- Ale jak to ma dużo nauki ? – podniesiony głos kobiety
rozniósł się po salonie.
- Tak powiedziała. Ja tylko przekazuję jej słowa – Neji nie
wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć w obronie kuzynki odwrócił wzrok. Byle
tylko nie patrzeć ciotce w oczy. Nie był dobrym kłamcą.
- Uspokój się Hanako. Jeśli nasza córka myśli, że parę
godzin nauki więcej jest ważniejsze niż odwiedzenie rodziny to jej sprawa. Te
godziny i tak jej nie pomogą – po raz pierwszy odezwał się mężczyzna w średnim
wieku siedzący w fotelu i czytający gazetę.
- Jak możesz tak mówić ? – kobieta podeszła do męża – Ja i
tak wiem swoje. Neji tak łatwo mnie nie oszuka. Ona nie chce wrócić przez
ciebie.
- A co według ciebie powinienem z tym zrobić ? – podniósł wzrok na żonę. Był nadzwyczaj spokojny.
- Przestań być taki surowy ! Nie wytykaj w kółko jej błędów.
Choć jeden raz powiedz, że jesteś z niej dumny. Zachowaj się jak na ojca
przystało.
- Dość ! Posuwasz się za daleko moja droga – głowa domu wstała
i zaczęła zmierzać do wyjścia – Będę z niej dumny kiedy na to zasłuży. Póki co
nie jest tego warta – rzucił krótko i wyszedł.
- Ciociu ja… - Neji podszedł do Hanako widząc w jej oczach
łzy. Chciał jakoś ją pocieszyć.
- Nie martw się nic mi nie jest – przetarła oczy i zwiesiła
głowę – Po prostu tęsknie i … martwię się o nią. W ogóle się nie dziwię, że ona
nie chce tu być ale nic nie poradzę, że …
- Tak wiem. Nie martw się ciociu. Hinata-sama ma się doskonale
– brunet przypomniał sobie z kim ją widział po raz ostatni – I na pewno nie
jest sama.
***
Była 10 rano. Hinata od dawna nie spała. Czytała swoje
podręczniki i próbowała z nich zapamiętać tyle ile się da. Wtedy jej uwagę
przykuło pukanie do drzwi. Nawet nie zdążyła wstać z łóżka gdy pojawiła się w
nich uśmiechnięta twarz blondyna.
- Siema Hinatka.
- Naruto-kun ? – dziewczyna tylko tyle zdołała wykrztusić.
Tak była zaskoczona.
- Bez jaj, uczysz się – powiedział widząc stos książek –
Soboty to dni święte. W nie się odpoczywa.
- Ale. .. – nie zdążyła dokończyć bo Naruto złapał ją za
rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.
- Żadnych ale. Wychodzimy. Nie będziemy jak jakieś kujony
siedzieć w czterech ścianach i kuć. – mówił dalej gdy prowadził ją na zewnątrz.
Mocno trzymał jej dłoń. Tak naprawdę to chciał sprawdzić czy uczucie z
poprzedniego dnia nie było wymyślone. Nie, zdecydowanie nie było.
Na dworze zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy: po pierwsze to
co przed chwilą zrobił było niegrzeczne, tak wparować do pokoju i wyciągnąć ją
nie pytając o zgodę. A po drugie… nie miał planu gdzie mieli w zasadzie iść. Postawił
na spontaniczność.
Zanim jednak wpadł w panikę usłyszał jak Hinacie zaburczało
w brzuchu.
- Jadłaś coś dzisiaj ? – spytał z troską.
- Nie, nie byłam głodna – mówiła szybko zakłopotana tym że
chłopak wciąż trzyma ją za rękę. I w ogóle jego zachowaniem. Ale nie była zła,
jedynie zawstydzona jak to ona.
- Ale teraz już tak. Trzeba to naprawić. Idziemy – zapomniał,
że znów był nie grzeczny i ciągnąc ją za sobą pobiegł w dobrze znanym sobie
kierunku.
Zatrzymał się dopiero
pod swoim ulubionym barem. Ach, Ichiraku Ramen. Jego drugi dom. Po
wejściu do środka dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. To był mały i schludny
bar. Kilka stolików było zajętych ale więcej było wolnych. Atmosfera była
bardzo miła. Brak tłumów i lokalny charakter sprawiały, że mogło się tu
siedzieć godzinami.
- A kogo widzę? Mój najlepszy klient – krzyknął zza lady
starszy mężczyzna. – Podać to co zawsze ?
- Cześć staruszku ! Jasne, że to co zawsze, ale dziś dwa
razy – powiedział wskazując Hinate chowającą się za jego plecami.
- Oczywiście już się robi – właściciel ruszył w stronę
kuchni, ale jeszcze zdążył zapytać – Jesteście na randce ?
- RANDCE ?!!!! – krzyknęli Naruto i Hinata w tym samym
momencie.
- No nic. Tylko byłem ciekawy. Zamówienie będzie gotowe za
pięć minut – rzekł i zniknął w kuchni.
Para usiadła zakłopotana przy barze. Naruto poczuł, że robi
się tak samo czerwony jak Hinata. No świetnie. Zamiast uzyskać odpowiedzi,
pojawia się coraz więcej pytań. Musi się wziąć w garść.
Gdy danie było gotowe zaczęli jeść w milczeniu, próbując
wyjść z zakłopotania w jakie wprowadził ich staruszek.
- Naruto-kun.
-Hmm – mruknął blondyn mając pełne usta.
- Właściwie dlaczego mnie tu zabrałeś ? Czemu w ogóle mnie
wyciągnąłeś z pokoju ? – pytała akcentując słowo „mnie”.
- Nie ma konkretnego
powodu. Po prostu chce ten dzień spędzić z tobą.
Granatowowłosa po usłyszeniu tych słów mimowolnie się
uśmiechnęła rozchylając lekko wargi.
- Łał – wymsknęło mu się pod wpływem tego widoku.
- Mówiłeś coś ?
- Nie, nic – „rany co się ze mną dzieje” pomyślał i nagle
wpadł mu do głowy pomysł – Już wiem gdzie pójdziemy – krzyknął z entuzjazmem.
- Hę ? To nie wiedziałeś wcześniej ?
- No cóż …
„Tak” pomyślała dziewczyna „Cały on”
***
- To jak ci idzie na studiach ?
- No naprawdę Itachi zadajesz to pytanie co tydzień. Nie
wymyślisz nic bardziej oryginalnego ?
- No to dobrze masz dziewczynę ?
- Bardzo śmieszne wiesz.
Może trudno uwierzyć, ale relacje braci Uchiha były bardzo
mocne. Sasuke składał właśnie cotygodniową wizytę w swoim starym domu.
Posiadłość Uchiha. Ten dom wychował już niejedno pokolenie z ich rodziny. Był
on bardzo duży i okazały. Przepych wręcz od niego emanował. Tylko właśnie przez
sentyment do tego miejsca Itachi nie sprzedał go. Dla jego brata to było
obojętne. Nic już nie czuł do tego miejsca.
- To może co tam u Naruto ?
- A co ma być, jezu – zirytował się pytaniem brata. W jego
głowie pojawił się obraz jaki ujrzał tego dnia. Widział przez okno jak jego
przyjaciel trzyma za rękę i ciągnie gdzieś młodą Hyuge. Mało co go tak
zaskakuje. Przecież oni nie są blisko.
- Będę się zbierał – rzekł Sasuke wstając z krzesła i łapiąc
swoja kurtkę.
- Już ? Właśnie teraz gdy obiad prawie gotowy. Weź sam tego
nie zjem.
- Ale się zrzędliwy zrobiłeś. Odbija ci przez to mieszkanie
samemu.
- Zawsze możesz wrócić. Twój pokój jest nieruszony – Na te
słowa chłopak się zjeżył.
- Mówiliśmy już o tym. Miałeś do tego nie wracać.
- Dobra, dobra. To zostaniesz ?
- Ok, dawaj co tam masz – powiedział jakby było mu to
obojętne i znów usiadł.
Szybko zjadł danie, które przygotował mu brat i jak
najszybciej opuścił posiadłość. Jak zawsze gdy omijał „te” drzwi musiał się na
chwilę zatrzymać by na nie spojrzeć. Nie były otwierane od lat. Jego brat
również nie chciał tam zaglądać. Sasuke wiedział, że gdybym choć je uchylił
wspomnienia tamtej nocy wróciłyby jak żywe.
Mały chłopczyk wstał z
łóżka. Obudził go jakiś dziwny hałas. Bał się. Powoli wyszedł z pokoju i zaczął
zmierzać do sypialni rodziców. Może pozwolą mu dziś spać z nimi. Poczuł
przeciąg. Drzwi wejściowe były uchylone. Znów poczuł strach. Tym razem zaczął
biec.
- Mamo ! Tato !
Stanął przed drzwiami
ich sypialni. Powoli otworzył drzwi.
- Mamo, ktoś chyba
jest w domu i … - nie dokończył. Ten widok całkowicie go sparaliżował.
Jego mama leżała na
łóżku. Jej głowa i ręka bezwładnie zwisały nad podłogą, na której leżał tata.
Miał nie naturalnie przekręconą głowę. Wszędzie była krew. Na podłodze, na
nich, wszędzie.
Po całym domu rozległ
się przerażający krzyk małego chłopca.
Ach znowu o tym myśli. Nie zapomniał z tej nocy ani sekundy
pomimo, że to było tak dawno temu. Już nigdy więcej nie mógł nazwać tej
posiadłości swoim domem. Dusił się tam. Dopiero od niedawna będąc wolnym od
tego miejsca, zaczął trzeźwiej myśleć. I układać plan działania.
Wsiadł na swój motor i pojechał w sobie tylko znanym
kierunku.
***
- I jak ?
- To…to jest niesamowite.
Stali na szczycie wzgórza, z którego było widać panoramę całej Konohy. Hinata nie
mogła uwierzyć własnym oczom. Widok był nieziemski.
- Dawno tu nie byłem – rzekł Naruto również podziwiając
widok.
- Skąd znasz to miejsce ?
- Ero-wujek eee to znaczy wujek mi pokazał gdy byłem mały.
Kiedyś lubiłem tu przychodzić.
Usiadł na trawie wciąż zapatrzony w miasto. Hinata lekko się
wahając usiadła obok niego. Nie wiedząc o czym rozmawiać postanowili powspominać.
Zaczęli opowiadać sobie różne historie z przeszłości. Jedne śmieszne, a inne
żenujące. Oboje śmieli się z pierwszych i wstydzili z drugich. Naruto opowiadał
o pierwszym dniu w szkole, o tym jak się poznali. Ale nie wiedział, że się
myli. Poznali się jakiś miesiąc wcześniej, ale blondyn o tym nie wiedział.
Dziewczyna doskonale to pamiętała.
- Jesteś kuzynką
Nejiego, co nie ? Też jesteś taka przemądrzała ? Wielka pani z bogatego domu, hę
?
- Nie, ja naprawdę… –
dziewczynka próbowała powstrzymać łzy. Trzech chłopaków stało wokół niej i
osaczało ją z każdej strony. Ucieczka była bezcelowa, była za słaba.
- Taa zobaczymy –
największy z nich pchnął ją na ziemie, tym razem nie mogła powstrzymać łez –
Taka mała i w dodatku mazgaj. Rzygać mi się chce. Skopać ci tę zasmarkaną buźkę ?
Zobaczymy jaka wtedy z ciebie pani.
- Nie proszę …
- Zostawcie ją.
Za nimi stał
chłopiec. Chyba w tym samym wieku co ona. Nie imponował wzrostem to też grupka
w ogóle się nie przestraszyła.
- A tobie co do tego ?
Zmiataj stąd !
- Hej, ja go znam - rzucił jeden z nich - matka zakazała mi się z nim zadawać. To jakaś patola z domu dziecka.
- Nigdy więcej tak nie
mów ! Zaraz tego pożałujecie ! – blondyn rzucił się na chłopców i zaczął
okładać pięściami. Dziewczynka mogła tylko patrzeć, nie dowierzając, że ktoś obcy
chciał ją obronić.
Niestety sam przeciw
trójce nie miał wielkich szans. Leżał na ziemi poobijany, a chłopcy lekko
przestraszeni, że coś mu zrobili uciekli. Dziewczynka mogła się wtedy dokładnie
przyjrzeć swojemu obrońcy. Chciała mu jakoś pomóc, ale pojawiła się niania i
zaczęła ciągnąć ją w kierunku domu.
- Ale proszę pani,
jemu może coś być, on mi pomógł…
- Nic mu nie będzie
panienko. Nie przejmuj się kimś takim. I najlepiej trzymaj się jak najdalej od
tego osobnika. Nie jest warty uwagi panienki.
- Tylko dlatego, że
nie ma rodziców to od razu…
- Tak, to na pewno
dziecko jakiś narkomanów albo gorzej. Proszę panienki, skończmy ten temat.
Proszę się trzymać z równymi sobie.
Miesiąc później zobaczyła go w swojej nowej szkole. Od razu
go poznała, ale on jej nie. Nic dziwnego, nie miał czasu się jej wtedy
przyjrzeć. Od tamtej pory zawsze go obserwowała. Poczuła do niego podziw, który
z czasem zmienił się w coś więcej…
- Powinniśmy już wracać – Naruto spojrzał w kierunku
zachodzącego słońca. – Ale ten czas leci.
Powoli zaczął się podnosić z ziemi. Hinata natomiast
zahaczyła nogą o kamień i wpadła prosto w ramiona zaskoczonego blondyna.
Spojrzała w górę i napotkała ten niezwykły błękit. „Jestem tak blisko niego,
błagam nie zemdlej” mówiła do siebie w myślach. Naruto także nie mógł oderwać
wzroku od niej. Nigdy jeszcze nie był tak blisko niej i to było… nie do opisania. Trzymać ją w ramionach, to takie przyjemne.
Nie mógł zebrać myśli. Zaczął zniżać głowę ku jej twarzy, gdy nagle oboje
usłyszeli grzmot. To go nieco otrzeźwiło.
- Cholera, zaraz zacznie lać. Pośpieszmy się, jeszcze mi się
tu rozchorujesz.
Szybkim krokiem zeszli ze wzgórza, w ciszy, każdy z nich
zatopiony w swoich myślach. Naruto myślał o tym co go opętało, a Hinata czy to
co się stało nie było tylko jej snem.
***
Następny dzień nie dany im był już spędzić razem. Może i
sobota była święta ale w niedziele trzeba już brać się do roboty. Naruto musiał
załatwić szczepienie Kuramy, a potem odwiedzić swojego Ero-wujka, który w ogóle
nie przejął się tym, że chłopak łamie zasady akademika i trzyma tam psa. Powiedział
wręcz, że jest z niego dumny. No tak cały on. Ponieważ nigdy nie miał zbytniego
zapału do nauki, często odwiedzał Ero-wujka by mu pomógł w tym. Jiraya był
prawą ręką pani prezydent miasta Tsunade, z którą znał się jeszcze od czasów
szkoły, to w takim razie nie było nic dziwnego w tym, że potrafił wszystko
wytłumaczyć blondynowi lepiej niż nie jeden wykładowca. Oczywiście chłopak nie
chodził do niego tylko na korki. Jiraya był dla niego jak ojciec, którego nie
nigdy nie miał, jedyną rodziną i kochał go pomimo WIELU jego wad ( np. słabość
do płci przeciwnej ).
Poza tym w akademiku nie było już tak cicho, gdy reszta jego
mieszkańców wracała z domów. Jak to było tradycją grupa rozdzieliła się na dwa
obozy i świętowała koniec weekendu. Dziewczyny na plotach, a chłopaki na
mieście. Hinata nie miała na to ochoty i wykręciła się bólem głowy. Tym
bardziej, że po raz pierwszy to ona może o czymś opowiedzieć, ale i tak
wiedziała, że prędzej czy później Sakura-san z niej wszystko wyciągnie.
***
- Halo, ziemia do Naruto – Kiba machał mu ręką przed nosem.
- Co, co ?
- Teraz twoja kolej deklu – powiedział Sasuke wciskając mu
kulą do ręki.
W tym tygodniu na miejsce spotkania wypadła kręglarnia. Jak
zwykle nie udało się zebrać wszystkich, więc wybrali się tam w szóstkę: Naruto,
Sasuke, Kiba, Shikamaru, Gaara i Lee.
Uzumaki miał właśnie wykonać rzut gdy znowu wyobraził sobie
co by było gdyby wtedy nie usłyszał grzmotu. Tak się zachwiał, że kula od razu
wpadła do rowu.
- Matko, ale oferma – rzekł Uchiha próbując zagłuszyć
radosne krzyki Kiby – Shikamaru twoja kolej.
- To takie kłopotliwe – zgasił niedopałek i wziął kulę.
- Naruto – zwrócił się do niego Gaara – To do ciebie
niepodobne. Zawsze grasz z takim
zapałem. Teraz powinieneś przeklinać za kiepski rzut, a ty taki spokojny. Gadaj
o co chodzi.
- Nic no. Parę rzeczy nie daje mi spokoju to wszystko – „nie
mogę przestać o niej myśleć”.
- Taa, ale jakich ? – powiedział Nara który też spaprał rzut
i podszedł do tej dwójki.
W tym czasie podekscytowany Lee podchodził do swojego rzutu.
- A co mam się wam zwierzać ? Co my baby ? Nie ma o czym
gadać.
- Chodzi o Hinatę ? – jednocześnie zapytali Shikamaru i
Sasuke.
- Że co ? – zszokował się blondyn – a wy skąd…
- Czyli jednak – uśmiechnął się drwiąco Uchiha.
- Chyba nie jestem w temacie – powiedział czerwonowłosy.
- Widziałem wczoraj jak ją gdzieś ciągnął.
- A ja przedwczoraj jak szli razem po kampusie.
- Aha rozumiem. Czyli w końcu to zobaczyłeś ?
- Moment kiedy wy nas… co niby ja zobaczyłem ?
- Hej co jest ? – pozostała dwójka zostawiła ( i tak nudną )
grę i przyłączyła się do rozmowy. Reszta wtajemniczyła ich w sprawę pomimo sprzeciwu
głównego zainteresowanego.
- To tłumaczy czemu ciągle siedzisz z głową w chmurach.
Naruto-kun to wy teraz razem ? – spytał Lee.
- Co ? My wcale nie jesteśmy, eee to znaczy wczoraj omal ja….
A co ja będę się wam tłumaczył – zirytował się – O co chodzi z tym „zobaczeniem”. Męczycie mnie, a ja nic nie kapuję.
- Ona na ciebie leci ! – krzyknęła cała piątka naraz.
- Że niby co ? Wkręcacie mnie. To niemożliwe.
- Rany kretynie – rzekł Shikamaru i znów zapalił papierosa – jej rumieńce na
twój widok nic ci nie mówią ?
- Nawet w podstawówce jak siedziałem z nią w ławce widziałem
jak się na ciebie gapi – powiedział Kiba
- A to jak raz zemdlała bo omal na nią nie wpadłeś –
dorzucił Lee.
- Plus nerwowe gesty – dodał Gaara.
- W dodatku to jedyna dziewczyna, która na mnie nie leci to
też jasne, że ktoś inny jej w głowie – wtrącił arogancko Sasuke.
- Klasyczne zakochanie nieśmiałej dziewczynki – Nara zakończył
wywód całej grupy.
Naruto lekko mówiąc „kopara opadła”. Nie wiedział co
powiedzieć. Chyba po raz pierwszy w życiu.
- Tylko się teraz nie wymądrzaj jak ekspert od spraw
sercowych tylko dlatego, że jako jedyny masz dziewczynę – rzucił Inuzuka w
stronę Shikamaru, który od czterech miesięcy spotykał się z Temari.
- Cholera to takie upierdliwe – rzucił i się zaciągnął.
Reszta rozmów czy raczej sprzeczek nie była na Naruto ważna.
Jeszcze jakiś czas temu Hinata była zwykłą przyjaciółką, a wystarczyło kilka
dni by nie mógł przestać o niej myśleć. Chciał by dzień taki jak wczorajszy się
powtórzył. Chciał być bliżej. Ale dlaczego dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę
po tak długim czasie? Czemu wcześniej nie zauważył jak bardzo Hinata była
urocza? Niestety pomimo starań, pytań zamiast ubywać przybywało. Czy to co
mówią chłopaki to prawda ? Bo jeśli tak to ma odpowiedź na jedno ze swoich
starych pytań. Ona nie zapisała się do dojo dla Sakury-czan. Ona to zrobiła dla
niego.
Czytam, czytam i nagle... koniec :( Chciałbym zdecydowanie dłuższe rozdziały, to na pewno :) A fabuła ciekawa i taka spokojna. Przyznam, że po tym co się dzieje u mnie ostatnio, to takie miłe odprężenie. Bardzo fajnie, że starasz się dawać rozdziały regularnie, to bardzo ważne. Naprawdę fajnie się czyta i wiem, że każdy kolejny rozdział będzie lepszy od poprzedniego :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam gorąco :)
Bardzo ale bardzo dziękuję. Postaram się pisać dłużej, ale nic nie obiecuje ;) A nawiasem mówiąc to co się dzieje u ciebie jest bardziej ciekawe niż to co u mnie ale mam plan by to poprawić. Dzięki temu komentarzowi weny na pewno mi nie zabraknie :D
UsuńPozdrawiam i pisz dalej bo super wychodzi ;)
fajny blog masz nowego fana
OdpowiedzUsuńKyyaaaa ^_^ Kocham twojego bloga !!! Bosz jak słodko ... nie to co u mnie na blogu ... xD same smenty ;) Na serio z niecierpliwością czekam na next ... jejjjjj dawno nie czytałam tak wciągającego op :P Pozdrawiamm
OdpowiedzUsuńZareklamowałaś się u mnie to ja też http://naruto-i-hinata-rin.blogspot.com/ :) Nie jest tak fajne jak to twoje ale może jak będziesz miała trochę wolnego czasu to zajrzysz Pozdrawiam :)
UsuńPsiakość, wracam do tego co jakiś czas i za każdym razem tak samo fantastycznie się to czyta.
OdpowiedzUsuń