:)

:)

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 18

(Od autorki) Przepraszam jeszcze raz, że tak długo musieliście czekać. Już nic nie powinno mnie wytrącić z rytmu pisania ;) remont skończony, laptop wrócił z naprawy, a ja mam nowe witaminy, które (podobno) mają mi podnieść odporność.
Strasznie się denerwuje, bo jest tu mój pierwszy hentai. Jest sasusaku, więc się nie ekscytujcie :P Zaczęłam od tej pary, bo chciałam zobaczyć najpierw jak mi to wychodzi (taka próba generalna). Chyba umrę ze wstydu, pierwszy raz pisałam coś takiego - Iza nie czytaj ! Reszta może XD 18+ oczywiście (ale kto się tam tym przejmuje).
***



- To co, przejedziesz się z nami ?
Sasuke nie pokazał po sobie, że to zdanie wypowiedziane kpiącym tonem, ruszyło go w jakiś sposób. Ze stoickim spokojem na twarzy podszedł do auta, lekceważąc nowego kolegę i wsiadł do środka.
- Czyli jednak – Suigetsu sam sobie odpowiedział.
Uchiha musiał drugi raz stłumić irytację, ponieważ razem z nim na tylnym siedzeniu siedziała ta czerwono-włosa okularnica. Dziewczyna na jego widok uśmiechnęła się głupkowato i przysunęła się do niego jak najbliżej mogła.
- Cześć, Sasuke-kun. Cieszę się, że jednak przyszedłeś.
Sasuke odburknął tylko coś na powitanie. Tymczasem Suigetsu zajął swoje miejsce na przednim miejscu pasażera. Za kierowcę robił ten przerośnięty Jugo. Odpalił silnik i odjechali.
Jako, że był środek nocy, na ulicach było praktycznie pusto. Tylko co jakiś czas pojawiało się jakieś pojedyncze auto, ale to sporadycznie. W oknach wszystkich mijanych domów panowała ciemność. W świetle latarni ulicznych wirowały maleńkie płatki śniegu.
- Jaki to miał być adres, Karin ? – zapytał Jugo.
- Zielona 36
- Jeszcze chwila, a będziesz na nim siedzieć dziewczyno. Kiedy zrozumiesz, że jesteś tak odpychająca, że faceci na twój widok dostają impotencji – rzekł biało-włosy tak, jakby to była oczywistość.
- Prosisz się o wieczne cierpienie !
- Nie proszę. Już cierpię, bo muszę cię znosić.
Sasuke po raz pierwszy był tak komuś wdzięczny. Dzięki tej sprzeczce odzyskał swoją przestrzeń osobistą. Dziwne, że ta dwójka razem pracuje, skoro tak się nie znoszą.
Starał się zignorować krzyki wewnątrz auta i skupić się na własnych problemach. Zdawał sobie sprawę jaką, póki co ma tu rolę. Jest czymś między piątym kołem u wozu, a maskotką. Wciąż nie traktują go tu poważnie i nawet nie fatygują się powiedzieć mu co właściwie mają zrobić. Ale nie zamierza się długo tak traktować.
Po krótkim czasie dojechali na małe osiedle domków jednorodzinnych. Zatrzymali się niedaleko numeru 36. Gdy wyłączyli światła samochodu spowiła ich ciemność, ponieważ najbliższa latarnia nie działała. Ktoś się wcześniej o to postarał. Musiał mieć dobre oko by strzelić idealnie w żarówkę. Broń zapewne miała tłumik.
Nikt nie wysiadał, wszyscy siedzieli w ciszy. Uchiha już się domyślał o co tu mniej więcej chodzi, ale nic mówił. Jedyne czego nie był pewien to jakie ma być zakończenie całej akcji. Jest to „likwidacja” czy „upomnienie”?
Po około 20 minutach pod dom podjechał inny samochód. Prowadził go jakiś facet. Gdy zatrzymał się na podjeździe, Suigetsu błyskawicznie wyjął ze schowka latarkę, szmatkę i jakąś butelkę. Chloroform albo jakieś inne paskudztwo. Wylał trochę płynu na materiał, podał go koledze obok i wtedy wszyscy jak na komendę wyszli z auta.
Przez ten mrok mężczyzna nie mógł nic dojrzeć. Usłyszał tylko kilka cichych kroków, ale i tak nie miał żadnych szans. Jugo szybkim ruchem zakrył twarz swojej ofiary szmatką i trzymał ją w żelaznym uścisku. 
Ofiara szarpała się i próbowała krzyczeć, ale było to na nic w starciu z tym wielkim osiłkiem. Ruchy faceta stawały się coraz słabsze, aż w końcu stracił przytomność. Karin trzymała latarkę i oświetlała kolegom drogę, uważając przy tym by nie było widać ich twarzy.
Sasuke stał oparty o bok wozu i patrzył na to wszystko ze spokojem. Gdy chłopaki wkładali mężczyznę do bagażnika analizował cały spryt tej akcji. Może i dziewczyna nie oświetlała twarzy kolegów, ale twarz ofiary już owszem. Od razu rozpoznał ten typ, w końcu właśnie takich jak on szukał i zastraszał by wyjawili mu lokalizacje Orochimaru. To był zmęczony życiem człowiek. Stary biznesman, który pracuje do późna w nocy by ratować swoją upadającą firmę. Bez wątpienia jakiś dłużnik. Gdy spadasz na dno, złapiesz się każdej deski ratunku, na przykład pożyczki u mafii.
Uszkodzenie latarni miało wiele pozytywów. Ofiara niczego się nie spodziewała i prawdopodobnie nie widziała swoich oprawców. Jeśli znajdzie się jakiś świadek, nie będzie potrafił nawet zeznać ile osób widział, a co dopiero ich wygląd czy płeć. Pozostaje jeszcze szansa, że przez światła auta ktoś zobaczy tablicę rejestracyjną pojazdu, ale co by to była za gangsterka gdyby nie jechała na fałszywych blachach. Jednak zdaje się, że wszystko zostało załatwione po cichu i bez świadków.
- Nie musisz się bać, mały – Suigetsu zwrócił się do niego, przerywając jego rozmyślenia – Nikt nas nie widział. A gdyby nawet pojawiła się jakaś nieprzewidziana okoliczność, to jakieś siedem osób zezna pod przysięgą, że całą noc bawiliśmy się w klubie.
Wszystko przewidzieli.
- Mamy się go pozbyć, czy to na razie tylko „dawanie ostrzeżenia” ? – zapytał Uchiha, pokazując, że scena przed chwilą nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.
- Znaczy… - biało-włosy był lekko zdezorientowany chłodnym podejściem chłopaka. Myślał, że o tej porze „nowy” będzie już srał w gacie ze strachu – Mówiłem, że to prosta robota. Postraszymy go i …
- Rozumiem – przerwał mu Sasuke – W takim razie zmywajmy się – rzucił władczym tonem i wsiadł do samochodu. Grupa poszła w jego ślady i wyjechali z osiedla. 
- Co ty w zasadzie robisz ? – pytanie Uchihy było skierowane do Karin.
- Nie rozumiem pytania.
- Jaką funkcję tu pełnisz ? Raczej nie jesteś stojakiem na latarkę.
- Jestem hackerką. Technologia, komputery i takie tam. Głównie dzięki temu zdobywam potrzebne nam informacje.
„Więc ona jest tu mózgiem, który zdobywa dane i opracowuje plan, a oni odpowiadają za wykonanie i kierowanie.”
W końcu wyjechali poza granice miasta. Wykorzystali zjazd i zatrzymali się na skraju lasu. Byli z dala od drogi głównej, więc byli całkowicie niewidoczni. Suigetsu i Karin oświetlali latarkami drogę, a Jugo i Sasuke dźwigali mężczyznę, który powoli zaczął odzyskiwać przytomność.
Po chwili zatrzymali się i z całej siły rzucili gościem o ziemię. Wtedy mężczyzna otworzył oczy. Wracała mu świadomość. W tych egipskich ciemnościach mógł dostrzec słabe sylwetki czterech osób w słabym świetle latarek. Przerażony swoją sytuacją i całą scenerią wstał gwałtownie i oparł się o najbliższe drzewo.
- Czego wy chcecie ?! Nie zabijajcie mnie, błagam ! Zostawcie mnie…! – głos miał pełen paniki i przerażenia.
- Wiesz czego chcemy. Zdajesz sobie sprawę, że długi należy spłacić w terminie czy wyleciało ci to z główki ?
Biało-włosy wyjął broń schowaną pod kurtką i wycelował w mężczyznę. Celowanie spluwą jest wygodniejsze niż krępowanie ofiary. Sasuke nie wziął ze sobą swojej zabawki. Nie nauczył się jeszcze nią odpowiednio posługiwać. W odróżnieniu od jego nowego kolegi.
Człowiek na ziemi nie był jednak dobry w zachowywaniu zimnej krwi. Na widok pistoletu złapał się za głowę, zaczął krzyczeć i rzucił się w swoją prawą stronę by gdziekolwiek uciec. Natrafił jednak na przeszkodę. Ktoś stanął mu na drodze po czym złapał za gardło i  mocno przycisnął do pnia drzewa. Mężczyzna nie sądził, że może się bardziej bać dopóki nie zerknął w dół i nie zobaczył pary oczu, które w ciemności świeciły na czerwono i emanowały nieludzkim spokojem.
„Potwór” – pomyślał.
- To my cię zabieramy na miłą przejażdżkę w teren, a ty chcesz uciekać ? – rękę na szyi w mgnieniu oka zastąpiło ostrze małego noża – To niegrzeczne.
Sasuke był w swoim żywiole. W zastraszaniu tego typu ludzi zdobył doświadczenie sam. Teraz tylko nie potrzebował żadnych informacji. Chodziło o czysty strach.
- Jeśli chcesz wyjść z tego ze wszystkimi kończynami to siedź grzecznie i słuchaj – najbardziej przerażające w jego postawie nie był ostry nóż w dłoni tylko ten wyprany z emocji, mocny, męski głos – Z tego co wiem, okazałeś mojemu szefowi niemałą bezczelność.
- Błagam was…nie mam jak zapłacić. Mam żonę, dzieci. Litości…
- Litość ? Nie rozśmieszaj mnie. Nie obchodzi mnie skąd weźmiesz forsę. Możesz nawet sprzedać duszę jeśli chcesz. Ale pamiętaj… - odsunął nóż i mocno przycisnął swoje przedramię do szyi mężczyzny - …drugiego ostrzeżenie nie będzie – cofnął się o krok i wtedy mężczyzna zwalił się na ziemię, złapał się za gardło i zakaszlał – Nieporadny, pełzający robak. Żałosne.
Odwrócił się i patrząc przed siebie odszedł kilka kroków. Nie mógł widzieć min reszty grupy, które wyrażały kompletny szok. Żaden z nich nie spodziewał się, że ten laluś (tak na początku o nim myśleli) okaże się tak „kompetentny”. Oni sami trochę się przestraszyli jego zimnej postawy.
Uchiha zatrzymał się dopiero przy ramieniu pomarańczowo-włosego.
- Jeśli się nie mylę, miałeś zaprezentować naszemu gościowi, nasze argumenty.
Wtenczas wyraz twarzy Jugo kompletnie się zmienił. Stała się… jak to by ujęli jego towarzysze, bardziej psychopatyczna. Ze zwycięskim uśmiechem, wolnym krokiem podszedł do swojej ofiary i wtedy się zaczęło…
„Więc Jugo ma drugą stronę natury” pomyślał Sasuke i przypatrywał się scenie przed sobą. Latarki doskonale wszystko oświetliły. Widział każdy cios, każde kopnięcie i każdą kroplę czerwonej cieczy wypływającej z ust tego człowieka. Pierwszy raz widział coś takiego i nie był do końca pewny jakie to robi na nim wrażenie. W zasadzie nie czuł nic.
Nie on jeden nie przejmował się aktem przemocy popełnianym przed ich nosem. Karin, która uznała po tym popisie, że jest już absolutnie zakochana w tym chłopaku (przystojny, silny i taki władczy), przysunęła się bliżej niego i przytuliła się do jego ramienia, udając, że się boi.
Uhh… A on myślał, że Sakura jest irytująca.
Sakura…
Znów zwrócił uwagę na to co się dzieje obok. Tym razem widział wszystko jakby w zwolnionym tempie. Kolejne kopnięcie Jugo, tym razem w brzuch. Głośny jęk bólu. Wypluta krew na śniegu.
Niczym w kalejdoskopie, przed jego oczami zaczęły wyświetlać się obrazy. Jego brat, Itachi stukający go w czoło. Ten cholerny, głupkowaty uśmiech Naruto. Czułe spojrzenie zielonych oczu Sakury…
- Dosyć !!!
Na jego krzyk Jugo zaprzestał swoich ciosów i na jego twarz powróciła maska spokoju.
- Chcemy by zapłacił, czy żeby nam tu zdechł ?
Pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Sasuke wyswobodził się z uścisku okularnicy i poszedł w kierunku auta. Pozostała trójka, jak w jakimś transie ruszyła za nim, zostawiając pobitego na pastwę losu. Nie był bardzo mocno ranny. Powinien dać sobie radę i dojść chociaż do drogi.
Uchiha był w tej chwili zadowolony. Jakąś godzinę temu był tu popychadłem, a teraz kroczy przed nimi. Może w końcu dostrzegli z kim mają do czynienia ?
Swoją drogą skład grupy jest dobrze przemyślany. Karin zdobywa informacje o zabezpieczeniach i o ludziach. Jugo posiada dużą siłę fizyczną. Suigetsu jest specjalistą od broni palnej. Ciekawe, czy od broni białej też ?
Brakuje tu tylko jednej pozycji, którą miał zamiar zdobyć w tej drużynie.
Pozycję lidera.
Pół godziny później był z powrotem w akademiku. Tym razem grupka była na tyle miła, że się pożegnała. Mało im trzeba, skoro po czymś takim poczuli do niego trochę szacunku.
Na progu czekał na niego ten rudy kundel, ale nie był już taki agresywny. Raczej smutny. Zwieszał nisko pysk i cicho skamlał. Może teraz był zły na siebie, ponieważ nie udało mu się powstrzymać chłopaka ?
Sasuke jakby odruchowo pogłaskał psa po głowie.
- Nie twoja wina mały.
Zamiast do swojego pokoju poszedł do pokoju wspólnego i położył się na kanapie. Dotknął swojego czoła i gapił się w sufit. Jeśli to była łatwa robota, to co będzie później ?
Nie mógł długo nad tym dumać, bo komórka, którą wcześniej tutaj zostawił zaczęła dawać o sobie znać. Bateria się wyczerpywała. Podniósł ją ze stolika i spojrzał na wyświetlacz.
Trzy nieodebrane połączenia i jeden SMS od Sakury.
Mimowolnie się uśmiechnął.
- Nie poddajesz się mała.

***

Czerwień.
Czerwony…wszędzie ten cholerny kolor czerwony.
Ktoś krzyczy…dym…dym dookoła…nie może oddychać…płacze…
Zerwał się z krzykiem do pozycji siedzącej. Był zlany potem, a serce biło mu szybkim tempem. Ciężko oddychał, próbując się uspokoić.
„Co za koszmar ! Co to było ?”
- Wszystko w porządku ?
Dotyk Hinaty na policzku i jej zatroskany głos przywrócił go do rzeczywistości. Jednak jeszcze nie był w stanie jej odpowiedzieć.
- Spokojnie ciii… - pocałowała go delikatnie w usta – To był zły sen. Już jest dobrze – dźwięk jej głosu działał uspokajająco.
- Tak, wiem – odzyskał zdolność mówienia – Jest ok – oddech już mu wrócił do normy.
Dziewczyna włączyła nocną lampkę, a potem starła mu z czoła kilka kropel potu.
- Dziękuję. Naprawdę nie wiem co mi… - przerwał na chwilę – Moment…Co ty tu robisz ?
Ponieważ wizyta troszkę się przeciągnęła, Naruto i Jiraiya zostali na noc w domu państwa Hyuga. Nie było z tym problemu, ten dom miał co najmniej pięć pokoi gościnnych. Jednakże z tego co pamiętał blondyn to Hinata spała u siebie w pokoju, a on sam tutaj. Musiała się, więc tu wkraść.
Nawet w słabym świetle lampki, było widać, że pytanie chłopaka wprowadziło Hyuge w niemałe zakłopotanie. Jak zwykle zaczęła patrzeć gdzieś w bok, bawić się swoim palcami, a zamiast normalnie mówić, cicho mamrotać.
- No, bo…jakby to powiedzieć….ja… to znaczy my…od jakiegoś czasu, zawsze spałeś przy mnie i ja…przyzwyczaiłam się do tego i… teraz mam problemy z uśnięciem samej – westchnęła jakby zrzuciła z siebie duży ciężar.
„Kurde”- myślał Uzumaki – „Jest taka urocza ! I co ja mam teraz powiedzieć ? Dlaczego jest taka dobra w zapędzaniu mnie w kozi róg ? Najwidoczniej to problemy dorosłych.”
Położył swoją dłoń na jej głowie i delikatnie pogłaskał.
- Cieszę się – szczerość zawsze jest najlepsza – Ale jeśli chcesz się jeszcze ze mną trochę pomęczyć to módl się by Neji albo „tatuś” cię tu nie znaleźli, bo zamiast chłopaka będziesz mieć jeża – dziewczyna nie zrozumiała, więc dodał wyjaśniając – W moich plecach będą tkwić wszystkie noże jakie macie w tym domu.
- Nie musisz się bać. Na pewno cię ochronię – zakłopotanie zniknęło, za to pojawiło się więcej pewności siebie.
- Ej, ej kto ma tu kogo chronić ? Gdybym chciał to pokonałbym pięciu takich jak Neji, jeśli chcieliby mi cię zabrać !
- Nie ma co do tego wątpliwości, mój jeżyku – zaśmiała się cicho.
„Ach, mówiłem. Taka słodka”
Uśmiech Hinaty, gdzieś zniknął, gdy zobaczyła co robi jej chłopak. Mianowicie ściągnął swój podkoszulek, pokazując całą klatę w pełnej okazałości. Lata ćwiczeń zrobiły swoje, nie ma co. Dziewczyna przez moment patrzyła jak urzeczona i poczuła chęć dotknięcia go, ale niestety wstyd wygrał. Szybko schowała twarz w poduszkę.
- W porządku ? – spytał Naruto, lekko zdezorientowany jej zachowaniem – Zdjąłem ją, bo jest cała mokra i …
- Nie, nie ! Rozumiem, wszystko ok ! – ledwo było słychać, ponieważ przyciśnięta poduszka wszystko zagłuszyła.
Gdy zgasło światło Hinata na powrót przypomniało sobie o koszmarze swojego ukochanego. Odwróciła się do niego przodem i zapytała:
- Co ci się śniło ? Zrozumiem, jeśli nie chcesz powiedzieć.
- No co ty, nie jestem taki delikatny ! Nie pamiętam dokładnie. Może śniło mi się jak całujesz się z Sasuke ? – zażartował, próbując zbagatelizować sprawę.
- Fuj – pokazała zniesmaczenie.
Jej krótka odpowiedź prawie rozbawiła go prawie do łez.
- A tak naprawdę ? – nie dała się nabrać na zmianę tematu.
- Szczerze to nie wiem – rzekł poważnym już tonem - To było tylko krótkie obrazy i nic z nich nie kapuje, ale…
- Tak ? – zachęciła.
- Mam wrażenie, że już kiedyś mi się to śniło.
Na tym rozmowa została urwana, a Hinata skupiła się na poważniejszym problemie. Jak ona ma zasnąć, kiedy ON leży obok nagi od pasa w górę ? Przecież to niemożliwe. Czeka ją bezsenna noc.

***

Hinata i Naruto stali obok siebie jak słupy soli i po prostu się gapili.
Rano, po wymienieniu wszystkich uprzejmości z państwem Hyuga, Uzumaki i Jiraiya opuścili posiadłość, ale zabrali ze sobą Hinatę, która uległa namowom i prośbom swojej mamy by jak najszybciej obejrzała swoje nowe mieszkanie. Ero-wujek podwiózł ich na miejsce, a sam wrócił do domu.
Powodem dla którego nasza para straciła zdolność ruchu, był właśnie cały tutejszy wystrój. Cóż… to na pewno nie wyglądało jak mieszkanie zwykłej studentki.
Apartament (bo tak go się powinno nazywać) mieścił się na najwyższym piętrze wieżowca, skąd rozpościerał się widok na całą Konohę. Było jasne, że jest przeznaczony dla jednej, maksimum dwóch osób, ale i tak robił wrażenie. Składał się z kuchni, dużej łazienki, sypialni z małą garderobą i salonu, największego pokoju w mieszkaniu. Wszystko było urządzone w jasnych i ciepłych barwach, najbardziej widoczny był beż i brąz. Każdy mebel i sprzęt wyglądał na nowy i … drogi.
Pierwszy odzyskał głos Naruto.
- Dobra, a teraz poważnie. Ile twój ojciec zarabia miesięcznie ?
- To zależy od wyników sprzedaży, wydatków firmy i takich tam.
- A tak mniej więcej ?
- No… myślę, że…
- Taaak ? – naciskał dalej.
- Około 3200000 jenów (ok. 100000 zł)  na miesiąc.
Blondyn poczuł, że zaraz będzie miał bliskie spotkanie z podłogą, więc podparł się o ścianę. Dziewczyna widząc jego reakcje, ucieszyła się, że podała sumę, którą jej tata otrzymuje, gdy obroty są bardzo niskie.
Naruto wreszcie wyszedł z szoku i znów skupił uwagę na otoczeniu. Ze zdziwieniem zauważył, że Hinata była smutna. Automatycznie, jakby nie wiedząc co ze sobą zrobić, głaskała blat w kuchni, a wzrok miała nieobecny
- Uśmiechnij się choć trochę. Ja na twoim miejscu byłbym wniebowzięty. Wiesz co dostałem od Ero-wujka na urodziny ? Jego książki z autografem ! Nie ma tu w ogóle porównania – wszystko to było powiedziane bardziej żartobliwie niż na serio. Ale chyba nie poprawiło jej to humoru.
- Czuję się jak…pasożyt – rzekła cicho, ujawniając co ją trapi.
- Nie mów tak – powiedział z nutką nagany, po czym podszedł do niej – Bzdury gadasz.
- Kiedy to prawda – była przekonana o swoich racjach – Pasożytuje na swoich rodzicach. Nic sama nie… - przerwała zaskoczona dotykiem chłopaka na swojej dłoni.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Co byś chciała robić w przyszłości ?
Pytanie zbiło dziewczynę z pantałyku. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
- A widzisz – kontynuował – Ty nigdy nawet nie zastanawiałaś się nad swoimi marzeniami. Zawsze robiłaś to, co od ciebie oczekiwano. Nie znam osoby, która by bardziej myślała o innych niż ty. Tak, więc… - zrobił pauzę, czekając aż ona oderwie wzrok od ich dłoni i spojrzy na niego - …nie staraj się być cały czas „poprawną” czy „grzeczną” i pozwól sobie na trochę egoizmu. Zasługujesz na to.
Głos uwiązł jej w gardle. Patrzyła jedynie w jego oczy. Biel przeciw błękitowi. W końcu udało jej się ruszyć i najmocniej jak tylko potrafiła, przytuliła się do ukochanego.
- Kocham cię, wiesz ? – szepnęła.
- Wiem - „Żałuję tylko, że nie od początku”- Ja ciebie też.

***

Sasuke otworzył oczy. Zdał sobie sprawę, że musiał wczoraj zasnąć na kanapie. Wciąż nawet miał swój telefon w dłoni. Był już rozładowany, toteż odłożył go na bok.
Usiadł i się przeciągnął. Strasznie zesztywniał od niewygodnej pozycji.
- Wreszcie się obudziłeś – podniósł wzrok i zobaczył w progu Sakurę. Stała z założonymi rękami i z miną oznaczającą „foch”. Tak by on to określił.
- Co ty tu robisz ? Nie powinnaś była wrócić jutro jak reszta ?          
- Powinnam, ale wróciłam wcześniej – nie dodała, że nie mogła już wytrzymać w domu i wręcz stamtąd uciekła – Wiesz, że dzwoniłam do ciebie trzy razy ? – powiedziała z wyrzutem.
„Aha, o to się boczy”
- Nie – ta krótka odpowiedź, zdziwiła dziewczynę – Telefon mi się rozładował, więc nie mogłem sprawdzić połączeń – wskazał palcem na komórkę na stoliku – Poza tym zostawiłem go tu wczoraj, a wróciłem dosyć późno – cóż w większości powiedział prawdę.
- Aha – jej spojrzenie nieco złagodniało. Podeszła i usiadła obok niego na kanapie – Miło spędziłeś święta ?
- Wiesz… - „błaganie o litość” - …nie były… - „krew na śniegu” - …za miłe.
- A co się stało ?
- Pokłóciłem się z bratem, a potem…poszedłem do klubu z paroma NOWYMI znajomymi – takie było jego oficjalne alibi – Było do kitu. Nie brzmi jak tradycyjna wigilia, co ?
- Niestety – złość na Uchihę zastąpiło współczucie. On też miał ciężki dzień, jak ona. Nie wiedziała tylko jak bardzo.
Sasuke starając się odgonić wspomnienia z wczorajszego dnia, zaczął się przypatrywać Haruno. I wtedy coś w nim pękło.
- Nie dałem ci żadnego prezentu – powiedział to obojętnie, bardziej do siebie.
- Mówiłam, że nie oczekiwałam… - nie dał jej dokończyć. Wbił się agresywnie w jej wargi. Tak na nią naparł, że zsunęła się z kanapy i upadła na podłogę, przygnieciona przez jego ciało. Zaskoczona próbowała się odsunąć, ale wtedy on mocno złapał ją za nadgarstki i przycisnął do ziemi.
- Co ty wyprawiasz ?! Puszczaj, to boli… - podniosła głos prawie do krzyku, gdy Uchiha dał spokój jej ustom i przeniósł pocałunki na szyję.
- To twój prezent. Przyjmij go jak grzeczna dziewczynka.
- Przestań żartować i natychmiast ze mnie złaź ! Bo zaraz …
- Proszę – zesztywniała, zdziwiona tym jednym słowem – Potrzebuje cię – czy jej się wydawało, czy rzeczywiście usłyszała desperację w jego głosie ? To chyba niemożliwe.

Hentai (18+)



Wciąż był skupiony na jej szyi. Całował, lizał i pogryzał. Sakura mimowolnie zaczęła cicho pojękiwać, to była takie przyjemne. Sasuke puścił jej nadgarstki i chwycił za brzeg jej sweterka.

- Cze…czekaj… - próbowała się jeszcze oprzeć póki zostały, jej jeszcze jakieś strzępki siły.

- Nie mam zamiaru – ściągnął z niej górną część odzienia – Mówiłem ci… - sunął wolno opuszkami palców po jej ciele, od szyi, przez środek klatki piersiowej, do brzucha, potęgując napięcie - …bądź grzeczna.

Zanurzył język w jej pępku i zaczął kręcić nim kółka. Raz w prawo, a raz w lewo. Sakura czuła to aż tam, na dole. Jakby ruchy jego języka potęgowały pulsowanie w jej kroczu. W pokoju nie było słychać nic innego poza jej ciężkim oddechem i westchnieniami.

- Proszę… nie na podłodze…

- Może i masz rację – Uchiha odpiął guzik w jej spodniach i rozpiął zamek – Jest tu mały dyskomfort – szybkim ruchem ściągnął z niej jeansy  - Zmienimy lokalizację.

Wziął ją na ręce bez wysiłku, zupełnie jakby nic nie ważyła i ułożył na sofie. Widok różowo-włosej w samej bieliźnie, patrzącej na niego zamglonym, niemal błagalnym wzrokiem sprawił, że zrobiło mu się ciasno w spodniach. Zdjął przez głowę koszulkę, prezentując swoją wyrzeźbioną klatę. Sakura musiała powstrzymać jęk zachwytu.

Sasuke pochylił się i usiadł okrakiem na dziewczynie. Znów połączył ich usta. Ssał jej dolną wargę, gdy dłońmi poszukiwał zapięcia od stanika. Znalazł go, rozpiął i odrzucił na podłogę. Podniósł się do góry by móc się lepiej przyjrzeć. Chyba pierwszy raz widział tak zarumienioną Haruno, choć tak naprawdę jego wzrok przyciągały głównie jej odkryte piersi i im poświęcił teraz całkowitą uwagę. Wziął do ust lewy sutek i mocno pociągnął. Drugą pierś natomiast ugniatał ręką. Sakura nie mogła się dłużej powstrzymywać. Wsunęła palce w jego ciemne włosy i lekko je ciągnęła. Zaczęła jęczeć, kwilić, wić się pod nim z rozkoszy.

- Tak, chce cię słyszeć – wymruczał, przesuwając się z zamiarem possania drugiego sutka.

Bawił się brodawką, lizał ją i ciągnął doprowadzając siebie i różowo-włosą do szaleństwa. W końcu oderwał się od jej walorów i chwycił za gumkę jej majtek. Nie śpieszył się, ściągając je przyprawiając tym samym Haruno o dodatkowe dreszcze. Rzucił bieliznę gdzieś w kąt. Nareszcie miał ją nagą, leżącą pod nim, spragnioną jego dotyku. Musnął palcami jej łono. Sakura z sykiem wypuściła powietrze. Pierwszy raz się tak czuła. Próbowała zwalczyć pragnienie przyciśnięcia krocza do jego dłoni.

- Jesteś mokra, podoba mi się to.

Rozpiął rozporek i wydobył na wierzch swoją nabrzmiałą męskość. Miał już pełną erekcję. Nie chcąc czekać dłużej jednym, zdecydowanym ruchem wszedł w dziewczynę. Była ciasna. Natknął się na przeszkodę. Sakura krzyknęła głośno, ale tym razem z bólu. Sasuke miał ochotę przekląć swoją głupotę. Powinien się spodziewać, że jest dziewicą. Chcąc naprawić swój błąd odczekał chwilę by się przyzwyczaiła do nowego odczucia.

- Już… - powiedziała cicho, powstrzymując łzy - …już jest dobrze.

Ośmielony jej słowami zaczął się poruszać. Wpierw powoli, a gdy jęki bólu Sakury zmieniły się w jęki rozkoszy przyśpieszył. Nieustępliwie wsuwał się i wysuwał, na zmianę. Widząc jak Haruno mocno zaciska pięści, odruchowo nosi biodra by wyjść mu na spotkanie i słysząc jej krzyki, uśmiechnął się triumfująco.

- Zapamiętaj jak się teraz czujesz – znowu się  w niej zanurzył – Tylko przy mnie masz prawo się tak czuć – trzymał jej biodra w uścisku i przeprowadził kolejny atak – Rozumiesz ?

- Taaak !

Sasuke czując, że nie potrwa to już długo, czym prędzej wyszedł z dziewczyny i włożył głowę pomiędzy jej nogi. Jego usta odnalazły jej kobiecość. Całował, ciągnął lekko zębami za włosy łonowe, wirował językiem wokół jej pulsującej łechtaczki. Sakura czuła jak wszystko się w niej zaciska. Od ściskania palców zbielały jej knykcie. Wygięła plecy w łuk, poznając nowe odczucia. I wtedy to się stało. Odnalazła spełnienie. Szczytowała głośno, wołając imię ukochanego.

Gdy powoli odzyskiwała świadomość Uchiha podniósł jej dłoń i zacisną ją na swoim członku. Dziewczyna zaskoczona podniosła wzrok, wracając całkowicie do rzeczywistości.

- No chyba mnie tak nie zostawisz ?

Uśmiechnęła się z wyższością, ciesząc się władzą jaką nad nim teraz ma. Trzymała jego męskość i sunęła palcami w górę i w dół. Nie trwało to jednak długo. Chłopak doszedł z głośnym jękiem, opryskując ciało różowo-włosej spermą, co w tamtym momencie w ogóle jej nie przeszkadzało. Sasuke opadł na nią i przytulił do piersi, głośno dysząc. Sakura będąc w całkowitym oszołomieniu tym co się stało, szepnęła w przestrzeń:

- Kocham cię.

Chłopak poczuł jak przechodzi mu dreszcz po kręgosłupie i to bynajmniej nie z zimna. Podniósł się i przyglądał się twarzy swojej „dziewczyny”. Zmęczona powoli zasypiała w jego ramionach.

- Wiem to od zawsze. I dziękuję ci za to.


***
(Od autorki) Ten rozdział w dużej mierze należał do Sasuke. Mam małą słabość do tej postaci ;) W poprzednim rozdziale była wiara w piękny świat, a teraz było na odwrót. Ale za tydzień zajmijmy się znów pozytywami. I będzie więcej NaruHina, obiecuje.
rip LunarBird CLH -  "W końcu to ci wielcy powinni mieć wyższe standardy" Raju dzięki :D Ale ja siebie za taką nie uważam. Dużo mi brakuje.

9 komentarzy:

  1. Znowu świetny rozdział, hentai wyszedł ci całkiem dobrze, a błędów było bardzo mało.
    Tak trzymaj z pisaniem a daleko zajdziesz i nie przerywaj bo masz talent.
    Życzę dużo weny w pisaniu

    Ps.fajny pomysł z tym prezentem od Saska

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielona 36?
    Dobry rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff. Na szczescie czytam tylko wątki naruhina a sasusaku mnie nie interesuje nie lubi hentaju pisz dalej i nie zawieszaj bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeah rozdział super chociaż wole jak NaruHina są zawsze na pierwszym planie i grają pierwsze skrzypce jako GŁÓWNE POSTACIE heh NARUHINA LOVE FOREVER jeszcze raz rozdział mega super i nie kończ tego opo NIGDY heh a teraz małe pytanko czy Karin jest powiązana z Naruto tak jak w mandze i anime ( dla nie kumatych ona też jest z Klanu Uzumaki mniej więcej dlatego mam sympatie do tej postaci hehe) to tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. heh super najlepsze opo jest wtedy gdy zawier wszystko ( w tym włąsnie i hentai) oczywiście we własciwych proporcjach hehe najwięcej NaruHina heh

      Usuń
    3. Po przeczytanie tego rozdziału byłem na Ciebie zły za to, że kazałaś nam długo czekać, bo jest on jednym z lepszych :)

      Na początku od razu przykuł uwagę wątek Sasuke, który wchodzi w coraz większe bagno. Tutaj mała uwaga. Słowo "biznesman" kojarzy się z człowiekiem sukcesu, kimś energicznym - tak się ogólnie przyjęło traktować to słowo. Ty natomiast ofiarę bandy przedstawiłaś jako człowieka zmęczonego życiem i uwikłango w podejrzane kredyty. Tutaj pasowałoby słowo "przedsiębiorca", który może mieć różnojaki wydźwięk i jest bardziej uniwersalne :)

      Przyjemny moment NaruHina, jak dziewczyna przyszła do blondyna w nocy :) To plus słowa chłopaka, żeby "pozwoliła sobie na trochę egoizmu", wspaniałe!!

      Na koniec Sasuke po prostu zniszczył system, pomijając że Hentai genialny, to sama postawa chłopaka. Nachalny jak diabli, ale Sakura chyba lubi takich, co to ją wytarmoszą :P Ciekawe na ile Sasuke myślał o sobie, a na ile o niej. Super! :)

      Przesyłam dużo weny i pozdrawiam serdecznie :)

      PS
      Ulica Zielone? Przez moment wyobraziłem sobie kamienice w moim mieście, które stoją właśnie przy tej ulicy :P

      Usuń
  5. Rozdział jest jak zawsze super. Spodobały mi się jak Hinata tłumaczyła się Naruto, że bez niego nie może zasnąć, ciekawe jak zaśnie w nowym mieszkaniu, sama.
    Co do hentai, to mi się podobał, jak na twój pierwszy raz... jak widać Sasuke lubi dominować, a Sakura jest mu uległa.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam już drugi raz wszystko od początku :3 Świetnie ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń