- O. Mój. Boże – tyle tylko
zdołał powiedzieć na widok posiadłości rodu Hyuga. A jak wiemy zwykle języka w
gębie mu nie brakowało.
- Tak, wiem – ten widok często
budził takie reakcje.
- I ty… serio tu mieszkasz ? – w
jego mniemaniu dziewczyna zamieszkująca ten pałac powinna wyrosnąć na
rozkapryszoną księżniczkę, a przecież Hinata nie ma w sobie ani grama zepsucia.
- Mhm, całe życie – dało się
słyszeć lekką nutę smutku w jej głosie, którą on dosłyszał. Już był
pewny, że jest w tym domu coś lub ktoś kto napełnia ją przygnębieniem i
zniechęca do przybywania tutaj. Musi się tego dowiedzieć, ale już nie tylko z
ciekawości. Raczej z troski…
- Gotowy ? – spytała go, gdy
stanęli przy drzwiach.
- Po pierwsze, jeśli dobrze
pamiętam to był mój tekst, a po drugie jak najbardziej – posłał jej pewny
siebie uśmiech by ukryć, że jest całkowicie odwrotnie. Chyba po raz pierwszy w
życiu. Czuł, że nie bardzo tu pasuje.
Gdy weszli do środka to uczucie
się pogłębiło. To był zamek dla bogaczy, rodziny królewskiej. Co on tu robi ?
No tak, jest z nią. Z księżniczką.
„O czym ja myślę, do diabła ?! To
nie jest żadna porąbana bajka dla dzieci !”
Rozmyślenia przerwał mu odgłos
kroków na końcu holu. Odwrócił się w jego stronę i zobaczył idącą ku nim około
45-letnią kobietę. Miała długie, ciemne włosy sięgające to pasa i oczy mające
niesamowity odcień bieli. Na jej twarzy malował się uroczy i ciepły uśmiech.
To była bez wątpienia mama
Hinaty. Podobieństwo córki do matki było uderzające. To już wie po kim jego
dziewczyna odziedziczyła urodę.
„Tylko weź, tego nie palnij”
- Ach, już jesteście – od razu
porwała córkę w objęcia – Witaj w domu.
- Mamo… - tak, jej mama zawsze
starała się okazać jej jak najwięcej uczuć. Może by zrekompensować jej pewne
sprawy…
Pani Hyuga w końcu oderwała się
od córki i zwróciła swoją uwagę na gościa, który patrzył z zainteresowaniem i
lekkim zakłopotaniem na tę scenę.
- Mamo, poznaj proszę, to jest…
- Naruto, wiem – kobieta uprzedziła ją w odpowiedzi i wymieniła uścisk dłoni
z blondynem – Miło mi cię poznać.
- Dzień dobry. Mi panią też…
- Pani Hyuga sprawiała wrażenie wspaniałej osoby. Z miejsca poczuł do niej
sympatię. Oboje pomyśleli, że się dogadają.
- Nie stójmy tak, wejdźmy do
środka…- zaczęła pani domu, ale przerwał jej krzyk młodszej córki, która
najwyraźniej zmierzała (a raczej biegła) w ich stronę.
- Już są ?! Już są ?!
Przyprowadziła tego swojego gacha ?! – Hanabi wbiegła do holu i stanęła przed
całą trójką. Dziewczyna nie przejęła się ani karcącym spojrzeniem mamy, ani
zawstydzonym wyrazie twarzy siostry, ani tym, że wszyscy słyszeli jej krzyki.
Bardziej skupiła się na mocno
skołowanym Naruto. Przyjrzała mu się dokładnie od stóp do głów.
„No, brawo siostra” – pomyślała
- Hanabi ! – kobieta skarciła młodszą
córkę, ale jak zwykle nie przyniosło to odpowiedniego rezultatu.
- Tak, tak wiem, to żaden gach.
Nie powinna była, przepraszam itd. itd. – podeszła energicznym krokiem do
chłopaka – Siema, jestem Hanabi.
- Cześć, jestem Naruto – jedyne, w
czym dziewczyna była podobna to matki i siostry były tylko te oczy, które
posiadali chyba wszyscy w tej rodzinie. Poza tym miała długie, brązowe włosy i
niezaprzeczalnie była bardzo otwarta i pewna siebie. Zupełne przeciwieństwo
Hinaty, jeśli chodzi o charakter. Właściwie to kogoś mu przypominała.
- Wiem, dużo słyszałam o tobie – rzekła
z zawadiackim uśmiechem, a Uzumaki zerknął w stronę Hinaty, której wyraz
twarzy mówił „zmusiła mnie”.
- I mimo to mnie lubisz ? – spytał
żartem. Jej humor był zaraźliwy.
- Błąd, właśnie dlatego cię
lubię.
„A ja tę rodzinkę”
Okazało się, że nie tylko Hinata nie pasowała
do tego domu. Jej rodzina też. Miła i normalna, bez żadnego śladu zepsucia pieniędzmi.
- Przygotowałam dla ciebie pokój
gościnny – mówiła pani Hyuga, prowadząc ich w stronę schodów – Idź się rozgościć
i czuj się jak u siebie w domu – uśmiech
nie schodził z jej twarzy.
- Dziękuję bardzo – Naruto nie
mógł nie odwzajemniać tego uśmiechu, który był taki życzliwy.
- Gdzie jest tata ? – spytała starsza córka,
choć raczej znała odpowiedź.
- W pracy. Wróci na kolację.
No tak został jeszcze pan Hiashi,
ale ze zdenerwowania zostało mu już tylko onieśmielenie tym domem. Nie ma co
się martwić na zapas. Do kolacji dużo czasu.
***
- Sama to namalowałaś ? – spytał nie
mogąc wyjść z podziwu. Te obrazy u niej w pokoju były prawie tak samo dobre co
rysunki Saia.
- No tak. Takie małe hobby, nic
wielkiego – próbowała zbagatelizować sprawę.
- Nic ? Wcale nie takie nic –
spojrzał jej w oczu udając poważny wyraz – Co ty jeszcze przede mną ukrywasz,
co ?
- Nic – zniosła to spojrzenie bez
rumieńca. Toż to sukces.
- Mhm, uważaj, bo uwierzę – wtedy
coś mu się przypomniało – a właśnie, czy są jakieś rzeczy o których lepiej,
żebym nie mówił ?
- To znaczy ? – nie zrozumiała.
- Nie chce czegoś palnąć, no
wiesz – naprawdę nie chciał nic popsuć. Dawno mu na czymś tak nie zależało.
- Nie raczej, nie – przysunęła się
bardziej w jego stronę – Już oczarowałeś moją mamę, a ledwo zamieniliście parę
zdań. Zobaczysz będzie dobrze.
Akurat tym to się już nie
przejmował. Czuł, że w polubieniu jej mamy i siostry nie będzie miał żadnego
problemu, ale jeszcze jednego członka rodziny nie znał, a ze słów Kiby wyszło,
że to z nim może być spięcie.
- Tak sobie przypomniałam –
zaczęła dziewczyna, ciągnąc go lekko za rękę w stronę drzwi – jest coś o czym
nie wiesz.
- A co ?
- Pokażę ci, chodź – trzymając go
za rękę, prowadziła go na dół po schodach. Czuła podekscytowanie, tym co chce
mu pokazać. Zajrzała do salonu gdzie siedziała mama.
- Mamo, idziemy na spacer. Szybko
wrócimy.
- No dobrze, tylko uważajcie, bo
zapowiadali burzę.
- Jasne – powiedziała szybko i ruszyła z chłopakiem
do holu.
- Spacer ? – spytał Naruto
zaintrygowany.
- Aha – uśmiechnęła się
tajemniczo.
Ubrali kurtki i wyszli na
zewnątrz. Hinata poszła w stronę znanej sobie ścieżki, a on za nią.
- Chyba nie muszę pytać, czy
znajdziemy drogę powrotną, co ? – spytał pół żartem, pół serio. W końcu
wchodzili do lasu, a już się zaczęło ściemniać. W takich warunkach łatwo się
zgubić. Nie to, żeby wątpił w jej zmysł orientacji. No, może trochę.
- Chodziłam tędy setki razy. Po
prostu pomyślałam, że skoro ty zabrałeś mnie do swojego miejsca na tym wzgórzu,
to ja pokażę ci swoje. A co boisz się ?
- Taa, jeszcze czego. Chciałabyś,
co ? – w odpowiedzi na to dziewczyna tylko zachichotała.
Po równych 20 minutach spaceru
doszli na miejsce. Hinata jak zwykle oczarowana swoją polaną nie zauważyła, że
jej towarzysz jest w szoku.
To miejsce…
Było identyczne jak sceneria ze
snu jaki miał kilka tygodni temu. Jedyną różnicą był brak huśtawki. Sen doskonale
zapadł mu w pamięć ze względu na jego treść, wiadomo.
Niemal nieświadomie podszedł do
pnia, który leżał w miejscu, w którym powinna stać huśtawka.
„Ja sam na huśtawce, a ona sama
tutaj”
- Coś się stało ? – jej głos
wyrwał go ze swoich myśli. Patrzyła na niego zmartwionym wzrokiem. Na trochę
odleciał.
- Nie, nic zamyśliłem się. Jak znalazłaś to miejsce ? Jest takie… - nie umiał znaleźć odpowiednich słów.
- Przez przypadek, lata temu –
usiadła na pniu, a on dołączył – Potem przychodziłam tu prawie codziennie.
Na ciemnym, już niebie zbierały
się chmury, ale oni nie zwracali na to uwagi.
- Jaki jest twój ojciec ? –
pożałował tego pytania, gdy zobaczył, że posmutniała.
Powinna mu opowiedzieć. On był
wobec niej szczery. Nie chce nic ukrywać.
- Cóż, prawdę mówiąc jest bardzo
surowy. Bardzo dużo pracuje, przez co często nie ma go w domu, ale rozumiem to.
W końcu sam zarządza sporą firmą, a to zajmuje dużo czasu. Rzadko się uśmiecha –
mówiła ze smutkiem w głosie – Ale nie zawsze tak było.
- Nie zawsze ? – może nie
powinien tak dopytywać, to niedelikatne.
- Stał się taki po śmierci wujka –
wyjaśniła – Nie wiele już pamiętam, byłam wtedy mała, ale wiem, że kiedyś częściej
się śmiał – „muszę to powiedzieć na głos” mówiła do siebie w myślach i w końcu
wyrzuciła to – Zawiodłam go.
- Co ? – obrócił gwałtownie, w
jej stronę głowę – Niemożliwe, niby czym ?
- Tata chciał bym w przyszłości
to ja przejęła prowadzenie naszej firmy, ale szybko zrozumiał, że się do tego
nie nadaję. Nigdy nie miałam takich wyników w nauce jakich sobie życzył i po
jakimś czasie przestał zawracać sobie mną głowę w tym względzie i skupił się na
mojej siostrze. Próbowałam to zmienić i nawet zaczęłam studiować zarządzanie, ale
w tym też jestem beznadziejna – wyrzucenie tego z siebie, przyniosło jej pewnego
rodzaju ulgę.
- Beznadziejna ? Co ty mówisz ? –
podniósł trochę wyżej głos – Która jesteś na roku ? Jeśli dobrze pamiętam to 7
albo 8. To świetny wynik.
- Ale to i tak za mało. Neji-niisan
jest 1, więc… - nie dokończyła.
Nareszcie rozumiał. Nie chciała
wracać do domu z powodu swojego ojca i jego wymagań. Ale przecież pamiętał, że
w szkole Hinata była jedną z lepszych uczennic. Nie najlepszych, ale dobrych. I
to było za mało ? Nic
dziwnego, że jest tak bardzo nie pewna siebie.
Za to teraz dziwiła go nieco jego
reakcja. Teraz nie było w nim ani śladu strachu przed poznaniem pana Hyugi.
Wręcz przeciwnie. Był nim teraz zainteresowany.
Hinata sprawiająca zawód ?
Nonsens. Albo ten człowiek ma wymagania z kosmosu albo…właśnie co ?
Później nad tym pomyśli. Teraz
trzeba poprawić jej nastrój.
Dziewczyna spokojnie wpatrywała
się w swoje kolana, gdy została niespodziewanie poderwana do góry i usadzona na
jego kolanach. Ale on ma dużo siły. Teraz sukces z powodu braku rumieńców
poszedł w zapomnienie i wróciła do punktu wyjścia.
- Co ty…
- Ty sprawiająca zawód. Większej
głupoty dawno nie słyszałem - przytulił ją mocno do siebie – Kiedy ja na ciebie
patrzę, czuję dumę.
Jakim cudem jedna osoba, może tak
mącić w życiu ?
Udało mu się. Smutek zastąpiła
radość. Może trwali by tak dalej gdyby nie pojawienie się na niebie błyskawicy
i pierwszych kropel deszczu.
- Mam deja vu, a ty ? – spytała,
schodząc z jego kolan.
- No, ja trochę też.
Musieli wracać biegiem. Deszczyk
zmienił się w ulewę i nawet drzewa ledwo ich osłaniały przed nim. Dodatkowo
grzmoty wręcz zwiększały ich tempo.
Wpadli do domu przez drzwi
tarasowe. Głośno dysząc i trzymając się za kolana spojrzeli na siebie i
zaśmiali się z całej tej sytuacji. Była komiczna.
- Widzę, że pomimo naniesienia
błota na mój dywan, jesteście w świetnych humorach.
Para spojrzała w górę i napotkała
srogie spojrzenia białych oczu pana domu.
„ A oto
i król przybył”
***
Naruto siedział przy stole i
patrzył się na swój talerz.
„Niech mi ktoś powie czemu tu
jest tyle sztućców ?! Naprawdę 1 widelec i 1 nóż nie wystarczą ?! Kurde, który
jest do czego ?!”
Wciąż zerkał w stronę Hinaty,
siedzącej naprzeciwko, podpatrując jakich używa sztućców i w ogóle jak jeść to
coś.
„ No, właśnie, co to w ogóle jest
?! Smakuje jak drewno.”
Przeżuwał powoli starając się
przy tym nie robić grymasów.
Ta cisza przy stole była
dołująca. Tutaj zawsze tak jest ?
- Naruto – odezwał się Neji,
który też siedział po drugiej stronie stołu obok Hinaty – Masz rozładowany
telefon ? Sasuke do mnie dzwonił kilka godzin temu, nie mógł się do ciebie
dodzwonić.
- A ten czego chciał ?
- Nie wiem czy dobrze
zrozumiałem. Mówił coś, że jego motor się zabrudził i …
- O NIE, MOWY NIE MA ! NIE BĘDĘ
MU … -„uspokój się kretynie”- Dziękuje, że mi powiedziałeś, jutro z nim
porozmawiam – tymczasem granatowowłosa próbowała powstrzymać chichot.
- Sasuke to twój przyjaciel ? –
spytała go Pani Hyuga.
- Tak, najlepszy – „niestety”-
Studiujemy razem politykę społeczną.
- Właśnie, Hinata mówiła, że
jesteś najlepszy na roku – kontynuowała temat.
- Tak, ale razem z nim ex aequo –
„ale już niedługo”.
- To wspaniałe osiągnięcie, prawda
kochanie ? – zwróciła się w stronę męża.
- Owszem – rzekł tylko obojętnie
nawet nie odrywając wzroku od talerza.
„Może i Hinata nie zachowuje się
jak księżniczka, ale on z pewnością uważa się za króla. Ech, znów mam głupie myśli”
- Czyli, jednak jesteś typem
kujona, co ? – spytała Hanabi szczerze, prostu z mostu.
- Ja ? A w życiu. Po prostu moi
wykładowcy potrafią tłumaczyć po ludzku. I tak lepiej sobie radzę w taijutsu
niż w nauce.
- W czym ? – Pan Hiashi w końcu
zainteresował się konwersacją.
„O nie” – dziwne, ale to pojawiło
się w głowie każdego uczestnika kolacji.
- No to… taka sztuka walki… to
jest…
- Czyli uczysz się bezsensownej
przemocy ? Podziwu godne.
- To pan nie… - przerwał w pół
zdania. W głowach Nejiego i Hinaty zadzwonił dzwonek alarmowy.
- Słucham – spytał pan domu.
- Nie, nic – „Ja się lepiej
zamknę”
Kilka minut znów upłynęło w
ciszy. Dopóki w jadalni nie rozbrzmiał głos Chada Kroegera śpiewającego „This
Means War”. Jakiś czas temu Naruto ustawił sobie tę piosenkę by mieć dzwonek
podobny do swojej dziewczyny. Nawet tego samego zespołu. Wtedy wydawało się
to zabawnym pomysłem.
- Myślałem, że ci się rozładował –
powiedział Neji unosząc brew.
- No, bo wyłączyłem go kilka
godzin temu, aaaa potem znów włączyłam i teraz zapomniałem tak jakoś … –
zerknął na wyświetlacz – Przepraszam, muszę odebrać – rzekł wstając od stołu.
- Kultura wymaga, aby wyciszać
swój telefon podczas posiłku – powiedział mu na odchodne pan domu.
Zawsze mogło być gorzej. Mógł
ustawić na dzwonek S.E.X. To by dopiero było.
- Czego chcesz Ero-wujek ? –
odebrał znalazłszy się daleko od jadalni.
- Nie mów tak do mnie ! Chciałem
tylko spytać jak ci idzie.
- Doskonale. Zwłaszcza jak mi
telefon dzwoni na cały regulator !
- Przecież wycisza się komórkę.
- WIEM DO CHOLERY !
- Aha, jeszcze coś. Sasuke chce
byś mu umył motor.
- PRZYWALE TEMU …... JAK WRÓCE !!!
- Nie gorączkuj się tak. Już nie
zabieram ci czasu. Tylko jeszcze jedno…
- Co ?
- Widelec trzyma się w lewej ręce
– powiedział Jiraiya i się rozłączył.
- Ty …
- No, kto ? – okazało się, że Hiashi
stał tuż obok niego.
- O, to pan ! Co ma Pan tu…
- Szedłem do toalety. Swoją drogę
ciekawego języka używasz - powiedział mijając go.
„Świetnie. Jestem amatorem
przemocy z ciętym językiem”
Wrócił do stołu starając się udawać,
że nic się nie stało.
- Jeszcze raz przepraszam. To był
mój wujek. Musiałem odebrać.
- Ależ nic nie szkodzi, rozumiemy
– powiedziała z uśmiechem pani Hyuga.
- Masz zarąbisty dzwonek –
powiedziała Hanabi kończąc swój posiłek.
„Ta mała nic mi nie ułatwia”
Za oknem znów pojawiła się
błyskawica, poprzedzająca grzmot.
***
Następnego dnia rano Naruto szedł
na dół wypoczęty jak nigdy.
- Bogactwo ma swoje dobre strony. Ale mają tu
wygodne łóżka.
Umówił się z Hinatą, że pojadą do
domu jeszcze przed śniadaniem. Zgadzał się z nią w 100 %. Po tym co wczoraj tu
jadł, to co by na śniadanie podali. Aż się wzdrygał na samą myśl. Tylko gdzie
ona jest ?
Szedł korytarzem, gdy drzwi, które
mijał, otworzyły się i wyjrzał zza nich Hiashi Hyuga.
- Witaj Naruto. Mogę zająć ci
chwilę ? Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Tyle, że Hinata na mnie czeka i…
- To poczeka. Wejdź.
Blondyn wszedł za mężczyzną do
pomieszczenia. Był to niewątpliwe jego gabinet. Ściany były ciemne- zielone, a
podłoga wyłożona panelami. Nie był to duży pokój. Znajdował się tam tylko regał na
książki, skórzana kanapa i biurko. No i jeszcze duży obraz na ścianie. Gdyby to
był film to prawdopodobnie za tym obrazem znajdowałby się sejf.
Pan domu usiadł za biurkiem i
zaczął szukać czegoś w szufladzie, a Naruto po prostu stał, czekając.
- Przechodząc do rzeczy – mężczyzna
wyjął z szuflady małą książeczkę i pióro – Powiedz jaka jest twoja kwota.
- Przepraszam, ale nie rozumiem –
chłopak przeczuwał, że to co chce mu powiedzieć pan Hyuga nie jest niczym
dobrym.
- Kwota. Pieniądze. Waluta.
- Ale ja nie potrzebuje żadnych pieniędzy.
- Możesz już przestać. Znam
doskonale takich jak ty. Jak chcesz to po prostu dam ci pusty czek i będziesz
mógł sam wpisać tam kwotę jaka ci się podoba. A później zerwiesz z moją córką i
oboje będziemy zadowoleni.
Naruto stał jak słup soli.
Próbował jakoś stłumić gniew, który w nim zawrzał, ale to było na nic.
- Co znaczy „takich jak ja” ? –
spytał pozornie spokojnym tonem.
- Nie bądźmy jak dzieci. Wiem, że
znasz moją córkę od dziecka. Mam niby uwierzyć, że dopiero miesiąc temu „otworzyłeś oczy”.
Jesteś adoptowany i naprawdę rozumiem, że ciągnie cię do wyższych sfer. Moja
córka jest bardzo naiwna. Pocierpi trochę, a potem o tobie zapomni, a ty
będziesz wolny i przy kasie. Chyba tak się mówi, prawda ? – wyciągnął w jego
stronę rękę z podpisanym czekiem.
Blondyn wziął go od niego i
szybkim ruchem rozerwał na pół.
- Co ty u licha wyprawiasz ?! –
Hiashi ze złością w oczach szybko wstał z krzesła, prawie je przewracając.
- Nie ma takich pieniędzy, które
zmusiłyby mnie do zerwania z Hinatą ! A teraz jeśli pan wybaczy wyjdę, bo
jeszcze mógłbym zrobić coś czego będę później żałował ! – skierował się w
stronę wyjścia.
- Ty nie wychowany… - nie
skończył z uwagi na swoje dobre wychowanie – Nie potrafisz docenić, że ja…
- Jeśli ktoś tutaj nie potrafi
czegoś docenić to, to na pewno nie jestem ja – zatrzasnął za sobą drzwi,
zostawiając mężczyznę skołowanego jego słowami.
Momentalnie zapomniał o swoim
gniewie kiedy zobaczył opartą o ścianę Hinatę. Patrzyła w podłogę, więc nie
widział jej wyrazu twarzy.
„O nie. Czy ona wszystko słyszała
?”
Podniosła, powoli na niego wzrok. W jej białych oczach malowało się cierpienie.
Słyszała wszystko.
***
Sasuke stał przed wejściem do
szpitala, gdzie Sakura odbywała praktyki. Przez nie znów nie mogła pojechać do
domu. Medycyna to nie jest łatwy kierunek.
Z niecierpliwością patrzył co
chwilę na zegarek. W końcu wszedł do środka i zaczął jej szukać. Miała skończyć
15 minut temu. On nie ma całej wieczności.
Po jakimś czasie zobaczył ją
biegnącą korytarzem w jego stronę.
- Przepraszam, zeszło dłużej niż
myślałam.
- Sama chciałaś się spotkać, a teraz się spóźniasz – rzekł z irytacją.
- Powiedziałam przecież przepraszam.
Szli w stronę wyjścia. Sakura
opowiadała mu jak dziś w nocy było w szpitalu, ale on nawet nie udawał, że słucha.
Mijał właśnie jakiegoś młodego lekarza, gdy nagle poczuł, że ten gość włożył mu coś do
kieszeni. Szybko obrócił się za siebie, ale doktor akurat znikał za zakrętem.
Jedyne co udało mu się dostrzec to siwe, jasne włosy związane w kitek i błysk
światła odbijający się od szkiełka jego dużych okularów.
- Coś nie tak ? – spytała go
dziewczyna.
- Nie, nic. Chodźmy już – włożył rękę
do kieszeni i znalazł tam wielokrotnie złożoną kartkę papieru.
Niedobrze.
Nie może jej odczytać przy
Sakurze.
Musi poczekać z tym do wieczora.
***
Całą drogę przejechali w ciszy.
Naruto próbował ją jakoś rozweselić, ale bez rezultatu. Wciąż unikała jego
wzroku.
Droga od przystanku do akademika
nie wyglądała inaczej. Hinata wciąż patrzyła na swoje stopy jakby bała się, że
się o coś potknie.
Byli już na miejscu i właśnie
odwieszali swoje kurtki, gdy blondyn się zawahał.
- Muszę iść jeszcze do Ero-wujka
po Kurame. Może od razu byśmy…
- Naruto-kun - Spojrzał na nią.
Drugi raz tego dnia pokazała mu swoją twarz. Nic się od poprzedniego razu nie
zmieniła - Chce z tobą porozmawiać.
***
(Od autorki) Tak wiem wredna jestem, że kończę w takim momencie. Ale spodobało mi się to sorki ;) Przepraszam jeśli rozdział wyszedł zbyt krótki, ale jakoś nie mogłam tego bardziej rozwinąć. Trudny okres, zrozumcie. Mam nadzieję, że mieliście wspaniałe Mikołajki.
Jak to zobaczyłam, nie mogłam się powstrzymać i musiałam to dodać. Jak ja chce ten film !!! ( Sory za spoiler)
Mści się los na mnie za to, że swoje rozdziały przerywałem w takich momentach... ;( w sumie tylko dla tego rozdziału miałem włączony komputer i powiem Ci, że nie przegoniłaś moje oczekiwania. Naruto wyszedł z twarzą z tego spotkania, nic dodać nic ująć. Klasa sama dla siebie! Brawo :) Hiashi to kawał drania... traktować swoją córkę w ten sposób... aż żal pomyśleć, że takie rzeczy mogą mieć miejsce naprawdę. Bardzo fajne mieszanie wątków poważnych z zabawnymi (Sasuke i jego motor - bomba! :D).
OdpowiedzUsuńSasuke i jego tajemnice. Jak rozumiem wspomniany doktor to pewnie Kabuto :P Cieka jestem co się dzieje. W ogóle na początku myślałem, że to jakieś prochy czy coś, a potem się okazało, że to kartka papieru tylko :)
Jestem ciekaw, o czym Hinata chce porozmawiać z Naruto. Chyba nie chce z nim zerwać, bo przecież on nic złego nie zrobił, wprost przeciwnie O_O Mam nadzieję, że masz gotowy rozdział i umieścisz go za tydzień, bo nie dość, że trzeba czekać na film, to jeszcze na kolejny rozdział ;( Los nie jest sprawiedliwy :(
Życzę dużo weny oczywiście i pozdrawiam gorąco.
P.S.
Ja też chcę film!!!!
Ja też chcę film!!
OdpowiedzUsuńRozdział Zajebisty nie mogę się doczekać następnego
życzę dużooooo weny
Hej wiecie że na wrzesień 2015 jest zapowiedziany następny film kinowy EXTRA coś czuję że to będzie grzmot
I ja chcę film!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział moja droga, oby tak dalej. Smutne, że tak długo trzeba czekać, na kolejny wpis. :(
Oglądalam wszystko na temat filmu i powiem że jest niesamowity nie moge sie doczekac naprawde a rozdział fajny tylko konczysz gdy zaczyna sie akcja pozdrawiam daj kolejny wpis ok?
OdpowiedzUsuńOOO KURWA TEN ROZDZIAŁ JEST GENIALNY NORMALNIE EPIC SUPER ROZDZIAŁ ja natomiast jestem ciekaw co to za deja vu czyżby oni się już wczesniej spotkali ciekawe ciekawe chciałbym tu zobaczyć bardzo jeszcze rodziców blondyna heh tego mi brakuje a tak to wszystko jest PERFECT (z góry przepraszam za wulgaryzm ale inaczej nie mogłem tego opisać )
OdpowiedzUsuńRozdział PERF!!! Rozdział zarąbisty a Sauke z tym motorem mnie rozwalił xd a Haishi to kawał drania jak można tak kogoś traktować. Jestem ciekaw rozmowy Hinaty z Naruto oby nie chciała zerwać bo ja się załamie i to na poważnie. A i ja filmu się nie mogę doczekać trzy miesiące!!! Nie wytrzymam!!! Polecam Cię na innych blogach i zareklamuje Cię na swoim nowo powstałym również reklamuje swój http://historia-napisana-inaczej-naruto.blogspot.com/?m=1 historia toczy się w swiecie shinobi polecam myśle że nawet nawet :p
OdpowiedzUsuńP.S chce Film!!! I popieram Pana Przemysława, Naruto nie zrobił nic złego tylko wspaniałego!!!
UsuńSuper czekam no nexta notka ciekawa ciekawe co dalej pozdrawim i rzycze weny
OdpowiedzUsuńprzeczytałem 11 rozdział (pod rząd jade) i chciałem już skończyć czytać od południa czytam jak nie wcześniej i chciałem już skończyć ale sie NIE DA ciągle jest jakiś moment że musze dalej czytać :D
OdpowiedzUsuń