Nawrót Sasuke, co? O nie, nie tak szybko. To draństwo jak się uprze to tak łatwo nie odpuści. Wszyscy o tym wiemy.
Przepraszam Bler i N.I, serio chciałam was przeczytać, ale musiałam wykuć 25 przysłów po łacinie :P po jaką cholerę nie wiem. Ale zrobię wszystko co w mojej mocy.
***
- Musimy stąd
spierdalać i to szybko.
Naruto
przytaknął głową i wstał z podłogi. Nie był jeszcze w stanie jasno myśleć.
Ostatnie 3 minuty kompletnie zamąciły mu w głowie. Sasuke go wydał? O co
chodziło z tym „synem”? Trup na podłodze na pewno nie ułatwiał mu zebranie się
do kupy.
Tymczasem
Uchiha zamknął drzwi i rozejrzał się po pokoju. Analizował sobie całą ich
sytuację. Potem podszedł do ciała Orochimaru i wyciągnął mu broń z ręki. Było
to trochę trudne, ponieważ mężczyzna miał zaciśniętą dłoń. Następnie rzucił
pistolet w stronę Uzumakiego, który złapał go odruchowo.
- Co ty
robisz? – spytał, zdziwiony.
- To ty
strzeliłeś do tego tłuściocha? – Sasuke zignorował pytanie i zadał własne.
- Tak jakby.
To znaczy…rzucił się na mnie z nożem, to co miałem zrobić? – mówił to tonem
usprawiedliwienia, jakby zrobił coś złego, mimo, że ratował sobie życie.
„Strzelił tak
precyzyjnie, mimo że tamten był w ruchu?” pomyślał Uchiha, przypominając sobie
że sam ma z tym problemu, chociaż często ćwiczy. A Naruto miał broń w dłoni po
raz pierwszy, a i tak mu się udało. Nieźle.
- Dałem ci
ją, bo może się przydać – wyjaśnił swoje zachowanie – Nie bardzo mamy jak stąd
wyjść. Na dole jest trzech uzbrojonych ludzi i jeden ranny. Usłyszeli strzały,
więc myślą, że nie żyjesz. Niedługo zaczną się niepokoić, kiedy Orochimaru nie
będzie schodził na dół. Wtedy tu przyjdą i jak tak zastaną sytuację to…
- Nie musisz
mi tłumaczyć. W takim razie zostaje nam jedna droga – wskazał na jedyne okno w
pokoju. Podszedł i otworzył je – Możemy zejść po rynnie – Tak naprawdę blondyn
mógłby nawet wyskoczyć przez to okno, byleby nie mieć przed oczami ciała
mężczyzny i powiększającej się powoli kałuży krwi.
- Schodź
pierwszy – powiedział Sasuke, oglądając się na drzwi z obawą, jakby zaraz
miałby się w nich ktoś pojawić.
Blondyn też
miał taką obawę, więc nie zwlekając wszedł na parapet i wieszając się na
rynnie, zaczął powoli po niej schodzić. Rynna wydawała się stara i niedbale
przymocowana. Naruto ważył swoje i przez całą drogę na ziemię modlił się, aby
ta rura się nie zerwała. Na szczęście Uzumaki i Uchiha zdołali zejść na dół bez
robienia hałasu, choć zdarzały się momenty grozy, kiedy rynna dziwnie
trzeszczała i wydawało się, że długo już nie wytrzyma.
Gdy oboje
dotknęli ziemi, odetchnęli z ulgą. Ale nie na długo. Sasuke miał nadzieję, że
uda im się odjechać na motorze, ale było to niemożliwe. Chłopak wbiegając do
domu, nie zauważył wozu Orochimaru, przy którym stał teraz Kabuto.
- I co teraz?
– Naruto wypowiedział na głos swoje myśli. Obaj wychylali się zza ściany,
przyglądając się motorowi, który był poza ich zasięgiem. Tak blisko, a tak
daleko. Nie mogli wyjść, nie będąc zauważonym przez okularnika.
- Nie mamy
wyboru – rzekł Sasuke odwracając się w stronę lasu. Jedyna droga ucieczki,
prowadziła tam.
Spojrzeli na
siebie porozumiewawczo, ścisnęli mocniej pistoletu w swoich dłoniach i ruszyli
w głąb lasu. Najpierw biegli, a później zorientowali się, że robią w ten sposób, za dużo hałasu.
Wydawało im się, że ludzie w domku mogą słyszeć ich każdy krok. Jedynymi źródłami
światła była latarka w telefonie Sasuke i księżyc prześwitujący przez drzewa. Słyszeli tylko trzaski gałęzi i szelest liści pod ich stopami.
Naruto
uważnie obserwował idącego przed nim Uchihę. Miał dużo pytań, a przyjaciel to
wyczuwał, przez co panowała napięta atmosfera. Pewnie dlatego, że tamten nie
bardzo chciał na nie odpowiadać.
Gdy minęło
wystarczająco dużo czasu, aby poczuli się w miarę bezpiecznie, Uzumaki przerwał
milczenie.
- Dobrze się
czujesz?
Sasuke
zatrzymał się.
- Raczej nie.
- Powinniśmy
pogadać, tylko, że…- zrobił zakłopotaną minę i zaczął dziwnie podskakiwać - …ja
muszę na stronę.
Uchiha
myślał, że zaraz się przewróci.
- Jaja se
robisz?! Teraz ci się chce?!
- A wypiłeś
kiedyś butelkę wody, a potem byłeś przykuty do krzesła przez kilka godzin?! No
chyba nie! Daj mi chwilę, no! – rzucił i zniknął w krzakach.
- Boże dopomóż
– Sasuke odłożył broń na ziemię i walnął się w czoło.
***
Sakura szła
chodnikiem ze zwieszoną głową. Nie miała gdzie się podziać. Zmartwienie nie
pozwalało jej spać. Czuła się jak w horrorze, w którym po kolei znikają wszyscy
uczestnicy wycieczki. Najpierw Naruto, potem Sasuke po tym dziwnym telefonie, a
teraz okazało się, że Hinata również zniknęła.
Nagle koło
niej, na jezdni zatrzymał się samochód. Otworzyło się okno i dziewczyna mogła
zobaczyć twarz kierowcy. Była mocno zdziwiona.
Rozmowa nie
trwała zbyt długo. Wystarczyła krótka wymiana zdań, aby Sakura bez wahania wsiadła
na tylne siedzenie.
Samochód z
piskiem ruszył przed siebie.
***
Kabuto stał
wyprostowany i patrzył z niedowierzaniem na martwe ciało swojego pracodawcy.
Nie czuł żalu. Bardziej był to gniew i strach, ale o samego siebie. Myślał
tylko o tym jak ta sytuacja odbije się na nim. Zresztą tak samo myślała trójka
ludzi stojąca za nim.
- Co z naszą
zapłatą? – zapytał Sakon – W końcu porwaliśmy gnojka, jak chcieliście.
- Spokojnie,
dostaniecie zapłatę, ale…- odwrócił się w ich stronę. Światło żarówki odbiło
się jego w okularach – Pod warunkiem, że przyniesiecie mi zwłoki tej dwójki. To
chyba nie problem?
Nie żeby
Kabuto robił to z zemsty czy coś. Po prostu tamta dwójka zabiła Orochimaru,
zraniła jednego z najlepszych najemników i zwiała im sprzed nosem. Pozbycie się
ich to szansa na uniknięcie kłopotów w przyszłości.
Sakon,
Kidomaru i Tayuya kiwnęli jedynie głowami i zaczęli zmierzać do wyjścia z
zamiarem zdobycia swojej zapłaty. Bez mrugnięcia okiem minęli swojego, rannego
kompana. Skoro był ranny, to w takim razie był bezużyteczny.
***
Było coraz
trudniej. Wydawało się, że Kurama jest niezniszczalny. Nie zatrzymał się ani na
chwilę, ani nie zwolnił tempa. Hinata natomiast zaczęła już tracić siły. Miała
coraz większe problemy, aby wypatrzeć psa w tłumie. Nogi ją okropnie bolały, a przez
brak jedzenie było jej słabo. Biegła wolniej, ale i tak dalej parła naprzód.
Budynki, oraz
ludzie zaczęli zanikać. Hyuga już nawet nie wiedziała gdzie jest. Liczyło się
tylko to, aby widzieć rudą sierść Kuramy przed sobą i jej nie zgubić. Niestety parę
razy zniknął jej z oczu, ale na szczęście szybko go odnalazła.
W końcu pies
się zatrzymał, ale dlatego, że drogę zagradzało mu ogrodzenie z siatki. Zaczął
uderzać w nie łapą, dając znać, że jego pan jest gdzieś za płotem. Hinata,
ciężko dysząc, podniosła Kuramę jedną ręką i podjęła próby przejścia przez
ogrodzenie. Zmęczenie i ciężar psa nie ułatwiał jej zadania. Dwa razy zsunęła
się na ziemię, ale za trzecim podejściem udało jej się wspiąć i przejść przez
ogrodzenie.
Niestety
straciła równowagę, gdy schodziła na dół i upadła. Zraniła kolano i rozdarła
spodnie, kiedy uderzyła o ziemię. Będzie strup.
Podniosła się
powoli, drżąc. Rozejrzała się i zorientowała, że przed sobą miał ciemną ścianę
lasu. Nie miała nic, by sobie oświetlić drogę. Poczuła ukłucie strachu. Nie
mogła już biec. Rana na kolanie pozwalała jedynie na szybkie kulenie.
Kurama
chodził w kółko wokół swojej pani, by się upewnić, czy da ona radę iść dalej.
- Jest
dobrze, jest ok – nie wiadomo, czy mówiła to do psa, czy może próbowała się
zmotywować do dalszej drogi.
Żeby się nie
zgubić, Hinata trzymała Kuramę za ogon i dreptała za nim. Zmniejszenie tempa
pozwalało psu na lepsze węszenie. Podniósł szybko łeb, kiedy złapał trop i
pobiegł do przodu. Dziewczyna, cicho pojękując z bólu, mówiła do siebie:
„To już
blisko. Już niedaleko. Muszę to wytrzymać”
***
- Skończyłeś
już? – Sasuke stał oparty o drzewo z założonymi rękami. Jego irytacja sięgała
zenitu.
- Jeszcze
chwila – dźwięk zapinanego rozporka i westchnienie ulgi. Naruto wyszedł z
ukrycia.
- Nareszcie.
Musimy iść dalej i wyjść z tego cholernego gąszczu. Jak tylko odkryją, że szef
nie żyje…
- Szef, co? –
Uchiha odwrócił się w stronę blondyna. Nie mógł widzieć w ciemności jego wyrazu
twarzy, ale jego głos zwiastował poważną rozmowę, jeśli nie kłótnię.
- Musimy
teraz o tym gadać? Najpierw zwiejmy stąd, a potem…
- Nie, mów
teraz! – kto by pomyślał, że Naruto potrafi mówić tak…groźnie – Co to znaczy,
że to jest twój szef?!
- Raczej był.
Jak widziałeś "wystrzeliłem" z niezłym wymówieniem.
- Nie mów o
tym tak lekko! – Uzumaki zrobił kilka kroków w przód. Teraz chłopcy mogli się
widzieć. Uchiha poczuł niepokój, gdy dostrzegł, że rana na głowie Naruto wciąż
krwawi – To przed nami ukrywałeś, prawda?! Kiedy my się o ciebie
zamartwialiśmy, ty bawiłeś się w przestępcę! Odpierdoliło ci do reszty!
Pracowałeś z tymi ludźmi, chociaż widziałeś co robią! Dlaczego, do kurwy nędzy
dlaczego?! – złapał za kołnierzyk koszuli Sasuke, jakby chciał go uderzyć.
- Nie
chciałem, żebyście się dowiedzieli. Byliście bezpieczni, dopóki trzymaliście
się z daleka – chłopak zdawał sobie sprawę, że to co mówi brzmi żałośnie.
- A ja to co?
Co to miało być?! Próbowali mnie zabić, a ty mówisz, że byłem bezpieczny.
Przestań pieprzyć od rzeczy! O co chodzi z tym wydaniem mnie?!
- Przyznaję wydałem cię, ale nie świadomie.
- Nie łżyj! –
przycisnął Sasuke do drzewa – Po co zadawałeś się z takimi ludźmi? Szukałeś
wrażeń, czy co?! Normalne życie już ci się znudziło, więc potrzebowałeś czegoś
nowego…
- Nie robiłem
tego, bo chciałem! – odepchnął jego rękę. Sam teraz był wściekły – Chciałem od
nich tylko informacji, ale w zamian zażądali wykonywania … drobnych zleceń –
kłamał. Nie takie znowu drobne.
- Ciekaw
jestem jaka informacja jest warte tyle, aby upodobnić się do tych…
- Itachi
zabił moich rodziców! – Sasuke zdziwił się, że poczuł ulgę, gdy wypowiedział to
zdanie na głos. Zapanowała głucha cisza.
- Ej… Nie rób
sobie teraz jaj, jasne. – powiedział blondyn, kiedy się otrząsnął.
- Nie robię –
chłopak zwiesił głowę – Nie okłamali mnie chociaż. Sam mam niezłego guza na
głowie po ostatniej rozmowie z bratem – Wtedy Sasuke zaczął się śmiać. Śmiał
się nie mógł przestać. Podniósł głowę i jego oczy zalśniły w ciemności, czystym
szkarłatem. Uzumaki nie był tak przerażony, nawet kiedy miał lufę przyciśniętą do
głowy.
- Sasuke…
- Wielka
szkoda. Chciałem, żeby tylko Itachi zginął z mojej ręki, ale…może to i lepiej.
Może równie dobrze być drugi… Już wiem jak to jest zabić, teraz wystarczy…
Uchiha
otrzymał silny cios w szczękę, ale nie upadł.
- Drugi? Jaki
drugi? Chcesz zabić własnego brata? Zupełnie ci odbiło, otrząśnij się debilu!
Nawet jeśli to prawda, co mówisz – Naruto jakoś wciąż nie mógł w to uwierzyć – Zemsta
da ci więzienie, a nie satysfakcję. Nie pozwolę ci stać się tacy jak oni!
- Zamknij
się! A co ty tam możesz wiedzieć – Uchiha starł krew ze swoich ust – Straciłeś kiedyś
kogoś? Ktoś ci bliski zdradził cię w najgorszy sposób? Widziałeś zwłoki swoich
rodziców? Nie, prawda? – blondyn znieruchomiał – Nie masz żadnego prawa mnie
pouczać, skoro nie potrafisz zrozumieć, jak się czuję! Gówno wiesz o bólu, ty…
- Ostatnie zdania wykrzyknął na cały głos – Jak…Powiedz mi jak…możesz mnie
zrozumieć?
Naruto
zacisnął trzęsące się dłonie. Wpatrywał się w czerwone oczy przyjaciela i zrozumiał.
Pojął wszystko w mgnieniu oka. Cała układanka utworzyła całość. Brakującym
elementem, były właśnie te oczy…iskrzące nienawiścią. To była ta prawda, której
u niego szukał. Od bardzo dawna.
„Czemu? Czemu
wcześniej nie zauważyłem, że on tak cierpi? Tyle czasu…”
- Oni… -
Uchiha przerwał ciszę, mówił już spokojniej - …prześwietlili mnie na wylot –
zaskoczył blondyna tą informacją – I w ten sposób cię znaleźli. Uzumaki to… -
przełknął ślinę. Czuł, że jeśli mu to powie, w pewnym sensie zadośćuczyni mu to
całe gówno, w jakie go wpakował - …panieńskie nazwisko twojej matki.
- Mojej ma…
Usłyszeli
trzask gałęzi gdzieś nieopodal i czyjeś szepty.
- O kurwa go
mać – wyrwało się obu chłopakom.
- No to bomba.
Usłyszeli twoje krzyki – wytknął Uzumaki.
- Nie zwalaj
na mnie! To ty chciałeś gadać w najmniej odpowiednim momencie!
Sasuke
wyłączył latarkę, aby pościg nie znalazł ich widząc jej światło. Podniósł z
ziemi swój pistolet.
- Miej broń w
gotowości, siedź cicho i idź za mną – zakomenderował Uchiha.
- Nie rządź
się, tylko dlatego że umiesz lepiej posługiwać się spluwą!
- To zła pora
na dyskusje, idioto!
Przebiegli
spory kawałek, aż znaleźli dwa drzewa o tak potężnych pniach, że bez problemu
mogli się za nimi schować. Chłopaki ukryli się za nimi, trzymając swoje
pistolety wycelowane w górę. Nasłuchiwali w którą stronę zmierzał ich pościg.
- Psst – syknął
Sasuke – Z tobą na pewno dobrze? Nie rozmazuje ci się obraz, czy coś?
Krew już przestała
płynąć z czoła Naruto, ale jej zaschnięta strużka na całej długości jego
twarzy, przyprawiała o ciarki.
- Jest w porządku
– Ale bolało jak cholera.
Chłopcom
trudno było się skoncentrować na nasłuchiwaniu. Wszystko dlatego, że ich serca
biły tak szybko, że dla nich zagłuszały one wszystkie dźwięki wokół. Nie
wiedzieli, czy słyszą kroki, czy po prostu własne serca. Do tego musieli
uspokajać swoje przyśpieszone oddechy, aby ich nie wydały.
Kroki stawały
się coraz głośniejsze. Zmierzały prosto na nich. Naruto miał wrażenie, że
siedzi za tym drzewem dobre kilka godzin.
Wtem rozległ
się cichy dźwięk odbezpieczanego pistoletu. Zobaczyli błysk czyjeś latarki, a
potem strzał rozniósł się echem po całej okolicy. Ktoś strzelił pomiędzy
drzewami, za którymi stali.
- Dobra,
wyjdźcie grzecznie, a nic się wam nie stanie – rozległ się głos mężczyzny, który
był niepokojąco blisko nich.
- Wierzysz,
że dadzą się na to nabrać, kretynie? – tym razem był to damski głos.
- Jesteś
mądrzejsza od niego, niunia – odezwał się Sasuke, pewnym siebie głosem.
- Jestem
Tayuya, ty skur...!
Kolejny
strzał, mrożący krew w żyłach. Coś poruszyło się w pobliskich krzakach.
- Mam jeszcze
sporo naboi! – krzyknął mężczyzna – Wyłazić, ale już!
Naruto i
Sasuke wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Oboje wiedzieli, że jeśli wychylą
głowy zza pni, zostaną one od razu przestrzelone. Nie mogli też tu wiecznie
tkwić, bo tamta dwójka w końcu straci cierpliwość i pierwsi wykonują ruch.
Mogli jedynie spróbować wyjść z ukrycia i pierwsi do nich strzelić, zanim tamci
zdołają cokolwiek zrobić. O wszystkim zadecyduje szybkość. Trzeba sprawdzić,
kto ma lepszy refleks.
Sasuke
wykonał znak, że najpierw on spróbuje. Uzumaki przytaknął lekko głową. I
wówczas, do ich uszu doszło dziwne…warczenie.
***
Hinata szła
dróżką, trzymając się kurczowo ogona Kuramy. Usłyszała czyjeś głosy, więc
przyśpieszyła kroku. Pies złapał zębami za jej rękaw i pociągnął ją na ziemię.
Dziewczyna uklękła, więc na ziemi i podczołgała się kawałek za psem i wtedy to
usłyszała. Coś jakby, coś strzeliło w rurze wydechowej samochodu.
Kurama
poprowadził ją do pobliskich krzaków i Hyuga mogła wszystko zobaczyć, w słabym
świetle księżyca. Po jej lewej widziała Naruto i Sasuke, ukrytych za drzewami,
odwróceni do niej bokiem. Po jej prawej natomiast zobaczyła mężczyznę,
trzymającego w wyciągniętej dłoni coś, co przypominało pistolet oraz kobietę z
długimi włosami.
„Co…co się
dzieję? Ja nic nie rozumiem…”
Nie mogła się
pozbierać, zszokowana tą straszną sceną. Bała się, i to bardzo. Otrząsnęła się
jednak, kiedy Naruto odchylił głowę i mogła lepiej przyjrzeć się jego twarzy. Zorientowała
się, że jest ranny w głowę.
„Dlaczego mu
to zrobili? Jak mogli...”
Kurama
szturchnął ją nosem i spojrzał na swoją panią, jakby chciał spytać, czy ona na
pewno da sobie radę? Hinata kiwnęła głową. Wiedziała, co powinna zrobić.
Pogłaskała się po rannym kolanie, żeby ulżyć sobie w bólu. Za chwilę będzie musiała
zapomnieć o bólu i wyczerpaniu, aby coś zrobić.
„Teraz jesteś wojownikiem, możesz być tak
silna jak tylko zechcesz”
Te tak dawno
wypowiedziane, przez Naruto słowa, teraz znajdą nareszcie ujście w praktyce.
***
Rozległo się
warczenie. Kidomaru odwrócił się i dojrzał parę czerwonych ślepi. Coś
wyskoczyło z krzaków i z szybkością błyskawicy skoczyło na niego. Stwór wgryzł się
w jego wyciągniętą rękę, jak w ciepłe masło. Wypuścił broń z ręki i upadł na
ziemię przygnieciony przez ciężar bestii, która go zaatakowała. Kiedy otworzył
oczy zobaczył paszczę pełną ostrych kłów. Bestia zawarczała groźnie i wtedy
mężczyzna mógł poczuć zwierzęcy odór z pyska. Ślina stwora spłynęła mu na
twarz.
- Po…Potwór –
wycharczał tylko i zemdlał.
Tymczasem,
gdy tylko Kurama wyskoczył z krzaków, Hinata poszła w jego ślady. Wykorzystała
całą siłę woli, aby zignorować ból w kolanie. Rzuciła się w stronę różowo-włosej
kobiety. Tamta zbyt późno ją dostrzegła i nie zdążyła wyciągnąć broni spod
kurtki. Hyuga z całej siły, uderzyła kobietę pięścią, w głowę. Gdy ta traciła
równowagę, ukucnęła i podcięła jej nogi. Tayuya już upadała na ziemię, kiedy Hinata
dokończyła swoje dzieło, uderzając ją łokciem prosto między oczy,
przyśpieszając spotkanie kobiety z glebą.
Wyprostowała
się, ciężko dysząc. Odwróciła się napotkała zszokowane spojrzenie niebieskich
oczu. Naruto i Sasuke wyszli zza drzew i nie mogli uwierzyć własnym oczom.
- Hinata…
Dziewczyna
wykorzystała resztki energii, jakie jej zostały i wpadła w ramiona ukochanego,
który uścisnął ją tak mocno, że aż zabrakło jej tchu.
- Głupia, co
ty tu robisz? – chłopak pocałował ją kilka razy w czoło – Po co tu przyszłaś?
Jak pomyślę, co ci się mogło stać…
- To nieważne
– wzięła jego twarz w dłonie – Jesteś ranny. Boli cię? – głaskała go po twarzy,
jakby miała nadzieję, że samym dotykiem uzdrowi jego ranę.
- To nic,
takie tam – potrząsnął głową i przyjrzał się dziewczynie. Kilka razy, w ciągu,
ostatnich godzin myślał, że już jej nigdy nie zobaczy. Trzymał ją mocno w
objęciach, upewniając się, że Hinata naprawdę tu jest. Że przyszła po niego, że
go znalazła.
- Przepraszam
– wykrztusiła, chowając głowę w jego bluzę – Tak bardzo przepraszam.
– Cii, nie
masz za co, spokojnie – głaskał ją po włosach - Jak…Jak mnie znala…
- Zawsze cię
znajdę – proste wyjaśnienie.
Hinata,
pomimo tych wydarzeń sprzed kilku minut czuła się strasznie szczęśliwa. Ulga
była niewyobrażalna. Zresztą nie tylko ona się tak czuła. Gdy spojrzeli sobie w
oczy od razu odczytali swoje emocje. Mimowolnie musieli się uśmiechnąć, bo
strach na chwile odszedł w zapomnienie.
W tym samym
czasie Sasuke, nie mógł uwierzyć, że właśnie został uratowany przez dziewczynkę
i jej psa. Co za upokorzenie!
Ignorując
czułe powitanie pary, podszedł do dwójki na ziemi i zaczął ich przeszukiwać.
Znalazł 2 pary kajdanek, nóż i jeszcze jedną broń. Ponieważ nie były one
potrzebne wyjął z nich naboje i schował je do kieszeni. Później na wszelki
wypadek, skuł ręce Tayuyi i Kidomaru. Teraz, jeśli się ockną, nie będą mogli
nic zrobić.
Umysł Hinaty
zaczął oswajać się z rzeczywistością. I wtedy poczuła, że Naruto przyciska coś
do jej pleców. Coś twardego.
- Co tam
trzymasz? – odsunęła się kawałek, a wtedy blondyn pokazał jej pistolet w wyciągniętej
dłoni. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze – Skąd ty to…
- Długa
historia – coś szarpnęło go za nogawkę, odwracając jego uwagę. To Kurama
domagał się uwagi, swojego pana – Ach, stary ty też … - Ukucnął i pogłaskał psa
po łbie. Ten był z tego najwyraźniej zadowolony, Czuł, że się spisał.
Wówczas
Naruto, klęcząc mógł zobaczyć, przez dziurę w spodniach Hyugi, jej mocno zdarte
kolano.
- Jak tyś to
zrobiła?!
- Też długa
historia – wyjęła z kieszeni chusteczkę – Nie mogę patrzeć na ciebie w takim
stanie - wyjaśniła i zaczęła mu wycierać twarz z zaschniętej krwi.
Kiedy to
robiła, Uzumaki nie spuszczał z niej wzroku. Czekał na jakieś objawy szoku, z
jej strony, ale nic takiego nie nastąpiło.
- Ej
gołąbeczki – odezwał się Uchiha, zwracając na siebie uwagę. Hinata chyba
dopiero teraz go zauważyła – Nie chce przeszkadzać, ale nie mamy czasu na
migdalenie się.
- A co on tu
robi? – pytanie wyrwało się dziewczynie.
- Pobierał
korki z gangsterki – odpowiedział zgryźliwie Uzumaki.
- Ratowałem
ci dupę! Okazałbyś wdzięczność, chociaż! A tak w ogóle… – zerknął w stronę
dwójki ludzi na ziemi – Jeszcze nie jesteśmy bezpieczni.
Naruto wstał
z ziemi, z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Musiał przyznać Sasuke racje.
- Nie
rozumiem – wykrztusiła Hinata.
- Ścigało nas
trzech ludzi – wyjaśnił Uchiha – A tu jest tylko dwóch.
- To znaczy,
że… - dziewczyna nie była w stanie dokończyć zdania. Naruto zrobił to za nią.
- Gdzieś tu
krąży jeszcze jedna osoba i…chce nas dorwać – objął Hinatę ramieniem, dodając
jej tym otuchy.
Sasuke,
Naruto podtrzymujący kulejącą Hinatę i Kurama ruszyli w nieznanym kierunku,
mając nadzieję, że znajdą drogę do wyjścia z tego lasu grozy.
Uchiha, był
zirytowany, ponieważ przez Hyugę, ich tempo się spowolniło, ale ponieważ
uratowała im tyłki…przemilczał temat.
***
Kabuto jechał
tak szybko, na ile pozwalała mu na to leśna droga. Zamierzał wrócić do siedziby
i zacząć planować co robić, gdy wiadomość o śmierci Orochimaru się rozejdzie. I
przede wszystkim co sam ma zrobić. Oczywiście myślał o własnym interesie.
Jego sprawy
nie stały zbyt dobrze. Szef dawał mu, w pewnym sensie ochronę, a teraz może
liczyć tylko na siebie. Jeśli chce ujść z życiem, musi postępować bardzo
roztropnie, a jednocześnie szybko. Zdziwił się, kiedy zobaczył naprzeciwko
zbliżające się światło.
Minął go
jakiś samochód, ale jedyne co okularnik zdołał dojrzeć, to że w aucie były 3
osoby. Przez brak odpowiedniego oświetlenia, nie mógł powiedzieć nic więcej.
Kabuto czuł
przez skórę, że to auto zwiastuje kłopoty, więc zaklął pod nosem i mimowolnie
nacisnął mocniej pedał gazu.
***
Sakon stał
nad dwoma nieprzytomnymi ciałami swoich towarzyszy. Ci cicho jęczeli, jakby
zaraz mieli się ocknąć.
Mężczyzna
myślał, że rozsadzi go furia. Jakim cudem dwójka gówniarzy, załatwiła w ten
sposób trójkę jego najlepszych ludzi i do tego samego szefa. Kim oni do cholery
są?
Podniósł z
ziemi broń Kidomaru i obejrzał ją dokładnie. Nie miała kul. Skurwysyny nawet o
tym pomyśleli. Kawałek dalej, zobaczył na ziemi zakrwawioną chusteczkę. Wziął
ją do ręki. Był wilgotna, ale mu to nie przeszkadzało.
- Dosyć –
rzekł do siebie – Chuj z zapłatą. Teraz to sprawa osobista. Kulka w łeb już nie
wystarczy – zacisnął dłoń z całej siły na rozładowanej broni i chusteczce –
Przysięgam, że będą mnie błagali, abym ich dobił – rozerwał lnianą chustkę na
strzępy.
Zdecydowanym
ruchem ruszył przed siebie, a w jego oczach była żądza mordu. Dawno nie miał
takiej ochoty, by po pastwić się odrobinę nad swoją ofiarą. A w tym wypadku,
przyszłymi ofiarami były naprawdę łakome kąski.
***
(Od autorki) Dobra Paweł, zajmujesz dwa pierwsze miejsca, jeśli chodzi o długość komentarzy ;) Dziękuję (ukłon) Możesz się wyżalać ile chcesz ;)
Za tygdonie bez rozdziałów, jeszcze raz sorki :) robiłam co w mojej mocy.
The Last obejrzałam już jakiś czas temu, kiedy ktoś wrzucił go na YT z angielskimi napisami (ktoś w kinie nagrał) straszna jakość, ale wszystko dało się zrozumieć. Dobrze, że ściągnęłam ten film bo następnego dnia go usunięto, więc znam ten film już jakiś czas i ... JEST BOSKI !!! :D Muszę się przyznać, że piszczałam jak idiotka, ale nie poradzę, że jestem nienormalna ;) Coś czuję, że napisze OneShot o tym co było dalej, a mam pomysły ;) Właściwie trochę się zdziwiłam. Wiedziałam, że w filmie będzie NaruHina, ale nie sądziłam, że poświęcony jest na to praktycznie cały film. To mnie zaskoczyło w bardzo pozytywnym sensie. Jedyne co może mnie rozczarowało, to to że był za krótki :P i ta scena, gdy H odchodzi z Tonerim, myślałam, że się popłaczę :'( Ale dalsze sceny wszystko mi zrekompensowały.
Ja też w realu, mogę dyskutować o Naruto tylko z jedną osobą, więc wiem jak się czujesz. I nie jesteś utrapieniem :D Wręcz przeciwnie, te twoje eseje dają mi kopa do pisania. Chętnie podyskutuje
Fajna scena z tym jak Hinata rozwaliła tayuję ponieważ tego to się wogole nie spodziewałam hehe :) the Last również widziałam i to w bardzo dobrej jakości tylko z koreańskim dubbingiem ale napisy pl. Miałam podobne odczucia co ty oglądając go. Cieszyłem się jak głupia jak naruto wyznawal miłość hinacie hehe ogólnie fajnie zrobiony na taki film czekałam bo jest to moja ulubiona para z anime i cieszę się że kisiel w końcu ich połączył :-D także czekam na kolejny rozdzialik. I czekam na tego oneshota również. Miłego pisania hehe
OdpowiedzUsuńDobra. Nie wiem co ty oglądasz czy jakie książki czytasz ale wyobraźnie to ty masz. Normalnie kryminał tu zrobiłaś. Ale żeby nie było toto...jest zajebiste. Mam tylko ogromną nadzieję że teraz nikomu nic się nie stanie. Ale po tobie można się wszystkiego spodziewać nie? ;-) Pozdrawiam i życzę weny. :-)
OdpowiedzUsuńheh chapcio mega superaśśnne NaruHina !!! Górą ! To mi sie podoba własnie u Hinaty ta jej miłość do Naruto jest mega a jak zignorowała ba nawet nie zauważyła Sasuke po prostu boskie przydała by sie taka scena tylko że w innej sytuacji np na uniwerku z publiką już sobie wyobrażam miny dziewczyn jak Hinata jako jedyna zamiast szalec za Sasuke podchodzi do Naruto i to jest piękne Sasuke może mieć rzesze fanek ale Naruto ma tą jedną jedyną która jest warta nieskończoną ilość razy wiecej niż te fanki heh ( to mnie naszło haha )
OdpowiedzUsuńPS: Łacina :( znam ten ból POZDROWIENIA I ŻYCZĘ WENY!!! PISZ TAK DALEJ!!!
Dobra, czas dzisiaj wbić się na stałe na wszystkie miejsca najdłuższych komentarzy, gotowa ? :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dziękuję bardzo za pozwolenie mi na wyżalanie się pod twoimi rozdziałami, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy! Trochę to dziwne ponieważ ja jestem osobą która raczej nie lubi pisać opinii ani długich komentarzy bo po prostu... jestem na to za bardzo leniwy, a jak wyobrażam sobie, że wszystko komentowałbym na swój sposób to nigdy nie odchodziłbym od komputera. Twoje opowiadanie jest wyjątkiem od tej reguły (Może nie od jakiegoś długiego czasu, ale jednak) głównie ze względu na dzień i godzinę w której wstawiasz swoje rozdziały. Bardzo mi ta pora odpowiada a i zwykle w ten dzień mam wenę na pisanie różnych (w moim mniemaniu) bzdur. Dobra, ale koniec o mnie.
Co do tamtych rozdziałów. Nie zrozum mnie źle, masz głupią manię do brania niektórych moich słów zbyt na serio. Argument z rozdziałami których nie było miał mi posłużyć do przedstawienia Ci jak bardzo lubię czytać twoje opowiadanie. Rozumiem, że nie masz czasu bo chociaż jestem młodszy od Ciebie to już mało kiedy wyrabiam się z tym czym chcę się wyrobić a muszę poświęcać czas na obowiązki. Nie przejmuj się tym co już było, na prawdę nie mam do Ciebie żalu. Nie skupiaj się na takich drobnostkach ! :D
Jeżeli chodzi o film. Jesteś równie wielką masochistką co ja, dobrze wiedziałem jaka jest jakość tego filmu na chwilę obecną, ale po prostu nie mogłem oprzeć się zobaczyć go. I jestem zachwycony z tego powodu! Cholera poznałem filmy z Naruto niezbyt dawno temu bo chyba gdzieś w okolicach 2013 roku. Zaraz gdy wyszedł "Droga do Ninja" z ciekawości obejrzałem go i... zaparło mi dech w piersiach. Był świetny i aż nie mogłem uwierzyć jak animowany film którego podstawką jest shonen może przekazać takie ważne wartości i być tak emocjonalny. Niedługo po tym obejrzałem resztę filmów i gdy tylko dowiedziałem się, że wychodzi następny nie mogłem się doczekać. Nie będę opisywał moich emocji gdy dowiedziałem się ile trzeba czekać bo za długo by to zajęło. W każdym razie moim zdaniem pod względem emocjonalnym "The Last" przebił wszystkie filmy. Chociaż może trochę kłamię, "Droga do Ninja" była troszeczkę lepsza, ale ze względu na jakość animacji i wątek rodziny Naruto. W każdym razie myślę, że wątek poprowadzony w "The Last" był pokazany świetnie chociaż niezbyt oryginalnie, nasycił mnie NaruHina na jakiś czas. (Zapewne niezbyt długi czas) Muszę też przyznać, że moje emocje sięgały zenitu gdy uruchamiałem ten film, wiele razy przyłapywałem się na tym, że nie oddycham z emocji albo śmieję się sam do siebie z niektórych sytuacji. A tak w ogóle, który film poza "The Last" podobał Ci się najbardziej i dlaczego? Chętnie się dowiem i będziemy mogli dalej prowadzić naszą dyskusję! I tak masz rację, "The Last" był za krótki, na prawdę liczyłem na parę scen z nimi już jako pełnoprawną parą, a niech Cię Kisiel !
Wspomnę jeszcze tylko, że ta moja jedyna osoba z którą da się porozmawiać o na Naruto, jest za paringiem NaruSaku więc niestety tematy paringów są u nas tematami tabu. Brzmi to zabawnie, ale co zrobić ? :D
UsuńNa wszystkie OneShoty czekam z utęsknieniem ponieważ oba bardzo mi się podobały. (Ten 1 trochę bardziej, ale to pewnie dlatego, że uwielbiam Sherlocka Holmesa) Jeżeli będzie trzymał tematykę "The Last" i będzie tak dobry jak wszystko co piszesz albo nawet lepszy to masz moją aprobatę! W sumie nie słuchaj mnie, masz moją aprobatę cały czas, ponieważ wydaje mi się, że raczej trudno było by Ci mnie zawieść, za bardzo oczarowałaś mnie swoim pisaniem i głęboko wierzę, że wszystko co napiszesz będzie świetne!
Bardzo się też cieszę, że mogę Cię zmotywować do działania, nie mogę chyba pozwolić na to by moja ulubiona twórczyni się zniechęcała co? Po prostu aż żal tracić taki fajny blog i taką fajną pisarkę. Idzie na medycynę a piszę w tak fajny sposób, aż dziw bierze!
Dobrze a teraz o rozdziale. Chyba go jeszcze do końca nie przetrawiłem, wydaje się jakby nic się nie działo a jednak emocji było aż nazbyt. I bardzo dobrze ! Zanim się spostrzegłem rozdział się skończyła ja nie do końca wiedziałem co się stało, czułem się jak Naruto gdy zobaczył Hinatę która ratuje mu życie. Zdziwienie zmieszane z ekscytacją. A co do tej sceny, łał. Po prostu łał, nigdy bym się tego nie spodziewał. Trzeba przyznać, że w większości opowiadań jeżeli chodzi o Hinate w takich momentach nie potrafi się nawet ruszyć ze strachu a Ty sprawiłaś, że urosła w moich oczach, to było tak niespodziewane, że do teraz nie mogę w to uwierzyć, ale to było piękne!
UsuńDobra, Sasuke. Czyżby działo się z nim to samo co w anime/mandze ? Oszaleje i będzie sobie beztrosko zabijał ? Zapowiada się ciekawie, akurat tutaj liczę na jakieś ciekawe rozwiązanie tej sprawy z Itachim. Niczego nie sugeruje, chcę żebyś pokazała nam co siedzi w twojej głowie i jak Ty to widzisz. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. :)
W sumie może jestem głupi, ale zupełnie nie domyślam się z kim mogła pojechać Sakura, ta tajemnica wydaje mi się dosyć ciekawa.
Ogólnie sam rozdział mi się podobał, był w pewnych momentach nie do przewidzenia, był ostry a także mogliśmy dowiedzieć się o niektórych sprawach. Jeden z mocniejszych rozdziałów jeżeli chodzi o akcję. Chociaż sam preferuję raczej sielankę i zwykłe problemy to w twoim wypadku jestem za takim rozwojem akcji bo wiem, że wyjdzie to tylko na dobre :)
Dobra jak zwykle podsumowanie:
UsuńTym razem starałem się bardziej zwrócić uwagę na rozdział i trochę poopowiadać co mi się podobało. Celowo nie wytykam Ci błędów z kilku powodów. Po pierwsze bo ich nie zauważam, za bardzo skupiam się na samej historii. Po drugie bo uważam, że nie jest Ci to potrzebne, wydaje mi się, że potrafisz zadbać o wszystko sama i nie jest Ci potrzebny ktoś kto będzie Ci te błędy wytykał. Uczysz się pisać przez samo pisanie więc krytyka jest tu zbędna. A czasami wręcz nie ma się zupełnie do czego przyczepić.
Fajnie, że masz podobny stosunek do "The Last" i czekam na twoją odpowiedź co do ulubionego filmu poza wyżej wspominanym.
Rozdział bardzo fajny (Jak zwykle) i całkiem mocny. Akcja nabiera tempa i staje się coraz ciekawsza. Mam kilka zagwozdek co do niektórych momentów i mam nadzieję, że niedługi wszystko się wyjaśni.
Bardzo czekam na OneShota, liczę, że napiszesz go jak najszybciej !
No i oczywiście jak to ja musiałem poprzeplatać trochę mojego wyżalania się, które mam nadzieję nie odstrasza Cię za bardzo.
Muszę też wspomnieć jak bardzo cieszę się gdy mi odpowiadasz, nawet nie wiesz jak zawsze morda mi się cieszy gdy widzę, że mi odpisałaś. To fajne uczucie wiedzieć, że chce Ci się czytać moje wypociny i jeszcze odpowiadać, dziękuję ! :)
No i to tyle, dzięki za kolejny fajny rozdział, powodzenia i do następnego tygodnia, trzymaj się ! :D
I przy okazji przepraszam, że musiałem podzielić ten komentarz na części, jestem szalony i rozpisałem się jak głupi, wybacz, że będziesz musiała to wszystko czytać, przepraszam :C
Boże ! Tyś jest kobieta z krwi i kości
UsuńDzień dobry, Polu jestem. Wydaje mi się, że jednak jestem za męski na kobietę.
UsuńTak więc początkowa akcja – zajebista. :D Rozmysły Sasuke i zejście po rynnie było odlotowe, już nie mówiąc o tym jak ściskało mi się gardło, gdy to czytałam, masakra, niesamowicie piszesz :D Potem Naruto i jego problemy XD Ale mógł zrozumieć! Czasem trzeba się odlać, nie każdy może wytrzymać cały dzień bez sikania! (było powiedziane w poprzednim rozdziale, że od zniknięcia Naruto minęła prawie doba :p)
OdpowiedzUsuńSakurę zabrał Kabuto, hę? Nieźle kombinuje skurwysyn. A Sakon, Kidomaru i Tay? Gnojki bez serca.. Jedynie pieniądze im w głowie, to obrzydliwe.
Hinata wzięła się za robotę. To mi do niej pasuje – najpierw nie wie co robić, aż w końcu po jakimś czasie płaczu bierze się za robotę i daje z siebie wszystko, co może. Kurama też wytrwały.
Sasuke.. biedny :( Jego też nigdy nie lubiłam, ale jakoś tak przestał mnie wkurwiać pod koniec mangi (bo potem już nie czytałam, ba dum tss XD nie no w sensie pod koniec, a nie po zakończeniu XD). Wiem, jestem niezdecydowana, ale ciiicho XD Szkoda mi go. Musiał bardzo cierpieć :/ Ale w gruncie rzeczy to nie usprawiedliwienie, na to, żeby robić tak okropne rzeczy!
Kurama i Hinata, jak zwykle w odpowiednim momencie. I to rozumiem. Hinata jest odważna, nie jak Sakura – zasrana płaczka żydowska XD
Ich powitanie świetne, a Sasuke.. Znów wkurwia, ehh XD
No to koniec, czekam na nexta, a co do The Last, to miałam tak samo, więc pjoonaa :3 Masz farta, ciesz się, ja tam nie mam z kim rozprawiać nad Naruto ;-;
Tak więc do następnego! :))
Jak zwykle wspaniały rozdział, Nie przestajesz mnie zadziwiać.Dzięki tobie również zaczęłam pisać bloga o Naruhina http://naruhina-the-last.blogspot.com/ . Życzę Ci weny i mam nadzieję, że go skończysz.
OdpowiedzUsuń