Jeśli chodzi o pytanie Rafaela o Karin to odpowiem szczerze, że jeszcze nie wiem. Mam w głowie jedynie ogólny zarys całej fabuły, a szczegóły przychodzą mi do głowy same, prawie codziennie. Właściwie jakieś 40% tego co już napisałam wymyśliłam siedząc przy kompie i pisząc ;) I spokojnie, fanfic tak szybko się nie skończy (dopóki mam tak wspaniałych czytelników).
***
Naruto
wyszedł z apteki, trzymając małą siateczkę z lekami. Były w niej tabletki
przeciwgorączkowe, syrop na kaszel, krople do nosa i opakowanie chusteczek.
Czemu ? Otóż okazało się, że tarzanie się w śniegu naprawdę może sprzyjać
przeziębieniom. Co za niespodzianka !
Kiedy szok po
oglądaniu mieszkania już minął, odprowadził Hinate na przystanek. Miała zostać
w domu jeszcze przez parę dni by spędzić z rodziną drugi dzień świąt i wybrać
rzeczy w swoim pokoju, które chce zabrać do nowego lokum. Gdy tylko odjechała
Uzumaki począł, że coś zaczyna go rozbierać. Dostał bólu głowy i zaczął
intensywnie kichać. Ponieważ ostatnie czego chciał to bycie chorym na 27,
pobiegł do apteki i zaopatrzył się we wszystko co niezbędne. W końcu musi
wyzdrowieć jak najszybciej, wiele czasu nie ma.
Wszedł do
akademika i właśnie odwieszał swoją kurtkę, gdy zobaczył Sakurę, wychodzącą z
pokoju wspólnego.
- O cześć,
Sakura-chan – przywitał się słabym głosem, ale i tak z uśmiechem.
Dziewczyna
odwróciła się w jego stronę. Miała zamglony wzrok i rozmarzony uśmiech na
twarzy. Wymamrotała coś co brzmiało jak „hej” i poszła w stronę swojego pokoju.
Miała nieco chwiejny krok.
Blondyn
patrzył za nią i miał kompletną pustkę w głowie.
„Co to do
diabła było ?”
- Wyglądasz
jakbyś UFO zobaczył. Dobrze się czujesz ?
Naruto
zobaczył Sasuke, opartego o framugę drzwi.
- Tak…to
znaczy nie – podrapał się po głowie i spytał – Co jej jest ? – wskazał palcem
na miejsce, gdzie zniknęła Haruno – Wygląda jakby była na haju. Zrobiłeś jej
coś, czy co ?
- Zrobiłem i
to dużo.
- Huh ? –
mruknął chłopak, nadal nic nie rozumiejąc.
- Sprawy
dorosłych. Zrozumiesz jak będziesz duży – powiedział, minął przyjaciela i
poszedł do kuchni.
Blondyn zmrużył oczy i zaczął łączyć fakty. Dopiero po chwili go olśniło. W mgnieniu oka
stał się cały czerwony i to bynajmniej nie z gorączki.
- ŻE CO ?! –
pobiegł sprintem za Uchihą.
- Związek z
Hinatą chyba ci służy – rzekł Sasuke, kpiącym tonem – Szybciej myślisz.
Sądziłem, że skapujesz za jakieś dziesięć minut.
- Bomba
komplement ci wyszedł. A teraz do rzeczy. NIE MOŻECIE TEGO ROBIĆ WE WŁASNYCH
WYRACH ?! Przez was nie będę mógł przekroczyć progu tego pokoju !
- A coś ty
taki zbulwersowany ? – Uchiha wyjął z lodówki karton mleka i wziął łyk – Mam
uwierzyć, że ty to robisz zawsze po ciemku i grzecznie w łóżeczku ?
-
Yyyyyyyyyyyyyyy... – na to chłopak nie miał gotowej odpowiedzi. Próbował coś
wymyślić, ale bez skutku.
Sasuke widząc
reakcje przyjaciela, uśmiechnął się złośliwie.
- Rozumiem.
Wciąż na dziewiczej ścieżce. Nie było pytania.
- A CHUJ CI
DO TEGO ! Pilnuj swojego nosa ! – wybiegł z pomieszczenia, ale trzy sekundy
później znów pojawiła się w drzwiach – I zdezynfekuj kanapę !
- Już się rwę
– odpowiedział lekceważąco, ale tego blondyn już raczej nie usłyszał.
Naruto
zamknął się w swoim pokoju i złapał się za głowę. Czuł jak ból rozsadza mu
czaszkę. Rzucił siatkę na podłogę, walnął się jak długi na łóżku i wtedy
usłyszał jakiś pisk. Wychylił i zobaczył Kuramę, leżącego pod łóżkiem.
- A tobie co
?
Pies zamiast
wyjść z kryjówki, po prostu ją zmienił. Schował się pod kołdrą obok swojego
pana i zwinął się w kłębek.
- Kurama,
serio co ci jest ?
Nie było
odzewu.
- Boże,
słyszałeś ich tak ?
Kolejny pisk.
- Kuźwa no
pięknie ! Jeszcze mi psa zepsuli ! – pogłaskał zwierzaka po głowie – Niby żyłeś
na ulicy, a tak mało wiesz o życiu.
Kurama
warknął, pokazując kły.
- Jednak
jesteś sobą.
***
Neji siedział
na kanapie z książką w ręką. Nie mógł się jednak na niej skupić przez włączony
telewizor.
- Mogłabyś to
ściszyć ? – zwrócił się do Hanabi.
- Niisan, ale
z ciebie sztywniak ! Są święta, odczep się na chwilę od tej nauki.
- Czy ja
proszę o tak… - rozbrzmiał dzwonek telefonu stacjonarnego. Brunet z
westchnieniem wstał i podniósł słuchawkę – Halo ?...Hyuga Hiashi…Tak jest w
domu…Zaraz podejdzie.
Neji poszedł
do gabinetu wujka, czyli najbardziej prawdopodobnego miejsca gdzie mógłby być. Zdziwił
się, bo drzwi były lekko uchylone. Zajrzał do środka i … oniemiał.
To co ujrzał
było bardzo wzruszającym obrazkiem. Czymś co nie dane było widywać w tym domu.
Ojciec i córka stali razem, przytuleni do siebie. Chłopak nie mógł widzieć
twarzy wuja, ale za to doskonale widział twarz Hinaty. Dziewczyna była
załzawiona, ale mimo to wydawała się szczęśliwa.
Brunet
ostrożnie odsunął się od drzwi i szybko wrócił do salonu. Miał nadzieje, że nie
został zauważony. Z powrotem wziął do ręki słuchawkę.
- Niestety,
Hiashi-sama wyszedł jakieś pięć minut temu. Mam coś przekazać ?...Aha…Dobrze,
powiem mu…Dziękuję. Do widzenia.
- Co ty
gadasz ? – Hanabi oderwała się na chwilę od telewizora – Przecież tata jest w
domu.
- Owszem
jest, ale teraz lepiej mu nie przeszkadzać.
- Czyli, co
robi ?
- Przytula
Hinate-sama. Prawdopodobnie odbyli przed chwilą jakąś szczerą rozmowę.
- Co ?! –
mina dziewczyny wyrażała czysty szok. Już mniejszym zaskoczeniem zareagowałaby
na zdanie „Hinata trafiła do aresztu za pobicie przechodnia, więc twój ojciec
musiał pojechać by wpłacić za nią kaucję.”
Brunetka zerwała się z podłogi i pobiegła przekonać się na własne oczy, czy to prawda.
Neji znów próbował skupić się na treści książki, lecz po chwili z uśmiechem ją
odłożył.
„Czemu mam
wrażenie, że to by się nie wydarzyło, gdyby Naruto tu wczoraj nie było?”
Podszedł do
okna. Patrzył na las przez kilka minut. W którymś momencie jego uwagę przykuł
mały ptak, który stał na śniegu i próbował pofrunąć. Dopiero za którymś
podejściem wreszcie mu się udało i wzbił się wysoko w niebo.
„Naruto nie
raz udowodnił mi i innym, że ciężką pracą i wytrwałością można zmienić swoje
przeznaczenie. Ale czasem mam wrażenie, że ta determinacja nie jest jego najważniejszą
cechą. Myślę, że on… - przed oczami stanął mu widok przytulonych do siebie
Hinaty i wuja - …potrafi zmieniać ludzi i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Jakby się tak zastanowić to mnie także zmienił. Czy my wszyscy bylibyśmy tacy
jacy jesteśmy teraz, gdybyśmy go nie poznali ? Nie sądzę.”
***
Dwa następne dni minęły Naruto na kichaniu i smarkaniu w chusteczkę. Na szczęście nuda
mu nie groziła. Leżenie spokojnie w łóżku, bez ruchu nawet w chorobie było
wyzwaniem. Dodatkowo w grę wchodziło wyprowadzanie Kuramy, co nie było proste.
Wszyscy mieszkańcy akademika wrócili, toteż wciąż musiał się skradać i
przemykać. Czuł się jak szpieg na misji.
Raz omal się
nie wydało, gdy Gaara przyszedł do niego by zobaczyć, jak się czuje. Dziwne, że
nie zauważył, że kołdra mu się sama ruszała.
W końcu
nadszedł wyczekiwany dzień 27 grudnia. Uzumaki czuł się już nieco lepiej, choć
kaszel i katar mu wciąż trochę dokuczał. I tak nie miał czasu na „kurowanie
się”, ponieważ czekała go robota.
Otóż
dowiedział się, że wszystkie dziewczyny postanowiły, na ostatnią chwilę
zorganizować imprezę. Miała być połączeniem przyjęcia urodzinowego
i pożegnalnego. W końcu jego dziewczyna Hinata się wyprowadzała. Ponieważ dziewczyna dziś
wróciła, a impreza miała być niespodzianką, dziewczyny miały za zdanie
trzymanie jej z daleka od akademika, a chłopcom „rozkazano” zająć się resztą,
czyli… praktycznie wszystkim.
Jedynie dwóch
z nich udało się wymigać od roboty. Sai zadzwonił i powiedział, że nie może
pomóc, bo musi załatwić jakąś sprawę rodzinną. Wszyscy wiedzieli, że to nie wymówka.
Danzo był krótko mówiąc trudnym człowiekiem i cała grupa podejrzewała, że
musiała wybuchnąć jakaś grubsza awantura. Sasuke natomiast zachował się jak cham i
zniknął gdzieś, nie mówiąc ani słowa.
Po
podzieleniu obowiązków wyszło na to, że Gaara, Kankarou, Shino i Neji zajmą się
sprzątaniem i dekorowaniem, a reszta przygotuje jedzenie.
Tak, więc jesteśmy
w momencie, gdy Naruto, Lee i Kiba patrzyli z przerażeniem na składniki tortu,
leżące na blacie.
- Gdzie, do
diabła są Shikamaru i Choji ? – spytał Kiba, zgrzytając zębami ze złości.
-
Powiedzieli, że się spóźnią – wyjaśnił Naruto.
- Taa, jasne.
Ale co my zrobimy bez Chojiego ? Tylko on tu umie gotować. Jak my zrobimy ten
tort ?
- Kiba-kun,
nie martw się. Przyjmij wyzwanie jak mężczyzna i po prostu piecz ! Jak to mówi
Gai-sensei, „Poczuj siłę młodości !” – powiedział Lee i zamachnął energicznie
ręką, przy okazji zrzucając opakowanie jajek na podłogę.
- Dobrze Lee,
w takim razie poczuj tę swoją młodzieńczą siłę I ZAPIERDALAJ PO JAJKA ! –
krzyknął Naruto na cały głos.
- Tak, jest
Naruto-kun – powiedział brewka z podniesionym do góry kciukiem i wybiegł z
kuchni.
Wrócił po
dziesięciu minutach. Wtedy chłopaki ubrali ich „mundury wojenne”, czyli
fartuchy i zabrali się do roboty. Inuzuka znalazł w Internecie jakiś przepis i
dyktował go pozostałej dwójce. Zaczęli od przygotowania biszkoptu.
Na początku
szło nieźle. Ubili białka na sztywną pianę, a potem zmiksowali ją z cukrem. Ale,
gdy nadeszła pora na dodanie mąki nastąpił mały wypadek. Naruto bowiem nie
wyłączył miksera dodając ją i cała chmura białego pyłu poleciała mu na twarz.
Zaskoczony wypuścił z ręki opakowanie. Mąka była praktycznie wszędzie…i na
wszystkich.
- No brawo,
głąbie – skwitował krótko Kiba.
-
Lee…skoczyłbyś jeszcze po mąkę – spytał blondyn ze skruszoną miną.
- Żaden
problem.
Kolejne
dziesięć minut później, obsługą miksera zajął się tym razem Inuzuka. Gotowe
ciasto przełożyli do tortownicy i włożyli do piekarnika.
Po 30
minutach, w końcu pojawiła się spóźnialska para.
- Te sorry za
spóźnienie – odezwał się Nara, zły, że przyszedł przed końcem pracy.
- Co was tak długo
zatrzymało ? – spytał Naruto, który wciąż miał we włosach pełno białego
proszku.
- Byłem
głodny – rzekł Akimichi. To wszystko wyjaśniło – Kiedy włożyliście masę do
piekarnika ? – spytał, spoglądając na stan ciasta.
- Jakieś pół
godziny temu. Już czas je wyjąć – powiedział Kiba.
- Ale ono w
ogóle nie urosło – rzekł Choji.
- Jak to ?! –
wykrzyknęła cała trójka.
Chłopak wyjął
tortownicę i spojrzał na jej zawartość.
- A
dodaliście proszek do pieczenia ?
- A co to
jest ? – znów zapytali chórem. Tym razem Shikamaru się przyłączył.
- Nieważne –
Choji załamał ręce – Ja się teraz tym zajmę.
Rock po raz
trzeci pobiegł do sklepu po nowe składniki i tym razem Akimichi sam zajął się
robotą. Trzeba było przyznać, że robił to o wiele szybciej niż reszta i bardziej
fachowo.
Potem
nadeszła pora na ciasto kruche i masę kremową. Ponieważ Choji nie dawał rady
wszystkiego robić sam, rozdzielił dla wszystkich obowiązki. Tylko Shikamaru nic
robił i siedział na krześle, opierając nogi o blat stołu.
- Nie
prościej po prostu kupić jakieś ciasto w cukierni ? – spytał Nara.
- Nie,
ponieważ dziewczyny by nas zabiły – wyjaśnił Kiba.
- A poza tym
to dla Hinaty, więc powinniśmy włożyć w to serce – dodał Uzumaki.
Pozostała
czwórka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia. Wszyscy pomyśleli to samo, czyli
„zakochany głupek”.
- Dobra,
wszystko gotowe – powiedział Choji – Została już tylko górna warstwa. Naruto
podasz krem ?
- Już, już
daję – wziął do rąk miskę i w tym momencie rozległo się głośne kichnięcie,
wymierzone prosto w jej zawartość. Blondyn spojrzał z niesmakiem na coś co było
wcześniej kremem.
- Ja tego nie
zjem – nikt, nigdy nie spodziewałby się, że Akimichi Chouji wypowie takie
zdanie kiedykolwiek w swoim życiu.
- Lee…-
blondyn zwrócił w stronę brewki błagalne spojrzenie..
- Ok, biegnę
do sklepu. Im więcej joggingu, w taki piękny dzień tym lepiej – odparł z
uśmiechem.
- Czekaj,
mógłbyś przy okazji dokupić bezy ? – odezwał się główny kucharz.
- Hę, czemu ?
- Bo je
zjadłem – wyjaśnił lekko zakłopotany Choji.
- Kiedyś ty
to kurwa zrobił ?! – wrzasnęli wszyscy chórem.
Po kilkunastu
minutach, cała piątka patrzyła ze zwycięskimi uśmiechami na gotowy tort.
Zmęczeni i brudni usiedli na ziemi. Czuli ogromną ulgę i nie oszukujmy się również dumę.
Wtedy do
kuchni wszedł Gaara.
- Jak tam wam
idzie ? – nikt mu nie odpowiedział. Zerknął na blat – Eee, chłopaki, ale
wiecie, że będzie nas szesnaście osób, prawda ?
- I co z tego
? – spytał Shikamaru.
- No, że tego
tortu starczy najwyżej dla ośmiu.
Wszyscy jak
na komendę pobledli. Gaara zmył się czując w powietrzu atmosferę grozy. Chłopcy
spojrzeli wpierw na siebie, a potem na brewkę.
- Leć po
kolejny tort, chłopie ! – odezwał się w imieniu grupy Naruto.
- A co z tym
robieniem rzeczy dla Hinaty ?
- Ona
dostanie ten, który zrobiliśmy, a my zjemy gotowy i wszyscy będą zadowoleni. Tylko
błagam cię, leć !
- Czekaj, ja
też idę – powiedział Shikamaru, wstając od stołu.
- Ty ? A po
co ? – spytał Kiba.
- Jak już
idziemy na łatwiznę, to skoczę po pizzę. Będzie tego dużo, ale przynajmniej
zaoszczędzimy na dostawie. Jakieś sprzeciwy ?
Wszyscy
przecząco pokręcili głowami.
***
Sasuke
nacisnął przycisk. Papierowa tarcza przyjechała do niego i wtedy mógł ocenić
swoją celność. Nie było tak źle. Dwa strzały spartolił, ale reszta było w
porządku. Nie sądził, że strzelanie może być takie trudne. Pistolet był dość
ciężki, a w dodatku podczas strzału, wręcz wyrywał się z dłoni. I weź tu traf
do celu.
Zdjął z głowy
słuchawki ochronne i znów załadował broń ślepakami.
- Całkiem
nieźle – pochwalił Suigetsu – Aż nie mogę uwierzyć, że pierwszy raz masz
pistolet w rękach.
- To uwierz.
- Dostrzegam
tu naturalny talent – powiedział biało-włosy i poklepał Uchihe po ramieniu.
Sasuke nie bardzo podobało się to spoufalanie się, jakby byli już dobrymi kumplami,
ale zignorował to.
- A właśnie,
szykuj się – dodał Suigetsu po krótkiej chwili – Mamy robotę w sylwestra.
Chłopak nie
pokazał, że ta wiadomość ruszyła go w jakimś stopniu.
- Co tym
razem ?
- Żadnych
poważnych rzeczy, bardziej takie nudy. Będziemy robić za ochroniarzy na takiej
bibie. Orochimaru jest zdaje się organizatorem.
- Na jakiej
znowu bibie ? – jakoś nie widział związku między przyjęciami, a japońską mafią.
- Sam
zobaczysz. Ja, gdy zaczynałem też na początku nie zajarzałem.
- Czemu to
robisz ? – Sasuke dał upust swojej ciekawości.
- Robię, co ?
– zdziwił się chłopak.
- Czemu w tym
siedzisz ?
- Bez powodu.
Dla czystej rozrywki – odparł lekceważąco.
Więc
skopywanie ludzi w lesie to czysta zabawa, tak ? Uchiha począł jak ogarnia go
obrzydzenie.
Znów nałożył
słuchawki i wycelował bronią do nowej tarczy.
***
-
Powiedziałem nie !
- No weź
Neji, co szkodzi jeden łyk ?
- A właśnie,
że szkodzi Lee. Nie pamiętasz co było ostatnio ? Musiałem sam pokryć wszystkie
szkody, które zrobiłeś. Zrozum wreszcie, że nie tolerujesz alkoholu.
- Trening
czyni mistrza, nie ?
- Ale możemy
nie przeżyć tego treningu. A właściwie kto, do cholery tyle tego kupił ? – spytał
brunet patrząc na cały stos butelek. Chyba było ich więcej niż jedzenia.
-
Przepraszamy mamo – Kiba i Kankarou przyznali się do winy.
Akademik
studencki od bardzo dawna tak nie tętnił życiem. Śmiech, zabawa, wszyscy
przyjaciele dookoła. Czego chcieć więcej ? Sai nawet powiedział, że znów cała
Wielka Szesnastka Konohy zgromadziła się w jednym miejscu.
Pomimo
drobnych kłopotów, chłopcom wszystko udało się zorganizować na czas. Można wręcz
rzec, że spisali się na medal. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, gdy Ino,
Sakura, Tenten i Temari wprowadziły zakłopotaną Hinate, która w skrytości ducha
czuła, co się święci.
Wszyscy
odśpiewali jej „Sto lat”, a potem Kiba i Shino uroczyście wprowadzili tort
(Naruto wolał się trzymać z dala po ostatnim incydencie z kichnięciem).
Granatowo-włosa pomimo wzruszenia, czuła się lekko zawstydzona z powodu bycia w
centrum uwagi. Uzumaki zauważył, że czasami powstrzymywała odruch schowania się
za jego plecami, co przyjął z rozczuleniem.
Stał właśnie
oparty o parapet i wycierał nos w chusteczkę. Ta była ostatnia. Trzeba kupić
nowe pudełko.
- Jak się
czujesz ? – podeszła do niego Hinata i dotknęła jego czoła – Przynajmniej nie
masz gorączki.
- Nie martw
się. Czuję się doskonale – głos jednak zdradził, że wciąż jest osłabiony.
- Powinieneś
leżeć w łóżku.
- Nie mogę.
To twoje święto i chcę być z tobą.
- To może
chociaż usiądź – ze zmartwioną miną, pociągnęła go za rękę w stronę kanapy.
Kiedy chciała usiąść, Naruto nagle zrobił oczy jak spodki, przypominając sobie
coś i złapał ją w pasie. Przyjęli zabawną pozycję. Zupełnie jak w tańcu, gdy
tancerz przerzuca swoją partnerkę przez ramię.
- Co się
stało ? – spytała zaskoczona.
„Wymyśl coś.
Cokolwiek. Gdyby wiedziała, nie chciałaby tu siedzieć. A może ty nie chcesz, bo
wyobrazisz sobie jak ty i Hinata…Nie, nie, nie, nie, nie teraz !”
- No, bo…na
górze mam prezent dla ciebie i … - „Całkiem
nieźle. Zwłaszcza, że naszyjnik mam w kieszeni, geniuszu”.
- Aha –
mruknęła, oszołomiona tą sytuacją.
Wciąż się nie
ruszyli. Stali jak zamroczeni, patrząc sobie w oczy. Naruto zaczęła boleć ręka,
ale i tak jej nie puścił. Dziewczyna odruchowo uniosła prawą dłoń i objęła go
za kark. Uśmiechnęli się do siebie.
- Mogę się
wyprostować ? – tak naprawdę mogłaby tak jeszcze trwać, ale bała się, że w końcu
serce wyskoczy jej z piersi.
- Ach, jasne –
„Ale ze mnie kretyn.”
Stanęli
prosto, ale i tak trzymali się za ręce. Oboje, w jednym momencie pomyśleli to
samo.
„Co się przed
chwilą stało ?”
Poszli w
stronę wyjścia, gdy Hinata się nagle zawahała.
- Na pewno
możemy tak wyjść ? To nie będzie nieuprzejme ?
Para
odwróciła się i oceniła sytuację. Nejiemu omal żyłka nie pękała podczas rozmowy
z Kibą i Kankarou, którzy mieli już lekko w czubie. Lee próbował ich uspokoić.
Na wolnej przestrzeni, w rytm muzyki tańczyli Ino z Saiem, Sakura z Sasuke i co
ciekawe Shikamaru z Temari. Bardzo niecodzienny widok. Choji oczywiście
zajmował się jedzeniem, a czym innym ? A za to biedni Gaara i Shino byli
zmuszani do słuchania paplaniny Tenten. Można im tylko współczuć, byli
uwięzieni.
- Nie, spoko.
Możemy iść.
Weszli po
schodach na górę i skierowali się do pokoju blondyna. Naruto podszedł do biurka
i zręcznym ruchem wyjął coś z kieszeni bluzy tak, że wyglądało to jakby wyjął
to z szuflady.
- Wszystkiego
najlepszego, Hinatka – wyciągnął w jej stronę małe, turkusowe pudełko ze
wstążeczką.
Dziewczyna niepewnie
je od niego wzięła i zajrzała do środka. Gdy zobaczyła naszyjnik, zakryła usta
dłonią z zachwytu.
- Ja…nie wiem
co powiedzieć. Naruto, nie mogę tego przyjąć. To zbyt drogi prezent.
- Coś czułem,
że tak powiesz – wyjął z pudełka wisiorek i stanął za plecami dziewczyny z
zamiarem założenia go na jej szyi – Dlatego mogę cię uspokoić. Nie kupiłem go –
Hinata odchyliła głowę by móc na niego spojrzeć – To stara pamiątka rodzinna
Ero-wujka. Jak go zobaczyłem, pomyślałem, że został stworzony dla ciebie.
- Czemu ?
Uzumaki
zapiął naszyjnik i odwrócił Hinate przodem do siebie.
- Jest tak
samo piękny jak ty – ton jego głosu mówił „Czyż to nie oczywiste ?”
- Ale… -
dziewczyna zaczerwieniła się pod wpływem komplementu - …skoro to pamiątka, to
teraz tym bardziej nie mogę…
- Hej, hej.
Egoizm, pamiętasz ?
Hinata zagryzła
wargę i dotknęła delikatnie kryształka, zawieszonego na swojej szyi.
- Jest
śliczny. Dziękuję – pocałowała chłopaka, z wdzięcznością w policzek.
- Bardzo dobrze
– pochwalił ją. W końcu to jakiś krok naprzód.
Wtedy
zauważył małą kopertę, wystającą z kieszeni dziewczyny. Czemu wcześniej jej nie
widział ?
- Co to jest
? – wskazał na kopertę.
W pierwszej
chwili dziewczyna zrobiła minę winowajcy, ale później uśmiechnęła się z lekką nutą
złośliwości. Naruto po raz pierwszy widział by się tak uśmiechała. Zaintrygował
się, ale i trochę zaniepokoił.
- To jest
moja odrobina egoizmu – powiedziała podając mu kopertę. Chłopak zajrzał do niej
i… się załamał.
W środku były
dwie fotografie. Obie przedstawiły jego i Hinate na przyjęciu mikołajkowym.
Cholera jasna ! Kiedy ona je kupiła ?
- Za co ? –
zrobił zbolałą minę.
- Za nic.
Chciałam mieć nasze zdjęcie, a na tym wyglądasz bardzo elegancko.
- Chciałaś
powiedzieć jak elegancki, fircykowaty kretyn – jeszcze raz zerknął na zdjęcie –
Czemu mi to robisz ?
Jego
niezadowolony ton, niczym u małego chłopca, któremu kazano iść odrabiać lekcje,
bardzo ją rozbawił. Zachichotała i podniosła się na palcach by go pocałować.
- Czekaj –
zatrzymał ją – Mogę cię zarazić.
- Będę się
tym martwić jutro.
- Ej to mój
tekst – zaśmiał się razem z nią i połączył ich wargi.
Przerwali
pocałunek dopiero, gdy usłyszeli jak na dole zmieniła się piosenka. Tym razem
leciał jakiś wolny, romantyczny kawałek.
- Mogę Panią
prosić ? – Uzumaki skłonił się teatralnie przed dziewczyną.
- Z
przyjemnością.
Naruto objął Hinate w pasie, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Wolny taniec przypadł im do gustu.
Mogli spokojnie cieszyć się sobą, a półmrok wokół tworzył bardzo intymną
atmosferę.
Po kilku
minutach piosenka zmieniła się na bardziej żywiołową, ale oni i tak nie
przestali tańczyć.
- Co chcesz
dostać za rok ? – spytał jej niby żartem, ale z nadzieją, że dostanie jakąś
wskazówkę.
- Nic.
Wystarczy, że będziesz – rzekła nieśmiało.
- Ach –
westchnął – Za bardzo mnie przeceniasz.
- A może to
ty nie doceniasz siebie ? – powiedziała, podnosząc głowę aby spojrzeć mu w
oczy.
Chłopaka
zatkało.
Pochylił się
by zetknąć ich czoła razem.
- Nieważne
ile razy to powiem, i tak to powtórzę. Kocham cię, mała.
- A ja ciebie
– cieszyła się z przytłumionego światła, ponieważ nie mógł
zobaczyć wzruszenia na jej twarzy, wywołanego tymi słowami.
Para
pomyślała sobie, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
Tymczasem, na dole.
- Ej,
Shikamaru – zaczepił przyjaciela Choji – Nie widziałeś gdzieś mojej pizzy ?
Położyłem ją tutaj.
Gdzie się
podziała pizza ?
Była pod
stołem, w zębach pewnej rudej bestii, która z rozbawieniem obserwowała „grubasa”.
No co ? Był głodny.
***
(Od autorki) To co, za tydzień sylwester ? Mam takie opóźnienie jak nasze PKP :P
Tak na zakończenie, mała propozycja. Pamiętacie jak mówiłam o pomysłach na 2 jednopartówki ? Otóż pierwsza jest dopracowana i wystarczy ją tylko spisać (nawet tytuł już jest), ale ta druga po zastanowieniu wydała mi się...banalna i głupia. Nie mogę jej napisać, bo wyjdę na idiotkę. Wpadłam na pewien pomysł. Jeśli wy macie jakieś pomysły, własne fantazje (bez podtekstów) napiszcie je w komentarzach w zakładce "One shot's". Pomyślałam, że byłoby to ciekawe wyzwanie, takie opowiadanko na zamówienie. Mogłoby mnie coś olśnić. Co, zły pomysł ?
Wow rodział supcio NaruHina najlepsza !!! Oby tak dalej co do one shotów to nie mama zdania no byle nie było tam paringów ( na zamówienie typu narusaku ble fuj fuj lub co gorsza sasuhina ledwo to coś napisałem na samą myśl mnie skręca XD no to tyle
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, aż nie mogę doczekać się nowego, masz talent i pisz dalej. Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńA co do one shota, to napisz coś adekwatnego do 3 serii Naruto która wyjdzie jeszcze w tym roku albo do nowego filmu Naruto "ostatni"
no wkoncu jest rozdzial . a no wlasnie czy bedzie kolejny hentai udzialem hinaty i naruto ???
OdpowiedzUsuńCzy będzie hentai N i H ? OCZYWIŚCIE, ŻE TAK !!! ;) nie od razu ale już niedługo
UsuńTyle czekania az tydzień podobal mi sie rozdzial twojego bloga obserwuje do 4 misiecy pisz dalej bloga pozdrawiam :) :D
OdpowiedzUsuńWitam. Super rozdział
OdpowiedzUsuńZ kąd ty bierzesz te teksty kobieto!? XD " W takim razie poczuj te swoją młodzieńczą siłę i zapierdalaj po jajka" Padłem :D
Bardzo ciekawy pomysł, żeby Saska w gangsterke wrobić. Podoba mi się:)
A może by tak napad na sklep ? Ciekawie by było. Rozważ to :)
Tak więc, rozdział super, pisz dalej i życzę duuuużo weny.
Hebron
"W takim razie poczuj te swoją młodzieńczą siłę i zapierdalaj po jajka" Moja reakcja była dokładnie taka sama jak Hebrona xD Ogólnie cały fragment o robieniu ciasta mnie rozwalił :P NaruHina w Twoim wykonaniu mi się nie znudzi :) A w następnym rozdziale sylwester. Ciekaw jestem jak go spędzą. Może w czwórkę? Naruto, Hinata, Sasuke, Sakura? Zastanawia mnie także, co dalej z Sasuke, bo ten wątek także przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuńMina Naruto, gdy zobaczył rozkojarzoną Sakurę... bezcenna musiała być :P
Pozdrawiam ciepło i wiedz, że czekam do niedzieli tak jak pozostali :)
Taki spokojny łagodny rozdział, przerywnik od akcji i tajemnic związanych z Sasuke i Naruto
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^