***
Pogoda tego poranka nie była w stanie nikogo wprawić w dobry humor.
Niebo była tak zachmurzone, że ledwo było widać jakiekolwiek promienie światła.
Dodatkowo temperatura ledwo przekraczała 0 stopni. A jednak mimo to, gdy Hinata
otworzyła oczy, na jej twarzy malował się rozmarzony uśmiech. Była mocno
rozespana ( nic dziwnego, po tylu godzinach snu ). Chciała wstać by się
rozbudzić, ale okazało się to niemożliwe. Mianowicie przez pewnego blondyna,
który wręcz owinął się wokół niej. Obejmował ją ramieniem i jeszcze przerzucił
przez nią nogę. Była uwięziona. Ale, co tam.
Niestety, uśmiech zniknął, gdy przekręciła głowę i spojrzała na zegar
na ścianie. To, że byli spóźnieni na wykłady było bardzo lekko powiedziane.
- Naruto ,wstawaj ! – potrząsnęła nim delikatnie.
- Jeszcze 5 minut – mruknął w odpowiedzi, nawet nie otwierając oczu.
- Tyle, że zajęcia zaczynają się za jakieś 3 minuty !
To zmusiło go do zerknięcia, spod zmrużonych powiek na zegarek. Nie
dobrze. Miała całkowitą rację. No cóż, minął ponad miesiąc odkąd ostatni raz
się spóźnił. To nie mogło trwać wiecznie.
Odkleił się (z niechęcią) od Hinaty i razem wyskoczyli z łóżka.
- Spać cały dzień, noc i jeszcze zaspać. Jak ja to zrobiłam ?! –
powiedziała szybko podbiegając do szafy.
- Pewnie już nikogo nie ma. Muszę wypuścić budzik…pfu znaczy Kuramę !
– krzyknął i wybiegł z pokoju. Kilkoma susami pokonał schody, otworzył
szarpnięciem drzwi do pokoju i omal się nie potknął o psa, który leżał na
progu. Ten zaczął na niego skakać i szczekać, jakby wiedział, że hałaśliwe zachowanie
jest w tej chwili dozwolone.
- Tak, wiem, wiem. Nie twoja wina – Wpadł do łazienki i na szybko umył
zęby. Kilka minut później, razem z Kuramą, już ubrany (nikt nie mówi, że ubrał
się starannie, wygląda jak z gardła wyjęty) szukał w kuchni czegoś do jedzenia.
Nawet coś na szybko może być, ale proszę, niech będzie cokolwiek.
Gdy Hinata weszła do kuchni (ona już jakoś wyglądała) był w trakcie
załamania. Kuchnia była puściutka. Chyba najwyższy czas zakupy zrobić. Ale parę
jabłek się uchowało.
- Trzeba się będzie tym zadowolić – wzięła jedno jabłko i starała się
nie śmiać z jego zbolałej miny. Był głodny !
Na szczęście nie mieli daleko, więc po paru minutach biegu byli pod
budynkiem, gdzie dziewczyna miała zajęcia.
- Nie jest tak źle – rzekła zerkając na wyświetlacz telefonu –
Ciekawe, jeszcze nigdy się nie spóźniłam.
- Nie ? Nigdy ?– dla Naruto brzmiało to jak abstrakcja.
- Nigdy – pokręciła głową i dała mu całusa na pożegnanie – Widocznie masz
na mnie zły wpływ. Do zobaczenia - powiedziała i zniknęła w budynku.
- Chwila, żartowałaś z tym wpływem, co nie ? – zawołał za nią, ale
chyba już nie dosłyszała – Żartowała, nie ? – tym razem zwrócił się Kuramy, ale
ten jakby udawał, że nie słyszy.
- No, ej ! – blondyn załamał ręce i poszedł na swój wykład. Wolał już
nie ciągnąć tematu.
Pies natomiast pobiegł w swoim własnym kierunku. Musiał się czymś
zająć do czasu, aż jego państwo skończą „zdobywać wiedzę”.
***
Tymczasem Jiraiya szedł korytarzem w stronę swojego miejsca pracy.
Walczył z pokusą poluźnienia krawata. Był jak pętla u szyi. Niestety, jego
praca wymagała oficjalnego ubioru (według niego to była najgorsza wada tej
roboty).
Lecz zamiast wejść do swojego gabinety zapukał do drzwi obok. Nie czekając
na pozwolenie, wszedł do środka.
- Dzień doberek.
- Czy powiedziałam „wejść” ? – przy biurku siedziała blondynka. Trudno
było ocenić jej wiek. Z jednej strony wyglądała młodo, ale czuło się, że nie
jest to jej całkowicie „naturalny” wygląd.
- Nie i co z tego ? – podszedł bliżej - To teraz nieważne. Mam prośbę –
ostatnie zdanie rzekł już poważniejszym tonem.
- Nie zamówię striptizerek na bal, wybij to sobie z głowy – zgadła w
ciemno.
- Nie o to chodzi, ale jesteś blisko. Właściwie to chciałem cię prosić
o dodanie paru osób do listy gości.
- Zaproszenia już dawno były rozesłane, ale mogę wysłać poleconym.
Oczywiście na twój koszt, nie myśl sobie.
- Nie liczyłem na inną opcję - nie było sensu się oszukiwać.
- No raczej. To kogo mam zaprosić ?– spytała, wyciągając długopis by
zanotować dane.
- Zaraz powiem, ale najpierw dodaj do listy Naruto z osobą
towarzyszącą – to stwierdzenie wprawiło kobietę w zdumienie.
- Naruto ? Przecież on nigdy nie uczestniczył w takich przyjęciach.
Ile razy mówił, że to nudy ? – w skrytości ducha zgadzała się z nim całkowicie.
- Cóż jeśli chce wejść w politykę to musi zacząć bywać w towarzystwie. To co,
dopiszesz ?
- Nie ma problemu. Aż chce to zobaczyć – uśmiechnęła się złośliwie wyobrażając
sobie blondyna w garniturze – A co z tym zaproszeniem ?
- No właśnie, widzisz to wygląda tak – wyjaśnił jej całą sytuację.
- Rozumiem, zresztą innego zachowania po tym cholerniku bym się nie
spodziewała. Ale może być problem. Ten skąpiec już kilka razy z rzędu odmówił
uczestnictwa w balu. Czemu teraz miałby się zgodzić ? – spytała, usłyszawszy
całą historię. Teraz tym bardziej paliła się do pomocy.
- Może, gdy zobaczy jakiś ciekawy dopisek… - rzekł niby to mimochodem.
- Chyba wiem o co ci chodzi – uśmiechnęli się do siebie
porozumiewawczo – Za chwilę to załatwię.
- Dzięki, jesteś wielka Tsuna – miał zamiar wyjść, ale zobaczył coś
przy nogach jej biurka. Kobieta powędrowała za jego wzrokiem.
- Błagam, nie ! Wiesz jaką mam stresującą robotę ?! Potrzebuję dopalacza, no !
- Przykro mi, muszę – wręcz wyrwał z jej rąk pełną butelkę sake
– Chcesz pić w czasie godzin pracy ? Oj nie ładnie – zaczął szybko
zmierzać do wyjścia zanim szefowa podejmie walkę.
- Zapłacisz mi za to Jiraiya, ostrzegam !
- Ta, ta – szybko zamknął drzwi. Słuchał jeszcze przez moment, czy przypadkiem kobieta nie
rzuci czymś w drzwi, ale dzisiaj udało jej się nad sobą zapanować – I super,
mam darmowy trunek.
***
Na dźwięk dzwonka Hanako oderwała się od swojej lektury i poszła
otworzyć. Za drzwiami ujrzała listonosza. Dziwne, o tej porze ? Przecież zbliżał się
wieczór.
- Polecony dla Pani. Proszę podpisać… dziękuje. Do widzenia.
Pani Hyuga odebrała list i szybko przejrzała jego zawartość. Po
zapoznaniu się z treścią, szybkim krokiem ruszyła do gabinetu męża. Cicho
zapukała i otworzyła drzwi.
- Przeszkadzam, kochanie ?
- Nie, wejdź – jej mąż nie spojrzał w jej stronę, gdyż był zajęty
przeglądaniem bardzo ważnych papierów.
- Spójrz – uniosła kopertę do góry – Dostaliśmy zaproszenie na Charytatywny
Bal Mikołajkowy.
- Mówiłem im już wyraźnie, że nie interesują mnie takie rzeczy. Mieli
ich już nam nie wysyłać.
- Sam przeczytaj to zrozumiesz – podała mu kopertę.
Oprócz standardowego tekstu zaproszenia, na dole znajdował się
dopisek. Po przeczytaniu go oczy Hiashiego rozszerzyły się, a żyłka na skroni
niebezpiecznie zadrgała. Brzmiał on następująco: List został wysłany na specjalne życzenie Uzumakiego Naruto.
- Przecież tu pisze, że…
- Wiem. Niesamowite, prawda ? To miłe z jego strony, że o nas
pomyślał. Uroczy chłopak. Ciekawe skąd on...
Hanako jeszcze dalej mówiła, ale jej mąż już nie słuchał. Pierwszy raz
od dawna czuł, że czegoś tutaj nie rozumie.
Jak ten szczeniak to zrobił ? I po co on tam w ogóle ma być ?
***
Następnego dnia Naruto siedział na ławce w miasteczku
uniwersyteckim i zastanawiał się czy da się jakoś obejść akurat tą część planu
jaką musiał sam wykonać. Ale o zgrozo, na nic nie mógł wpaść. Dla Hinaty, może
pójść na koniec świata,a nawet do piekła, ale do galerii, do działu z odzieżą damską
to już jest przesada !
Aby to wyjaśnić cofnijmy się do przedwczorajszej rozmowy chłopaka z
Ero-wujkiem:
- Ale ja nie mam pieniędzy –
próbował się jakoś wymigać.
- Jaki problem ? Dam ci.
- A nie mogę po prostu dać jej kasę
i niech sama sobie kupi – marudził, choć wiedział, że raczej to nie przejdzie.
- Rany boskie, ty się w ogóle
nie znasz na kobietach ! Przecież właśnie o to chodzi, że to ma być prezent od
ciebie. Wiem, mnie też kupowanie damskiej garderoby by się nie uśmiechało, ale
musisz. Uwierz mi, że ci się to opłaci.
Dalsza część planu była tak
świetna, że na chwilę zapomniał o swoim zadaniu i uznał całe przedsięwzięcie za
genialne. Wymagające wysiłku, ale genialne.
Teraz przyszłość nie rysowała się już tak kolorowo. Ostatnia nadzieja
prysła, gdy poprzedniego dnia, zanim Hinata wróciła ze swoich zajęć, zajrzał do
jej szafy pod pretekstem sprawdzenia jaki nosi rozmiar (już samo to była
okropnie żenujące). Miał nadzieję, że może jednak ma coś co mogła by na to
głupie przyjęcia założyć, ale nie miała nic, cholera jasna.
Im dłużej o tym myślał tym bardziej się załamywał. No, nie da rady, to
jest niewykonalne, co za koszmar. Ale musi, musi, musi… Kurde to niemożliwe !
- Ej, wszystko ok ?
Podniósł głowę i zobaczył nad sobą Ino. Stała ze zmartwioną miną i
przyglądała mu się. Rzeczywiście, mógł przed chwilą wyglądać jak wariat.
- Tak, wszystko w porządku Ino… właśnie Ino – poderwał się na równe
nogi i złapał ją ramiona – Pomóż mi, błagam ! Muszę kupić sukienkę.
- CO ?!
***
Nie jest źle. Nie jest źle. Jest bardzo źle.
Wszędzie dookoła grupki chichoczących dziewczyn, Ino zamiast mu pomóc
sama szaleje między półkami, a on i Sai stoją jak słupy soli nie wiedząc co ze sobą zrobić. A jeszcze tłem
całej sceny są wieszaki pełne ciuchów. To jest siódmy krąg piekieł.
- Jakie śliczne ! Muszę to kupić ! I to też !
- Eee Ino, możesz mi … - spróbował jakoś przerwać ten zakupowy szał.
Bezskutecznie.
- Za chwilę. Sai zobacz – wyciągnęła wieszaki z niebieskim i
fioletowym sweterkiem – Który lepszy ? Ten czy ten ?
- Niebieski – powiedział z miną nie wyrażającą emocji.
- Nie masz racji. Fioletowy jest lepszy. Ale to jest cudne ! – rzuciła
się w stronę spódnicy, którą wypatrzyła.
- Ale miałaś mi… - jeszcze jedna próba.
- Nie próbuj stary – przerwał mu Sai – Poczekaj aż się skończy.
- Aż się skończy co ?
- Syndrom wyprzedaży – wyjaśnił krótko – Dopóki trwa ona nie usłyszy
żadnego twojego słowa. Jej głowę zajmują tylko zakupy i nic jej od nich nie
odpędzi. Po prostu stój, odpowiadaj sporadycznie jak o coś zapyta (ona i tak
zrobi po swojemu) i czekaj aż nastąpi koniec gotówki.
- I ty tak po prostu o tym wszystkim wiesz, tak ? Bzdury gadasz.
- Tak napisali w poradniku – pokazał mu książkę (skąd ją wyjął ?),
która nosiła tytuł „Jak sobie radzić w
związku”.
Naruto zdębiał. To piszą takie książki ? Super, nareszcie przydatna
lektura.
- Chcesz pożyczyć ? – zapytał go brunet.
- Nie, ja sobie radzę – powiedział blondyn, ale po 3 sekundach dodał –
No może parę stron przeczytam.
Jakieś 20 minut później był już na 20 stronie.
- Aaaa to dlatego…
- Zobaczcie co kupiłam ! – na twarzy blondynki malował się wyraz
niesamowitego szczęścia.
- A teraz jest faza euforii – powiedział Sai do przyjaciela tak aby
Yamanaka nie słyszała – Nie będzie trwała długo, więc szybko mów, może usłyszy.
Za chwilę będzie chciała iść do następnego sklepu.
- Ino, miałaś mi pomóc z sukienką – Naruto spróbował znów wykorzystać sytuację. Jak to mówią do trzech razy
sztuka.
- A rzeczywiście – wcisnęła im swoje torby. Lekko się ugięli pod ich
ciężarem – Rozumiem, że dajesz mi wolną rękę ?
- Tak, tak absolutnie.
- Daj mi 5 minut – rzuciła krótko i znów zniknęła. Wróciła do nich
nawet szybciej z wieszakiem – Co powiesz na tą ?
- Jest… jest świetna – nawet on musiał to przyznać. Niesamowite, że
tak szybko jej poszło. Dobrze, że poprosił o pomoc specjalistkę.
- Też tak sądzę. Hinata będzie wyglądać w niej zjawiskowo. Już wcześniej ją wypatrzyłam, ale cóż...byłam zajęta.
Bez namysłu zaniósł sukienkę do kasy. Była idealna, więc po co szukać dalej. Jednakże ulga iż
jest już po wszystkim bardzo szybko zniknęła.
- No to idziemy dalej – blondynka wręcz im rozkazała.
- Da...dalej ?! Jakie dalej ?! – spanikował Uzumaki.
-A coś ty myślał ? Że kupisz sukienkę i już ? A buty, dodatki ?
Jeszcze długa droga przed nami – pociągnęła go mocno za ramię w stronę wyjścia.
- Błagam, nie !!!
- Oj daj spokój, szybko pójdzie, prawda kochanie? – zwróciła się w
stronę swojego chłopaka ze słodkim uśmiechem.
- Oczywiście – szedł za nimi spokojnie, niosąc torby, z przyklejonym
sztucznym uśmiechem.
- Ty cholerny zdrajco.
Długo to jeszcze trwało. Każde z trójki odczuwało to inaczej. Ino
miała mnóstwo uciechy, Sai znosił wszystko ze stoickim spokojem (jak
kazali w książce), a Naruto uważał to za tortury. Zaczął się zastanawiać czy
nie popełnił błędu i czy nie powinien był jednak pójść na te zakupy z Sakurą,
ale po zobaczeniu w wyobraźni tej sceny…:
- Jak możesz tak lekko do
tego podchodzić, idioto?! To prezent dla twojej dziewczyny ! Włóż w to trochę serca
! (cios, cios, cios)
…uznał, że mogło być gorzej.
***
- Chcesz ze mną pójść ?
Siedzieli na podłodze w pokoju blondyna. Hinata między jego nogami,
oparta o jego tors. Właśnie przedstawiał jej plany na tę sobotę, czyli 6
grudnia. Właściwie chciał to zrobić poprzedniego dnia po zakupach, ale był
lekko mówiąc niedysponowany. Czuł się wtedy jakby wpadł pod pociąg.
- Nie rozumiem. Co to dokładnie ma być ? – spytała go unosząc głowę by
lepiej go widzieć.
- Będę szczery, to będzie nuda. Coroczne przyjęcie mikołajkowe. Babunia Tsunade je organizuje, bo będą zbierane pieniądze na cele
charytatywne. Zdaje się, że w tym roku na pomoc ofiarom trzęsień ziemi.
Ero-wujek jako jej zastępca musi tam być i wciągnął mnie na listę. Mówi, że muszę
się uczyć czy coś takiego – w sumie to była prawda, ale miała wartość
drugorzędną – Jeśli pójdziesz ze mną będzie mi łatwiej to znieść – złapał ją za
dłoń i zaczął bawić się jej palcami.
- Jakoś nie mogę cię zobaczyć w takim miejscu.
- Więc będziesz miała okazję. To, co ?
- Z chęcią, ale nie mam co zało…
- To już załatwione – uprzedził ją – Masz co założyć. Prezent ode
mnie.
- Co ? Nie, ja nie mogę …
- Sorry kupione, gotowe, a paragony spalone. Trudno, musisz przyjąć.
- Nadal uważam, że to za dużo – odwróciła się do niego przodem, z
zakłopotanym wyrazem twarzy.
- Mowy nie ma żebym te męki znosił na darmo – przygniótł ją do ziemi,
nieźle ją zaskakując. Podparty rękami o podłogę, wisiał nad nią. – Przyjmujesz prezent albo zacznę cię łaskotać. Ta groźba
jest na serio.
- Dobrze, zgoda, zgoda ! – krzyknęła szybko, byleby nie zaczął
łaskotać. To był jej słaby punkt – Męki mówisz ?
- Nawet sobie nie wyobrażasz – zwiesił głowę zdołowany.
- Biedaku – pociągnęła go za bluzę tak, że omal na nią nie spadł –
Dziękuje – powiedziała z wdzięcznością i pocałowała go tak czule jak tylko
potrafiła.
„Dla tego, warto było” pomyślał blondyn.
***
Nadszedł oczekiwany przez wielu wieczór 6 grudnia. Jedynym światłem na
zewnątrz były latarnie oraz osadzony wysoko księżyc w pełni. Z nieba zaczął
sypać pierwszy w tym roku śnieg. Można powiedzieć, że atmosfera była magiczna.
Naruto stał w korytarzu i gmerał przy swoim krawacie. Jak się wiąże to
ustrojstwo ?
- Patrzcie, co za elegant – rzekł z nutką drwiny Kankarou. Oczywiście
musiała się tu zjawić cała eskapada. Neji, Lee, Kankarou i Sasuke nie ukrywali swoich
dobrych humorów. Jedynie Gaare ta sytuacja nie śmieszyła.
Trzeba tu dodać, że ze względu na zbliżającą się sesje, nikt z
mieszkańców akademika nie pojechał w odwiedziny do domu. Niby próbowali się
wziąć do nauki, ale weź tu pokonaj lenistwo.
- Ty się lepiej zamknij – chłopak próbował opanować rozdrażnienie.
Naprawdę muszą tu wszyscy siedzieć ?
- Oj daj spokój, jak często można oglądać cię w garniaku. Ostatni raz
chyba to było na zakończeniu szkoły – zaoponował starszy Sabaku. Miał trochę rację.
Patrząc na codzienny styl ubioru blondyna, można rzec, że on i garnitur
stanowią taki kontrast jak Sasuke na jednorożcu. Hmm, dziwne porównanie.
- To niedopowiedzenie. To nie był „ostatni” raz, ale „jedyny” –
odrzekł Uchiha.
„Kurde, skąd wie ?”
- Tylko pamiętaj... – Neji chciał coś powiedzieć, ale Naruto go
uprzedził.
- Wrócić przed północą, nie rozmawiać z nieznajomymi – zażartował,
skutecznie odwracając od siebie uwagę grupki, która zaśmiała się z Hyugi.
Wiadomo było jaki jest opiekuńczy w stosunku do swojej kuzynki.
Chłopak nie zdążył się odgryźć, bo wszyscy usłyszeli dźwięk
otwieranych drzwi i kroki dziewczyn. Jednej na obcasach.
- Jest gotowa – ogłosiła Sakura i razem z Ino i Temari zrobiły dla
Hinaty „wejście”.
Chłopakowi zaparło dech. Słowo „pięknie” nie wystarczyło by w pełni
opisać jej wygląd. Prosta sukienka na ramiączkach, sięgająca do kostek, w
kolorze lila pasowała na nią idealnie i podkreślała figurę. Do tego rękawiczki sięgające
do łokci i srebrny naszyjnik z literą H. Włosy rozpuszczone, opadające już na
ramiona. Makijaż ograniczony do minimum. I tak nie był za bardzo potrzebny. A
do tego delikatnie zarumienione policzki dopełniały całość i dodawały jej
swoistego uroku.
W głowie Naruto znów pojawiło się słowo, którym często ją określał.
Anioł.
- Widzisz, mówiłam, że mu się spodoba – Sakura popchnęła ją
delikatnie w jego stronę. Hinata tymczasem skupiała się na tym by się nie przewrócić. Nie
była przyzwyczajona do obcasów.
- Wyglądasz… łał – w jego umyśle zapanowała taka pustka, że tylko to
zdołał wykrztusić. Wziął ją za rękę.
- No to się popisał elokwencją.
Blondyn pierwszy raz nie przejął się przytykiem. Nawet nie widział od
kogo on wyszedł. A co go to obchodzi.
Sakura i Ino patrzyły na nich z rozczuleniem, uśmiechając się,
natomiast Temari miała minę typu „i o co cała ta afera”.
Nasza para patrzyła na siebie nie zważając na gapiów, ale atmosferę
szybko zepsuł im Lee swoim stwierdzeniem.
- Naruto-kun, Hinata-san czekajcie chwilę, lecę po aparat – i już go
nie było.
„Zdjęcie ? Mnie w tym stroju ?!”
- Mowy nie ma ! – krzyknął i niczym błyskawica złapał za płaszcze i
wybiegł ciągnąc roześmianą dziewczynę za sobą.
- Bawcie się dobrze – zawołał za nimi Gaara. To już go rozbawiło.
Gdy byli na zewnątrz zobaczyli podjeżdżający po nich samochód
Ero-wujka.
- Idealne wyczucie czasu. Chociaż raz.
***
Sasuke wyglądał przez okno, czekając aż para odjedzie. Też miał coś do
roboty, a wolał pójść, gdy jego przyjaciel odjedzie. I tak już coś podejrzewał,
wiec lepiej tego nie pogarszać. Co prawda w liście nie było podanej godziny.
Prawdopodobnie pozwolili mu dostosować ją do własnych potrzeb.
- O nie, poszli już ? – spytał zawiedzionym tonem Rock Lee, trzymając
w rękach aparat.
- Niestety, innym razem sobie popstrykasz fotki – odrzekł Kankarou i
razem z bratem poszli do pokoju wspólnego. Za nimi poszła reszta, pocieszając
chłopaka. Został tylko Uchiha, który zaczął się zbierać do wyjścia.
- Idziesz gdzieś ? – na to pytanie chłopak odwrócił się i ujrzał Sakurę,
która cofnęła się, gdy zauważyła, że go nie ma.
- Tak. Muszę coś załatwić.
Nie wiedzieć czemu, dziewczynę przeszedł zimny dreszcz. Ogarnęły ją złe
przeczucia. Coś było nie tak. Nie, to irracjonalne.
- Uważaj na siebie – powiedziała starając się to uczucie strachu
zignorować.
- Będę. Nie martw się – był już przy drzwiach.
- Nie idź – szepnęła jakby do siebie.
- Mówiłaś coś ? – odwrócił się do niej.
- Nie, nic – wymusiła uśmiech i obserwowała jak opuszcza dom.
Czemu tak się boi ?
***
Po podaniu ochroniarzowi swoich nazwisk zostali wpuszczeni do środka.
Nasza para oszołomiona szła za Jiraiyą. Nie ma co kryć, oboje po raz pierwszy byli w
takiej sytuacji i w takim miejscu. Nawet Hinaty, rodzice nie brali na tego typu
rzeczy wiedząc, że ją to peszy.
Sala była pięknie udekorowana. Po prawej stronie znajdował się bufet i
mnóstwo stolików, na których stały karteczki, które mówiły gdzie, kto ma
siedzieć. Po lewej natomiast była scena, a raczej podest do przemówień,
orkiestra kameralna i parkiet do tańca. Tak, to wszystko robiło wrażenie.
Nie było tu pusto. Pojawiło się już większość gości, a ci wciąż
przybywali. Granatowowłosa ścisnęła mocniej ramię blondyna. Tłumy nie działały
dobrze na jej samopoczucie.
- Nareszcie jesteście – odwróciła głowę w stronę, kobiecego głosu. W
ich stronę szła blondynka (o nieokreślonym wieku) w zielonej sukni.
- Witaj Tsunade – przywitał się oficjalnie Jiraiya.
- Cześć babuniu – Naruto zachował się jednak standardowo.
- Błagam, choć tutaj tak do mnie nie mów – zwróciła swoją uwagę na
dziewczynę, chowającą się za ramieniem blondyna – A ty pewnie jesteś Hinata.
Umierałam z ciekawości by cię poznać – wyciągnęła w jej stronę rękę.
- Miło mi Panią poznać – uścisnęły sobie dłonie. Dziewczyna było
trochę onieśmielona przez stanowisko jakie ta kobieta obejmowała. Prezydent miasta, to było coś.
- Proszę, mów mi Tsunade. Wszyscy zwracają się tu do mnie tak
oficjalnie, że niedobrze się robi – uśmiechnęła się porozumiewawczo i dodała –
Nasi honorowi gości już przybyli – wskazała dłonią na stolik nieopodal.
Hinata powędrowała tam wzrokiem i przez chwilę myślała, że źle widzi.
- Tata i mama ?
***
Sasuke już od kilku minut stał pod starym biurowcem. Śnieg powoli
topił się w jego włosach, ale mu to nie przeszkadzało. Czekał cierpliwie.
W końcu dało się słyszeć kroki nadchodzące z mroku. Chłopak odwrócił
się w ich stronę i dojrzał zarysy zbliżającej się sylwetki.
- Witaj Sasuke-kun – szkiełka okularów mężczyzny błysnęły w świetle
latarni.
***
(Od autorki) Tylko na tyle było mnie stać przy obecnym stanie mojego zdrowia. Już słyszę, że za krótko i, że przerywam w środku akcji, ale przynajmniej macie na co czekać ;) Cóż w następnym rozdziale dalsze część naszego przyjęcia, odsłonięcie rąbka tajemnicy Sasuke i konfrontacja Naruto vs Hiashi part 2 (pomyślałam, że rzucę spoilera)
PS: Panie Przemku są akapity ( musiałam obczaić jak się je ustawia w wordzie, serio komputery mnie nie lubią)
Super nie moge doczekać się następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny chapter heh chociaż zdarza ci się gubić słowa i czasami składania jest trochę nie zrozumiała nad tym popracuj bo sama treść jest wyśmienita normalnie do pełni szczęścia brakuje mi tu tylko Kushiny i Minato heh
OdpowiedzUsuńRozdział boski :P dla mnie jest wszystko idealnie sama chciałabym tak pisać xD.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ciekawi mnie konfrontacja Naruto vs Haishi(czy jakoś tak) będzie się działo :)
Świetne opowiadanie myślę że obecnie naj lepszy blog NaruHina
OdpowiedzUsuńNo i na reszcie jakaś sensowna długość tekstu, warto było czekać ! :D Piszesz coraz lepiej, bardzo podoba mi się to opowiadanie.Rozwijaj się dalej i żeby twoje opowiadanie stawało się coraz ciekawsze ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńHinata staje się coraz bardziej odważna...
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. ^^
Błagam, nie mów do mnie "Pan", bo się czuję speszony tak, jak Naruto na tej imprezie :P
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że blogspot działa czasem po swojemu, sam się z nim momentami mordowałem :)
Co do rozdziału, to wcale nie powiem, że za krótko :) Lekki, przyjemy i śmiałem się momentami jak głupi (Jiraya: mam darmową flaszkę :D, Sai i jego stoicki spokój - padłem. Właśnie tak wyobrażałem sobie zawsze jego związek z Ino :P). Idzie Ci coraz lepiej, naprawdę, skok jakości jest widoczny :)
Ten spoiler... aaaaa... będę czekał z niecierpliwością. Nie dość, że dowiemy się w końcu coś niecoś o Sasuke, to jeszcze Naruto vs Hiashi, to może być interesujące. Tak swoją drogą widzę, że gość nie cieszy się u nikogo dobrą opinią, dlatego jego obecność na tego typu imprezie musiała wywołać niemałe zamieszanie wśród zebranych.
Pozostaje tylko czekać na kolejny rozdział.
Życzę Ci weny, ale co ważniejsze, z okazji Świąt wszystkiego najlepszego. Zdrowia, szczęśliwej i przyjemnej atmosfery oraz, żeby rutyna nigdy nie zawitała w Twoim życiu :)
Pozdrawiam ciepło :)
Wow nawet w chorobie piszesz tak świetnie ... też tak chcę :'( podziel się swoim talentem ja chetnie go przyjmę a co do rozdziału bardzo fajny czekam na następny pozdro :D
OdpowiedzUsuńrozdzial fajny kiedy bedzie kolejny pozdro
OdpowiedzUsuń