:)

:)

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 32 Special

(Od autorki) Ten rozdzialik wiele nie wnosi :/ jest napisany bardziej dla rozluźnienia. I żeby była parzysta liczba rozdziałów XD Zbiór kilku "wizji" czy tam wyobrażeń, które miałam, gdy pisałam, ale nie miałam jak ich wpisać. No to teraz są. Tak na wpół o początkach przyjaźni i wpół o początkach NH. Nie wiem może się komuś spodoba.

***



- Ale proszę pani, jemu może coś być, on mi pomógł…
- Nic mu nie będzie panienko. Nie przejmuj się kimś takim. I najlepiej trzymaj się jak najdalej od tego osobnika. Nie jest warty uwagi panienki.
- Tylko dlatego, że nie ma rodziców to od razu…
- Tak, to na pewno dziecko jakiś narkomanów albo gorzej. Proszę panienki, skończmy ten temat. Proszę się trzymać z równymi sobie.
„Czy ta kobieta myśli, że jestem głuchy?”
Naruto spróbował się podnieść, ale tylko jęknął z bólu i znów się położył plackiem na ziemię. Tamci trzej obili go całkiem mocno, ale co z tego? Następnym razem da im nauczkę. Najważniejsze, że tej dziewczynce nic nie jest. Szkoda, że nie pamięta jak ona wygląda. Ledwo co dostrzegł jej postać. Zauważył po prostu, że kogoś gnębią i chciał pomóc, ale sam nie najlepiej na tym skończył.
„Chyba się zdrzemnę”
Przyłożył policzek do trawy i już zaczynał zasypiać, gdy usłyszał nad sobą czyjś głos.
- Ej, żyjesz? – czyjś but trącił go w żebro.
Blondyn otworzył oczy i zobaczył czarno-włosego chłopaka. Stał nad nim, pochylając się, ale jego wyraz twarzy nie był zmartwiony.
- Żyję, możesz mnie nie kopać!
- Mogę, ale tak jest zabawniej – powiedział chłopak i znów go kopnął.
- Chcesz dostać?! – wrzasnął Naruto, podnosząc się do pozycji siedzącej. Zachwiał się, ponieważ zakręciło mu się w głowie.
- Widzę, że ty już swoje dostałeś – nieznajomy pochylił się jeszcze bardziej i przerzucił sobie jego rękę przez swoje ramię.
- Co ty robisz?!
- Pomagam ci wstać głąbie, a na co to wygląda?
- Wcale nie potrzebuje… - chłopak podciągnął go do pozycji stojącej i Uzumaki zrozumiał, że jednak potrzebował pomocy.
- Gdzieś tu są twoi rodzice? – spytał chłopak, na co blondyn spuścił wzrok.
- Nie – odparł.
- Trudno. W takim razie pokaż mi gdzie mieszkasz.
Chłopcy przez pół drogi do domu Naruto, darli się na siebie. Głównie chodziło o to, że Uzumaki może iść sam, a ten drugi niepotrzebnie się fatyguje. Choć prawda była zgoła inna. Poza tym wyszło na jaw jak nieznajomy się nazywa.
- Sasuke? Dziwne imię.
- Naruto też, a się nie czepiam – burknął Uchiha – Dobra, może powiesz kto cię tak urządził?
- A co cię to obchodzi?
- W sumie nic. Ale ciekawi mnie za co taki dzieciak tak mocno oberwał.
- Dzieciak? – obruszył się Naruto – Chyba jesteśmy w tym samym wieku. Ile masz lat?
- Niedawno skończyłem 7 – odpowiedział Sasuke – A ty?
- Niedługo skończę 7.
- W ogóle nie widać.
Naruto miał coraz większą ochotę skopać tyłek temu zarozumialcowi.
- Po co ja się pytam? Pewnie zwyczajnie zwiałeś przed jakimś starszakiem w krzaki – Uchiha miał już swoją własną teorię.
- Wcale nie! Dręczyli jakąś dziewczynkę, więc chciałem jej pomóc.
- Taa jasne – Sasuke uśmiechnął się drwiąco – Strachliwy kocie.
To już nie była chęć skopania tyłka tylko żądza mordu.
W końcu doszli pod dom Uzumakiego i ten beznadziejny spacer mógł się w końcu skończyć. Blondyn powoli powlókł się do drzwi.
- Nie podziękujesz mi za pomocą? – spytał Uchiha.
- Nie, sam bym dał radę tu dojść! – Naruto wszedł schodkami na werandę i obejrzał się za siebie. Sasuke wciąż tam był i także oglądał się za siebie. Spojrzeli zaskoczeni na siebie, po czym blondyn wystawił język i zniknął za drzwiami swojego domu.
Ero-wujka oczywiście nie było w domu. Sam opatrzy sobie te zadrapania. Już w domu dziecka sam musiał to robić.

***

- No nie, tylko nie z nim – westchnął chłopak idąc do swojej ławki.
Nie dość, że to był jego pierwszy dzień w szkole, spóźnił się, to do tego jeszcze musiał trafić do tej samej klasy z tym Sasuke. Z tylu szkół i tylu klas ten gość musiał trafić do tej. Dlaczego?!  Jak pech to pech.
Naruto usiadł w ławce. Chłopcy obrzucili się wrogim spojrzeniem i odwrócili się w przeciwne strony by na siebie nie patrzeć.
Blondyn zauważył wówczas dziewczynkę, siedzącą kilka ławek przed nim. Chyba na niego patrzyła, lecz gdy spojrzał się w jej stronę, od razu się odwróciła. Dziwne, widział ją już gdzieś? Wygląda znajomo.

***

Nowe miejsce i nowa sytuacja potrafią przytłoczyć dorosłego człowieka, ale nie małe dzieciaki. Przynajmniej większość z nich. Pierwszoklasiści szybko znaleźli sobie kolegów i razem szaleli po korytarzach nowej szkoły.
Naruto jednak stał nieco z boku. Tak jak się spodziewał nauczycielka patrzyła na niego z litością, a inne dzieci jak na coś w rodzaju ufoludka. Mógł się założyć, że prawie wszystkie dzieciaki otrzymały zakaz zbliżania się do niego.
Obserwując jak inni bawią się w berka na korytarzu, jego wzrok przykuła ta dziewczynka. Stała sama, opierając się o parapet. Chłopak pomyślał, że skorzysta z okazji i podszedł do niej.
- Cześć!
Dziewczynka podskoczyła zaskoczona. Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.
- Jak się nazywasz? – spytał Uzumaki.
- Ja? … – dziewczynka miała bardzo cichy głos i przez ten krzyk wkoło ledwo mógł ją usłyszeć.
- Możesz powtórzyć? Nie słyszałem.
- Hi…Hi…Hi…
- No powiedz! - Blondyn stał z założonymi rękami i czekał. A dziewczyna próbowała dalej.
- Hin…Hin…
- Może spytam wychowawczyni, tak będzie szybciej – mimo to poczuł ulgę, że choć jedna osoba od niego nie ucieka.

***

Naruto siedział w swoim pokoju, na podłodze. Trzymał w dłoni plastikowego żołnierzyka i poddawał mu głos.
- Jestem Sasuke, jestem taki suuuuper baran! A co to?! Czołg!!!
Przejechał po żołnierzyku plastikowym czołgiem.
- Ha i nie żyjesz! – krzyknął z triumfem, a potem spojrzał na zegar na ścianie. Moment, Ero-wujek miał wrócić, gdy mała wskazówka będzie na 8, a jest już na 9.
Właśnie wtedy usłyszał jak ktoś na dole otwiera drzwi. Zerwał się z podłogi i pobiegł schodami na dół.
- Ero-wujek! Gdzie byłeś?
- Nie biegaj po schodach. A tak w ogóle to miałeś mnie tak nie nazywać. Wiesz jak to brzmi?
Chłopak zerknął w stronę reklamówki, którą trzymał Jiraiya i mina mu zrzedła.
- Znów byłeś w wypożyczalni filmów dla dorosłych, tak?
- Tak się składa, że nie – mężczyzna wyjął z reklamówki pudełko z filmem animowanym – Mówiłeś, że chciałbyś to obejrzeć. 
Niebieskie oczy dziecka zaświeciły szczerą radością.
- Dzięki, dzięki, dzięki – Naruto podbiegł i wyrwał Ero-wujkowi film z ręki – Możemy obejrzeć teraz? – spytał podekscytowany.
- No nie wiem. Jest późno, powinieneś iść spać. Jutro jest szkoła – Jiraiya podrapał się po brodzie. Chyba jednak nie potrafił mu odmówić  – Oj tam. Od jutra będę się zachowywał jak wzorowy rodzic. Teraz walić to. Ty włączaj film, a ja zrobię popcorn.
- Tak jest – chłopiec zasalutował i pognał wprost do salonu, gdzie znajdował się telewizor.
Ero-wujek natomiast cichaczem wyjął z reklamówki jeszcze jedno pudełko. No ten film już się nie nadawał dla siedmiolatków.
- Teraz sobie obejrzymy baję dla dziecka – Jiraiya spojrzał na tytuł filmu i się uśmiechnął – A potem wujek obejrzy coś dla siebie – zachichotał.
- Ej Ero-wujek! – krzyk Naruto sprawił, że mężczyzna omal nie wypuścił pudełka z dłoni – Idziesz czy nie?!
- Już idę no!
Tylko najpierw trzeba schować ten drugi nabytek.

***

Jak na złość, ta podstawówka musiała mieć swoją irytującą tradycję. Co roku, w listopadzie, w tej szkole odbywała się jesień teatralna. Każda klasa musiała wystawić przedstawienie, a więc klasa I c także. Główną role otrzymał oczywiście ulubieniec wszystkich – Uchiha Sasuke. A Naruto zagrał…drzewo.
- To nie fair! – mały Uzumaki wszedł za kurtynę i ze złością rzucił na podłogę coś co było w mniemaniu wychowawczyni koroną drzewa, a dla Naruto głupim kapeluszem z poprzyklejanymi papierkami w kształcie liści.
- Naruto-kun – zaniepokoiła się Hinata. Grała w przedstawieniu służkę królowej, też nie miała głównej roli.
- Nawet nie gram człowieka! Mam ochotę utłuc tego…
- Ciii – dziewczynka próbowała go uciszyć, ponieważ za kurtyną przedstawienie trwało w najlepsze i wszyscy mogli ich usłyszeć.
- Dobra, dobra, już jestem cicho, ale… to nie fair i już.
- Nie martw się Naruto-kun. Ja…jestem pewna, że za rok zagrasz główną rolę. Czyli ksi…księcia – zaczerwieniła się i odwróciła wzrok.
Chłopakowi udało się zawrzeć bliższą znajomość z małą Hinatą, ale i tak nie rozumiał jej niektórych zachowań. Może dlatego, że była dziewczyną? W każdym razie zwykle fajnie się z nią rozmawiało. Hinata jako jedyna w klasie była od niego niższa, co podniosło sympatie dzieciaka do niej.
- A wiesz…masz rację – dziewczynka uśmiechnęła się, widząc, że go pocieszyła – W przyszłym roku zagram księcia i pokaże im wszystkim!
- Tak! – Hinata, aż klasnęła w dłonie
- Ale pod warunkiem – zastrzegł Naruto – Ty zagrasz księżniczkę. Ach, muszę iść, wracamy do lasu – nałożył na głowę tą czapkę z liści i wyszedł na scenę.
- Księ…Księżniczka? – Hinata jeszcze przez chwilkę stała jak słup. Jej wyobraźnia poszybowała własną drogą i zapomniała o otaczającym ją świecie. Co niestety skutkowało tym, że zapomniała swojej kwestii.

***

- Nikt po ciebie nie przyjdzie? – spytała już któryś raz z kolei Hinata. Jej mama wołała ją z oddali.
- Nie – odrzekł smutno Naruto – Mój wujek nie ma czasu, aby mnie odbierać codziennie. Ma pracę, wiesz…
Dziewczynka pożegnała się z nim i poszła ze swoją mamą do domu, a Naruto nie mając nic do roboty, poszedł na plac zabaw. Już to było lepsze miejsce niż świetlica. Tam była taka nuuuda!!!
Zanim wyszedł na zewnątrz, zerknął na zdjęcia wywieszone w gablocie. Zawsze się zastanawiał kogo ono przedstawia. Jakiś pan wręcza duży czek dyrektorowi szkoły. Było jasne, że ta łysa pała to dyrektor, ale kim był tamten pan? Uzumaki jeszcze nie najlepiej umiał czytać. Rozpracował tylko Mina…coś tam Na…ka…coś tam. Przechylił głowę na bok. Nie, nadal nie wie co to za gość. Ale przykuwał wzrok. Wyszedł na podwórko.
Nuda na huśtawce już była mniejsza. I łatwiejsza do zniesienia. Ale i tak musiał patrzeć na rodziców i ich dzieci razem wychodzących ze szkoły.
Ero-wujek do późna pracował w ratuszu i miał dla niego czas tylko wieczorami i w weekendy. Przez resztę dnia musiał sobie sam radzić. Co nie szło najlepiej skoro miał tylko jedną koleżankę oraz jednego wroga z którym wciąż wszczynał bójki. Tyle, że zawsze przegrywał. Eeee tam kiedyś w końcu wygra. A wtedy zaczną się do niego odzywać i zyska szacunek.
Po jakimś czasie zszedł z huśtawki i wolnym krokiem poszedł do domu. Ale tylko dlatego, że zrobił się głodny.

***

Trwał wf na sali gimnastycznej. Dzieciaki otrzymały propozycje zagrania w piłkę nożną i od razu się na to zgodziły. Tylko dziewczynki były nie w sosie.
Sasuke był przy piłce i zmierzał do bramki. Naruto biegł tuż za nim.
„Tym razem nie dam ci zebrać laurów Sasuke!”
Blondyn przyśpieszył i jednym, mocnym szturchnięciem zepchnął Uchihę na bok. Ktoś tam do niego krzyczał, że tak nie wolno, ale nie przejmował się tym. Teraz nadchodziła jego chwila. W bramce stał ten grubas Choji. Może i był duży, lecz wolno się porusza. To jego słaby punkt.
Uzumaki zamachnął się i strzelił spektakularnego gola. Chłopiec zaczął skakać i krzyczeć z radości.
- A nie mówiłem! A nie mówiłem! Jestem lepszy! Udało mi się, udało, a on nawet eee… - przerwał zbity z tropu tym co widzi.
Dziewczynki stłoczyły się wokół Sasuke, pytając w kółko czy nic mu nie jest? Czy się nigdzie nie zranił? Na Naruto w ogóle nie zwracały uwagi.
- Ej co to ma być?! – wydarł się Uzumaki – On nawet nie upadł! Co się nim przejmujecie?!
- To było niesprawiedliwe Naruto – powiedziała Sakura – Mogłeś mu coś zrobić.
- No właśnie, właśnie – przytaknęła Ino – Po co w ogóle zrobiłeś?  Wszystkim zepsułeś grę!
- Że niby ja? – blondyn nie wierzył w to, co widział – To znaczy, że nikt nie zwrócił uwagi na…
- Ja…Ja widziałam Naruto-kun – Hinata stanęła tuż obok niego. Bawiła się swoim palcami i unikała jego wzroku – To było…wspaniałe…naprawdę.
Uzumaki uśmiechnął się z triumfem.
- Ha wiedziałem! – niewiele się zastanawiając przytulił dziewczynę, niemal wieszając się na niej – Wiedziałem, Hinata mi kibicowała. Haha mnie, a nie tobie, Uchiha. Prawda Hinata?! Eee Hinata…? – dziewczynka wyślizgnęła mu się z rąk i upadła na ziemię – Oj Hinata!
- Coś ty jej zrobił?! – krzyknęła Sakura oskarżycielsko.
- Ja nic nie zrobiłem!
Nauczycielka podbiegła do dziewczynki. Hinata coś tam mruczała pod nosem i była cała czerwona.
- Ach na szczęście nic poważnego. Zemdlała – wychowawczyni podniosła Hyuge i wzięła ją na ręce - Zaprowadzę ją do pielęgniarki, a wy bądźcie grzeczni.
- Zemdlała? – Naruto podrapał się po głowie – Może nie zjadła śniadania?
Stojący za nim Sasuke złapał się za głowę i pomyślał:
„Co za kretyn”

***

- Znowu idziesz na plac zabaw?
- Tak i co z tego? – Naruto obruszył się na pytanie Sasuke.
- Nic. Możemy wracać razem. Mieszkam niedaleko ciebie.
- Rodzice nie przyjdą po swojego księciunia?
- Nie. Umarli – powiedział jak gdyby nigdy nic. Uzumaki był trochę wstrząśnięty. Nie miał o tym pojęcia – A twoi?
- Nie wiem. Jestem ado…
- Adoptowany, tak wiem. Słyszałem. To co idziesz?
Blondyn już chciał powiedzieć, że nie, ale wiadomość, że Uchiha nie ma rodziców tak samo jak on, sprawiła, że zaczął myśleć o chłopaku odrobinę cieplej. Tak się dzieję, gdy znajdziesz kogoś, kto jest w podobnej sytuacji, co ty.
W drodze do domów znowu wdali się kłótnie.
- Mogę ci przylać tu i teraz!
- Ciągle tak gadasz i ciągle przegrywasz!
- Dlatego, że … - Naruto przerwał i spojrzał na budynek po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnął się chytrze. Właśnie o tym mówił Ero-wujek kilka dni temu. Nie był pewien czy chce się zapisać, ale teraz był pewien, że tak.
- To może sprawdzimy kto jest lepszy? – spytał Uzumaki, któremu nie wiadomo czemu, bardzo polepszył się humor.
- A niby jak? – zapytał Sasuke i spojrzał w miejsce, które wskazał mu blondyn – Taijutsu?
- Ano. Ero-wujek mi opowiadał. Można się nauczyć walczyć i mają grupę dla najmłodszych!
- Nie chce mi się. To głupie.
- Aha, wiedziałem, że się przestraszysz!
 - Że niby co?! – teraz to mały Sasuke się zdenerwował.
- Boisz się…strachliwy kocie!
- Jeszcze czego! Mogę się zapisać choćby zaraz.
No i chłopcy omal się nie pobili biegnąc do drzwi i walcząc o to, który pierwszy się zapisze na zajęcia. I tylko po to, aby odkryć, że jest zamknięte. Jutro się zapiszą.

Po kilku minutach doszli do domu Naruto. Blondyn patrzył przez chwile na odchodzącego Sasuke . Wyciągnął rękę i zawahał się. A co mu tam!
- Ej Sasuke! – zawołał za nim – Wiesz…Ero-wujek kupił mi konsolę. Może chciałbyś wejść i zagrać, co?
Uchiha zdziwił się zaproszeniem. Także się zawahał, lecz pomyślał, że jedna wizyta nie zaszkodzi i się zgodził.
- Właściwie, czemu mówisz na swojego opiekuna Ero-wujek? – spytał chłopak, gdy byli na schodach werandy.
- A to! – Naruto zaśmiał się z kilku swoich wspomnień – Bo on jest takim kretynem! Wiesz, że kiedyś… - weszli do środka i po raz pierwszy spędzili razem czas bez żadnych kłótni. Najwidoczniej podobna tragedia w rodzinie zbliża do siebie nawet dzieci.

***

- No nie wiem Hinata – Kiba był niezdecydowany.
- Proszę Kiba-kun, Shino-kun – prosiła ich dziewczynka – Rozumiem, że rodzice wam zakazali i że się boicie, ale…
- Ja się boję? – obruszył się mały Inuzuka – Ja się nie boję mojej mamy! Shino idziemy! – zakomenderował chłopiec i razem kolegą podeszli do stojących z boku Naruto i Sasuke.
- Ekhm Naruto… – chrząknął Kiba – Może ty i Sasuke zagracie z nami w piłkę na następnym wfie?
- Ja? – blondyn był zaskoczony, ze ktoś z własnej woli do niego zagadał – Pewnie! – uśmiechnął się, szczęśliwy, że prawdopodobnie znalazł sobie nowych kolegów.
- Teraz razem z Saiem i Shikamaru będziemy grać w berka. Tylko tak, by woźna nas nie nakryła. Dołączycie się?
Naruto i Sasuke spojrzeli na siebie i przytaknęli głowami.
Hinata stała kawałek dalej i przyglądała się całej scenie. Była szczęśliwa, że koledzy spełnili jej prośbę i zaprosili Naruto-kun do zabawy. Teraz może zobaczą, jaki Uzumaki naprawdę jest i zaczną się z nim kolegować, pomimo zakazu rodziców. Znajdzie przyjaciół i już nie będzie taki smutny.
Co prawda ona nie będzie już jego jedyną przyjaciółką, ale jeśli dzięki temu będzie się częściej uśmiechać….
- Cześć Hinata – znikąd pojawił się Naruto i pociągnął ją za rękę – Chodź, gramy w berka.
- Ale…twoi nowi koledzy…
- Nowi to nowi, ale o starych się zapomina. No chodź!
Dziewczynka pozwoliła się poprowadzić do reszty grupy i pomyślała, że teraz wszystko może się zmienić jedynie na lepsze.
Byle by tylko Naruto już nigdy więcej nie był sam.

***

Teraźniejszość

Dźwięk sygnalizujący nadejście SMSa  wybudził go z drzemki. Naruto z pomrukiem niezadowolenia, podniósł się i wziął telefon z szafki nocnej.
Mógł go wyłączyć, ale ostatnie doświadczenia nauczyły go, że trzymanie przy sobie komórki może człowiekowi uratować życie. Dowodami na tą bolesną lekcję były te okropne szwy na ramieniu.
Wiadomość była od Ero-wujka, a brzmiała następująco:
Jutro po zajęciach od razu bierzemy się do roboty. Ja i Kakashi czekamy na was w ośrodku treningowym taijutsu. Nie spóźnij się!
- No chyba sobie żarty robi – westchnął ciężko i z powrotem położył się na łóżku – To ofiara porwania nie ma prawa do jakiegoś urlopu, czy coś? I jeszcze zajęcia…A w życiu, nie chce mi się.
- Czego ci się nie chce? – spytała zaspanym głosem Hinata, leżąca obok.
- A nic, nieważne – odwrócił się na bok i podparł głowę na łokciu. Rozbudził się momentalnie. Hinata leżała na brzuchu i mógł oglądać jej nagie plecy. A do tego pierścionek na jej palcu tak ładnie błyszczał w świetle lampki – A może…
Nie dokończył, gdyż coś zaczęło drapać w drzwi. To Kurama chciał się dostać do sypialni, ale tym razem Uzumaki zadbał o to, aby drzwi były zamknięte.
Przyszli do domu dziewczyny od razu po ich rozmowie na wzgórzu. Łatwo się było domyślić co robili, patrząc na te porozrzucane ciuchy na podłodze. Oj tam, później się posprząta.
- A może by tak… - zaczął znów Naruto, ignorując dźwięki zza drzwi i głaszcząc dziewczynę po plecach – Druga runda?
Hinata zaśmiała się cicho i odpowiedziała:
- Czemu nie – jeszcze zanim skończyła mówić, chłopak zakrył ich kołdrą.
Tak, czasy dzieciństwa można wspominać z nostalgią. Takie beztroskie dni już nigdy nie wrócą. Jednakże dorosłość też ma swoje plusy.



***

(Od autorki) No to seria 1 doszła do końca. Nareszcie :P
No to teraz zła wiadomość. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu na 2 tygodnie do Turcji. Więc nie będę miała jak pisać. Dostałam oficjalny zakaz zabierania kompa. Jeez moja mama wyglądała jak wściekła osa, gdy ją o to spytałam. "To nasze wakacje!" "Oderwałabyś się od tego komputera" Itd Itd. Toteż będzie przerwa. Z jednej strony dobrze, że będzie mały odstęp czasu między 1 serią, a 2, ale z drugiej strony źle bo nie skończę przed wyjazdem Została minuta II. Trudno mam nadzieję, że zaczekacie. Obiecuje, że jak wrócę od razu się biorę za pisanie. Spokojnie nie zawieszam bloga na wakacje. Zacznę 2 serię, gdy tylko wrócę ;)
No to do widzenia!
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez ten czas i znaleźli chwilkę, aby przedstawić swoją opinią i dawali mi kopa do pisania. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i że druga seria będzie się wam podobać tak samo jak pierwsza. Albo i bardziej :)
Widzimy się jak wrócę ;)

9 komentarzy:

  1. Miłego wyjazdu życzę ;) ja może w lipcu wyjadę nad morze odpocząć trochę ale nie wiem jeszcze :-P rozdział fajny taki odbiegajcy od reszty ale fajny :-D szkoda że nie skończysz została minuta II ale ja tam poczekam napewno bo był mega :) to jeszcze raz miłego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i super, wakacje każdemu się przydadzą. Czas na odpoczynek, miłych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooooo...weź nie zadreczaj się tym że nie możesz na razie pisać. Wakacje każdemu się przydadzą, jak napisał kolega powyżej ;-) życzę miłego wypoczynku, do zobaczenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzialik jak zawsze rewelacyjny miłego wypoczynku ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział na zakończenie :)
    Przerwa jak najbardziej zasłużona i konieczna. Pozwoli Ci zregenerować siły. Wiem po sobie, że jakbym pisał jednym ciągiem seria za serią, bez przerw, to marne szanse na to, abym skończył swoje opowiadanie.

    Udanego wyjazdu i oczywiście czekamy wszyscy na powrót!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, idealny na zakończenie :)
    Sceny z dzieciństwa świetne, szkoda tylko, że nie opisałaś jak nowi koledzy przyjęli Naruto, chętnie bym poczytała :))
    Ale no cóż, wspaniałych wakacji ci życzę i żebyś wypoczęła w tej Turcji, zasłużyłaś :))
    Do następnego! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial, bardzo mi sie podobal. Dziecinstwo Naruto nie bylo zbyt mile, ale chociaz dobrze, ze mial przy sobie Jirayie, Hinate oraz Sasuke, z ktorym zaprzyjaznil sie dopiero po czasie :) Dodaje do obserwowanych i czekam na next :) Milych wakacji tez zycze.

    P.S zapraszam rowniez do siebie na freedom-is-paradise.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie skończyłam nadrabiać opowiadanie. Uff, patrząc na przerwę zmartwiłam się, że może zawiesisz, ale na szczęście jesteś na wakacjach. I bardzo dobrze, każdemu należy się odpoczynek. Czekam z niecierpliwością na drugą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Heloł, heloł. Wracasz już powoli ? Bo nie mogę się doczekać jakiejkolwiek notki z twojej strony. :D

    OdpowiedzUsuń