:)

:)

sobota, 20 września 2014

Rozdział 1



Po całym pokoju rozniósł się irytujący dźwięk budzika. Próby zignorowania go przez jego właściciela poszły na marne. Podniósł się z jękiem i szybkim ruchem wyłączył jak on to nazywał tę kupę złomu. Znów zadzwonił nie o tej porze co trzeba. Ma jeszcze dużo czasu do wykładów. No ale może to i lepiej.  W końcu już ma na koncie parę spóźnień, a w dodatku często sobie grabi u wykładowców swoim głupim zachowaniem, więc może dziś zyska plusa za „łaskawe nie spóźnienie się”.  Kiedy to naprawdę nie jego wina, tylko tego ustrojstwa.
Po mimo niewyspania jak zwykle z uśmiechem i energią wykonał wszystkie poranne czynności i spojrzał w lustro czy wygląda jak człowiek. Bujna, blond czupryna jak zwykle w nieładzie. Niebieskie oczy jak zwykle iskrzące zapałem. Pomarańczowa bluza i jeansy.
- Cześć przystojniaku. – powiedział do swojego odbicia co może być uznane za dziecinne, ale każdy kto go poznał wie, że taki już jego charakter i nic go nie zmieni. Nawet to, że ma już 20 lat i nie dawno, zaczął 2 rok studiów na poważnym kierunku, który na pierwszy rzut oka w ogóle do niego nie pasował.
Szybko zbiegł na dół po schodach. Był jednym z tych szczęściarzy, którzy mają jednoosobowy pokój w akademiku. Wizja wścibskiego współlokatora nie bardzo mu odpowiadała. Chociaż nie stronił od towarzystwa przyjaciół to w pokoju fajnie jest mieć prywatność, zwłaszcza że cała kupą innych studencików jej nie ma. Zresztą nie było ich aż tak wielu. Konoha to wielkie miasto i większość nie potrzebuje akademika i mieszka na miejscu, tyle że ze starymi na karku.
Nasz blondyn z apetytem konsumował swoje śniadanie. Ramen . Danie dla którego może zabić. Często tak żartował. Jadł je prawie codziennie co za bardzo nie jest zdrowe ale co poradzić, że tak bardzo je uwielbia. W tym samym czasie do kuchni zmierzała druga osoba dla której wczesne wstawanie nie było czymś nowym. Jednak gdy stanęła w progu szybko z cichym piskiem się schowała za drzwiami.
- Mhm – blondyn zerknął w stronę gdzie było słychać ten dźwięk, ale nic nie zobaczył.                                                          
- Pewnie mi się zdawało – pomyślał.
W tym czasie za drzwiami, opierając się o ścianę stała granatowowłosa dziewczyna z dużym rumieńcem.
- Naruto-kun tam jest ! Rzadko wstaje tak wcześnie. Och, co robić ? Po prostu wejść ? Co mu powiedzieć ? – biła się ze swoimi myślami.
- O cześć Hinata – Przestraszona dziewczyna aż podskoczyła, tak była zamyślona.
Były to Sakura i Ino. Jej dobre przyjaciółki. Obie studentki medycyny. I obie grzeszyły wyglądem. Ino było wysoka i miała długie, blond włosy związane w kitek i specyficznie niebieskie oczy. Zaś Sakura była troszkę niższa i miała długie do pasa różowe włosy i zielone oczy. Aż trudno uwierzyć że to jej naturalny kolor. Hinata w skrytości ducha im zazdrościła. Sama miała bardzo krótkie granatowe włosy i za duże(  według niej ) oczy. Sylwetki miały prawie identyczne ale lekko zakompleksiona dziewczyna uważała, że i tak prezentuje się przy nich marnie. Nie miała jednak pojęcia, że jest jedna rzecz, o którą jej przyjaciółki też są zazdrosne. A mianowicie rozmiar stanika. Zwłaszcza różowowłosa, ale zostawmy to bez komentarza.
- Hinata, co robisz ? Czemu nie wchodzisz ? – spytała Sakura, ale szybko zrozumiała gdy zobaczyła kto jest w kuchni.
- Och daj spokój kobieto, on nie gryzie. – powiedziała Ino i obie wparowały w kuchni wręcz ciągnąc swoją koleżankę.
- Och, cześć Hinata, Ino, Sakura-chan. – powiedział Naruto z zupą w ustach.
- Hej Naruto-kun. – rzekła lekko speszona dziewczyna.
- No cześć. Ranny z ciebie ptaszek.
- Znowu ten szmelc źle zadzwonił. Ale nieważne. Nie spóźnię się dziś – powiedział jakby to było osiągnięcie. – Poczekam tylko na tego głąba i lecę.
- Głąba ? O mnie mówisz ? - padło pytanie z lekką drwiną.
Tym razem w drzwiach pojawił się wysoki, przystojny chłopak. Miał czarne jak noc włosy i identyczne oczy.  Czarną koszulą, świetne opinającą jego umięśnioną klatę, której widok prawie powalił obie dziewczyny na kolana.
- Cześć Sasuke-kun – zapiszczały jednocześnie patrząc na niego filuternie. Wszystkie dziewczyny tak na niego reagowały oprócz Hinaty. On patrzyła w inna stronę…
- Jasne, że o tobie głąbie. Jedz i idziemy.
- Nie jestem głodny. – rzekł Sasuke zupełnie wyprany z emocji. – Dobra, zbieraj się jakoś zniosę twoje towarzystwo.
- Jak zwykle kochany i miły. No to siema dziewczyna i powodzenia. – krzyknął blondyn i  razem z „panem gburem” opuścił budynek.
- Och Sasuke-kun jest taki….no łał po prostu – zapiszczała Ino z ekscytacji
- A Naruto jak zwykle aż za energiczny. Jakim cudem oni się przyjaźnią tego nie wiem. Kompletne przeciwieństwa – rzekła Sakura próbując wyrzucić choć na chwile myśli o tych czarnych oczach. – A właściwie co to było Hinata ? Już nawet boisz się do kuchni wejść bo on tam jest. To się zaczyna robić dziwne.
- Tak wiem Sakura-san ale nic nie poradzę, że jak go widzę to… ach tracę grunt pod nogami.
 - Tak chyba wiem o czym mówisz – rozmarzyła się różowowłosa.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? Chcesz mi odebrać mojego Sasuke-kun! – krzyknęła wściekła blondynka
- On nie jest twój Ino – świnio !
- I znowu się zaczyna – pomyślała Hinata – one często tak się kłóciły. Jakim cudem się jeszcze nie zabiły mając wspólny pokój ? Dobrze że ja mieszkam sama.

***
- A coś ty tak wcześnie wstał ?
- No cholera jasna, czemu wszyscy robią taką aferę ? Czy to taki cud ?
- No jak na takiego strachliwego i leniwego kota to owszem cud.
- Ej przeginasz Sasuke ! Chcesz dostać ?
Tak owszem oni byli najlepszymi przyjaciółmi od piaskownicy. Na czym ta zażyłość polegała nie wiadomo. Może na rywalizacji. Sasuke zawsze był we wszystkim lepszy co blondyna strasznie irytowało. Czy to w nauce czy na zajęciach dodatkowych w dojo gdzie ćwiczyli już od lat, zawsze był niżej. Ale ostatnio nie było już tak źle. Naruto był tak zdeterminowany aby go pobić że praktycznie teraz we wszystkim są równi.
Akademik mieścił się zaledwie kilka minut drogi od miasteczka studenckiego. Wydziały na nim były bardzo zróżnicowane. Nie trzymali się jednej kategorii. Uczelnie nie były byle jakie ale jedne z najlepszych. Obaj chłopcy studiowali politykę społeczną. Naruto bowiem chciał w przyszłości zostać najważniejszą osobą w mieście. Wszyscy to wiedzieli bo w kółko o tym gadał. To było jego marzenie. Oczywiście był z tego powodu kiedyś wyśmiewany, ale szybko przestano gdy pojawiły się pierwsze oceny z egzaminów. Był drugi zaraz po Sasuke. Czemu zaś on był na tym kierunki nie wiadomo.
W akademiku oprócz nich mieszkali tak: kuzynostwo Hyuga studiujące zarządzanie. Neji i Hinata mieli w przyszłości odziedziczyć firmę ojca dziewczyny ale nie była ona w tym za dobra. Neji, jej kuzyn, to co innego. Mieszkał w pokoju ze swoim kumplem Lee. Prawie tak żywiołowy jak Naruto chłopak studiował wychowanie fizyczne. Poza tym nasze 2 dwie przyszłe lekarki. A na koniec trójka rodzeństwa Sabaku. Temari, ostra i lubiąca rządzić blondynka, studiująca stosunki międzynarodowe, Kankarou, brunet lubiący inżynierie i konstruowanie oraz Gaara, czerwonowłosy chłopak z podkrążonymi oczami na wydziale architektury krajobrazu, który poza Sasuke był najbliższym przyjacielem Naruto.
Spędzając praktycznie całą drogę na wzajemnym dogryzaniu dotarli w końcu pod budynek swojego wydziału. Po drodze mijali resztę swojej dużej grupy, którzy męczyli się w domach z rodzicami. Shikamaru, strasznie leniwy ale super inteligentny chłopak na wydziale matematyki. Choji, jego najlepszy kumpel, straszny grubas studiujący gastronomie jak nie trudno się domyślić. Sai, artystyczna dusza, lekki socjopata, studiujący historię sztuki. Kiba i Shino także nierozłączni przyjaciele, oboje na weterynarii. A na koniec Tenten, mimo że tam nie studiuje, bo chodzi do szkoły policyjnej to i tak nie zerwała kontaktu z resztą przyjaciół. Cała ta młodzież znała się praktycznie od podstawówki i z małych grupek stworzyli jedną paczkę. Jedynie trójka Sabaku dołączyła parę lat temu po przeprowadzce do Konohy.
Już mieli wchodzić do budynku gdzie mieli wykład z Yamato-sensei gdy Naruto usłyszał jakieś skomlenie w krzakach. Już chciał zobaczyć co wydaje te dźwięki gdy Sasuke złapał go za ramię i wciągnął go do środka.
- A ty gdzie znowu ? Chodź w końcu.
- A odwal się głupku.

***
- Hinata-sama chodź, bo się spóźnimy.
- Do..dobrze Neji-nii san. – cicho odpowiedziała Hinata, jeszcze raz patrząc w stronę uśmiechniętego blondyna wchodzącego do budynku po drugiej stronie.
- Ach jestem żałosna – szepnęła sama do siebie.
- Hmm ? Mówiłaś coś ?
- Nie, nie nic.


3 komentarze:

  1. Śliczne <3
    Ja tam widzę te postacie z anime.
    Czekam na dalszą część ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oki. Po wielotygodniowym torturowaniu uwagami odnośnie błędów w tekstach pana Dembowskiego (tego od Uniwersytetu Konoha) postanowiłem znaleźć sobie nową ofiarę, jako że tamten blog się skończył ;-)

    No to zaczynamy.

    >I obie grzeszyły wyglądem.

    Nie rozbija się związków frazeologicznych. NIGDY. Mówi się "nie grzeszyć czymś" w znaczeniu - nie mieć tego za wiele, nie być w czymś dobrym. Błędem jest użycie tego wyrażenia w formie "grzeszyć czymś".

    >Wszystkie dziewczyny tak na niego reagowały oprócz Hinaty.

    Wszystkie dziewczyny oprócz Hinaty...

    >- Jasne, że o tobie głąbie. Jedz i idziemy.

    Przecinek przed "głąbie".

    >- Nie jestem głodny. – rzekł Sasuke zupełnie wyprany z emocji.

    Zbędna kropka po "głodny".

    >- Jak zwykle kochany i miły. No to siema dziewczyna i powodzenia. – krzyknął
    >blondyn i razem z „panem gburem” opuścił budynek.

    Zbędna kropka po "powodzenia". A poza tym chyba powinno być "siema DZIEWCZYNY". No chyba, że któraś z pań już jest dziewczyną Naruto. Poza tym "dziewczyna/dziewczyny" powinno być otoczone przecinkami.

    >- Tak wiem Sakura-san ale nic nie poradzę, że jak go widzę to… ach tracę grunt pod nogami.

    Przecinek po "ach".

    >Dobrze że ja mieszkam sama.

    Przecinek przed "że".

    >- Ej przeginasz Sasuke ! Chcesz dostać ?

    Przecinek przed "Sasuke".

    >Tak owszem oni byli najlepszymi przyjaciółmi od piaskownicy.

    Przecinki po "tak" i "owszem".

    >Sasuke zawsze był we wszystkim lepszy co blondyna strasznie irytowało.

    Przecinek przed "co".

    >Akademik mieścił się zaledwie kilka min drogi od miasteczka studenckiego.

    Nie wiedziałem, że długość mierzy się w MINACH. Tak z ciekawości, w przeciwpiechotnych czy w przeciwpancernych? ;-)

    Tak, żartuję. Po pierwsze skrót należałoby zakończyć kropką, chyba, że kończy się na tę samą literę co oryginalny wyraz. Dlatego "dr" i prof." pisze się tak, a nie inaczej. Po drugie nie używaj skrótów jeśli nie są używane powszechnie w danej sytuacji jak dwa które wymieniłem, to po prostu nieelegancko wygląda.

    >Czemu zaś on był na tym kierunki nie wiadomo.

    Nie bardzo wiadomo, czy odnosi się to do Naruto, czy też do Sasuke. A poza tym literówka.

    >W akademiku oprócz nich mieszkali tak: kuzynostwo Hyuga studiujące zarządzanie.

    W akademiku oprócz nich mieszkało kilka innych osób. Kuzynostwo Hyuga studiujące zarządzanie...

    >- Ach jestem żałosna – szepnęła sama do siebie.

    Przecinek po "ach".



    To tak po łebkach.

    OdpowiedzUsuń