***
- Ale proszę
pani, jemu może coś być, on mi pomógł…
- Nic mu nie
będzie panienko. Nie przejmuj się kimś takim. I najlepiej trzymaj się jak
najdalej od tego osobnika. Nie jest warty uwagi panienki.
- Tylko
dlatego, że nie ma rodziców to od razu…
- Tak, to na
pewno dziecko jakiś narkomanów albo gorzej. Proszę panienki, skończmy ten
temat. Proszę się trzymać z równymi sobie.
„Czy ta
kobieta myśli, że jestem głuchy?”
Naruto
spróbował się podnieść, ale tylko jęknął z bólu i znów się położył plackiem na
ziemię. Tamci trzej obili go całkiem mocno, ale co z tego? Następnym razem da
im nauczkę. Najważniejsze, że tej dziewczynce nic nie jest. Szkoda, że nie
pamięta jak ona wygląda. Ledwo co dostrzegł jej postać. Zauważył po prostu, że
kogoś gnębią i chciał pomóc, ale sam nie najlepiej na tym skończył.
„Chyba się
zdrzemnę”
Przyłożył
policzek do trawy i już zaczynał zasypiać, gdy usłyszał nad sobą czyjś głos.
- Ej, żyjesz?
– czyjś but trącił go w żebro.
Blondyn
otworzył oczy i zobaczył czarno-włosego chłopaka. Stał nad nim, pochylając się,
ale jego wyraz twarzy nie był zmartwiony.
- Żyję,
możesz mnie nie kopać!
- Mogę, ale
tak jest zabawniej – powiedział chłopak i znów go kopnął.
- Chcesz
dostać?! – wrzasnął Naruto, podnosząc się do pozycji siedzącej. Zachwiał się,
ponieważ zakręciło mu się w głowie.
- Widzę, że
ty już swoje dostałeś – nieznajomy pochylił się jeszcze bardziej i przerzucił
sobie jego rękę przez swoje ramię.
- Co ty
robisz?!
- Pomagam ci
wstać głąbie, a na co to wygląda?
- Wcale nie
potrzebuje… - chłopak podciągnął go do pozycji stojącej i Uzumaki zrozumiał, że
jednak potrzebował pomocy.
- Gdzieś tu
są twoi rodzice? – spytał chłopak, na co blondyn spuścił wzrok.
- Nie –
odparł.
- Trudno. W
takim razie pokaż mi gdzie mieszkasz.
Chłopcy przez
pół drogi do domu Naruto, darli się na siebie. Głównie chodziło o to, że
Uzumaki może iść sam, a ten drugi niepotrzebnie się fatyguje. Choć prawda była
zgoła inna. Poza tym wyszło na jaw jak nieznajomy się nazywa.
- Sasuke?
Dziwne imię.
- Naruto też,
a się nie czepiam – burknął Uchiha – Dobra, może powiesz kto cię tak urządził?
- A co cię to
obchodzi?
- W sumie
nic. Ale ciekawi mnie za co taki dzieciak tak mocno oberwał.
- Dzieciak? –
obruszył się Naruto – Chyba jesteśmy w tym samym wieku. Ile masz lat?
- Niedawno
skończyłem 7 – odpowiedział Sasuke – A ty?
- Niedługo
skończę 7.
- W ogóle nie
widać.
Naruto miał
coraz większą ochotę skopać tyłek temu zarozumialcowi.
- Po co ja
się pytam? Pewnie zwyczajnie zwiałeś przed jakimś starszakiem w krzaki – Uchiha
miał już swoją własną teorię.
- Wcale nie!
Dręczyli jakąś dziewczynkę, więc chciałem jej pomóc.
- Taa jasne –
Sasuke uśmiechnął się drwiąco – Strachliwy kocie.
To już nie
była chęć skopania tyłka tylko żądza mordu.
W końcu
doszli pod dom Uzumakiego i ten beznadziejny spacer mógł się w końcu skończyć. Blondyn
powoli powlókł się do drzwi.
- Nie
podziękujesz mi za pomocą? – spytał Uchiha.
- Nie, sam
bym dał radę tu dojść! – Naruto wszedł schodkami na werandę i obejrzał się za
siebie. Sasuke wciąż tam był i także oglądał się za siebie. Spojrzeli
zaskoczeni na siebie, po czym blondyn wystawił język i zniknął za drzwiami
swojego domu.
Ero-wujka
oczywiście nie było w domu. Sam opatrzy sobie te zadrapania. Już w domu dziecka
sam musiał to robić.
***
- No nie,
tylko nie z nim – westchnął chłopak idąc do swojej ławki.
Nie dość, że
to był jego pierwszy dzień w szkole, spóźnił się, to do tego jeszcze musiał
trafić do tej samej klasy z tym Sasuke. Z tylu szkół i tylu klas ten gość
musiał trafić do tej. Dlaczego?! Jak
pech to pech.
Naruto usiadł
w ławce. Chłopcy obrzucili się wrogim spojrzeniem i odwrócili się w przeciwne
strony by na siebie nie patrzeć.
Blondyn
zauważył wówczas dziewczynkę, siedzącą kilka ławek przed nim. Chyba na niego
patrzyła, lecz gdy spojrzał się w jej stronę, od razu się odwróciła. Dziwne,
widział ją już gdzieś? Wygląda znajomo.
***
Nowe miejsce
i nowa sytuacja potrafią przytłoczyć dorosłego człowieka, ale nie małe dzieciaki.
Przynajmniej większość z nich. Pierwszoklasiści szybko znaleźli sobie kolegów i
razem szaleli po korytarzach nowej szkoły.
Naruto jednak
stał nieco z boku. Tak jak się spodziewał nauczycielka patrzyła na niego z
litością, a inne dzieci jak na coś w rodzaju ufoludka. Mógł się założyć, że
prawie wszystkie dzieciaki otrzymały zakaz zbliżania się do niego.
Obserwując
jak inni bawią się w berka na korytarzu, jego wzrok przykuła ta dziewczynka. Stała
sama, opierając się o parapet. Chłopak pomyślał, że skorzysta z okazji i
podszedł do niej.
- Cześć!
Dziewczynka
podskoczyła zaskoczona. Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.
- Jak się
nazywasz? – spytał Uzumaki.
- Ja? … –
dziewczynka miała bardzo cichy głos i przez ten krzyk wkoło ledwo mógł ją
usłyszeć.
- Możesz
powtórzyć? Nie słyszałem.
- Hi…Hi…Hi…
- No powiedz!
- Blondyn stał z założonymi rękami i czekał. A dziewczyna próbowała dalej.
- Hin…Hin…
- Może spytam
wychowawczyni, tak będzie szybciej – mimo to poczuł ulgę, że choć jedna osoba
od niego nie ucieka.
***
Naruto
siedział w swoim pokoju, na podłodze. Trzymał w dłoni plastikowego żołnierzyka i
poddawał mu głos.
- Jestem
Sasuke, jestem taki suuuuper baran! A co to?! Czołg!!!
Przejechał po
żołnierzyku plastikowym czołgiem.
- Ha i nie
żyjesz! – krzyknął z triumfem, a potem spojrzał na zegar na ścianie. Moment,
Ero-wujek miał wrócić, gdy mała wskazówka będzie na 8, a jest już na 9.
Właśnie wtedy
usłyszał jak ktoś na dole otwiera drzwi. Zerwał się z podłogi i pobiegł
schodami na dół.
- Ero-wujek!
Gdzie byłeś?
- Nie biegaj
po schodach. A tak w ogóle to miałeś mnie tak nie nazywać. Wiesz jak to brzmi?
Chłopak
zerknął w stronę reklamówki, którą trzymał Jiraiya i mina mu zrzedła.
- Znów byłeś
w wypożyczalni filmów dla dorosłych, tak?
- Tak się
składa, że nie – mężczyzna wyjął z reklamówki pudełko z filmem animowanym –
Mówiłeś, że chciałbyś to obejrzeć.
Niebieskie oczy dziecka zaświeciły szczerą radością.
- Dzięki,
dzięki, dzięki – Naruto podbiegł i wyrwał Ero-wujkowi film z ręki – Możemy
obejrzeć teraz? – spytał podekscytowany.
- No nie
wiem. Jest późno, powinieneś iść spać. Jutro jest szkoła – Jiraiya podrapał się
po brodzie. Chyba jednak nie potrafił mu odmówić – Oj tam. Od jutra będę się zachowywał jak
wzorowy rodzic. Teraz walić to. Ty włączaj film, a ja zrobię popcorn.
- Tak jest – chłopiec
zasalutował i pognał wprost do salonu, gdzie znajdował się telewizor.
Ero-wujek
natomiast cichaczem wyjął z reklamówki jeszcze jedno pudełko. No ten film już
się nie nadawał dla siedmiolatków.
- Teraz sobie
obejrzymy baję dla dziecka – Jiraiya spojrzał na tytuł filmu i się uśmiechnął –
A potem wujek obejrzy coś dla siebie – zachichotał.
- Ej
Ero-wujek! – krzyk Naruto sprawił, że mężczyzna omal nie wypuścił pudełka z
dłoni – Idziesz czy nie?!
- Już idę no!
Tylko
najpierw trzeba schować ten drugi nabytek.
***
Jak na złość,
ta podstawówka musiała mieć swoją irytującą tradycję. Co roku, w listopadzie, w
tej szkole odbywała się jesień teatralna. Każda klasa musiała wystawić
przedstawienie, a więc klasa I c także. Główną role otrzymał oczywiście
ulubieniec wszystkich – Uchiha Sasuke. A Naruto zagrał…drzewo.
- To nie
fair! – mały Uzumaki wszedł za kurtynę i ze złością rzucił na podłogę coś co
było w mniemaniu wychowawczyni koroną drzewa, a dla Naruto głupim kapeluszem
z poprzyklejanymi papierkami w kształcie liści.
- Naruto-kun
– zaniepokoiła się Hinata. Grała w przedstawieniu służkę królowej, też nie
miała głównej roli.
- Nawet nie
gram człowieka! Mam ochotę utłuc tego…
- Ciii –
dziewczynka próbowała go uciszyć, ponieważ za kurtyną przedstawienie trwało w
najlepsze i wszyscy mogli ich usłyszeć.
- Dobra,
dobra, już jestem cicho, ale… to nie fair i już.
- Nie martw
się Naruto-kun. Ja…jestem pewna, że za rok zagrasz główną rolę. Czyli
ksi…księcia – zaczerwieniła się i odwróciła wzrok.
Chłopakowi
udało się zawrzeć bliższą znajomość z małą Hinatą, ale i tak nie rozumiał jej
niektórych zachowań. Może dlatego, że była dziewczyną? W każdym razie zwykle
fajnie się z nią rozmawiało. Hinata jako jedyna w klasie była od niego niższa,
co podniosło sympatie dzieciaka do niej.
- A
wiesz…masz rację – dziewczynka uśmiechnęła się, widząc, że go pocieszyła – W
przyszłym roku zagram księcia i pokaże im wszystkim!
- Tak! –
Hinata, aż klasnęła w dłonie
- Ale pod
warunkiem – zastrzegł Naruto – Ty zagrasz księżniczkę. Ach, muszę iść, wracamy
do lasu – nałożył na głowę tą czapkę z liści i wyszedł na scenę.
-
Księ…Księżniczka? – Hinata jeszcze przez chwilkę stała jak słup. Jej wyobraźnia
poszybowała własną drogą i zapomniała o otaczającym ją świecie. Co niestety
skutkowało tym, że zapomniała swojej kwestii.
***
- Nikt po
ciebie nie przyjdzie? – spytała już któryś raz z kolei Hinata. Jej mama wołała ją z
oddali.
- Nie –
odrzekł smutno Naruto – Mój wujek nie ma czasu, aby mnie odbierać codziennie.
Ma pracę, wiesz…
Dziewczynka
pożegnała się z nim i poszła ze swoją mamą do domu, a Naruto nie mając nic do
roboty, poszedł na plac zabaw. Już to było lepsze miejsce niż świetlica. Tam była taka
nuuuda!!!
Zanim wyszedł
na zewnątrz, zerknął na zdjęcia wywieszone w gablocie. Zawsze się zastanawiał
kogo ono przedstawia. Jakiś pan wręcza duży czek dyrektorowi szkoły. Było
jasne, że ta łysa pała to dyrektor, ale kim był tamten pan? Uzumaki jeszcze nie
najlepiej umiał czytać. Rozpracował tylko Mina…coś tam Na…ka…coś tam.
Przechylił głowę na bok. Nie, nadal nie wie co to za gość. Ale przykuwał wzrok.
Wyszedł na podwórko.
Nuda na
huśtawce już była mniejsza. I łatwiejsza do zniesienia. Ale i tak musiał
patrzeć na rodziców i ich dzieci razem wychodzących ze szkoły.
Ero-wujek do
późna pracował w ratuszu i miał dla niego czas tylko wieczorami i w weekendy.
Przez resztę dnia musiał sobie sam radzić. Co nie szło najlepiej skoro miał
tylko jedną koleżankę oraz jednego wroga z którym wciąż wszczynał bójki. Tyle,
że zawsze przegrywał. Eeee tam kiedyś w końcu wygra. A wtedy zaczną się do
niego odzywać i zyska szacunek.
Po jakimś
czasie zszedł z huśtawki i wolnym krokiem poszedł do domu. Ale tylko dlatego, że
zrobił się głodny.
***
Trwał wf na
sali gimnastycznej. Dzieciaki otrzymały propozycje zagrania w piłkę nożną i od
razu się na to zgodziły. Tylko dziewczynki były nie w sosie.
Sasuke był
przy piłce i zmierzał do bramki. Naruto biegł tuż za nim.
„Tym razem
nie dam ci zebrać laurów Sasuke!”
Blondyn
przyśpieszył i jednym, mocnym szturchnięciem zepchnął Uchihę na bok. Ktoś tam
do niego krzyczał, że tak nie wolno, ale nie przejmował się tym. Teraz
nadchodziła jego chwila. W bramce stał ten grubas Choji. Może i był duży, lecz
wolno się porusza. To jego słaby punkt.
Uzumaki
zamachnął się i strzelił spektakularnego gola. Chłopiec zaczął skakać i
krzyczeć z radości.
- A nie
mówiłem! A nie mówiłem! Jestem lepszy! Udało mi się, udało, a on nawet eee… -
przerwał zbity z tropu tym co widzi.
Dziewczynki stłoczyły
się wokół Sasuke, pytając w kółko czy nic mu nie jest? Czy się nigdzie nie
zranił? Na Naruto w ogóle nie zwracały uwagi.
- Ej co to ma
być?! – wydarł się Uzumaki – On nawet nie upadł! Co się nim przejmujecie?!
- To było
niesprawiedliwe Naruto – powiedziała Sakura – Mogłeś mu coś zrobić.
- No właśnie,
właśnie – przytaknęła Ino – Po co w ogóle zrobiłeś? Wszystkim zepsułeś grę!
- Że niby ja?
– blondyn nie wierzył w to, co widział – To znaczy, że nikt nie zwrócił uwagi
na…
- Ja…Ja
widziałam Naruto-kun – Hinata stanęła tuż obok niego. Bawiła się swoim palcami
i unikała jego wzroku – To było…wspaniałe…naprawdę.
Uzumaki
uśmiechnął się z triumfem.
- Ha
wiedziałem! – niewiele się zastanawiając przytulił dziewczynę, niemal wieszając
się na niej – Wiedziałem, Hinata mi kibicowała. Haha mnie, a nie tobie, Uchiha.
Prawda Hinata?! Eee Hinata…? – dziewczynka wyślizgnęła mu się z rąk i upadła na
ziemię – Oj Hinata!
- Coś ty jej
zrobił?! – krzyknęła Sakura oskarżycielsko.
- Ja nic nie
zrobiłem!
Nauczycielka
podbiegła do dziewczynki. Hinata coś tam mruczała pod nosem i była cała
czerwona.
- Ach na
szczęście nic poważnego. Zemdlała – wychowawczyni podniosła Hyuge i wzięła ją na ręce - Zaprowadzę
ją do pielęgniarki, a wy bądźcie grzeczni.
- Zemdlała? –
Naruto podrapał się po głowie – Może nie zjadła śniadania?
Stojący za
nim Sasuke złapał się za głowę i pomyślał:
„Co za
kretyn”
***
- Znowu
idziesz na plac zabaw?
- Tak i co z
tego? – Naruto obruszył się na pytanie Sasuke.
- Nic. Możemy
wracać razem. Mieszkam niedaleko ciebie.
- Rodzice nie
przyjdą po swojego księciunia?
- Nie. Umarli
– powiedział jak gdyby nigdy nic. Uzumaki był trochę wstrząśnięty. Nie miał o
tym pojęcia – A twoi?
- Nie wiem.
Jestem ado…
- Adoptowany,
tak wiem. Słyszałem. To co idziesz?
Blondyn już
chciał powiedzieć, że nie, ale wiadomość, że Uchiha nie ma rodziców tak samo
jak on, sprawiła, że zaczął myśleć o chłopaku odrobinę cieplej. Tak się dzieję,
gdy znajdziesz kogoś, kto jest w podobnej sytuacji, co ty.
W drodze do
domów znowu wdali się kłótnie.
- Mogę ci
przylać tu i teraz!
- Ciągle tak
gadasz i ciągle przegrywasz!
- Dlatego, że
… - Naruto przerwał i spojrzał na budynek po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnął
się chytrze. Właśnie o tym mówił Ero-wujek kilka dni temu. Nie był pewien czy chce
się zapisać, ale teraz był pewien, że tak.
- To może
sprawdzimy kto jest lepszy? – spytał Uzumaki, któremu nie wiadomo czemu, bardzo
polepszył się humor.
- A niby jak?
– zapytał Sasuke i spojrzał w miejsce, które wskazał mu blondyn – Taijutsu?
- Ano.
Ero-wujek mi opowiadał. Można się nauczyć walczyć i mają grupę dla
najmłodszych!
- Nie chce mi
się. To głupie.
- Aha,
wiedziałem, że się przestraszysz!
- Że niby co?! – teraz to mały Sasuke się
zdenerwował.
- Boisz
się…strachliwy kocie!
- Jeszcze
czego! Mogę się zapisać choćby zaraz.
No i chłopcy
omal się nie pobili biegnąc do drzwi i walcząc o to, który pierwszy się zapisze
na zajęcia. I tylko po to, aby odkryć, że jest zamknięte. Jutro się zapiszą.
Po kilku
minutach doszli do domu Naruto. Blondyn patrzył przez chwile na odchodzącego
Sasuke . Wyciągnął rękę i zawahał się. A co mu tam!
- Ej Sasuke!
– zawołał za nim – Wiesz…Ero-wujek kupił mi konsolę. Może chciałbyś wejść i
zagrać, co?
Uchiha
zdziwił się zaproszeniem. Także się zawahał, lecz pomyślał, że jedna wizyta nie
zaszkodzi i się zgodził.
- Właściwie,
czemu mówisz na swojego opiekuna Ero-wujek? – spytał chłopak, gdy byli na
schodach werandy.
- A to! –
Naruto zaśmiał się z kilku swoich wspomnień – Bo on jest takim kretynem! Wiesz,
że kiedyś… - weszli do środka i po raz pierwszy spędzili razem czas bez żadnych
kłótni. Najwidoczniej podobna tragedia w rodzinie zbliża do siebie nawet dzieci.
***
- No nie wiem
Hinata – Kiba był niezdecydowany.
- Proszę
Kiba-kun, Shino-kun – prosiła ich dziewczynka – Rozumiem, że rodzice wam
zakazali i że się boicie, ale…
- Ja się
boję? – obruszył się mały Inuzuka – Ja się nie boję mojej mamy! Shino idziemy!
– zakomenderował chłopiec i razem kolegą podeszli do stojących z boku Naruto i
Sasuke.
- Ekhm
Naruto… – chrząknął Kiba – Może ty i Sasuke zagracie z nami w piłkę na
następnym wfie?
- Ja? –
blondyn był zaskoczony, ze ktoś z własnej woli do niego zagadał – Pewnie!
– uśmiechnął się, szczęśliwy, że prawdopodobnie znalazł sobie nowych kolegów.
- Teraz razem
z Saiem i Shikamaru będziemy grać w berka. Tylko tak, by woźna nas nie nakryła.
Dołączycie się?
Naruto i
Sasuke spojrzeli na siebie i przytaknęli głowami.
Hinata stała
kawałek dalej i przyglądała się całej scenie. Była szczęśliwa, że koledzy
spełnili jej prośbę i zaprosili Naruto-kun do zabawy. Teraz może zobaczą, jaki
Uzumaki naprawdę jest i zaczną się z nim kolegować, pomimo zakazu rodziców.
Znajdzie przyjaciół i już nie będzie taki smutny.
Co prawda ona nie
będzie już jego jedyną przyjaciółką, ale jeśli dzięki temu będzie się częściej
uśmiechać….
- Cześć Hinata
– znikąd pojawił się Naruto i pociągnął ją za rękę – Chodź, gramy w berka.
- Ale…twoi
nowi koledzy…
- Nowi to
nowi, ale o starych się zapomina. No chodź!
Dziewczynka
pozwoliła się poprowadzić do reszty grupy i pomyślała, że teraz wszystko może
się zmienić jedynie na lepsze.
Byle by tylko
Naruto już nigdy więcej nie był sam.
***
Teraźniejszość
Dźwięk
sygnalizujący nadejście SMSa wybudził go
z drzemki. Naruto z pomrukiem niezadowolenia, podniósł się i wziął telefon z
szafki nocnej.
Mógł go
wyłączyć, ale ostatnie doświadczenia nauczyły go, że trzymanie przy sobie
komórki może człowiekowi uratować życie. Dowodami na tą bolesną lekcję były te
okropne szwy na ramieniu.
Wiadomość
była od Ero-wujka, a brzmiała następująco:
Jutro po zajęciach od razu bierzemy się do
roboty. Ja i Kakashi czekamy na was w ośrodku treningowym taijutsu. Nie spóźnij
się!
- No chyba
sobie żarty robi – westchnął ciężko i z powrotem położył się na łóżku – To ofiara
porwania nie ma prawa do jakiegoś urlopu, czy coś? I jeszcze zajęcia…A w życiu,
nie chce mi się.
- Czego ci
się nie chce? – spytała zaspanym głosem Hinata, leżąca obok.
- A nic, nieważne
– odwrócił się na bok i podparł głowę na łokciu. Rozbudził się momentalnie.
Hinata leżała na brzuchu i mógł oglądać jej nagie plecy. A do tego pierścionek
na jej palcu tak ładnie błyszczał w świetle lampki – A może…
Nie
dokończył, gdyż coś zaczęło drapać w drzwi. To Kurama chciał się dostać do
sypialni, ale tym razem Uzumaki zadbał o to, aby drzwi były zamknięte.
Przyszli do
domu dziewczyny od razu po ich rozmowie na wzgórzu. Łatwo się było domyślić co
robili, patrząc na te porozrzucane ciuchy na podłodze. Oj tam, później się
posprząta.
- A może by
tak… - zaczął znów Naruto, ignorując dźwięki zza drzwi i głaszcząc dziewczynę po
plecach – Druga runda?
Hinata
zaśmiała się cicho i odpowiedziała:
- Czemu nie –
jeszcze zanim skończyła mówić, chłopak zakrył ich kołdrą.
Tak, czasy
dzieciństwa można wspominać z nostalgią. Takie beztroskie dni już nigdy nie
wrócą. Jednakże dorosłość też ma swoje plusy.
***
(Od autorki) No to seria 1 doszła do końca. Nareszcie :P
No to teraz zła wiadomość. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu na 2 tygodnie do Turcji. Więc nie będę miała jak pisać. Dostałam oficjalny zakaz zabierania kompa. Jeez moja mama wyglądała jak wściekła osa, gdy ją o to spytałam. "To nasze wakacje!" "Oderwałabyś się od tego komputera" Itd Itd. Toteż będzie przerwa. Z jednej strony dobrze, że będzie mały odstęp czasu między 1 serią, a 2, ale z drugiej strony źle bo nie skończę przed wyjazdem Została minuta II. Trudno mam nadzieję, że zaczekacie. Obiecuje, że jak wrócę od razu się biorę za pisanie. Spokojnie nie zawieszam bloga na wakacje. Zacznę 2 serię, gdy tylko wrócę ;)
No to do widzenia!
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez ten czas i znaleźli chwilkę, aby przedstawić swoją opinią i dawali mi kopa do pisania. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i że druga seria będzie się wam podobać tak samo jak pierwsza. Albo i bardziej :)
Widzimy się jak wrócę ;)
Miłego wyjazdu życzę ;) ja może w lipcu wyjadę nad morze odpocząć trochę ale nie wiem jeszcze :-P rozdział fajny taki odbiegajcy od reszty ale fajny :-D szkoda że nie skończysz została minuta II ale ja tam poczekam napewno bo był mega :) to jeszcze raz miłego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńNo i super, wakacje każdemu się przydadzą. Czas na odpoczynek, miłych wakacji :D
OdpowiedzUsuńNooooo...weź nie zadreczaj się tym że nie możesz na razie pisać. Wakacje każdemu się przydadzą, jak napisał kolega powyżej ;-) życzę miłego wypoczynku, do zobaczenia :-)
OdpowiedzUsuńRozdzialik jak zawsze rewelacyjny miłego wypoczynku ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział na zakończenie :)
OdpowiedzUsuńPrzerwa jak najbardziej zasłużona i konieczna. Pozwoli Ci zregenerować siły. Wiem po sobie, że jakbym pisał jednym ciągiem seria za serią, bez przerw, to marne szanse na to, abym skończył swoje opowiadanie.
Udanego wyjazdu i oczywiście czekamy wszyscy na powrót!! :)
Rozdział świetny, idealny na zakończenie :)
OdpowiedzUsuńSceny z dzieciństwa świetne, szkoda tylko, że nie opisałaś jak nowi koledzy przyjęli Naruto, chętnie bym poczytała :))
Ale no cóż, wspaniałych wakacji ci życzę i żebyś wypoczęła w tej Turcji, zasłużyłaś :))
Do następnego! :))
Super rozdzial, bardzo mi sie podobal. Dziecinstwo Naruto nie bylo zbyt mile, ale chociaz dobrze, ze mial przy sobie Jirayie, Hinate oraz Sasuke, z ktorym zaprzyjaznil sie dopiero po czasie :) Dodaje do obserwowanych i czekam na next :) Milych wakacji tez zycze.
OdpowiedzUsuńP.S zapraszam rowniez do siebie na freedom-is-paradise.blogspot.de
Właśnie skończyłam nadrabiać opowiadanie. Uff, patrząc na przerwę zmartwiłam się, że może zawiesisz, ale na szczęście jesteś na wakacjach. I bardzo dobrze, każdemu należy się odpoczynek. Czekam z niecierpliwością na drugą serię :)
OdpowiedzUsuńHeloł, heloł. Wracasz już powoli ? Bo nie mogę się doczekać jakiejkolwiek notki z twojej strony. :D
OdpowiedzUsuń