:)

:)

sobota, 18 października 2014

Rozdział 5



Znów siedział na tej huśtawce. Nie huśtał się, po prostu siedział i czekał. Wszędzie dookoła wirowały jesienne liście w różnych kolorach, wiał zimny wiatr, a na niebie było pełno ciemnych chmur. Nagle zaczął dostrzegać jakiś kształt. Z pomiędzy tej chmary liści wynurzała się postać. Szła powoli w jego stronę, a z każdym jej krokiem chmury coraz bardziej się rozstępowały i wychodziło słońce.
Widział ją coraz wyraźniej. Miała na sobie jasno niebieską sukienkę do kolan, która falowała na wietrze wraz z jej krótkimi granatowymi włosami. Duże, białe oczy wpatrywały się prosto w niego, a na twarzy rozkwitał delikatny rumieniec.
- Hinata – imię samo wyszło z jego ust. Był zauroczony.
- Naruto-kun – w jej ustach jego imię brzmiało tak pieszczotliwie.
Usiadła mu na kolanach i objęła za szyję. Jego ręka sama powędrowała na jej policzek. Patrzył jej w oczy, w których tańczyły wesołe iskierki. Niech zawsze tak na niego patrzy.
- Mogę Cię pocałować ?
W odpowiedzi usłyszał lekki śmiech. Ich usta powoli zbliżały się do siebie.

Cała sceneria się rozpadła. Znów był w swoim łóżku, ale w dość dziwnej sytuacji. Z całych sił ściskał poduszkę, która przed chwilą była w jego śnie Hinatą, a na nim leżał powód jego pobudki.
- Kurama ! Złaź ale już, sio ty cholero !
Pies nie był zadowolony, ale zszedł i co dziwne jego pan razem z nim. Zaczął energicznie przechadzać się w tą i z powrotem po pokoju. Zerknął na zegarek. Była 2:20 w nocy, ale był tak rozbudzony, że nie wiedział czy jeszcze zaśnie.
- Odbija mi, odbija, odbija, odbija ! Nie no, to powoli zakrawa na obsesję. Zamiast do ratusza, trafię do psychiatryka – mówił do siebie wciąż krążąc po pomieszczeniu.
- No co się tak gapisz ? – rzucił do psa zirytowanym tonem. Kurama wrócił do swojego posłania i z zaciekawieniem obserwował swojego pana – No jasne dorzucimy jeszcze do tego gadanie z psem. No, ale kto o tej porze ze mną pogada – zdesperowany usiadł na podłodze i patrzył na swojego lokatora – Muszę coś zrobić albo będzie gorzej, ale co ?
Spędził w tej pozycji jakieś pół godziny rozpamiętując swój sen. W końcu nie wytrzymał.
- Mam dość ! Wiesz, co ? W dupie mam już czemu ona i dlaczego teraz. Chcę ją. Wiem idiotycznie to brzmi, ale taka prawda. I dostanę, albo zwariuję do reszty – już w tym momencie chciał do niej iść póki jest zdecydowany, ale no cóż pora jest lekko mówiąc nieodpowiednia.
Psiak obok prychnął jakby doskonale rozumiał całą sytuację i był zadowolony z decyzji swojego właściciela. Za to on patrzył na niego zaskoczony.
-Zaczynam się ciebie bać. Demon z ciebie nie pies.
Znów poczuł senność więc wrócił do łóżka. Podjęcie jakiejś decyzji dała mu wreszcie wewnętrzny spokój. Spał jak zabity do samego rana.

***

- Że co, kurwa ? – Naruto uśmiechał się złośliwie. Rzadko widział Sasuke wyprowadzonego z równowagi.
- Mam powtórzyć ? Na starość słuch ci pada, czy co ? Powiedziałem żebyśmy poczekali chwilę, bo Sakura-chan i Hinata chcą zapisać się do naszej grupy w dojo i pewnie zaraz do nas dołączą !
- Nie drzyj się tak ! Przecież słyszę głąbie. I co się jeszcze głupio śmiejesz ? – tak, to był mocno wkurzony Sasuke.
- Z twojej miny – mówił blondyn pomiędzy atakami śmiechu – Żebyś tylko mógł zobaczyć swoją twarz !
- Widzę, że prosisz się o parę złamań.
- Sasuke-kun !!! – z daleka zobaczyli idące dziewczyny. Sakura wesoło machała w stronę Uchichy.
- O matko. Zaczęło się – znów przybrał obojętną minę.
Naruto momentalnie przeszła wesołość. Patrzył w stronę Hinatki, która w przeciwieństwie do przyjaciółki szła niepewnym krokiem i ze spuszczonym wzrokiem. Bała się, że dzisiejszy dzień będzie pełen upokorzeń.
Blondyn zaś nadal był pewny swojej decyzji, lecz miał pewne obawy. Z jednej strony jeśli to co chłopaki mówili wczoraj to prawda to będzie miał sprawę dość ułatwioną. Jednakże z drugiej strony mogli się mylić i wtedy może być problem. Tylko raz w życiu próbował poderwać dziewczynę i skończyło się to ciosem w głowę. Dzięki Bogu, że dawno już przeszło mu uczucie do Sakury-chan, bo inaczej z tych obrażeń mógłby już być niepełnosprawny. Co prawda jego wyobraźnia nie dawała rady ogarnąć obrazu, w którym ta Hinatka mogłaby go uderzyć, ale obawa była.
- Cześć – rzuciła tylko i wciąż patrzyła w swoje stopy. Pod wpływem strachu przed nieznanym traciła pewność siebie.
- To co idziemy ? – rzuciła z entuzjazmem różowowłosa. Zachowanie Sakury było absolutnie przeciwne zachowaniu przyjaciółki.
- Taa. Ciekawe ile wytrzymasz. Tylko nie przychodź z płaczem jak złamiesz sobie paznokieć – wzburzenie Sasuke kompletnie zniknęło. Było tylko jego normalna ignorancja.
Przez te słowa żyłka na czole dziewczyny zaczęło pulsować ze złości.
- Taka taktyka – myślała dziewczyna – Mowy nie ma. Nie dam się wyprowadzić z równowagi.
Przeszła obok niego dumnym (jej zdaniem) krokiem bez słowa.
- I jeszcze strzela focha – dorzucił kpiąco.
Dziewczyna skupiła całą swoją wolę by nie wybuchnąć.
- Coś mi się wydaję, że nasz Sasuke-kun prosi się o wieczne cierpienie – szepnął konspiracyjnie Hinacie do ucha. Dziewczynie od tej bliskości zakręciło się w głowie.
Całą drogę przebyli w milczeniu w dwu-osobowych grupach. Naruto wolał iść z Hinatką, ale po zastanowieniu postanowił trzymać przyjaciela z dala od Sakury. Mogłoby wtedy być źle, oczywiście dla niego bo to i tak on by oberwał, wystarczy, że by się wtrącił. Oj życie nie jest sprawiedliwe.

***

- Co to jest ? – spytała zdziwiona Sakura, widząc jak chłopaki wiążą sobie jakieś opaski na czołach.
- To ochraniacze. Wszyscy ninja z wysoką rangą takie noszą.
- Ninja ? Ranga ? To brzmi jak z jakiegoś głupiego filmu akcji – zadrwiła dziewczyna.
- To po co tu jesteście skoro nie wiecie nic o taijutsu, hmm – kolejna drwiąca uwaga Uchihy.
- Oj tam, wytłumaczymy im. Myśmy też na początku nic nie wiedzieli – Uzumaki kończył zawiązywać ochraniacz wokół swojej głowy.
- To im tłumacz, ja nie zamierzam. Strata czasu – powiedział i ruszył w stronę szatni.
- Co za gbur, zostawił mnie na pożarcie wilkom.
- ŻE CO ?!!! – przy blondynie dziewczyna nie musiała już udawać spokojnej.
- Dobrze już nie bij – uspokajał ją – No dobra to co właściwie wiecie ?
Obie dziewczyny stały zażenowane. Nie miały żadnej wiedzy o japońskich sztukach walki.
- Czyli nic. No dobrze. Wiecie, że tam kiedyś w dawnych czasach, kiedy dokładnie to nie powiem, bo orłem z historii nie jestem, zamiast policji, wojska itp. byli ninja. Przez te filmy i komiksy o jakich myślałaś Sakura-czan, ich wizerunek spadł i stał się nierzeczywisty. Ale oni naprawdę istnieli i jest o nich masa legend, ale o nich nie trzeba opowiadać. Ważne jest to, że styl walki jakim się posługiwali, czyli taijutsu przetrwał do dzisiaj i można się go uczyć. Oznacza dosłownie techniki ciała i jest po prostu walką wręcz, a nie jakąś nudną samoobroną. To nie jest karate czy tam judo, podczas których trzeba nosić jakieś durne stroje podobne do piżam. Tutaj wystarczy tylko ochraniacz. Jak wcześniej mówiłam są specjalne rangi, ale o tym lepiej wam opowie Kakashi-sensei, bo to trudniej wyjaśnić.
Dziewczyny były zszokowane i pod wrażeniem. Jeszcze nigdy ich przyjaciel nie dał tak dużego popisu wiedzy. Musiał się tym naprawdę mocno interesować. Zwykle to jemu trzeba było wszystko tłumaczyć. Jak widać czasem role muszą się odwrócić.
Dopiero po chwili Hinata zdołała się odezwać.
- Ka..Kakashi-sensei ?
- A no tak – mówił dalej, prowadząc je korytarzem – Są tu trzy grupy wiekowe. Pierwsza jest dla najmłodszych i prowadzi je Iruka-sensei. Druga dla młodzieży prowadzona przez Ebisu-sensei. Razem z Sasuke przeszliśmy przez wszystkie. Zaś dwie ostatnie grupy są dla pełnoletnich i są prowadzone przez Gai-sensei i Kakashi-sensei. My należymy do grupy tego drugiego, wszystko wam powie. Aha tylko nie przestraszcie się jego maski.
- Hę ? – obie spojrzały na niego zdziwione.
- Ach bo on jest strasznym psiarzem. Ma chyba z osiem tych kundli. No ale ma uczulenie, więc ciągle nosi maskę. W życiu nie widziałem jego twarzy.
Dziewczyny nie wiedząc co powiedzieć po prostu szły za chłopakiem. Naruto pokazał im gdzie są szatnie i poradził by potem na niego zaczekały to resztę im pokarze.
Hinata przebierała się w wygodniejsze rzeczy w ciszy, słuchając narzekania Sakury-san na temat Uchihy i zapewniania, że jeszcze ją polubi. Z każdą minutą młoda Hyuga coraz bardziej obawiała się, że to był zły pomysł.
- Co ja tu w ogóle robię ? – myślała – Szykuje się dzień pełen kompromitacji. I jeszcze jak mam się skupić gdy Naruto-kun jest tuż obok. I nie wiem czemu ale ma dziwne uczucie, że dzisiaj patrzy na mnie jakoś inaczej.

***

- Co one tam tak długo robią ? – Sasuke znów się irytował – Nie wytrzymam z jej ciągłym jazgotem nad uchem.
- Oj nie dramatyzuj już. Mażesz się jak baba.
- Powtórz to jeszcze raz, a ….
- Naruto-niiczan !
W ich stronę biegła trójka nastolatków z brunetem na czele.
- Siema Konohamaru, Udon, Moegi – powitał ich uśmiechem.
- Możemy dziś ćwiczyć w waszej grupie ?
- Ile razu mówiłem, że jesteście za młodzi ?
- Z tysiąc razy, ale to tylko wymówka – Konohamaru wskazał na blondyna palcem i krzyknął – Tak naprawdę boisz się ze mną zmierzyć, bo wiesz, że nie masz szans !
- Tak, tak oczywiście boję się, że cię uszkodzę.
- Zamknąć się tam – burknął Sasuke pod nosem.
- A jemu dzisiaj co ? – spytał nastolatek zdezorientowany.
- Dziewczyna za nim lata i jest nieszczęśliwy, nie próbuj zrozumieć, ja też nie kapuję.
- Zapomniałeś dodać, że to żałosna i irytująca dziewczyna. Poza tym za tobą przylazła ta druga.
- Obyś miał rację.
Cała czwórka spojrzała na Naruto zdziwiona. Ups powiedział to na głos. Dobrze, że wtedy rozpoczęły się zajęcia naszej młodej grupki, bo inaczej musiałby rozdrapywać temat. Zaś Sasuke to nie interesowało w najmniejszym stopniu.

***

Dziewczyny rozglądały się po dużej sali. Razem z nimi było tu jakieś 16 osób. Większość była w ich wieku. Myślały, że będzie ich więcej. Cała podłoga była wyłożona materacami, pod ścianami znajdowało się pełno urządzeń i manekinów do ćwiczeń. Na środku podłogi było namalowane białe koło o średnicy ok. 3 metrów.
- Trochę sobie poczekamy. On nigdy nie przychodzi na czas – rzucił obojętnie Sasuke.
Sakura próbowała nawiązać z nim rozmowę, ale ewidentnie było widać, że próbuje ją zbyć.
Zaś Naruto przypatrywał się Hinacie, która wciąż rozglądała się po sali.
- Szkoda, że nie założyła czegoś bardziej obcisłego – myślał patrząc na jej fioletową bluzę. Nagle się otrząsnął – O czym ja myślę ? Za dużo czasu spędzam z Ero-wujkiem jak nic.
Podszedł do niej widząc, że nie może się odnaleźć w nowym otoczeniu.
- Nie martw się będzie fajnie – powiedział dotykając jej ramienia.
Biedna Hinata nie wiedziała co powiedzieć, ale w tym momencie do sali ktoś wszedł.
Był to dość wysoki mężczyzna. Miał szare, sterczące włosy, a na twarzy maskę zakrywającą prawie całą twarz.
- Dzień dobry wszystkim – powiedział w ogóle nie patrząc na grupę. Był zajęty czytaniem jakieś książki. Spokojnie dokończył rozdział i w końcu uraczył ich swoją uwagą.
- Podobno mamy w grupie dwie nowe osoby. Proszę przedstawcie się – rzucił w stronę dziewczyn spokojnym tonem.
- Jestem Haruno Sakura
- A j.. ja Hyuga Hinata.
Gdzieś z boku zdało się usłyszeć drwiący śmiech i komentarz.
- Ciekawe co taka nieśmiała owieczka tutaj robi. Mogę cię rozłożyć jednym palcem.
Hinata przestraszona spuściła wzrok. Oczywiście powinna była wiedzieć, że będą drwiny w jej stronę, przecież jest do niczego.
- Zamknij się Mizuki, chyba, że chcesz oberwać – rzucił Naruto w stronę autora tej wypowiedzi.
Chłopak nic nie odpowiedział, ale kpiące spojrzenie pozostało.
- Jako, że jesteście nowicjuszkami nie macie jeszcze rangi – kontynuował Kakashi jakby nic się nie stało – Ogólnie jest ich cztery: genin, chunin, jonin i kage. Ja jako mistrz mam rangę kage, czyli najwyższą. Jedynymi joninami w grupie to Sasuke i Naruto. Poza tym mamy 5 chuninów i 7 geninów. Aby zdobyć wyższą rangę należy pokonać przeciwnika wyższej rangi w sparingu. To może być dla was trudne, ponieważ wszyscy tutaj trenują już od dawna, a kilkoro nawet od dziecka, no ale nie traćcie w siebie wiary – chyba uśmiechnął się do nich pokrzepiająco, nie było widać przez tą maskę – Póki co ja nie zamierzam was trenować.
- Jak to ? – obie się zdziwiły.
- Waszym treningiem będą się zajmowali Naruto i Sasuke tak długo dopóki nie zdecyduję, że zasługujecie na moją uwagę. Oni i tak są bardzo do przodu z umiejętnościami. Mogą spokojnie poświęcić czas na wasze wprowadzenie. Ocenię czego się nauczyłyście pod koniec zajęć i zdecyduję czy zasługujecie na najniższą rangę – rzekł i znów wyciągnął książkę.
- To zdecydowanie nie mój dzień. Dobrze myślę, że wolisz zająć się Hinatą, co ?
- Jeszcze jedno słowo…

***

Podczas treningu obie dziewczyny pozytywnie zaskoczyły chłopców. W przeciwieństwie do przewidywań Sasuke, Sakura ani razu nie zaczęła narzekać i wykonywała każde jego polecenie. Poważnie podchodziła do sprawy i nawet pokazała zalążki talentu. Chcąc nie chcąc Uchiha musiał zmienić zdanie. Może uczenie jej nie będzie takie złe…
Hinata natomiast była bardziej nie pewna w swoich działaniach. Naruto jednak stwierdził, że i on na początku miał trudności i mocno ją dopingował.
Kakashi cały czas je obserwował i pod koniec zajęć obu dziewczynom przyznał rangę genina. Sakurze ze względu na jej upór i niezwykłą siłę fizyczną, Hinacie zaś za zręczność i spostrzegawczość. Obie dostały nowiutkie ochraniacze. Żadna nie chciała ich nosić na czole, więc Sakura użyła jej jako opaski, a Hinata zawiązała swój na szyi.
- Cóż, czy ktoś chce dziś wyzwać kogoś na sparing ? – spytał grupy Kakashi.
- O co w tym chodzi ?- spytała Haruno obu chłopców.
- Zawsze po zajęciach jest szansa wyzwać kogoś na oficjalny sparing – wytłumaczył Sasuke – Taki honorowy pojedynek. Głupoty. Ale można się wyżyć.
- Ja chce wyzwać Uchihę na pojedynek – wychylił się jakiś barczysty chłopak.
- Zgadzasz się Sasuke ? – spytał Kakashi.
- Czemu nie.
Oboje weszli na środek białego koła i pokazali sobie jakiś znak. Ich palce u prawej ręki, wskazujący i środkowy były złączone i skierowane ku górze, reszta palców zwinięta.
- Co ta za znak ? – spytała Hinata.
- Nazywamy to znakiem walki. Oznacza naszą chęć do pojedynku – tłumaczył blondyn.
Sparing nie trwał długo. Po kilku minutach Sasuke z łatwością rozłożył przeciwnika na łopatki.
- Zwycięzca Uchiha Sasuke – ogłosił Kakashi nie zdziwiony wynikiem.
Chłopcy znów uformowali znak walki, ale tym razem złączyli je razem ze sobą.
- A to znak pojednania, oznaczający przyjaźń. Zawsze kończy walkę – Naruto wyprzedził pytanie.
Wszyscy zaczęli opuszczać salę i kierować się w stronę szatni, lecz wtedy Hinata dostrzegła, że z drugiego pomieszczenia również wychodzi grupa, liczniejsza niż jej, a wśród nich jest jej kuzyn. No tak on w końcu też tu ćwiczy z Lee i Tenten. Szybko z powrotem schowała się w sali. Nie chciała by ją zobaczył. Pewnie informacja co robi po zajęciach dotarłaby do jej ojca, a on nie byłby zachwycony.
Odczekała chwilę i uznała, że może już bezpiecznie wyjść gdy przejście zasłonił jej jasnowłosy chłopak, który z niej wcześniej kpił.
- No i co owieczko ? Dumna z siebie jesteś ?
- Ja..ja tylko chce przejść.
- Ojoj jaki cichy głosik. Już się boję. Powalisz mnie na ziemię swoim skamleniem ? A wiesz co ? Może się jutro zmierzymy hmm ? Jak wygram wyniesiesz się stąd. Tu nie ma miejsca dla słabeuszy.
- Ale ja…ja jeszcze nie …
- No co zrobisz ? Popłaczesz się i pobiegniesz do mamusi ? Ona ci tu nie pomoże – rzekł i pchnął ją na ziemię. Hinata z bezsilności nie mogła się nawet podnieść.
- To będzie bułka z masłem – prychnął i wyszedł.
Hinacie mimowolnie pociekły łzy. Podwinęła nogi pod brodę i zaczęła cicho chlipać. Mało spała tej nocy. To plus zmęczenie i płacz sprawiły, że nie zauważyła gdy zasnęła.

***



Chłopcy czekali na przyjaciółki na zewnątrz. W końcu dołączyła w nich Sakura niosąc także rzeczy Hinaty.
- Ej, nie widzieliście Hinaty ?
- Nie było jej z tobą ? – spytał Sasuke.
- Zniknęła mi z oczu po wyjściu. Nie mogę jej znaleźć.
- Dobra idźcie przodem, a ja jej poszukam – powiedział Naruto śmiejąc się z miny Sasuke w stylu „zapłacisz mi za to”.
Długo nie musiał jej szukać. Znalazł ją śpiącą i skuloną pod ścianą w sali ćwiczeń. Biedactwo, widział, że miała lekkie worki pod oczami, ale że aż tak była zmęczona ? Podszedł do niej i zmartwił się widząc jej zaczerwienione i mokre oczy. Płakała ? Dlaczego ? Jeśli ona tu przyszła z powodu uczucia do niego to nie jest ważne dlaczego. To i tak będzie jego wina, że tak długo nic nie widział.
- Nie wiem jak cię przepraszać – powiedział cicho.
Nie miał serca jej budzić. Po chwili wychodził z budynku z granatowowłosą na plecach. Niósł ją na baranach przez całą drogę do domu. Ciekawe jak to musiało z boku wyglądać.

***


Kilka dni wcześniej po rozmowie z Hinatą, Sakura zawstydziła się gdyż zdała sobie sprawę, że ona także ukrywa prawdziwą siebie przed Sasuke. Na jego widok zawsze zaczynało jej odwalać i piszczała jak idiotka. Daje komuś radę, a sama nie potrafi się do niej zastosować ? O nie, tak nie może być. Przez ostatnie kilka godzin robiła wszystko co w jej mocy by traktować go jak każdego innego. Ale czasem było trudno, nic dziwnego w końcu to nie był „ktoś inny”. To był Uchiha Sasuke. Miłość jej życia. To nie mogło być zwykłe zauroczenie, zbyt długo to uczucie się jej trzyma i wręcz wzrasta na sile.
Póki co jest sukces. Udało jej się nawiązać z nim inteligentną rozmowę, ani razu nie zapiszczała, a on od 1,5 godziny nie nazwał jej ani „idiotką” ani „irytującą smarkulą”.
On sam był zdziwiony. Wiedział, że jest inteligentna, w końcu nikt kto jest na medycynie nie jest głupi, ale ona pierwszy raz od lata pokazała mu, że ma mózg. Nie powie, był pod wrażeniem.
W końcu w swoim pokoju (dzięki Bogu nie było Ino) mogła dać upust entuzjazmowi głośno piszcząc w poduszkę.

***


Próbował położyć ją delikatnie na łóżku, ale za szybko się zsunęła z jego pleców i wręcz spadła na łóżko. Jęknęła zaspana.
- Cholera, ty idioto ! – mówił znów sam do siebie. Chyba zbyt często to robi.
- Hmm, Naruto-kun – Hinata powoli otworzyła oczy. Była w swoim pokoju, a nad nią pochylał się Naruto. W ułamku sekundy przypomniała sobie wydarzenia z ostatnich godzin – Jak się tu znalazłam ?
- Proste. Zasnęłaś, więc cię tu przyniosłem. Naprawdę musisz się bardziej wysypiać, bo plecy mi się połamią po ciągłym noszeniu cię w tę i z powrotem z treningów – zażartował.
- Ja nie wiem czy jeszcze tam pójdę – powoli się podniosła do pozycji siedzącej. Nie wiedziała czy ma płakać przez to co powiedział jej Mizuki, czy umrzeć ze wstydu, że blondyn niósł ją tutaj całą drogę na plecach.
- Że co ? – od razu zmienił swój ton na poważny i skupił na niej całą swoją uwagę.
- No bo ja.. ja się nie nadaję. Jestem za słaba. Tylko wystawiam się na pośmiewisko. Nie jestem tak silna jak ty, czy Sakura-san. Nie umiem się zmienić. W ogóle jestem do niczego i… i..
- Nigdy więcej tak nie mów ! – Naruto mocno chwycił ją za ramiona. Dziewczyna zdziwiła się widząc złość w jego oczach.
- Naruto-kun…
- Nie waż mi się poddawać od tak na początku. Byłaś świetna dzisiaj. Zaimponowałaś mi. Przecież jesteś silna. I nie porównuj mi się tu do innych – zajrzał jej głęboko w oczy – Pójdziesz tam albo zaciągnę cię siłą.
- Dlaczego – myślała – Dlaczego zawsze gdy widzę te jego zdeterminowane spojrzenie, czuję się taka dowartościowana, czuję siłę jakbym mogłabym zrobić wszystko ? Ja nie mogę więcej uciekać.
- Ja .. pójdę – odrzekła o wiele pewniejszym tonem.
- To właśnie moja Hinatka – dziewczyna zaczerwieniła się na to stwierdzenie. Chciała odwrócić wzrok, ale nie była w stanie.
- Hinata – powiedział podejmując decyzję – uderzysz mnie jeśli coś teraz zrobię ?
- Ja nie mogłabym…nigdy bym cię nie...
- To mi wystarczy – zaczął się przybliżać do jej ust.
- Co robisz ? – spytała spanikowana nie wiedząc co myśleć. Z tych emocji krew jej chyba odpłynęła z mózgu i popłynęła prosto na jej policzki.
- Coś co chciałem zrobić od jakiegoś czasu – powiedział cicho i wbił się w jej usta. Co za ulga.
To, to się nie mogło dziać. Właśnie przeżywała swój pierwszy pocałunek i to z chłopakiem jej snów, może głupio to brzmi, ale taka była prawda. Przez chwilę skupiała wszystkie swoje siły by nie zemdleć i potwierdzić, że to co się dzieję to nie jest sen. Nawet dyskretnie się uszczypnęła parę razy i nic. Nie może teraz zemdleć, nie może tego zepsuć.
- Ja nie zamierzam więcej uciekać – powiedziała do siebie w myślach.
Za to Naruto był w niebo wzięty. W końcu mógł to zrobić. To już nie był głupi sen. Przez moment się bał, bo ona pozostawała bierna i myślał, że ją obraził lub wystraszył. Lecz po chwili zaczęła delikatnie oddawać pocałunek.
- Jest taka delikatna – myślał. Tak, to było coś.
Nie wiadomo ile jeszcze ten czuły pocałunek trwał. Wpletli swoje palce we włosy tego drugiego by przyciągnąć się bliżej. Żadne nie chciało przerwać. Czułość zmieniała się w namiętność. Blondyn ostrożnie wsunął język do jej ust, a ona w odpowiedzi jęknęła z zadowolenia. Wreszcie znaleźli ujście dla swoich uczuć. Ale w końcu musieli przestać by złapać oddech. Patrzyli na siebie w ciszy, dysząc.
- I co teraz zrobimy ?

***

(Od autorki) Tylko proszę mnie nie zabijać, że tak szybko ich połączyłam (nie mogłam już wytrzymać) i że skończyłam w takim momencie. Musze zostawić lekki niedosyt i was poirytować ;)

4 komentarze:

  1. Na początek mała uwaga. Staraj się zwracać uwagę na interpunkcję i ortografię (pisze się pomoże, Pomorze to kraina Polski ;)). Pisz dalej styl coraz lepszy, jednak prawdą jest, że umiejętność przychodzi z praktyką.
    Co do fabuły, to wcale nie mam ochoty Cię zabijać. Szczerze to bałem się, że będę długo musiał czekać na ich połączenie, a w życiu różnie bywa. Zauroczenie, które poczuł Naruto musiało być naprawdę silne, że szedł za ciosem. Za jedną akcją poszła następna. Chłopak ma temperament :D No i teraz wiem, jak to jest czekać na kolejny rozdział, gdzie aktualny został zakończony w takim momencie! Okrutne :(
    Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam serdecznie :) Weny myślę, że Ci nie brakuje, ale przesyłam jej ile tylko się da :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby ocenić to co tu prezentujesz jest tylko jedno słowo
    Zajebiste :D
    Podpisuje się pod komentarzem Przemka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kyaaaaaa !!! Świetnie piszesz, lece dalej..

    OdpowiedzUsuń