał go Hinacie na wyciągniętej dłoni – Masz to przyjąć.
Był to pierścionek, z małym okrągłym diamencikiem.
Dziewczynie zaparło dech. Niemożliwe, że to się dzieje. Nie spodziewała się tego.
- Co…co to… - wyjąkała.
- Znalazłem to dziś na strychu. Spytałem Ero-wujka i tak jak
się spodziewałem to jest pierścionek, który tata dał mamie, gdy prosił ją o
rękę. Chce żebyś go przyjęła.
- Ale…ale…nie mów że ty…
- Ech, mało romantycznie. Może lepiej klęknę – miał właśnie
taki zamiar, ale dziewczyna go powstrzymała.
- Nie, nie klękaj – „Wtedy chyba zemdleje” pomyślała – Ty…mówisz
poważnie? – nie mogła uwierzyć, że to się dzieje.
- Młodsi od nas biorą ślub, a nawet mają dzieciaki, więc
chyba my możemy się zaręczyć – nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- Za…za…zaręczyć?
- Ach, przecież nie musimy tego robić jutro – ujął jej dłoń –
Nieważne czy to będzie jutro, za rok, czy za 10 lat. Pragnę abyś mi to
obiecała. Przyrzekła, że kiedyś ten dzień nadejdzie – wsunął pierścionek na jej
palec – Dasz mi wówczas, największą zachętę do życia i wolę walki, jaką tylko
możesz mi ofiarować.
Hinata patrzyła na pierścionek na swoim palcu. Teraz nie ma
szans, aby powstrzymała łzy. Rzuciła mu się w ramiona i objęła go mocno za
szyję.
- Obiecuję. Obiecuję, że kiedyś…zostanę… - nie mogła dokończyć
zdania. Ilość emocji ścisnęła jej gardło.
- Kocham cię jak wariat – przyznał Naruto – I jeśli
poczujesz, ze bycie z mną to dla ciebie za dużo, możesz odejść w każdej chwili.
Nie zatrzymam cię, jeśli będziesz chciała normalnie żyć.
- Akurat taki dzień nigdy nie nadejdzie, ty głupku.
Chłopak cicho się zaśmiał, słysząc słowo głupek. Odsunął się
kawałek, spojrzał jej w oczy i złączył ich usta. Co ciekawe obojgu pociekło
kilka łez. A blondyn myślał, że wylał już wszystkie łzy dzisiejszego dnia.
Pocałunek trwał i trwał nieprzerwanie. Był na zmianę
namiętny i czuły. Nie odrywali się od siebie, nawet, aby zaczerpnąć powietrza.
Hinata obejmowała go za szyję, a on trzymał ręce w jej miękkich, granatowych
włosach. Oczy mieli lekko otwarte, aby móc widzieć siebie i swoje uczucia, w
nich zawarte. Byli w pełni szczęśliwi i nie chcieli, aby to się skończyło.
Kurama siedział kilka metrów dalej po drzewkiem i obserwował
swoich właścicieli. Wyglądało to tak, jakby pies się uśmiechał.
W mieście zerwał się wiatr. Był to wiatr zmian, który
zwiastował przyszłe wydarzenia i symbolizował koniec pewnej epoki. Epoki spokojnego
i beztroskiego życia. Nadchodziły ciężkie czasy i wszyscy, którzy go poczuli
zdawali sobie z tego sprawę. Czuli ten powiew nawet w kościach. Byli gotowy do
ciężkich zadań i prób, na które życie zamierza ich wystawić w najbliższym
czasie.
Najpierw poczuli go Jiraiya i Tsunade, w gabinecie pani
prezydent, gdy wiatr rozwiał jej wszystkie dokumenty na biurku.
Poczuł go Shikamaru, siedzący na masce czarnej terenówki
oraz Kakashi, stojący tuż obok niego, opierając się o auto.
Poczuł go Itachi, stojący na szczycie drapacza chmur. Powiew
strącił mu z twarzy jedną z jego łez, które były ostatnimi wyrazami jego
prawdziwych emocji i uczuć. Na jakiś czas, będzie musiał trzymać je w ryzach i grać
kogoś kim nie jest.
Poczuli go Sasuke i Sakura, stojący na tarasie rezydencji
Uchiha. Trzymali się za ręce i spoglądali w niebo, pozwalając, aby ów podmuch,
rozwiewał im włosy.
Na koniec wiatr doleciał na wzgórze, gdzie stała zakochana
para, trzymająca się w ramionach. Naruto wpatrywał się w panoramę miasta i
głaskał Hinate po włosach. Czuł zimny powiew we włosach, ale nie przejmował się
nim.
Uratować własne życie…odciągnąć Sasuke od zemsty…chronić
Hinate…
Dla niego to nie jest niemożliwe. Warto jest podjąć ryzyko i
chronić rzeczy, które się kocha. To najwyższa wartość jaką można sobie
wyobrazić.
„Tato…Mamo…” – zawołał w myślach, wpatrując się w czyste,
bezchmurne niebo – „Obserwujcie mnie”
***
(Od autorki) Ta dam!!! I jak?
Pawle, powiem, że przeczytanie najdłuższego komentarza w twojej karierze sprawi mi niebywałą radość ;) I to jaką!
Jeszcze jedno słówko na temat ostatniego Naruto Gaiden.
Udowadniałam sobie często, że moja wyobraźnia jest PRAWIE nieograniczona. Dlatego nie mogę uwierzyć, że ten cholerny dziad Sasuke, który przez całą mangę był jakiś taki aseksualny, zmienił się na chwilę w dziwkarza, przeleciał Karin, wziął dzieciaka i hajtnął się z Sakurą, a potem spierdzielił na misję (sorki za język) No sorry moja wyobraźnia tego nie przeskoczy (owszem Sasuke to dupek i sukinsyn, ale nie dziwkarz czy kobieciarz)! Dlatego coś czuję, że to nie jest wszystko, w tym jest drugie dno. Nawet udało mi się wymyślić teorię, w której Sakura jednocześnie jest biologiczną matką Sarady oraz wynik badań DNA jest autentyczny. Mówiłam że mam niezły łeb XD Ale nie będę jej tu ujawniać bo za dużo by pisać oraz mogłabym się wygłupić.
Widzimy się we wtorek z "Została minuta część I"
Dobra, nie wiem co napisać. Jeżeli dla mnie ostatni rozdział był piękny i idealnie zwalniał tempo tak ten rozdział jest po prostu... NIESAMOWITY.
OdpowiedzUsuńW żadnym razie nie spodziewałem się, że Naruto wykona taki krok, tak mnie to zaskoczyło, że aż nie wiem co powiedzieć. To był świetny krok, ta sytuacja idealnie zwieńczyła całą 1 serię.
Akcja z Sasuke i Sakurą mnie rozwaliła i była jakby wyjęta z anime. Bardzo mi się podobała i fajnie, że była zupełnie inna od momentu Naruto z Hinatą, idealny kontrast pomiędzy tymi związkami.
Same emocje blondyna wyraziłaś także w bardzo przystępny i fajny sposób. Rozmyślania dotyczące tego co dalej, opisy jego stanu i momenty psychicznego bólu były na prawdę dobre, bardzo łatwo można było utożsamiać z Naruciakiem i przeżywać to co on. Pięknie !
I te piękne ostatnie 10 zdań, taki typowy, ale jak przeze mnie uwielbiany koniec serii. Wiatr który stanowi zmiany, takie poetyckie, takie typowe a takie wspaniałe !
No i coś co zaciekawiło mnie najbardziej a czego się spodziewałem:
"Powiew strącił mu z twarzy jedną z jego łez, które były ostatnimi wyrazami jego prawdziwych emocji i uczuć. Na jakiś czas, będzie musiał trzymać je w ryzach i grać kogoś kim nie jest."
Mogę się domyślać o co może Ci chodzić, ale zawsze jest szansa, że stworzysz swoje własne wytłumaczenie więc nic nie pisze, czekam. ;)
Jeżeli chodzi o rozdział we wtorek: KOCHAM CIĘ, im więcej Naruto w tygodniu tym lepiej, na taką informację zawsze czekam. Już się szykuję na OneShota.
I na koniec nie podważając twojej inteligencji, wiesz, że najdłuższy komentarz w mojej karierze zostawiłem u Ciebie pod rozdziałem nr. 28 ? Zaraz przed twoim chwilowym urlopem. Mogłem po prostu nie zrozumieć dobrze tego co napisałaś, ale tak jakby co tylko przypominam. Byłoby mi niezmierni miło gdybyś znalazła czas by to przeczytać. :D
PS
"Pawle, powiem, że przeczytanie najdłuższego komentarza w twojej karierze sprawi mi niebywałą radość ;) I to jaką!"
Czy końcówka tej wypowiedzi ma być takie "mrugnięcie okiem" parodiujące mój styl ?
Jeżeli tak to uwierz, że uśmiechnąłem się pod nosem gdy to zobaczyłem. Bardzo zabawny gest, pozwalam Ci tak pisać częściej, bardzo mi się to podoba. :D
PPS
Ciężko wyrazić mi jednogłośną opinię o Gaiden, jest parę spraw które mi się nie podobają a jest parę spraw które są wręcz idealne. Poczekam do końca tej krótkiej serii i napiszę coś więcej o niej.
To chyba tyle, trzymaj się i czekam do wtorku. (Jak to pięknie brzmi, tylko do wtorku <3)
Jezus Maria, miało być krótko a wyszło jak zwykle, przepraszam :C
UsuńŚwietne zakończenie cudownej powieści. Czytałem z zapartym them. Spodziewałem się takiego zakończenia kiedy Naruto coś zgarnou do kieszeni. 1 seria była niesamowita, czekam na one-schota i 2 serie. Życze ci powodzenia w pisaniu i mnóstwa weny :D
OdpowiedzUsuńO.O O Boże! To był najlepszy rozdział ze wszystkich!!! Nie, to było najlepsze co w życiu czytałam!!!! Ani trochę nie przesadzam! Nie mogę wyjść z podziwu. Po prostu uwielbiam jak piszesz, a jak wydasz jakąś książkę to muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńZaręczyny Naruto i Hinaty... ojej to było takie inne, nie banalne, super!
No i, Sasuke i Sakura. Nie za bardzo lubię te postacie. Ale po tym co napisałaś, przekonałam się do nich. Teraz, to może nawet będzie jeden z moich ulubionych paringów <3
~Acri
WOW WOW WOW O KURWA JA PIERDOLE zajebisty chapter normalnie na końcu to aż się łezka zakręciła amazing fantastic supcio szkoda tylko że się nie zaręczyli odrazu tylko to odwlekli bo już bym widział miny ich przyjaciół hehe :) ZDECYDOWANIE JEDEN Z NAJLEPSZYCH CHAPÓW Z TOWJEGO OPO NA RÓWNI Z TYM JAK WYZNALI SOBIE MIŁOŚĆ !!!
OdpowiedzUsuńRozdział mega. Sasuke ujawniający swoje uczucia, Naruto proszący Hinate o rękę, ta tajemnicza końcówka mówiąca, że to dopiero początek. To jest rozdział 31 a zapowiada się że będzie ich ponad 100, i tego ci w sumie życzę bo nie wiem jak będę żyć bez twojego opowiadania hehe xp Nie da się tego opisać ale piszesz to tak realistycznie. Czekam na kolejne przygody :D pozdro :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą w całej rozciągłości xD nigdy nie był wielkim kobieciarzem a tu nagle jeb dziecko z Karin i chajta się z sakurą . Gdzie tu logika się pytam ja :v
OdpowiedzUsuńSorki że tak spamię ale czytam tw blog od niedawna i może coś mnie ominęło albo coś przeoczyłam ... kiedy pojawi się 2 seria ? :D
OdpowiedzUsuńHej Clarissa! O mój Jeżu, dawno mnie tutaj nie było :p
OdpowiedzUsuńPowiem tak: rozdział bardzo ładny :)
Fragment z Sasuke i Sakurą fantastyczny, normalnie coraz bardziej lubię Sasu i Saku, mimo że w mandze i anime nie byłam z nimi w "dobrych" stosunkach :p Nie wiem czemu, ale uderzyło mnie to jak napisałaś, że wymierzyła mu siarczysty policzek, a zaraz potem, że sierpowy. Nie wiem czemu, ale mam takie głupie przekonanie, że "siarczysty policzek" jest z otwartej dłoni, może się mylę, ale w stu procentach, jakby z całej siły przyjebała mu z sierpowego to parę zębów by stracił XDD
Co do Naruto i Hinaty, też było świetnie <3 Nie wiem dlaczego, ale cały czas miałam nadzieję, że Naruto powie jej, że jej nie kocha. Wiem jestem sadystką, ale uwielbiam takie zwroty akcji i jak się potem godzą :)
Boże, Olka, ty chory pojebie XD
Zaręczyny bardzo kawai <3
Końcówka również mi sie podobała i ten wiaterek.. kurde, a myślałam, że gorzej być nie może. Swoją drogą ciekawe kto umrze XD Tylko nie Itachi :(
Dobra lecę do 32 :)
Ps. Nie przejmuj się też mam taka chorą obsesję na punkcie liczb, ale u mnie ilość rozdziałów nie musi być parzysta, ale podzielna przez pięć XD