:)

:)

sobota, 27 września 2014

Rozdział 2




Kolejne zajęcia dobiegły końca. Straszna nuda. Naruto opuścił budynek z westchnieniem ulgi. Dobre chociaż było to, że profesor  Yamato potrafił tak dobrze wszystko wytłumaczyć, że nawet on coś skapował. Tylko dlatego jeszcze trzyma się na tych studiach. Naprawdę mało co rozumie z długich, podręcznikowych formułek.
Nagle jego uwagę przykuł dźwięk, który usłyszał kilka godzin wcześniej.
- Co to do cholery ?
Tajemnica szybko się wyjaśniła. Kilka metrów dalej za gmachem siedział średniej wielkości rudy pies. Był dosyć chudy, miał długie, szpiczaste uszy i długi ogon.
- O, cześć mały ! To ty tak skamlesz.
Pies na widok Naruto zaczął warczeć, podbiegł i ugryzł go w nogawkę spodni.
- Kurwa mać – wymsknęło mu się – puszczaj głupku !!!
Kundel puścił, ale warczenie było coraz głośniejsze, a jego ogon latał w tę i z powrotem z dużą szybkością.
- No dobra, dobra. Przyjaźnie nastawiony to ty nie jesteś. Już ci daje spokój.
Szybko się wycofał.  Lecz w pośpiechu nie zauważył spokojnie idącego przechodnia i wpadł na niego. Obaj upadli na chodnik.
- Ach ! Naruto jak ty chodzisz ?
- Och to ty Sai. Sorry nie zauważyłem cię.
- Nic nie szkodzi. Co ci się stało ? – spytał spokojnie Sai patrząc na rozszarpaną nogawkę przyjaciela.
- Miałem spotkanie z dziewięcioogoniastą bestią.
- Że co ?
- A nie ważne. Jakiś agresywny kundel się przyczepił. Też skończyłeś zajęcia ?
- Tak, idę do domu. A ty ?
- Jeszcze nie. Poczekam na Sasuke i idziemy na zajęcia w dojo. Wreszcie jakaś rozrywka.
- Poczekam z tobą i tak nie chce mi się tam wracać.
Sai podobnie ja Naruto wychował się bez rodziców. W wieku ośmu lat został przygarnięty przez jakiegoś  starszego, dalekiego krewnego o imieniu Danzo. Chłopak nie miał przy nim lekko. Staruszek lubił dyscyplinę i był bardzo surowy. Przez niego dom nigdy nie kojarzył mu się z czymś dobrym. Sai przez te wszystkie doświadczenia praktycznie wyzbył się emocji. Dzięki temu było mu lżej to znosić. Przynajmniej tak mu się wydawało dopóki nie poznał Naruto. Dzięki tej znajomości jak to on ujmuję znowu zaczął czuć i nie jest sam.
- Hej siema chłopaki !!!
Z daleka nasza dwójka zobaczyła nadchodzących Kibe i Shino. Obok Kiby jak zwykle kroczył piesek Akamaru. Oboje byli praktycznie nierozłączni.
- O nie. Na dzisiaj mam dosyć wszystkich psów – powiedział blondyn z naburmuszoną miną.
- A niech zgadne, czekasz na Sasuke, co nie ?
- A nawet jeśli to co ?
- Nic. Straszne z was papuszki nierozłączki. – rzekł z kpiącym uśmiechem Kiba.
- Znowu zaczynasz ?! Zrozum, że to nikogo nie śmieszy ! Nie jesteśmy gejami do cholery ! Te żarty są na poziomie podstawówki ! – krzyknął wściekły Naruto.
- Zgadzam się z nim. Ośmieszasz się lekko Kiba. – pierwszy raz odezwał się Shino.
- No co ? Nie mów że czasem na to nie wygląda ? Założę się są nawet razem w pokoju. – mówił dalej Kiba
- Mylisz się. Mieszkamy sami w pokojach.
- A w zasadzie dlaczego ? – spytał Shino poprawiając swoje ciemne okulary.
- No… no bo… - jąkał się Naruto myśląc nad  jakimś kłamstwem.
- Bo boi się mojego węża. – za grupką jak z pod ziemi wyrósł Uchiha.
- Co … co ty w ogóle gadasz ! Ja…ja wcale nie boje się tego cholernego gada !!!
- Łał ! Pozwalają ci trzymać go w akademiku ? – spytał Sai, ignorując zdenerwowanego przyjaciela.
- Najpierw nie, ale za dopłatą pozwolili na „specjalnego lokatora”. Dobra dość pogaduszek. Idziemy Naruto. – Sasuke zaczął się oddalać.
- Do zobaczenia chłopaki ! – krzyknął uśmiechnięty Naruto biegnąc za Uchihą – Spieszę się by skopać mu tyłek na treningu.
- Ale oni razem….
- Błagam Kiba skończ z tym !!! – krzyknęli Shino i Sai jednocześnie.

***

Po długim dniu Naruto padł jak długi na swoje łóżko. Właśnie zastanawiał się czy po prostu nie zasnąć w ubraniu, gdy po raz trzeci tego dnia usłyszał dziwny dźwięk.
- Nie, to niemożliwe. – zeskoczył z łóżka i wyjrzał przez okno.
A jednak możliwe. Na dole pod oknem, na trawie siedział dobrze znany blondynowi rudy pies.
- Co ten kundel tu robi ? – przez chwilę się wahał, ale w końcu zbiegł na dół i wyszedł na zewnątrz.
Ostrożnie i wolno przybliżył się do psa, jednak ten tylko patrzył na niego spokojnie.
- To na pewno ty ? Trochę za spokojny jesteś  – pies w odpowiedzi wydał krótkie warknięcie. – A jednak to ty. Co ty tu robisz ? Szedłeś za mną czy co ? – spytał, pochylił się i podrapał psa za uchem. Co dziwne czworonóg był z tego zadowolony.
- Uff, nie ugryzłeś mnie, nie jesteś taki zły – wtedy chłopak zauważył wystające kości psiaka – Rany, musisz być głodny. Chodź, coś się znajdzie. – ruszył w kierunku drzwi z psiakiem przy nodze.
Naruto myślał, że o tej porze już wszyscy powinni być u siebie, ale jednak nie.
- Och, Naruto-kun – pisnęła zaskoczona Hinata. Siedziała sama przy stole z kubkiem herbaty. Na widok blondyna wstała i automatycznie zaczerwieniła się.
- Hej, Hinatka, znalazłoby się coś w lodówce dla mojego znajomego ?
- Twojego znajomego ? – i wtedy dostrzegła rudą bestię przy wejściu – Ojej, skąd on się tu wziął ?
- Ach, dziwne ale cały dzień się na niego natykam, chyba za mną przyszedł – rzekł i wyjął z lodówki szynkę i trochę kiełbasy. Wrzucił to do miski i postawił na ziemi – Jedz mały.
Kundel z szybko merdającym ogonem zaczął jeść.
- Och, biedactwo musiał być głodny – powiedziała Hinata – Ale co teraz z nim będzie ?
- Cóż, chyba nie mam wyboru. Gdybym go oddał do schroniska pewnie by go uśpili, a jak wyrzucę to umrze z głody czy z zimna. Zostanie ze mną.
- Ale nie wolno tu trzymać zwierząt. Co jeśli cię stąd wyrzucą ? – zmartwiła się dziewczyna głaszcząc psa po głowie.
- Jeśli Sasuke może trzymać tego upiornego gada, to ja mogę trzymać psa. Zresztą jeśli nie będzie zbytnio hałasować to nikt się nie dowie. Chyba nikomu nie powiesz, prawda ? – spytał Naruto patrząc Hinacie w oczy. – To będzie nasza tajemnica.
Pod wpływem spojrzenia niesamowicie błękitnych oczu, rumieniec na twarzy dziewczyny zmienił odcień na intensywniejszy.
- Nie, nie, nikomu nie powiem – powiedziała szybko, odwracając wzrok.
- Treningu taijutsu jutro nie ma, więc pójdę kupić mu parę rzeczy po zajęciach. Pójdziesz ze mną ? Szczerze oprócz miski i żarcia nie wiem co mu potrzebne.
- Ach ja… to znaczy … - „spokojnie Hinata spokojnie” mówiła do siebie w myślach – Ja … chętnie, to znaczy…  tak oczywiście. – udało się jej wykrztusić.
- Super, wielkie dzięki – rzekł posyłając jej swój firmowy uśmiech.
- A jak go nazwiesz ? – spytała lekko speszona.
- Hmm… - zaczął się zastanawiać. . Imiona Burek itd. nie pasowały i były zbyt powszechne. To musiało być oryginalne.  Właściwie gdy go zobaczył pod oknem, miał ochotę znów krzyknąć przekleństwo, ale to raczej nie najlepsze imię dla psa. „Kurwa mać”. Kto to słyszał. Chyba, że…. – Wiem. Kurama – Wystarczyło dwie literki usunąć.
- Kurama ? Nie słyszałam takiego imienia.
- I to chodzi. Jedyne w swoim rodzaju i chyba mu się podoba – powiedział widząc wesoło merdającego psa – Ale on ma pare w tym machaniu ogonem. Wydaje się jakby miał ich z dziewięć. Skończył już. Chyba się najadłeś.
Hinata nadal głaskała psa podczas gdy Naruto mył miskę.
- Lubi cię. Mnie trochę mniej, zniszczył mi spodnie – zażartował – Widzimy się jutro po zajęciach? Serio potrzebuję pomocy, nawet nie wiem gdzie jest zoologiczny .
- Do..dobrze
Chłopak już stał przy drzwiach, ale postanowił jeszcze o coś spytać.
- Hinata, dobrze się czujesz ?
- T…tak, czemu pytasz ? – spytała zdziwiona.
- Jesteś bardzo czerwona. Myślałem, że może masz gorączkę.
- Nie, nie, nie, nic mi nie jest, czuje się dobrze. – powiedziała szybko, nerwowo gestykulując.
- To dobrze. Martwiłem się. To do jutra. Dobranoc. – razem z Kuramą opuścili kuchnię.
Granatowowłosa jeszcze prze chwilę stała jak wmurowana w ziemię, a w jej głowie dźwięczało zdanie. „Martwił się o mnie”.

***

Po otrząśnięciu Hinata ruszyła w stronę swojego pokoju na parterze, gdy zobaczyła, że ktoś stoi pod jej drzwiami.
- Sakura-san ?
- Och, Hinata. Hej. Możemy  pogadać ?
- Oczywiście, wchodź.
Obie weszły do pokoju i usiadły na łóżku granatowowłosej.
- Coś ci się stało ? – spytała Sakura, gdyż na twarz Hinaty dopiero odzyskiwała normalną barwę.
- Przed chwilą rozmawiałam z Naruto-kun w kuchni.
- Aaaaaa i wszystko jasne. A o czym ? – spytała zaciekawiona
-A nic ważnego, naprawdę. Poprosił mnie bym pomogła mu jutro… coś kupić. – odpowiedziała pokrętnie pamiętając o zachowaniu „ich” tajemnicy.
- Hinata ! Chcesz powiedzieć, że idziecie na randkę ?
- Nie ! To nie tak ! To nie randka. Po prostu pomoc – krzyknęła zaskoczona.
- Sam cię poprosił byś z nim poszła ? – Hinata przytaknęła – To w takim razie randka. I w dodatku macie jakąś tajemnicę. – Sakura mówiła dalej widząc, że przyjaciółka chce zaprzeczyć – Przecież widzę, że pokrętnie odpowiadasz. Ale to dobrze. Zbliżasz się do niego.
- To o czym chciałaś porozmawiać ? – spytała chcąc zmienić temat.
- Właściwie to ja w tej sprawie. Mam pewien pomysł.
- A..a jaki ? – spytała z lekką obawą.
- Wiesz, że Neji, Lee, Tenten, Sasuke i Naruto chodzą cztery razy w tygodniu na zajęcia taijutsu, prawda ? Sasuke i Naruto w jednej grupie, a pozostała trójka w innej.
- No tak wiem.
- Hinata, my też się zapiszmy.
- Że co ? Sakura-san ja nie dam rady. Taijutsu ? To nie dla mnie. Tylko się zbłaźnię.
- Dużo o tym myślałam. Ja już postanowiłam. Na pewno to zrobię. Mam nadzieję, że w ten sposób zbliżę się do Sasuke-kun. A przy okazji wyładuję się na kimś – cicho zachichotała – Ale możemy upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zapisz się ze mną. Nie będzie tak źle. I będziemy blisko nich.
- Ale … ale ja się do tego nie nadaję.
- A skąd wiesz ? Przecież mamy się tam uczyć. Ja też nie mam na to ochoty. Medycyna zajmuję prawie cały mój czas, ale dla miłości trzeba się poświęcić.
- Ja … chyba nie mogę. – rzekła nerwowo bawiąc się palcami.
- Hinata, spójrz na mnie – powiedziała różowowłosa z powagą – nie pozwól abyś przez swoją nieśmiałość i kompleksy go straciła.
- Sakura-san – wykrztusiła zaskoczona.
- Obserwuję to od lat. Zawsze przy nim jesteś nerwowa i ledwo mówisz pełnymi zdaniami. I jeszcze czerwienisz się jak piwonia. Pamiętam nawet jak raz zemdlałaś, ale to była dawno temu. Jeśli tak dalej będzie to go stracisz. Zamiast się przybliżać, oddalasz się. Jak los daje ci szansę to nie waż się jej stracić. Pokaż temu głąbowi jaki ma obok skarb.
Rzeczywiście. Kiedyś nawet nie potrafiła normalnie o nim mówić. Nikomu nie mówiła o swoim uczuciu. Myślała, że nikt o tym nie wie, ale to było zbyt widoczne. Sakura szybko od niej to wyciągnęła i po latach rozmowa z nią o jej uczuciach do blondyna nie była aż tak trudna jak wcześniej. Praktycznie to tak naprawdę każdy o tym wiedział oprócz samego zainteresowanego.
- Ma rację – mówiła do siebie w myślach – Ile to się ciągnie ? Boże, chyba od podstawówki. I nie posunęłam się ani o krok do pokonania nieśmiałości. Już i tak po takim czasie, w którym się znamy, uważa mnie pewnie za dziwną i bojaźliwą. Gorzej nie będzie.
- Zapiszę się z tobą.
- Naprawdę ? Fantastycznie. Brawo, tak trzymać. Zapytaj jutro Naruto na tym waszym „spotkaniu” jakie są formalności i tak dalej, ok ?
- Dobrze, zapytam.
- Aha i jeszcze jedno. Mogłabyś nic nie mówić o tym Ino ?
Oczywiście wiadome było, że Sakura nie chce aby blondynka wpadła na ten sam pomysł i również próbowała zbliżyć się do Sasuke.
- Nie martw się, nie powiem.
- Dzięki, to pa. Dobranoc.
- Dobranoc.
Po tym jak Sakura wyszła, Hinata jeszcze długo leżała na łóżku zastanawiając się co przyniesie jej ta decyzja i czy na pewno jej sprosta.



1 komentarz: