***
- Co tata
powiedział ?
Reszta
dziewczyn przerwała swoje rozmowy i skupiła uwagę na Hinacie. Próbowały coś
wychwycić z kontekstu jej wypowiedzi.
- Naprawdę ? …
No, dobrze … Oczywiście, spytam … Nie zapomnę… Aha … Tak, wszystko w
porządku, po prostu mnie zaskoczyłaś … Ciebie też ? … Rozumiem … Ok … Ja ciebie
też kocham. Do zobaczenia, mamo.
Rozłączyła
się i przez chwilę stała spokojnie bez ruchu, jakby zapomniała o obecności
innych.
- Coś się
stało ? – pytanie wyszło od Sakury, która przemówiła w imieniu całej grupy.
- Tak, jakby.
Mój ojciec zaproponował, by Naruto i pan Jiraiya spędzili z nami święta – ton
jej głosu zdradzał zaniepokojenie tym faktem.
- Ach, już
bałyśmy, że coś się stało – rzekła Ino, łapiąc się za głowę - Co to za grobowy
ton ? Powinnaś się cieszyć. Przecież to super.
- No, tak, w
sumie… - powiedziała obojętnie Hinata.
Dziewczyny
wróciły do poprzedniego tematu, czyli pocieszania Tenten, zapominając o
sprawie. Tylko Haruno, co chwilę zerkała w stronę granatowowłosej, która miała
na twarzy wymalowane głębokie zamyślenie.
Prawdą, było
to, że na myśl iż mogłaby spędzić ten wyjątkowy dzień z rodziną i ukochanym
czuła ogromną radość. A nawet lekką ekscytację. Jednakże niepokoiła ją
myśl, że ta propozycja wyszła od jej taty. To było tak do niego niepodobne.
Czemu to zrobił ? Robi to dla niej ? Ma jakiś własny cel ?
I jeszcze
jedna sprawa. Gdy wyobraziła sobie swojego ojca i Ero-wujka przy jednym stole,
przeszły ją ciarki. Nie to, że nie lubiła Jiraiyi. Wręcz przeciwnie. Ale on i
Hiashi Hyuga stanowią całkowitą sprzeczność charakterów. Może stać się
praktycznie wszystko. Zobaczy, co Naruto na to powie.
- O czym tak
rozmyślasz ?
- Ach.. –
głos Sakury przywrócił ją do rzeczywistości – O niczym specjalnym.
- Nic cię nie
gryzie ? Możesz mi powiedzieć.
- To nic
ważnego – zbagatelizowała sprawę i postanowiła skupić się na trwającej
dyskusji.
Właściwie to
najczęściej na tym polegała jej rola. Słuchać i czasem coś poradzić. Nie
nadawała się do plotek czy ogólnej dziewczęcej paplaniny. Co nie znaczy, że jej
to przeszkadzało. Wolała się trzymać z boku. Bycie w centrum uwagi nie było w
jej stylu.
A, może już
się do tego przyzwyczaiła ?
W drodze
powrotnej Neji, Lee, Sasuke i Naruto spotkali braci Sabaku i razem wrócili do
akademika. Było już trochę po 23. Chłopaki starali się po cichu wchodzić na
górę, co było trudne przez ciągłe śmiechy Kankarou, który na pewno nie był w
stanie trzeźwości.
„Ciekawe, co
by było, gdyby Gaara go nie pilnował ? Pewnie trzeba by było go tu wnosić” –
rozważał w myślach blondyn.
- Może coś
zaśpiewamy – zaproponował brunet, uśmiechając się i chwiejąc się na nogach.
- Co to, to
nie – jego brat starał się go pociągnąć w stronę ich pokoju – Jutro sobie
pośpiewasz.
- Oj, Gaara,
ty zawsze byłeś sztywniakiem – obaj w tej chwili zniknęli za drzwiami swojego
lokum. Dało się tylko słyszeć jeszcze tylko parę jęków oburzenia Kankarou.
- Jeszcze
moment i to on byłby tu sztywny – rzekł zirytowany Uchiha.
- Boże jak ja
cię rozumiem – powiedział Uzumaki, wspominając incydent sprzed prawie 2
tygodni.
Nikt nie
zdążył tego skomentować, bo usłyszeli szczeknięcie. Naruto aż zesztywniał.
- Co to było
? – spytał Hyuga.
- Pies –
rzekł sucho Sasuke, wzruszając ramionami i poszedł do swojego pokoju.
- Wiem, ale
zabrzmiało, jakby tutaj…
- Co ty,
pewnie jakiś kundel szczeka pod oknem ! – blondyn mówił szybko, nerwowym tonem –
Zaraz se pójdzie ! To wszystko ?! To cześć, do jutro – rzucił na odchodne i
szybko zniknął za drzwiami, zostawiając Nejiego i Lee w osłupieniu.
- Odbiło ci ?
– syknął od razu w stronę psa – Omal się nie wydało !
Kurama tylko
zamerdał ogonem i trącił pyskiem nogę swojego pana. Był to jego rodzaj
przywitania. Naruto westchnął i podrapał psa za uchem.
- Tak, w
ogóle to nie powinienem zły, co nie ?
Chłopak
powoli przebrał się w rzeczy do spania, czyli w spodnie dresowe i czarny
podkoszulek. Lecz zamiast położyć się do łóżka, usiadł na podłodze i patrzył na
Kurame, który z ożywieniem gryzł jeden ze swoich gryzaków.
Pojawił się
pewien problem. Na dworze jest pełno śniegu i wciąż panuje mróz. W dodatku
przepowiada się, że będzie tak trwało całą zimę, a to oznacza, że trzymanie
Kuramy na zewnątrz w ciągu dnia jest już niemożliwe. Zamarznąłby na śmierć.
Musi go trzymać w domu, tyle, że tak żywiołowy pies nie zniesie zamknięcia w
takim małym pokoiku. Dzisiaj to udowodnił. Nie mówiąc o tym, że trzeba go
wyprowadzać, a w budynku pełnym ludzi jest to dość trudne.
Jutro wszyscy
wyjeżdżają do domów, więc pies będzie miał dla siebie cały akademik. Zostają
tylko Sasuke i Hinata, która chciała tu zostać jak najdłużej, a oni są
wtajemniczeni w sprawę. Ale co będzie potem ?
- Niestety,
jedyną opcją jest oddanie cię do Ero-wujka. Tyle, że on ledwo potrafi zadbać o
siebie, ale nie mam wyboru.
Pies na te
słowa, przerwał zabawę i podbiegł do właściciela. Zaskamlał i położył łapę na
jego kolanie.
- Co, aż tak
się do mnie przywiązałeś ? Oj, nie tak będzie źle. Przecież wezmę cię z
powrotem.
Kurama, jakby
mu nie wierząc, położył się na nim i cichutko piszczał. Miał już kilku panów i
pań, którzy właśnie tak mówili, a potem po niego nie wracali. Wreszcie skończył
na ulicy, wyrzucony ponieważ „był niedobrym psem”. Przez takie życie nabył dużo
nieufności i agresji wobec ludzi.
Jednak zwierzę potrafi wyczuć wiele rzeczy.
Więcej niż ludzie. Pomimo nieudanego pierwszego spotkania kundel z premedytacją
poszedł za tym blond chłopakiem. Instynkt podpowiadał mu, że powinien mu
zaufać. I faktycznie, znalazł swój dom. Ma nowego pana i panią, którzy się nim
zajęli i których kocha. Czy to się ma znowu skończyć ?
- Rany, rany - westchnął chłopak -
Ja chyba też się przywiązałem – pies podniósł swoje czerwone ślepia na Naruto –
Nie martw się, w końcu jesteśmy kumplami. Ten czas szybko minie.
Też był niezadowolony.
Przywiązał się do tej wrednej, rudej bestii. Zdał sobie sprawę jaka to jest
więź człowiek-pies. Kto przez 3 miesiące będzie mu nie pozwalał spać, albo
próbował zabić podczas mycia ? I za kogo będzie przepraszał przechodniów na
ulicy ?
Jest za czym
tęsknić. Głaskał psa po głowie, mając nadzieję, że to go uspokoi, gdy usłyszał
cichy głosik.
- Muszę to
powiedzieć. Uroczo razem wyglądacie – pod drzwiami stała Hinata, która przed
chwilą bezszelestnie weszła do pokoju.
Kurama widząc
swoją panią podbiegł się przywitać.
- Błagam cię,
nie powtarzaj tego – zażartował Uzumaki i wstał z podłogi – Po prostu biedak
przeżywa rozstanie i boi się mieszkania z Ero-wujkiem to go pocieszałem.
- A może było
na odwrót ? – zrozumiała o jakie rozstanie chodzi. Już przez jakiś czas się
zastanawiała nad losem psiaka w ciągu najbliższych miesięcy.
- A w życiu !
– usiadł na łóżku i pomyślał -„Może ją spytać co chce dostać ? Nie już za
późno. Wyda się, że tuż przed świętami, nic dla niej nie mam” – Opadła mu głowa
– „Co ze mnie za chłopak ?”
- Mama do
mnie dzwoniła – dziewczyna przeszła do sedna. Podeszła trochę bliżej niego.
- I co ?
- Mój tata
zaprosił ciebie i Ero-wujka do nas na Wigilię – powiedziała na jednym wydechu i
usiadła obok niego.
Naruto uniósł
ze zdziwieniem brwi i spojrzał na nią. Miała zmartwioną minę.
„No i wykonał
ruch. To miły gest i dlatego nie pasuje do tego gościa. Co on kombinuje ? Po
pierwsze nie lekceważ przeciwnika. Musi mieć powód. Poza tym, czy ja w ogóle
powinienem… ?”
- Serio ? To
uprzejme z jego strony, ale Boże Narodzenie to święto, które powinno się
spędzać z całą rodziną. My tam będziemy bardziej zawadzać. Jeszcze coś palniemy
i … Po co to ? – niechętnie to mówił. Bycie z dala od dziewczyny, którą kochał
w tak wyjątkowy czas, było więcej niż nieprzyjemne. Będzie tęsknił.
- To nieprawda
! Ja chcę byście tam byli. Byś ty tam był – mówiła patrząc mu w oczy. Na
początku pewnie, ale później jej głos stał się bardziej cichy i speszony –
Świąt nie spędza się z rodziną, tylko z ludźmi, których się kocha. Jeśli ciebie
ze mną nie będzie, to… - nie dokończyła, bo poczuła jego wargi na swoich. To
było delikatne. Czuła jego język, na swoich wargach.
- Z którymi
się kocha, tak ? – spytał z szelmowskim uśmiechem, gdy się od niej oderwał.
- Nie łap
mnie za słówka – powiedziała lekko zaczerwieniona, ale uśmiechnięta – Wiesz o
co mi chodzi – zawstydzona spuściła wzrok.
- Wiem –
odgarnął jej za ucho niesforny kosmyk – Ja ciebie też kocham.
Przeszedł ją
dreszcz, na to wyznanie. Znów to powiedział.
- Jutro
pogadam z Ero-wujkiem. Zobaczę co powie, ale myślę, że się zgodzi. Pójdziesz ze
mną ?
- Nie mogę.
Obiecałam, dziewczynom że pomogę im się
spakować.
- Ach, no
trudno.
To było
niewinne kłamstwo z jej strony. Sakura, Ino i Temari spakowały się już dzisiaj.
Tak, naprawdę to chciała wykorzystać nieobecność blondyna i dokończyć swój
prezent dla niego. Był tylko w połowie gotowy.
Chwilę
później, zgasili lampkę i położyli się spać. Dało się słyszeć jedynie ich
oddechy (i sapanie pieska kawałek dalej).
Hinata mile
połechtana jego słowami poczuła nagły przypływ odwagi. Podniosła się lekko i
pocałowała Naruto w szyję. Tym razem to chłopaka przeszedł dreszcz.
„Czemu tu tak
gorąco ?”
- Kocham cię
– szepnęła.
- Tak, ja
ciebie też – odpowiedział i pogłaskał ją po głowie.
Mała istotka
wtulona w niego. Zapach jej włosów. Wszystko jest na swoim miejscu.
***
- To pewnie
moja taksówka – rzekła Sakura, gdy usłyszeli na zewnątrz dźwięk klaksonu.
Wszyscy inni już pojechali, z Hinatą już się pożegnała, a Naruto gdzieś
zniknął. Został tylko Uchiha.
Sasuke niósł
właśnie jej torbę podróżną do samochodu. Ona na chwile jeszcze poszła do
pokoju, bo czegoś tam zapomniała. Kierowca był „tak miły”, że nie pomógł mu i
sam musiał pakować tę torbę do bagażnika. Co ona tam ma ? Cegły ?
- Już jestem
– podbiegła do niego, zdyszana – Przepraszam, że nie zapakowane, ale… - W
rękach trzymała parę skórzanych, motocyklowych rękawiczek bez palców. Sasuke
zamrugała zaskoczony – widziałam, że ci się podobały więc… Wesołych świąt –
wyciągnęła ręce w jego stronę.
Chłopak jakby
automatyczne wziął od niej swój prezent. Rękawiczki, rzeczywiście były takie
jakie chciał, ale w ogóle nie pomyślał, że ona…
- Wiesz…
dzięki, ale ja nic dla ciebie nie mam – powiedział szczerze.
- Nic nie
szkodzi. I tak się spodziewałam – uśmiechała się, ale chyba była odrobinę
rozczarowana – W każdym razie jeszcze raz wesołych świąt – po tych słowach
pocałował go w policzek.
- Tak,
nawzajem – nie wiedział to więcej powiedzieć.
Dziewczyna
wsiadła do auta i Uchiha przez chwilę patrzył jak odjeżdża. Potem założył swój
„prezent” i przez chwilę patrzył na swoje dłonie.
Jak spędzi
tegoroczne święta ? Jak zwykle zje szybki obiad z bratem i wróci do domu. Nic
niezwykłego. To nie był dla niego żaden wyjątkowy czas czy coś takiego.
Właściwie czysta strata czasu.
Ale chyba
wypada coś dać Sakurze, jak wróci. By się zrekompensować, nic więcej,
oczywiście. Tylko, co ?
- Całkiem
ładna ta twoja dziewczyna. – Sasuke odwrócił i zobaczył grupkę ludzi. Jego
rówieśników, jeśli nie młodszych. Było ich troje.
Pytanie
wyszło od chłopaka, stojącego na czele. Miał charakterystyczne, purpurowe oczy
i białe włosy z lekkim odcieniem niebieskiego. Uśmiechał się złośliwie w jego
stronę.
Za nim stał
chłopak z kolczastymi, pomarańczowymi włosami. Był w cholerę wysoki,
najmniej 2 metry wzrostu. Miał spokojny wyraz twarzy, wręcz obojętny.
Ostatnia była
dziewczyna, najniższa z całej grupy. Miała długie, czerwone włosy. Nosiła
okulary. Wyraz twarzy miała… naburmuszony, inaczej tego nie można nazwać.
U Sasuke
wzrosła czujność. Zwęził gniewnie brwi.
- A owszem,
ale nie powinno cię to obchodzić.
- Jesteś
Uchiha, co nie ? – chłopak jakby olał jego wrogi ton.
- Tak.
Wtedy
białowłosy rzucił w jego stronę jakiś pakunek. Sasuke z łatwością go złapał.
- To twój
szczęśliwy dzień. Same prezenty dostajesz. Ten jest od szefa.
Chłopak na te
słowa zesztywniał i zaczął uważniej przyglądać się grupce. Oni byli od NIEGO ?
- Jestem
Suigetsu – przedstawił się – A to Jugo i Karin – wskazał swoich towarzyszy.
- Miło mi,
ale po cholerę mi to wiedzieć ?
- Phi, gbur –
rzuciła Karin, ale zaczerwieniła się.
„No nie,
następna. Serio, czy Hinata to jedyna dziewczyna na ziemi, która nie zwróciła
uwagi na mój wygląd ? Ale ona to inna bajka.”
- Co tak
chłodno ? Dobrze wiedzieć z kim człowiek będzie pracował, co nie ?
- Orochimaru
zlecił nam danie ci tej paczki – po raz pierwszy głos zabrał wielkolud – Poza
tym mamy ci powiedzieć, że 25 grudnia zaczniesz spłacanie długu.
- Długu ? To
znaczy, że znalazł coś … - ożywił się Sasuke.
- My tam nic
nie wiemy – rzekł Jugo – W każdym razie będziemy tu około godziny 1 w nocy. Szef
pomyślał, że jak na pierwszy raz da ci towarzystwo. Zadanie też raczej jest
proste.
- A co mamy zrobić ? – spytał swojej „drużyny”.
- Zobaczysz – złośliwy uśmieszek Suigetsu nie schodził mu z twarzy –
Ale radzę ci byś zamiast flirtować z różowymi ciziami, skupił się na tym – skinął w
stronę paczki w jego rękach – Mam nadzieję, że wiesz gdzie jest strzelnica.
Obyś sobie tym krzywdy nie zrobił.
Po tym cała trójka jak gdyby nic poszła w stronę zaparkowanego
kilkanaście metrów dalej czarnego auta. Nie powiedzieli żadnego „na razie” ani
nic. Nie powiedzieli mu też o zadaniu. Najwyraźniej nie doceniają go jako
nowicjusza. Wkurzyło go to.
Ciekawe. Tacy młodzi, a już są pod dowództwem mafioza.
Uchiha szybkim krokiem wszedł do środka, wbiegł na górę i schował się
w swoim pokoju. Położył paczkę na biurku i zaczął ją otwierać. Gdy ujrzał jej
zawartość zacisnął mocno pięści. Czego innego się spodziewał ?
W środku był pistolet. Nie znał się na broni, ale nawet laik zobaczy,
że to dobrej jakości sprzęt. Do tego zestaw naboi i tłumik.
Sasuke wziął broń do ręki.
Zważył ją w dłoni. Była cięższa niż się wydawała. Cóż lepsze to niż głupi,
składany nożyk, prawda ? Przynajmniej ma czym zabić tego skurwysyna, który…
Z westchnieniem odłożył pistolet do paczki po czym zadbał by dobrze
ją ukryć. Naszło go wtedy dziwne uczucie. Chciał wyjść na zewnątrz,
porozmawiać. Ale z kim ? Z bratem ? Nie, lepiej nie. Jest ktoś z kim ma bliższą
więź.
***
- I co ty na to ?
- Coś nie w stylu tej szui.
- No dokładnie ! – Naruto aż klasnął w dłonie.
- Ale ja tam darmowego jedzenia nie odmawiam. Z przyjemnością się tam
przejdę.
- Oczywiście – chłopak cicho się zaśmiał, by szybko spochmurnieć.
- Mów co ci naprawdę leży – blondyn zaskoczony spojrzał na Ero-wujka
– Przecież widzę. Coś cię gryzie.
- Powiedzmy, że moja ostatnia rozmowa z teściem była…nieco wybuchowa.
Mieliśmy szczęścia, w środku był tłum, więc nikt nas nie słyszał, ale teraz… -
przerwał by pomyśleć jak sprecyzować swoje obawy – Teraz to będzie ciche
spotkanie rodzinne. Wiesz jaki jestem. Łatwo mnie sprowokować. Co jeśli nie
wytrzymam i ktoś nas usłyszy ? Neji, Hanabi, jej mama albo co najgorsze Hinata
– Ona już i tak swoje słyszała. Nie powinna więcej. ale tego nie powiedział na głos.
- A myślisz, że do dojdzie do konfrontacji ?
- Nie wiem – odparł szczerze – Ale to możliwe. Muszę pilnować raczej
by nie być z nim sam na sam, bo mogę mu coś zrobić.
- Według mnie nie masz się czym przejmować – rzekł Jiraiya – Utrzymuj
temperament na wodzy, a będzie ok. No, bo w końcu pomyśl. Co takiego mógł ten
gość wymyślić by zmusić cię do zerwania z Hinatą ? Jakoś nic mi do głowy nie
przychodzi. Biorąc pod uwagę to jak na nią patrzysz i twoją upartość osła nie
widać żadnej możliwości. Słuchasz w ogóle?
- Tak, tak – chłopak jakby się otrząsnął – Po prostu dawno nie
słyszałem powagi w twoim głosie i mocno to przeżyłem. Daj mi chwilę, wyjdę z
szoku.
- Ha ha bardzo śmieszne – i dawny Jiraiya wrócił – Po coś jeszcze
przyszedłeś ? Bo jak nie to zmykaj. Jestem zajęty.
- Twoja gościnność mnie poraża – powiedział z ironią Naruto - A serio to …
nie chciałbyś mieć współlokatora ?
Widząc zaskoczoną pytaniem minę Ero-wujka, zaczął tłumaczyć mu całą
sytuację.
- Pewnie, czemu nie. Zawsze chciałem mieć psa.
- Po pierwsze to tylko na 2 miesiące, a po drugie błagam niech on
przeżyje – złożył teatralnie ręce w błagalnym geście.
- Kurna dziecko wychowałem, a psem nie potrafię się zająć ?! Będzie
dobrze, niech cię głowa nie boli.
Blondyn odchylił mocno głowę, tak, że patrzył w sufit.
- Serio nie ma pojęcia jakim cudem ośrodek adopcyjny oddał mnie tobie
– ponieważ patrzył w górę, nie mógł dostrzec nerwowego gestu Jiraiyi na to
stwierdzenie – A właściwie gdzie ten kundel ? – rozejrzał się szybko po pokoju
– I tak muszę coś załatwić, więc będę się zbierał. Tylko znajdę tą bestię.
Wstał z fotela i wyszedł na korytarz. Gdy Ero-wujek został sam złapał
się za głowę by się uspokoić. Chłopak nawet nie wiedział, jak bardzo to jedno
zdanie go poruszyło.
Tymczasem Naruto sprawdził cały parter, ale nigdzie nie było Kuramy.
Wspiął się w takim razie na piętro.
- Hej – zagwizdnął – Gdzie jesteś ? Nie będę się bawił w chowanego.
Wszystkie drzwi były zamknięte oprócz tych na końcu korytarza. Dziwne,
przecież zwykle zamykano je na klucz. Blondyn zajrzał tam i rzeczywiście, pies
tam się schował.
Pomieszczenie to służyło za strych, gdzie Jiraiya trzymał mnóstwo
starych rupieci. Stare meble, kilka kartonów z albumami, parę obrazów i różne
niepotrzebne drobiazgi. Wszędzie walały
się tumany kurzu, na suficie były pajęczyny, a jedynym źródłem światła było
maleńkie okno, które dawało go tyle co nic.
Uzumaki pamiętał, że jak był mały Ero-wujek zabronił mu tu wchodzić.
Nie miał problemu z tym zakazem, ponieważ nie bardzo obchodziły go schowane tu
rzeczy.
Kurama nie zauważył go, gdyż cały pysk miał włożony do jednego z
kartonów, stojących na podłodze.
- Ej, co ty robisz ? – podszedł do niego. Podłoga lekko zaskrzypiała pod jego ciężarem – Zostaw
to – pociągnął go za obrożę – Idziemy już… hę ?
Chłopak zerknął do wnętrza pudełka. Owszem były tam jakieś stare
albumy, ale chyba nie to przykuło uwagę jego i psa. Na dnie leżał
łańcuszek. Naruto wyjął go i obejrzał dokładnie. Pomimo iż leżał tu prawdopodobnie
już dość długo, upływ czasu nie zniszczył go. Był wykonany ze srebra, trwałego
materiału jeśli chodzi o biżuterię. Wisiorek stanowił mały okrągły diamencik,
jeśli nie kryształek. Gdy chłopak uniósł go wyżej do światła kuleczka
zamigotała. Prosty i piękny, te słowa idealnie go opisują.
Zszedł na dół, wciąż trzymając w dłoni wisiorek. Jiraiya stał w
kuchni i robił sobie kawę, gdy usłyszał pytanie:
- Mogę to wziąć ?
Mężczyźnie na widok łańcuszka kubek wypadł z ręki. Na szczęście na
blat, więc nic się nie stłukło.
- A gdzieś ty to znalazł ? – czy mu się wydawało czy w głosie
Ero-wujka dało się słyszeć zdenerwowanie.
- Na strychu. W zasadzie to Kurama znalazł. To co, mogę ? Raczej nie
będziesz tego nosił.
- A weź se, nie ma sprawy – robił wszystko by stać tyłem do wychowanka,
nie wiadomo czemu. Może nie był dobry w kłamaniu ? – Dostałem go w spadku po
ciotce. Miałem go sprzedać, ale widocznie wyleciało mi z głowy – nie zwrócił
uwagi, że przez te nerwy miesza kawę dwoma łyżeczkami.
- Ok – powiedział Naruto, przeciągając drugą sylabę – To ja idę, na
razie.
Gdy byli na zewnątrz, blondyn włożył wisiorek do kieszeni kurtki i
zapiął zamek, żeby go nie zgubić.
- O co mu chodziło ? Odbija mu na starość, czy co ? – odpowiedziało mu
tylko krótkie szczeknięcie – Nic ciekawszego nie masz do powiedzenia ?
Pies z radości, że jest na zewnątrz zaczął biegać wokół właściciela i
tarzać się w śniegu. Blondyn szedł spacerkiem, mając radochę z obserwowania
zwierzaka. W tym momencie usłyszał dźwięk przychodzącego SMSa. Wyjął telefon i
zerknął na wyświetlacz.
- Sasuke ?
***
Naruto zaglądał do każdej witryny sklepu, obok którego przechodził.
Próbował znaleźć cokolwiek, ale nic nie mogło mu wpaść w oko. Musi ten prezent znaleźć
dzisiaj, bo potem wszystko będzie zamknięte. Dobrze, że przynajmniej ma coś dla
niej na urodziny.
Ten jego amok obserwowali z boku jeden pies i jeden człowiek. Stali i
po prostu się gapili, a co mieli zrobić ? Wariata nie uspokoisz.
- Dupa, nic nie ma ! – krzyknął blondyn wybiegając z księgarni –
Serio literatura na psy schodzi !
- Po pierwsze ostatni raz dotykałeś jakiejś książki gdy stolik się kiwał,
bo miał za krótką nogę. A po drugie słyszałem, że magia świąt nie polega tylko
na wręczaniu durnych drobiazgów.
- Daruj sobie te ironię ! Sam się przychrzaniłeś ze swoim
towarzystwem ! Mogłeś ze mną nie iść – krzyknął i pobiegł dalej, mając
nadzieję, że w końcu coś na tym pasażu go olśni.
Sasuke szedł za nim, spokojnym krokiem. Kuramie natomiast znudziło
się jego towarzystwo i zaczął biec za swoim panem.
„Ale się dobrali” – pomyślał Uchiha po kilku minutach – „Wszędzie
jest ich pełno i nawet nie dostali zadyszki. Nieźle”
Patrzył z zainteresowaniem na przyjaciela, który wkładał tyle
zaangażowania by znaleźć, rzecz, która ucieszyłaby jego dziewczynę.
Czemu on tak nie potrafi ?
I kto by pomyślał, że podarunek w postaci spluwy może tak zmusić do
przemyśleń.
„Naruto. Od śmierci moich rodziców, jedyną osobą jaką akceptowałem w
moim życiu był Itachi. Dopóki nie poznałem ciebie. Do tej pory nie wiem, jak
zmusiłeś mnie do zaakceptowania cię jako mojego przyjaciela. Przez te lata
przewinęło się mnóstwo osób, ale nic się we mnie nie zmieniło. Nie pozwoliłem sobie na
więcej więzi oprócz tych dwóch. Nie potrafię szanować nikogo innego. Sakury tu
nie wliczam. To co czuję do niej jest bardziej skomplikowane, a w dodatku to
zupełnie inna kategoria”
Sasuke tak zagłębił się w swoich myślach, że nie zauważył iż parę
metrów dalej Naruto dojrzał coś i stanął jak słup. W nieświadomości szedł
dalej.
„Ciekawe co by było gdybyś dowiedział się co robię ? Niemożliwe jest
byś mnie zrozumiał, ale…”
Chłopak zderzył się z Uzumakim, który z zamyśleniem patrzył na
witrynę sklepu.
- A tobie co ?!chodzić nie umiesz ?! – Sasuke powędrował za wzrokiem
przyjaciela. Chyba znalazł on to czego szukał.
- Nie sądziłem, że Hinata interesuje się…
- No, ja do niedawna też. Że ja na to nie wpadłem – już robił krok w
stronę wejścia, gdy… załamał ręce – Ale ze mnie debil !
- No zgadza się, ale o co dokładnie chodzi ?
- Nie ma ani jednego jena ! No przecież po to poszedłem do Ero-wujka
! Miałem poprosić o kasę, a na śmierć zapomniałem. Znowu !
- Ale mi problem, pożyczę ci.
Naruto podniósł wzrok, zastanawiając się czy się nie przesłyszał.
- To ile chc… - przerwał, gdy poczuł dłoń blondyna na swoim czole –
Co ty, kurwa wyprawiasz ?!
- Sprawdzam czy nie masz gorączki – wyjaśnił – Zdajesz sobie sprawę
co przed chwilą powiedziałeś ? Dobrze się czujesz ?
- Zaraz ktoś tutaj będzie się czuł naprawdę źle. Zabieraj te łapy !!!
Niby obaj tacy spostrzegawczy, a nie widzieli, że wszyscy ludzie na
pasażu mają z nich niezły ubaw. Ale najważniejsze, że wyszli z tych zakupów
żywi i ze spełnionym celem.
***
(Od autorki) No to za tydzień mamy święta. Ale ten czas leci, ja nie mogę.
Jeszcze się do czegoś odniosę. Zraziłam was śmiercią rodziców, co ? Gdybym spróbowała "ożywić" Minato i Kushinę (mnie ich śmierć też dobiła, nie jestem bezduszna) to wtedy zaleciałoby tu lekko "Modą na sukces" nie sądzicie ? Lepiej nie będę tego robić bo mi się fabuła zepsuje.
Hehe całkiem niezłe nie mam co się rozpisywać, ale z ożywieniem Minato i Kushiny to dobry pomysł, ale nie na ten blog :) mimo, że to dobijające, że oni nie żyją. Chyba trochę pomieszałam :) i masz racje nie rób tego! No, ale co ja Ci będę rozkazywała :) rób jak chcesz, ale jak widzę nasze zdanie jest na ten temat podobne. Czekam na nexta!!!
OdpowiedzUsuńPS. Nie nienawidzę "mody na sukces"
Przy okazji... PIERWSZA!!!
UsuńHeh Supcio chapter ale nie mogę się doczekać spotkania świątecznego hehe noi nie mogę się zgodzić, że ożywienie Minato i Kushiny zaleciałoby modą na sukces heh bo można by było to łatwo wytłumaczyć jak przeżyli ten pożar ale to twoje opo i rób jak uważasz ja tylko wyrażam swoje zdanie po prostu uwielbiam te dwie pary MinaKushi i NaruHina heh NARUHINA Rządzi !!!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial lubie twojego bloga mam prosbe moglabys dac wiecej watkow o naruhinie pliss i pozdrawiam :* :*
OdpowiedzUsuńBardzo szybko mi się to przeczytało :) W tym rozdziale zaintrygował mnie wątek Sasuke i teraz sam nie wiem na co bardziej czekam. Jego relacje z Sakurą też są dość interesujące, takie nietypowe i obok Naruto ona będzie jego ostoją normalności. Masz tutaj spore pole do popisu :)
OdpowiedzUsuńNaruto, Hiashi i Jiraya pod jednym dachem? Panie miej pieczę nad tym domem :P O ile po naszych dwóch wariatach wiadomo czego się spodziewać, o tyle Hiashi jest wielką niewiadomą.
Czekam na niedzielę z niecierpliwością :)
Pozdrawiam i dużo weny !!
PS
Jestem ciekaw co takie Naruto wypatrzył w sklepie :)
Cudeńko <3 A ja właśnie skończyłam mój nowy rysunek, zapraszam na profil :*
OdpowiedzUsuń