:)

:)

sobota, 11 października 2014

Rozdział 4



- Ale jak to ma dużo nauki ? – podniesiony głos kobiety rozniósł się po salonie.
- Tak powiedziała. Ja tylko przekazuję jej słowa – Neji nie wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć w obronie kuzynki odwrócił wzrok. Byle tylko nie patrzeć ciotce w oczy. Nie był dobrym kłamcą.
- Uspokój się Hanako. Jeśli nasza córka myśli, że parę godzin nauki więcej jest ważniejsze niż odwiedzenie rodziny to jej sprawa. Te godziny i tak jej nie pomogą – po raz pierwszy odezwał się mężczyzna w średnim wieku siedzący w fotelu i czytający gazetę.
- Jak możesz tak mówić ? – kobieta podeszła do męża – Ja i tak wiem swoje. Neji tak łatwo mnie nie oszuka. Ona nie chce wrócić przez ciebie.
- A co według ciebie powinienem z tym zrobić ? – podniósł wzrok  na żonę. Był nadzwyczaj spokojny.
- Przestań być taki surowy ! Nie wytykaj w kółko jej błędów. Choć jeden raz powiedz, że jesteś z niej dumny. Zachowaj się jak na ojca przystało.
- Dość ! Posuwasz się za daleko moja droga – głowa domu wstała i zaczęła zmierzać do wyjścia – Będę z niej dumny kiedy na to zasłuży. Póki co nie jest tego warta – rzucił krótko i wyszedł.
- Ciociu ja… - Neji podszedł do Hanako widząc w jej oczach łzy. Chciał jakoś ją pocieszyć.
- Nie martw się nic mi nie jest – przetarła oczy i zwiesiła głowę – Po prostu tęsknie i … martwię się o nią. W ogóle się nie dziwię, że ona nie chce tu być ale nic nie poradzę, że …
- Tak wiem. Nie martw się ciociu. Hinata-sama ma się doskonale – brunet przypomniał sobie z kim ją widział po raz ostatni – I na pewno nie jest sama.

***
 
Była 10 rano. Hinata od dawna nie spała. Czytała swoje podręczniki i próbowała z nich zapamiętać tyle ile się da. Wtedy jej uwagę przykuło pukanie do drzwi. Nawet nie zdążyła wstać z łóżka gdy pojawiła się w nich uśmiechnięta twarz blondyna.
- Siema Hinatka.
- Naruto-kun ? – dziewczyna tylko tyle zdołała wykrztusić. Tak była zaskoczona.
- Bez jaj, uczysz się – powiedział widząc stos książek – Soboty to dni święte. W nie się odpoczywa.
- Ale. .. – nie zdążyła dokończyć bo Naruto złapał ją za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.
- Żadnych ale. Wychodzimy. Nie będziemy jak jakieś kujony siedzieć w czterech ścianach i kuć. – mówił dalej gdy prowadził ją na zewnątrz. Mocno trzymał jej dłoń. Tak naprawdę to chciał sprawdzić czy uczucie z poprzedniego dnia nie było wymyślone. Nie, zdecydowanie nie było.
Na dworze zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy: po pierwsze to co przed chwilą zrobił było niegrzeczne, tak wparować do pokoju i wyciągnąć ją nie pytając o zgodę. A po drugie… nie miał planu gdzie mieli w zasadzie iść. Postawił na spontaniczność.
Zanim jednak wpadł w panikę usłyszał jak Hinacie zaburczało w brzuchu.
- Jadłaś coś dzisiaj ? – spytał z troską.
- Nie, nie byłam głodna – mówiła szybko zakłopotana tym że chłopak wciąż trzyma ją za rękę. I w ogóle jego zachowaniem. Ale nie była zła, jedynie zawstydzona jak to ona.
- Ale teraz już tak. Trzeba to naprawić. Idziemy – zapomniał, że znów był nie grzeczny i ciągnąc ją za sobą pobiegł w dobrze znanym sobie kierunku.
Zatrzymał się dopiero pod swoim ulubionym barem. Ach, Ichiraku Ramen. Jego drugi dom. Po wejściu do środka dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. To był mały i schludny bar. Kilka stolików było zajętych ale więcej było wolnych. Atmosfera była bardzo miła. Brak tłumów i lokalny charakter sprawiały, że mogło się tu siedzieć godzinami.
- A kogo widzę? Mój najlepszy klient – krzyknął zza lady starszy mężczyzna. – Podać to co zawsze ?
- Cześć staruszku ! Jasne, że to co zawsze, ale dziś dwa razy – powiedział wskazując Hinate chowającą się za jego plecami.
- Oczywiście już się robi – właściciel ruszył w stronę kuchni, ale jeszcze zdążył zapytać – Jesteście na randce ?
- RANDCE ?!!!! – krzyknęli Naruto i Hinata w tym samym momencie.
- No nic. Tylko byłem ciekawy. Zamówienie będzie gotowe za pięć minut – rzekł i zniknął w kuchni.
Para usiadła zakłopotana przy barze. Naruto poczuł, że robi się tak samo czerwony jak Hinata. No świetnie. Zamiast uzyskać odpowiedzi, pojawia się coraz więcej pytań. Musi się wziąć w garść.
Gdy danie było gotowe zaczęli jeść w milczeniu, próbując wyjść z zakłopotania w jakie wprowadził ich staruszek.
- Naruto-kun.
-Hmm – mruknął blondyn mając pełne usta.
- Właściwie dlaczego mnie tu zabrałeś ? Czemu w ogóle mnie wyciągnąłeś z pokoju ? – pytała akcentując słowo „mnie”.
 - Nie ma konkretnego powodu. Po prostu chce ten dzień spędzić z tobą.
Granatowowłosa po usłyszeniu tych słów mimowolnie się uśmiechnęła rozchylając lekko wargi.
- Łał – wymsknęło mu się pod wpływem tego widoku.
- Mówiłeś coś ?
- Nie, nic – „rany co się ze mną dzieje” pomyślał i nagle wpadł mu do głowy pomysł – Już wiem gdzie pójdziemy – krzyknął z entuzjazmem.
- Hę ? To nie wiedziałeś wcześniej ?
- No cóż …
„Tak” pomyślała dziewczyna „Cały on”

***
- To jak ci idzie na studiach ?
- No naprawdę Itachi zadajesz to pytanie co tydzień. Nie wymyślisz nic bardziej oryginalnego ?
- No to dobrze masz dziewczynę ?
- Bardzo śmieszne wiesz.
Może trudno uwierzyć, ale relacje braci Uchiha były bardzo mocne. Sasuke składał właśnie cotygodniową wizytę w swoim starym domu. Posiadłość Uchiha. Ten dom wychował już niejedno pokolenie z ich rodziny. Był on bardzo duży i okazały. Przepych wręcz od niego emanował. Tylko właśnie przez sentyment do tego miejsca Itachi nie sprzedał go. Dla jego brata to było obojętne. Nic już nie czuł do tego miejsca.
- To może co tam u Naruto ?
- A co ma być, jezu – zirytował się pytaniem brata. W jego głowie pojawił się obraz jaki ujrzał tego dnia. Widział przez okno jak jego przyjaciel trzyma za rękę i ciągnie gdzieś młodą Hyuge. Mało co go tak zaskakuje. Przecież oni nie są blisko.
- Będę się zbierał – rzekł Sasuke wstając z krzesła i łapiąc swoja kurtkę.
- Już ? Właśnie teraz gdy obiad prawie gotowy. Weź sam tego nie zjem.
- Ale się zrzędliwy zrobiłeś. Odbija ci przez to mieszkanie samemu.
- Zawsze możesz wrócić. Twój pokój jest nieruszony – Na te słowa chłopak się zjeżył.
- Mówiliśmy już o tym. Miałeś do tego nie wracać.
- Dobra, dobra. To zostaniesz ?
- Ok, dawaj co tam masz – powiedział jakby było mu to obojętne i znów usiadł.
Szybko zjadł danie, które przygotował mu brat i jak najszybciej opuścił posiadłość. Jak zawsze gdy omijał „te” drzwi musiał się na chwilę zatrzymać by na nie spojrzeć. Nie były otwierane od lat. Jego brat również nie chciał tam zaglądać. Sasuke wiedział, że gdybym choć je uchylił wspomnienia tamtej nocy wróciłyby jak żywe.

Mały chłopczyk wstał z łóżka. Obudził go jakiś dziwny hałas. Bał się. Powoli wyszedł z pokoju i zaczął zmierzać do sypialni rodziców. Może pozwolą mu dziś spać z nimi. Poczuł przeciąg. Drzwi wejściowe były uchylone. Znów poczuł strach. Tym razem zaczął biec.
- Mamo ! Tato !
Stanął przed drzwiami ich sypialni. Powoli otworzył drzwi.
- Mamo, ktoś chyba jest w domu i … - nie dokończył. Ten widok całkowicie go sparaliżował.
Jego mama leżała na łóżku. Jej głowa i ręka bezwładnie zwisały nad podłogą, na której leżał tata. Miał nie naturalnie przekręconą głowę. Wszędzie była krew. Na podłodze, na nich, wszędzie.
Po całym domu rozległ się przerażający krzyk małego chłopca.

Ach znowu o tym myśli. Nie zapomniał z tej nocy ani sekundy pomimo, że to było tak dawno temu. Już nigdy więcej nie mógł nazwać tej posiadłości swoim domem. Dusił się tam. Dopiero od niedawna będąc wolnym od tego miejsca, zaczął trzeźwiej myśleć. I układać plan działania.
Wsiadł na swój motor i pojechał w sobie tylko znanym kierunku.

***
- I jak ?
- To…to jest niesamowite.
Stali na szczycie wzgórza, z którego było widać panoramę całej Konohy. Hinata nie mogła uwierzyć własnym oczom. Widok był nieziemski.
- Dawno tu nie byłem – rzekł Naruto również podziwiając widok.
- Skąd znasz to miejsce ?
- Ero-wujek eee to znaczy wujek mi pokazał gdy byłem mały. Kiedyś lubiłem tu przychodzić.
Usiadł na trawie wciąż zapatrzony w miasto. Hinata lekko się wahając usiadła obok niego. Nie wiedząc o czym rozmawiać postanowili powspominać. Zaczęli opowiadać sobie różne historie z przeszłości. Jedne śmieszne, a inne żenujące. Oboje śmieli się z pierwszych i wstydzili z drugich. Naruto opowiadał o pierwszym dniu w szkole, o tym jak się poznali. Ale nie wiedział, że się myli. Poznali się jakiś miesiąc wcześniej, ale blondyn o tym nie wiedział. Dziewczyna doskonale to pamiętała.

- Jesteś kuzynką Nejiego, co nie ? Też jesteś taka przemądrzała ? Wielka pani z bogatego domu, hę ?
- Nie, ja naprawdę… – dziewczynka próbowała powstrzymać łzy. Trzech chłopaków stało wokół niej i osaczało ją z każdej strony. Ucieczka była bezcelowa, była za słaba.
- Taa zobaczymy – największy z nich pchnął ją na ziemie, tym razem nie mogła powstrzymać łez – Taka mała i  w dodatku mazgaj. Rzygać mi się chce. Skopać ci tę zasmarkaną buźkę ? Zobaczymy jaka wtedy z ciebie pani.
- Nie proszę …
- Zostawcie ją.
Za nimi stał chłopiec. Chyba w tym samym wieku co ona. Nie imponował wzrostem to też grupka w ogóle się nie przestraszyła.
- A tobie co do tego ? Zmiataj stąd !
- Hej, ja go znam - rzucił jeden z nich - matka zakazała mi się z nim zadawać. To jakaś patola z domu dziecka.
- Nigdy więcej tak nie mów ! Zaraz tego pożałujecie ! – blondyn rzucił się na chłopców i zaczął okładać pięściami. Dziewczynka mogła tylko patrzeć, nie dowierzając, że ktoś obcy chciał ją obronić.
Niestety sam przeciw trójce nie miał wielkich szans. Leżał na ziemi poobijany, a chłopcy lekko przestraszeni, że coś mu zrobili uciekli. Dziewczynka mogła się wtedy dokładnie przyjrzeć swojemu obrońcy. Chciała mu jakoś pomóc, ale pojawiła się niania i zaczęła ciągnąć ją w kierunku domu.
- Ale proszę pani, jemu może coś być, on mi pomógł…
- Nic mu nie będzie panienko. Nie przejmuj się kimś takim. I najlepiej trzymaj się jak najdalej od tego osobnika. Nie jest warty uwagi panienki.
- Tylko dlatego, że nie ma rodziców to od razu…
- Tak, to na pewno dziecko jakiś narkomanów albo gorzej. Proszę panienki, skończmy ten temat. Proszę się trzymać z równymi sobie.

Miesiąc później zobaczyła go w swojej nowej szkole. Od razu go poznała, ale on jej nie. Nic dziwnego, nie miał czasu się jej wtedy przyjrzeć. Od tamtej pory zawsze go obserwowała. Poczuła do niego podziw, który z czasem zmienił się w coś więcej…
- Powinniśmy już wracać – Naruto spojrzał w kierunku zachodzącego słońca. – Ale ten czas leci.
Powoli zaczął się podnosić z ziemi. Hinata natomiast zahaczyła nogą o kamień i wpadła prosto w ramiona zaskoczonego blondyna. Spojrzała w górę i napotkała ten niezwykły błękit. „Jestem tak blisko niego, błagam nie zemdlej” mówiła do siebie w myślach. Naruto także nie mógł oderwać wzroku od niej. Nigdy jeszcze nie był tak blisko niej i to było… nie do opisania. Trzymać ją w ramionach, to takie przyjemne. Nie mógł zebrać myśli. Zaczął zniżać głowę ku jej twarzy, gdy nagle oboje usłyszeli grzmot. To go nieco otrzeźwiło.
- Cholera, zaraz zacznie lać. Pośpieszmy się, jeszcze mi się tu rozchorujesz.
Szybkim krokiem zeszli ze wzgórza, w ciszy, każdy z nich zatopiony w swoich myślach. Naruto myślał o tym co go opętało, a Hinata czy to co się stało nie było tylko jej snem. 

***
Następny dzień nie dany im był już spędzić razem. Może i sobota była święta ale w niedziele trzeba już brać się do roboty. Naruto musiał załatwić szczepienie Kuramy, a potem odwiedzić swojego Ero-wujka, który w ogóle nie przejął się tym, że chłopak łamie zasady akademika i trzyma tam psa. Powiedział wręcz, że jest z niego dumny. No tak cały on. Ponieważ nigdy nie miał zbytniego zapału do nauki, często odwiedzał Ero-wujka by mu pomógł w tym. Jiraya był prawą ręką pani prezydent miasta Tsunade, z którą znał się jeszcze od czasów szkoły, to w takim razie nie było nic dziwnego w tym, że potrafił wszystko wytłumaczyć blondynowi lepiej niż nie jeden wykładowca. Oczywiście chłopak nie chodził do niego tylko na korki. Jiraya był dla niego jak ojciec, którego nie nigdy nie miał, jedyną rodziną i kochał go pomimo WIELU jego wad ( np. słabość do płci przeciwnej ).
Poza tym w akademiku nie było już tak cicho, gdy reszta jego mieszkańców wracała z domów. Jak to było tradycją grupa rozdzieliła się na dwa obozy i świętowała koniec weekendu. Dziewczyny na plotach, a chłopaki na mieście. Hinata nie miała na to ochoty i wykręciła się bólem głowy. Tym bardziej, że po raz pierwszy to ona może o czymś opowiedzieć, ale i tak wiedziała, że prędzej czy później Sakura-san z niej wszystko wyciągnie.

 ***



- Halo, ziemia do Naruto – Kiba machał mu ręką przed nosem.
- Co, co ?
- Teraz twoja kolej deklu – powiedział Sasuke wciskając mu kulą do ręki.
W tym tygodniu na miejsce spotkania wypadła kręglarnia. Jak zwykle nie udało się zebrać wszystkich, więc wybrali się tam w szóstkę: Naruto, Sasuke, Kiba, Shikamaru, Gaara i Lee.
Uzumaki miał właśnie wykonać rzut gdy znowu wyobraził sobie co by było gdyby wtedy nie usłyszał grzmotu. Tak się zachwiał, że kula od razu wpadła do rowu.
- Matko, ale oferma – rzekł Uchiha próbując zagłuszyć radosne krzyki Kiby – Shikamaru twoja kolej.
- To takie kłopotliwe – zgasił niedopałek i wziął kulę.
- Naruto – zwrócił się do niego Gaara – To do ciebie niepodobne.  Zawsze grasz z takim zapałem. Teraz powinieneś przeklinać za kiepski rzut, a ty taki spokojny. Gadaj o co chodzi.
- Nic no. Parę rzeczy nie daje mi spokoju to wszystko – „nie mogę przestać o niej myśleć”.
- Taa, ale jakich ? – powiedział Nara który też spaprał rzut i podszedł do tej dwójki.
W tym czasie podekscytowany Lee podchodził do swojego rzutu.
- A co mam się wam zwierzać ? Co my baby ? Nie ma o czym gadać.
- Chodzi o Hinatę ? – jednocześnie zapytali Shikamaru i Sasuke.
- Że co ? – zszokował się blondyn – a wy skąd…
- Czyli jednak – uśmiechnął się drwiąco Uchiha.
- Chyba nie jestem w temacie – powiedział czerwonowłosy.
- Widziałem wczoraj jak ją gdzieś ciągnął.
- A ja przedwczoraj jak szli razem po kampusie.
- Aha rozumiem. Czyli w końcu to zobaczyłeś ?
- Moment kiedy wy nas… co niby ja zobaczyłem ?
- Hej co jest ? – pozostała dwójka zostawiła ( i tak nudną ) grę i przyłączyła się do rozmowy. Reszta wtajemniczyła ich w sprawę pomimo sprzeciwu głównego zainteresowanego.
- To tłumaczy czemu ciągle siedzisz z głową w chmurach. Naruto-kun to wy teraz razem ? – spytał Lee.
- Co ? My wcale nie jesteśmy, eee to znaczy wczoraj omal ja…. A co ja będę się wam tłumaczył – zirytował się – O co chodzi z tym „zobaczeniem”. Męczycie mnie, a ja nic nie kapuję.
- Ona na ciebie leci ! – krzyknęła cała piątka naraz.
- Że niby co ? Wkręcacie mnie. To niemożliwe.
- Rany kretynie – rzekł Shikamaru i znów zapalił papierosa – jej rumieńce na twój widok nic ci nie mówią ?
- Nawet w podstawówce jak siedziałem z nią w ławce widziałem jak się na ciebie gapi – powiedział Kiba
- A to jak raz zemdlała bo omal na nią nie wpadłeś – dorzucił Lee.
- Plus nerwowe gesty – dodał Gaara.
- W dodatku to jedyna dziewczyna, która na mnie nie leci to też jasne, że ktoś inny jej w głowie – wtrącił arogancko Sasuke.
- Klasyczne zakochanie nieśmiałej dziewczynki – Nara zakończył wywód całej grupy.
Naruto lekko mówiąc „kopara opadła”. Nie wiedział co powiedzieć. Chyba po raz pierwszy w życiu.
- Tylko się teraz nie wymądrzaj jak ekspert od spraw sercowych tylko dlatego, że jako jedyny masz dziewczynę – rzucił Inuzuka w stronę Shikamaru, który od czterech miesięcy spotykał się z Temari.
- Cholera to takie upierdliwe – rzucił i się zaciągnął.
Reszta rozmów czy raczej sprzeczek nie była na Naruto ważna. Jeszcze jakiś czas temu Hinata była zwykłą przyjaciółką, a wystarczyło kilka dni by nie mógł przestać o niej myśleć. Chciał by dzień taki jak wczorajszy się powtórzył. Chciał być bliżej. Ale dlaczego dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę po tak długim czasie? Czemu wcześniej nie zauważył jak bardzo Hinata była urocza? Niestety pomimo starań, pytań zamiast ubywać przybywało. Czy to co mówią chłopaki to prawda ? Bo jeśli tak to ma odpowiedź na jedno ze swoich starych pytań. Ona nie zapisała się do dojo dla Sakury-czan. Ona to zrobiła dla niego.

6 komentarzy:

  1. Czytam, czytam i nagle... koniec :( Chciałbym zdecydowanie dłuższe rozdziały, to na pewno :) A fabuła ciekawa i taka spokojna. Przyznam, że po tym co się dzieje u mnie ostatnio, to takie miłe odprężenie. Bardzo fajnie, że starasz się dawać rozdziały regularnie, to bardzo ważne. Naprawdę fajnie się czyta i wiem, że każdy kolejny rozdział będzie lepszy od poprzedniego :)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ale bardzo dziękuję. Postaram się pisać dłużej, ale nic nie obiecuje ;) A nawiasem mówiąc to co się dzieje u ciebie jest bardziej ciekawe niż to co u mnie ale mam plan by to poprawić. Dzięki temu komentarzowi weny na pewno mi nie zabraknie :D
      Pozdrawiam i pisz dalej bo super wychodzi ;)

      Usuń
  2. fajny blog masz nowego fana

    OdpowiedzUsuń
  3. Kyyaaaa ^_^ Kocham twojego bloga !!! Bosz jak słodko ... nie to co u mnie na blogu ... xD same smenty ;) Na serio z niecierpliwością czekam na next ... jejjjjj dawno nie czytałam tak wciągającego op :P Pozdrawiamm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zareklamowałaś się u mnie to ja też http://naruto-i-hinata-rin.blogspot.com/ :) Nie jest tak fajne jak to twoje ale może jak będziesz miała trochę wolnego czasu to zajrzysz Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Psiakość, wracam do tego co jakiś czas i za każdym razem tak samo fantastycznie się to czyta.

    OdpowiedzUsuń