- Co, co jest ? – zabrzmiał zaspany głos.
Naruto spojrzał w dół. Kołdra leżała na ziemi, a ruda bestia
bezlitośnie ciągnęła go za nogawkę piżamy.
- Miłe powitanie. No już puść ! Wstaję już, wstaję ! Nie
chce stracić kolejnych spodni – z lekkim ociąganiem podniósł się z łóżka i
zerknął na zegar. Przeniósł zaskoczony wzrok na psa.
- Skąd wiedziałeś o której godzinie powinienem wstać ? Masz
lepsze wyczucie czasu niż to ustrojstwo. Moment, czy ja rozmawiam z psem ? Odbija
mi. – zwiesił głowę zażenowany.
Kurama w odpowiedzi szczeknął.
- Cicho idioto ! Ech, co ja z tobą zrobię ? Raczej cię tu
nie zamknę. Będziesz musiał dnie spędzać na zewnątrz dopóki nie będzie zimy. Co potem pomyślimy. Może uciekniesz i będę miał spokój.
Pies cicho zaskamlał i położył łapę na kolanie swojego
nowego pana.
- Nie, nie zrobisz tego – przybrała niepodobny do niego
poważny i smutny ton – Samotność to jedna z najgorszych rzeczy na świecie. Wiem
coś o tym – położył dłoń na jego łapie – Nie zostawię cię. Koniec z byciem
zdanym sam na siebie. Nawet cię lubię. Super z ciebie budzik. – zażartował
wracając do wesołego tonu.
Kurama cicho warknął.
- Przecież żartowałem.
***
Z ociąganiem wspinała się po schodach. Przez noc utwierdziła się w swoim
postanowieniu. Chce się zmienić, chce dać mu się poznać lecz… tak łatwo tylko się
mówi. Wprowadzić słowa w czyn jest trudne. Może zbyt trudne dla niej. Ale musi
spróbować.
Przez swoje rozmyślania nie zauważyła osoby na szczycie
schodów. Zaskoczona jego widokiem zachwiała się do tyłu, ale przed upadkiem ze
schodów uchronił ją mocny uchwyt na jej przegubie.
- Hinata ! Wszystko ok ? Musisz bardziej uważać.
- Naruto-kun – pod wpływem
jego zmartwionego spojrzenia zaczerwieniła się- Dziękuję. Mogło być źle.
Zamyśliłam się – dodała z zawstydzeniem.
- Ważne, że nic się nie stało – wciąż trzymał rękę dziewczyny
i przez chwile wcale nie chciał jej puścić. Za to Hinate pod wpływem dotyku chłopaka
przeszedł dreszcz.
- Właściwie to co tu …
- nie dokończył bo zobaczył w drugiej ręce dziewczyny mały pakunek z jedzeniem.
– Przyniosłaś to dla Kuramy, prawda ? – zapytał pewny odpowiedzi. Martwiła się o
psiaka. To bardzo do niej podobne.
- No cóż, ja ...
- No to chodź – pociągnął ją lekko w stronę swojego pokoju
nadal nie puszczając ręki. Czemu nie chce jej puścić? Później się zastanowi.
Na widok Hinaty pies wesoło zamerdał ogonem i rzucił się na
nią omal jej nie przewracając. Choć mogła to też być reakcja na zapach
jedzenia.
- No już, już – położyła jedzenie pod nosem psa, uklękła i z
rozczuleniem głaskała go po głowie.
Rozejrzała się po pokoju. Pierwszy raz tu była. Porządek to
tu na pewno nie panował. Niepościelone łóżko, kilka porozrzucanych ubrań na
podłodze, trochę kurzu tu i tam. Ale po mimo tego czuła się w nim jak u siebie. Zupełne przeciwieństwo jej pokoju.
- O której kończysz wykłady ? – Naruto znów przyciągnął jej
uwagę swym pytaniem.
- Dziś piątek więc wcześniej niż zwykle. Około 14.
- Ja też, ale Yamato-sensei czasem puszcza nasz wcześniej.
Będę czekał na ciebie pod twoją salą, zgoda ?
- Dobrze – uśmiechnęła się mimowolnie. Spędzi razem z nim
sama parę godzin – Chyba muszę już iść. Neji–nii san pewnie już czeka. – powiedziała
powoli wstając z podłogi. – A ty ?
- Poczekam aż wszyscy wyjdą. Wtedy wyjdę razem z nim – rzekł
rzucając ukradkowe spojrzenie na psa który skończył jeść. Ile on musiał
przejść, że je z takim tempem i entuzjazmem ? Na pewno nie jedno.
- Tak w zasadzie to chciałam cię o coś zapytać Naruto-kun – powiedziała
cicho, stojąc przy drzwiach.
- Huh ?
- Właściwie dlaczego chcesz utrzymać to w tajemnicy ? Inni
na pewno to zrozumieją. Nie doniosą o nim.
- Nie mogę ryzykować – powiedział przybierając smutny ton.
To bardzo zaskoczyło Hyuge. Przez ostatnie lata prawie w
ogóle nie widziała go smutnego.
- Lee, Sakura i Gaara pewnie by zrozumieli, ale reszta ? Neji
ma świra na punkcie zasad. Ino nie lubi psów i będzie ciągle narzekać. Temari i
Kankarou mogą to zrobić ze złośliwości nie wiedząc jakie to dla mnie ważne, a
Sasuke… on może to jakoś wykorzystać. Ten cwaniak zawsze coś wymyśli.
Hinata musiała mu przyznać rację. Niechętnie, ale ona tez
nie chciała ryzykować. Lubiła psiaka i przede wszystkim kochała jego właściciela.
Ale czemu opieka nad psem jest aż taka ważna ?
***
- Hinata-sama.
- Co ? Co się stało ? – głos kuzyna wyrwał ją z zamyślenia.
- W ogóle nie słuchasz Kurenai-sensei. Skup się.
- Oczywiście, przepraszam.
Ale nie mogła się skupić była zbyt zdenerwowana, nawet
pomimo porannego zwycięstwa. Rozmawiała z nim całkiem normalnie. To był chyba
pierwszy raz gdy nie panikowała przy bezpośrednim kontakcie. Ale to było tylko parę
minut. Teraz będzie parę godzin. Niby nic, ale nie dla niej. Jednak … słowa
Sakury … ten dreszcz … jego dotyk … spojrzenie pełne zaufania … Nie, musi dać
radę.
***
Czekał ją na nią dobre 10 minut. Już powinna skończyć. Chyba
uczy ją jakaś straszna piła.
W końcu z sali zaczęli wychodzić ludzie. Wśród nich
dostrzegł Hinate. Chyba nie za dobrze czuje się w tłumie. Gdy go zobaczyła znów
stała się czerwona, a kąciki ust lekko zadrgały. Ruszyła w jego stronę. Te
niepewne kroki, rumieńce, krótkie włosy. Śliczna.
Moment, że co ? O czym on myślał ? Skąd mu to do głowy przyszło ?
- Cześć.
- A, cześć. To co …
- Hinata –sama, wracamy ? – przerwał mu Neji.
- A co on, jej ochroniarz ? Chyba uczy się od Sasuke jak
wyrastać spod ziemi – pomyślał zirytowany blondyn.
- Nie Neji–nii san. Musisz się spieszyć na autobus.
- Ale …
- Ja naprawdę nie mam ochoty na wizytę w domu. Pojadę
następnym razem.
- To już któryś raz z rzędu. Twój ojciec nie będzie
zadowolony.
- Pojadę za tydzień, obiecuję. Mam dużo nauki – rzekła nie
patrząc kuzynowi w oczy.
- No dobrze. Do zobaczenia. Pozdrowię rodzinę. Żegnaj Naruto.
– powiedział Neji patrząc na Uzumakiego nieco zdziwionym wzrokiem i odszedł.
- Dziwne – myślał Naruto – Czemu Hinata nie chce wracać do
domu ?
W każdy weekend wszyscy mieszkańcy akademika wyjeżdżali z
miasta do swoich rodzin. Zostawali tylko on i Sasuke, którzy mieli bliskich w
mieście – pierwszy wujka Jiraye, a drugi brata Itachiego. Dlaczego nie
zauważył, że od kilku tygodni Hinata nie wyjeżdżała z kuzynem ? Musiała cały
czas siedzieć zamknięta w pokoju. Poczuł się winny, że nie zauważył.
- To co idziemy ? – spytał
- Tak
Smutek z powodu tego, że znów nie zobaczy rodziny zaczął
znikać. Teraz ma ważniejsze sprawy na głowie. Nie czas na myślenie o przykrych
rzeczach. Musi wziąć się w garść.
Oboje wyszli na zewnątrz.
***
- Shikamaru widzisz to ? – spytał Choji przerywając na
chwilę jedzenie chipsów.
- Hę, co ? – znów zapatrzył się w chmury. Spojrzała w stronę
gdzie patrzył jego przyjaciel. W oddali szli Naruto i Hinata. Rozmawiali o
czymś.
- Chyba jeszcze nigdy nie widziałem tej dwójki samych –
Choji znów zabrał się do jedzenia.
- Rzeczywiście niecodzienny widok – odpowiedział Nara i znów
spojrzał w niebo – Czyżby ten głupek wreszcie zmądrzał ?
- Mówiłeś coś ?
- Nie, nic.
***
Hinata zaprowadziła go do najbliższego sklepu zoologicznego
i starała się mu pomagać z wyborem rzeczy.
- Myć go i szczotkować ?! Przecież to będzie jak sport
ekstremalny. Zginę jak nic. – mówił udając przerażenie.
- Niestety musisz – zaśmiała się cicho – Zaszczepić też go
trzeba.
- Co, aa zaszczepić no tak – zdekoncentrował go śmiech
dziewczyny. Nigdy go nie słyszał.
Dobrze, że z nim była. O zwierzętach wiedział tyle co o
balecie, czyli nic.
Wybrali 2 miski, legowisko, szczotkę, szampon, karmę i pare
gryzaków ( na to Naruto nie żałował kasy, lepiej one niż jego spodnie). Stali
już w kolejce do kasy. Dziewczyna zastanawiała się jak zacząć temat. W końcu
obiecała Sakurze-san, że go zapyta.
- Naruto-kun.
- Tak ?
- Te zajęcia taijutsu na które chodzisz – znów zaczęła się
denerwować – czy one… to znaczy…
- Tak ?
- No bo … ach. Ja z Sakurą-san chcemy się zapisać – szybko wyrzuciła
z siebie.
Naruto od dawna nie przeżył takiego szoku. Ta mała Hinatka
chce się zapisać na zajęcia ze sztuki walki ? Ona ? Sakura-chan to jeszcze zrozumie,
nieraz od niej oberwał, ale ona ? To zupełnie do niej nie pasuje. Otrzeźwił go
dopiero głos kasjerki.
- 4500 jenów ( 139 zł ) pan płaci.
- Ile ?! Świetnie, zbankrutuje przez tego kundla –
powiedział podając kasjerce pieniądze – Naprawdę tego chcesz ? – spojrzał na
Hinate, która zmieszana spojrzała na swoje stopy.
- T..tak. Chciałam spytać o formalności i … i tak dalej – nie
potrafiła oderwać wzroku od podłogi.
- Wiele ich nie ma. Zajęcia są od poniedziałku do czwartku o
16 – wziął siatki z zakupami i ruszył do drzwi, a dziewczyna za nim – jest
kilka grup. Pewnie Sakura będzie chciała być w naszej wiadomo przez kogo –
zaśmiał się wyobrażając sobie zirytowana minę Sasuke jak się o tym dowie – No i oczywiście trzeba
trochę wpłacić, ale to raczej nie problem. Po prostu pójdziecie z nami w poniedziałek
i wszystko wam pokażemy.
- Dobrze, dziękuję.
- Nie ma za co. – wciąż się zastanawiał czemu ktoś tak
spokojny jak ona chce chodzić na tak nie pasujące do niej zajęcia. Może idzie
tylko dla towarzystwa Sakury. Te dziewczyny nawet do toalety muszą iść razem.
Przeszli kawałek gdy zobaczyli biegnącego w ich stronę
Kurame.
- Ojej jak on nas znalazł ? - spytała
- Nie wiem, ale ten psiak coraz bardziej mnie zadziwia.
Resztę drogi pokonali rozmawiając praktycznie o niczym. Właściwie
dopiero wspominając te chwile nie mogli przypomnieć sobie dokładnie o czym. Tak
miło spędzali czas.
W końcu doszli do akademika. Tak jak chłopak się spodziewał
nikogo już w nim nie było, wszyscy wyjechali, a jego przyjaciel jak zwykle
zamknął się w swojej twierdzy.
- Naprawdę ci dziękuję za pomoc.
- To nic takiego – odpowiedziała speszona, ale uśmiechnięta.
- Dobra, idę go zadomowić u siebie. Jakbym nie przeżył tego
kąpania i szczotkowania to mój testament jest w szufladzie biurka. – zażartował
i ruszył po schodach na górę – Do jutra – na pożegnanie wysłał jej swój firmowy
uśmiech.
Za to Hinata postanowiła się przejść aby zebrać myśli.
***
Nie wiedziała ile czasu minęło ani gdzie w ogóle idzie. Wciąż jej
myśli krążyły wokół dzisiejszego dnia. To już nie było małe zwycięstwo. To był duży
sukces. Oczywiście nie mogła powstrzymać szybkiego bicia serca, rumieńców i od czasu do
czasu swojego nerwowego gestu, ale mimo wszystko, po raz pierwszy w życiu
spędzili dłuższy czas we dwoje i normalnie rozmawiali. Było naprawdę miło. Otworzyła
się. I nie było tak trudno jak myślała. Chyba naprawdę potrzebowała trochę brutalnej
prawdy od przyjaciółki. To dodało jej trochę siły, ale po dzisiejszym czuła się
silniejsza niż kiedykolwiek. A to wszystko dzięki jego uśmiechowi. Niesamowite
uczucie.
- Ej szefowo, masz może trochę kasy na bułkę ? – pytanie wyrwało
ją z zamyślenia.
Zagadał do niej jakaś obskurnie ubrana osoba. Najprawdopodobniej
jakiś bezdomny. Przez kaptur ledwie
potrafiła rozpoznać płeć. Widziała tylko szeroki i straszny uśmiech. Za nim pod
budynkiem siedziało na ziemi dwóch podobnych ludzi. Rozejrzała się dookoła.
Zaszła dalej niż myślała. Do, że tak można powiedzieć nieciekawej dzielnicy.
Przeraziła się nie na żarty.
- Hej wy też widzicie jednorożce ? – zawołał jeden z dwójki
na ziemi
- Ja…ja chyba coś widzę. Krystian to ty ?
Boże, to nie byli bezdomni czy pijacy tylko narkomani. Łatwo
było poznać po zamglonym spojrzeniu.
- Nie, nie mam –krzyknęła i szybko zaczęła biec w przeciwną
stronę. Biegła tak długo dopóki nie opuściła dzielnicy, potem już nie miała
siły. Jakim cudem zaszła tak daleko ? Musi naprawdę uważać, bo prosi się o
kłopoty. Najpierw schody, a teraz to. Zmęczona weszła do domu i poszła do kuchni czegoś się napić. Może te
lekcje taijutsu to nie taki zły pomysł.
***
- No już po wszystkim ty cholero – skończył w końcu go
szczotkować. Nie było tak źle jak myślał. Skończył tylko z dwoma lub trzema
lekkimi ugryzieniami, a po myciu go był równie mokry jak i pies. Myślał, że będzie
gorzej.
Zmęczony wziął prysznic i położył się do łóżka. Kurama
natomiast zadomowił się w swoim nowym legowisku.
Długo nie mógł zasnąć. To był dzień pełen niespodzianek i
pytań. Dlaczego nie chciał puścić jej ręki ? Było to miłe uczucie, ale czemu.
Skąd wzięło się w jego głowie słowo „śliczna”? Jakim cudem po tylu latach
znajomości dopiero dzisiaj usłyszał jej śmiech ? Dlaczego ona chce się uczyć
walczyć ? Idzie tam by Sakura-chan nie była sama ? Nie umiał na te pytania
odpowiedzieć. Jednakże było coś jeszcze co najbardziej nie dawało mu spokoju.
Dlaczego Hinata nie chce odwiedzić rodziny ?
Na myśl o tym, że spędziła kilka ostatnich weekendów sama w
pokoju robiło mu się smutno i szczerze mówiąc wstyd, że nic nie widział. I on
śmie się nazywać jej przyjacielem mimo że tak mało o niej wie? Zawsze miał ją
za nieśmiałą, bojaźliwą i lekko dziwną i właśnie za to ją lubił. Lecz dziś zobaczył
ją w nieco innym świetle. Musi naprawić swoje błędy by nie stracić tej
przyjaźni. I chociaż nie znał odpowiedzi na żadne z powyższych pytań wiedział 2
rzeczy: musi poznać na nie odpowiedzi i na pewno nie pozwoli aby przez te dwa
dni znów była sama. Z tą myślą zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz