- Będziesz tęsknić ?
- Przecież wiesz, że tak – Hinata nadal nie nauczyła się
panować nad swoimi rumieńcami w towarzystwie Naruto, zwłaszcza teraz było to
trudne, gdy trzymał ją w ramionach.
Znajdowali się na przystanku, skąd dziewczyna miała pojechać
na weekend do domu rodzinnego. Objęci w czułym uścisku, czekali na autobus.
- I dobrze. W takim razie muszę się tobą nacieszyć póki
mogę.
- Ale to tylko… - nie zdążyła dokończyć. Jak to jest, że
czyjeś usta mogą sprawić, że zapomni się o całym świecie? Zawsze tak było. Ale w kwestii całowania
Hinata poczyniła znaczne postępy. Nie musiała już pilnować by nie zemdleć.
Ile tak trwali, zajmując się sobą ? Minutę ? Godzinę ? Może
i więcej gdyby nie…
- Mhm ! – mocne chrząknięcie na znak swojej obecności.
„No tak, ochroniarz przyszedł na zmianę” – zirytował się
blondyn.
- Ach, Neji-niisan – dziewczyna zawstydziła się, lecz ku
swojemu zdziwieniu też poczuła irytację. Nie mógł trochę poczekać ?
- Witajcie – powiedział Neji spokojnym tonem.
- Cześć – co więcej było do powiedzenia. Naruto mimo
wszystko nie odsunął się od Hinaty i wciąż otaczał ją ramieniem, z czego ona nie
była pewna czy jest bardziej zadowolona, czy bardziej skrępowana przez
obecność kuzyna.
Niby tylko 3 minuty, ale dłużące się jak diabli. Nic nie
mówili, trwali w krepującej ciszy. W końcu, dzięki Bogu, przyjechał autobus.
- Hinata-sama no chodź już – pośpieszał kuzynkę Neji, wsiadając do
środka.
- Już idę. Naruto-kun, bo zaraz odjedzie… - szybkie
cmoknięcie w usta znów urwało jej wypowiedź.
- Bez ciebie nie. Neji prędzej zabije kierowcę niż pozwoli
mu odjechać – zachichotał i w końcu ją puścił – To do niedzieli. Zadzwonię.
- Dobrze – zaczęła wsiadać, ale jeszcze obejrzała się
za siebie, i spojrzała na tę uśmiechniętą twarz chłopaka, którego kocha. Kąciki jej ust
lekko się podniosły – Pa
- Pa. Baw się dobrze.
Weszła i usiadła na miejscu obok kuzyna. Pomachała
blondynowi przez okno, gdy zaczęli odjeżdżać.
- Hinata-sama ? – Neji zawahał się czy powinien pytać.
- Tak ?
- Nie, nieważne – zastanawiał się czy Hinata chce powiedzieć
rodzicom o Naruto. Z jednej strony powinna, ale miał co do tego złe przeczucia.
Zwłaszcza gdy myślał o swoim wujku.
***
Naruto jeszcze chwilę stał na przystanku. Nie dało się
ukryć, że tak jak Neji zdziwił się decyzją Hinaty o wizycie w domu. Co prawda,
nie wiedział nic o ich problemach rodzinnych, ale dało się zauważyć, że zawsze
gdy ostatnio pytał ją o dom, ona zmarkotniała. Zaś jego ciekawość rosła.
Martwiło go to. To i nie tylko to. Ale nawet pomimo
zmartwień, ostatnie tygodnie były takie szczęśliwe. Są razem z Hinatką dopiero
trzy tygodnie, a zwykle pierwszy okres związku zawsze jest usłany różami, lecz
on nie potrafił sobie wyobrazić by to się zmieniło.
Skoro był weekend to znaczy, że akademik znowu pusty. Myślał
właśnie o tym czy nie czas na wizytę u ero-wujka, gdy wpadł na
rózowowłosą w wejściu do pokoju wspólnego.
- Sakura-chan ? – zdziwił się – To ty tutaj ? Czemu nie w
domu ?
- Rodzice, zrobili sobie małe wakacje i nie ma ich w domu –
odpowiedziała gładko.
- W listopadzie ?
- T..tak – tym razem głos lekko jej zadrżał. Blondyn znał ją
wystarczająco długo by wiedzieć, kiedy kłamie – Właśnie dobrze, że jesteś, bo
chciałam z tobą pogadać.
- A o czym ? – spytał siadając na kanapie. Sakura
również się dosiadła i myślała jak sprecyzować swoje pytanie.
- No więc… Wszyscy wiedzą, że jesteś jedynym przyjacielem
Sasuke-kun, prawda ?
- No i …
- I ty znasz go najlepiej ze wszystkich.
- Tak jakby – „Czy ona w końcu dojdzie do sedna ?”
- Więc na pewno wiesz co lubi, czego nie, co go interesuje i
tak dalej, nie ? Powiesz mi ? Proszę – Sakura słodko się uśmiechnęła i złożyła
ręce w proszącym geście.
- A po co ci to wiedzieć ? – oczywiście udawał, że nie wie.
- A nie interesuj się – i uśmieszek zniknął. Za to pojawiła
się agresja.
- Dobrze, niech pomyślę – lepiej jej już nie denerwować, jeśli
mu życie miłe.
Co lubi Sasuke ?
Kurde, to jest problem. Przecież on nic nie lubi. Hmm… może
motory, ale Sakura-chan raczej nie zna się na motoryzacji. No to nie wie, a
może…
- Onigiri.
- Że co ? – dziewczyna szybko zamrugała, zdziwiona.
- Onigiri. Jego ulubione jedzenie.
- I tylko tyle wymyśliłeś ?! – wstała, wzięła poduszkę i
zamachnęła się by go uderzyć. Naruto już zrobił obronny gest, ale nic poczuł.
Spojrzał w górę. Wciąż nad nim stała. Coś wpadło jej do głowy.
- W sumie… to…to… doskonały pomysł ! – zapał i entuzjazm był
ewidentnie widoczny.
- Hę ? – blondyn już nie wiedział o co chodzi.
- W końcu mówi się „przez żołądek do serca”. To może
zadziałać. Wielkie dzięki – cmoknęła go w policzek i wybiegła z pokoju. Chwilę
później było słychać trzask zamykanych drzwi. Za to Naruto wciąż siedział
skołowany.
- I zrozum tu kobietę.
***
Neji i Hinata zmierzali ścieżką w stronę ich domu. Od
przystanku czekał ich jeszcze kawałek drogi pieszo. Posiadłość znajdowała się kilka
kilometrów za miastem, w miejscu raczej odosobnionym, na skraju lasu. Gdy ktoś
ogląda dom z zewnątrz, można zaobserwować dwie reakcje. Pierwsza to „Nie jest
trochę za duży jak dla jednej rodziny ?”, a druga „To na pewno dom, a nie pałac
?”. Bogactwo było widać w każdym zakątku.
Firma rodziny Hyuga, była zawsze numerem jeden na rynku. Nie
tylko japońskim, ale i zagranicznym. Ich sprzęty i programy komputerowe były używane
praktycznie w każdym banku, firmie i tym podobnych miejscach. Nic więc
dziwnego, że dorobiono się na tym fortuny. To była oczywiście rodzinna filia i nie
wpuszczano na ważne kierownicze stanowiska nikogo spoza Hyuga.
Hiashi był synem głównego założyciela i po nim przejął
stołek prezesa i trzeba przyznać, że był w tym dobry, choć czasami popełniał pewne
niesprawiedliwości, ale nigdy nie spędzały mu one snu z powiek. Było oczywiste
wśród całej rodziny, że schedę po nim przejmie jedna z jego córek. Nie wiadomo
było tylko która.
Stanęli w progu. Neji odwrócił się w jej stronę.
- Gotowa ?
- Mhm – mruknęła w odpowiedzi.
Weszli do środka. Powitał ich sporych rozmiarów hol. Hinata
starała się nie tracić pewności siebie. Zawsze gdy przekraczała próg, w głowie
miała te same słowa – ten pałac nie można nazwać domem.
W tym momencie pani "zamku" wyszła im na spotkanie.
- Neji, szybko przyjacha… - nie dokończyła, zaskoczona
widokiem swojej starszej córki.
- Cześć mamo – przywitała się, ciesząc się widokiem mamy.
Jak ona się za nią stęskniła.
- Córeczko – Hanako mocno przytuliła Hinatę – Nareszcie cię
widzę. Tak długo…
- Tak wiem i przepraszam. Taki długi okres czasu już się nie
zdarzy, obiecuję – znów pojawiły się u niej wyrzuty sumienia z powodu
zaniedbania stosunków z mamą. To nie była jej wina. Wszystko przez własne
tchórzostwo.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś.
Hinata również odwzajemniła uścisk. Neji patrzył z boku na
całą scenę. Zaczął rozumieć, że ma dług u Uzumakiego. Chłopak zdziałał cuda i
nawet o tym nie wie.
- Co to za hałasy ? – schodami schodziła właśnie 15-letnia
dziewczyna o długich, brązowych włosach i białych oczach – Siostra ? – stanęła jak
wryta na ten widok, ale szybko się rozpromieniła i rzuciła biegiem w jej
kierunku – Kope lat. Wreszcie. Już myślałam, że studenckie życie cię
pochłonęło. Dosłownie.
- Hanabi, przepraszam ja …
- Dobra nie ma o czym gadać. Było, minęło. Tylko nie waż się
więcej tak znikać.
- Nie mam zamiaru – postanowiła zadać gnębiące ją pytanie-
Gdzie tata ?
- Znów pracuję, oczywiście – rzuciła Hanabi lekceważąco.
- Wróci na kolację – dodała ich mama – Nie stójmy tak.
Zostawcie swoje rzeczy u siebie, a potem zejdźcie na dół. Wtedy masz mi
opowiedzieć wszystko co się u was działo, jasne – pani Hyuga próbowała udawać
surowy ton, ale nie bardzo jej wychodził.
Minutę później Hinata weszła do swojego starego pokoju.
Swojego dawnego azylu. Podłoga była wyłożona jasnym drewnem, a ściany
pomalowane w kolorze jasnego fioletu. Wisiało na nich kilka obrazów, które
nawiasem mówiąc sama kiedyś namalowała. Ogromnego talentu nie miała, ale i tak
wyszły nieźle. Każdy ma jakieś hobby. Ona miała malowanie i robienie na drutach.
Tak to dosyć ginąca umiejętność, której dawno temu nauczyła ją babcia.
Położyła swój plecak na ziemi i położyła się na łóżku. Było
większe i wygodniejsze niż te, które ma w akademiku. Patrzyła się w biały sufit.
Mieszkała tu jej rodzina, wychowała się tu, ale i tak nie
nazwie tego miejsca domem. Może dlatego, że to miejsce jest takie… zimne.
***
- Przepraszam bardzo jeszcze raz. Chodź Kurama, no już – Naruto
próbował pociągnąć psa w przeciwną stronę.
- Takie agresywne kundle należałoby uśpić – rzucił tylko
mężczyzna, który chciał się jak najszybciej oddalić. W końcu omal nie został
ofiarą wściekłej bestii.
- Co on ci niby zrobił, co ? Nie możesz warczeć na każdą
osobę na ulicy.
Pies tylko znów warknął i ruszył za właścicielem. Reszta
drogi minęła, już na szczęście bez przykrych incydentów. Gdy byli u celu,
blondyn otworzył drzwi swoim kluczem i wszedł z psem do średniej wielkości domu
jednorodzinnego.
- Halo ? Ero-wujek ? Jesteś w domu – zawołał i zaczął
rozglądać się po pokojach.
- Ile razy mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał ?
W gabinecie przy biurku siedział wysoki mężczyzna w wieku
około 50 lat, z przydługim, białymi włosami.
- 3 520 680 razy – rzekł z uśmiechem Uzumaki – Co robisz
? – spytał podchodząc do niego.
- Kończę nową książkę. Zobaczysz to będzie hit !
- Taa, na pewno – znowu pisze te zboczone bzdury. Kto to
czyta ? Chyba tylko Kakashi-sensei.
- Nie znasz się i tyle. Widzę, że współlokatora też
przyprowadziłeś. Chodźmy, zjemy coś.
- Powiedz, że nie gotowałeś – spytał chłopak z obawą w
głosie.
- No co ty ? Zamówiłem.
- Uff całe szczęście – kuchnia Jirayi była cóż… zostawmy bez
komentarza. Jakim cudem ta dwójka przeżyła całe lata sama ? Nie wiadomo.
Restauracje dowożące na wynos nieźle się na nich wzbogaciły.
Przez jakiś czas rozmawiali, o nowej książce Pustelnika.
Naruto próbował udawać, że słucha, ale nie wyszło. Jak zwykle zresztą. Po małej
kłótni typu „Nie wiesz co to dobra literatura” i „Tak się składa, że wiem
zboczeńcu” przeszli na inny temat.
- Jakieś nowości u ciebie ? Pomóc ci coś zrozumieć z
materiału ?
- Nie trzeba, póki co wszystko kapuję. Nauka jakoś idzie,
ale ostatnio mam na nią mniej czasu, bo spędzam czas z … - Uzumaki właśnie zdał
sobie sprawę co chciał powiedzieć. Cholera, jego ero-wujek nie wie, że ma
dziewczynę. Jeśli mu powie to na pewno będą Kłopoty przez duże K. Ale z drugiej
strony wiecznie tego nie może ukrywać.
- Z kim ?
- Z…z.. – „Ale się wkopałem” – Zmojdziewczą – wydukał trzymając
kubek z herbatą przy ustach.
- Co ? Nie mamrocz, tylko mów.
- Ach – chłopak odstawił kubek. No dobra, raz kozie śmierć –
Z moją dziewczyną.
Głowa Jirayi, która była oparta o jego dłoń omal nie spadła
na stół.
- Masz dziewczynę ? Taka melepeta jak ty ?
- Co ty przepraszam, sugerujesz ?!
- A nic, nic. Ładna ?
- Oczywiście tylko to cię obchodzi ?! – jest tak jak się
spodziewał.
- Nie, nie, jasne, że nie. Dobra mów jak się nazywa – za nic nie
przyzna się swojemu podopiecznemu, że poczuł dumę. Chłopak wreszcie dorasta.
- Hyuga Hinata.
- Hyuga ? – nazwa dobrze rozpoznawalna. Naruto mierzy
wysoko.
- No tak. Znam ją właściwie od podstawówki, ale dopiero od
trzech tygodni ze sobą chodzimy.
- Tak, rzeczywiście,chyba kojarzę. Taka mała, z granatowymi
włosami. Widziałem ją ostatni raz na waszym szkolnym przedstawieniu w
szóstej klasie.
- Tak , to ona – „Błagam nie pytaj o nic więcej”
- Dobra, a teraz najważniejsze. Jak u niej tutaj ? – spytał przykładając
dłonie, złożone w półkule do klatki piersiowej.
- EJ ERO-WUJEK !!! NIE INTERESUJ SIĘ !!!! – wykrzyczał,
grożąc pięścią.
- Spokojnie narwańcu. Tylko pytam. To co ? Kiedy mi ją
przedstawisz ?
Kurwa.
KŁOPOTY.
- A po co ? – pytanie wyszło trochę nerwowym tonem.
- Jak to po co ? Musze ją poznać i upewnić się, że masz
gust. Poza tym prawdopodobnie ona też cię któregoś dnia u siebie w domu
przedstawi – mężczyzna zaśmiał się cicho pod nosem wyobrażając sobie Naruto na
salonach.
Kurwa * 2
O tym nie pomyślał. Ok, nie myślmy o wszystkim naraz.
Najpierw problem nr 1.
- Zgoda. Może, powtarzam MOŻE przyjdę z nią za tydzień, ale
pod dwoma warunkami. Po pierwsze zachowasz się jak człowiek, a nie jak ty.
- Udam, że mnie to nie obraża.
- A po drugie schowasz je.
- Co ?
- Już ty dobrze wiesz co.
- Przecież jak się dowie, że jestem Pustelnikiem, będziesz
miał u niej chody.
- Wcale nie, schowasz całą tę serię twoich wypocin albo za
nic jej tu nie przyprowadzę – już widział minę Hinaty, na wieść, że wychował go
autor powieści erotycznych.
- Ta dzisiejsza młodzież. Dobra zgoda. Schowam.
Zapanowało milczenie.
Tak, Jiraya doskonale pamiętał małą Hinatę i jej spojrzenia
posyłane w stronę jego podopiecznego. Myślał wtedy, że mały ma powodzenie. Jaki
los bywa dziwny.
- Robiliście to ?
- ZAMKNIJ SIĘ DO DIABŁA !!!!!
***
Sasuke schodził na dół. Późno dziś wstał, a to nie w jego
stylu. Szedł w stronę kuchni planując zjeść cokolwiek co znajdzie w lodówce. Nie
wiedział, że czeka go niespodzianka.
- Sakura ? Co tu robisz ? – spytał tak jakby go to nie
obchodziło. Sakura stała w kuchni i coś układała na talerzu.
- A postanowiłam w tym tygodniu zostać tutaj. Czasem trzeba
odpocząć od rodziców.
- Może i tak – Uchiha zajrzał do lodówki, prawie pusta,
cholera.
- Jak jesteś głodny to może zjesz ze mną i tak za dużo tego
zrobiłam.
Chłopak zerknął na talerz, który trzymała.
- Onigiri ?
- Tak, moje ulubione. Lubisz ?
- Tak, bardzo nawet.
„ Naruto, dziękuję, dziękuję, dziękuję” – Sakura triumfowała
w duchu – „Moment, a jeśli coś schrzaniłam?”
Usiedli przy stole. Sasuke brał właśnie pierwszy kęs.
- I jak ? –„Błagam, powiedz, że wyszło”
- Może być.
„Ach co za ulga” – Co jak co, ale mistrzem gotowania to ona nie
była. Chyba w życiu nie skupiła się tak jak dzisiaj, na robieniu posiłku. Dzwoniła nawet do Chojiego po radę.
Pojawił się inny problem. Jedli w ciszy.
„Powiedz coś głupia, cokolwiek”
- Sasuke-kun ?
- Mhm – nawet na nią nie spojrzał, patrzył się w okno.
- Ro..robisz coś jutro ?
- A co ?
„Cholera”
- No bo…nie mam pomysłu co jutro robić i pomyślałam, że może
byśmy razem coś…
- Jutro nie mogę. W soboty odwiedzam brata.
Sakura zwiesiła głowę. Kompletna porażka.
- Ale w niedzielę nic nie mam do roboty.
Podniosła szybko wzrok. Wciąż patrzył w okno, lecz powoli
zaczął się ku nie odwracać. Spojrzała mu w oczy. Czerń spotkała się z zielenią.
- Może być ? – spytał spokojnym tonem.
- T..tak – nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Bądź gotowa o 10 – Sasuke podniósł się z krzesła i ruszył
w stronę drzwi.
- A co będziemy robić ? – próbowała go jeszcze chwilę zatrzymać.
- Zobaczysz.
- Czemu sam zaproponowałeś ? Nie musiałeś. – „Czemu ja o to
pytam ?”
- Ostatnio jesteś mniej irytująca – rzucił tylko i wyszedł.
Sakura z wrażenia nie mogła się ruszyć przez chwilę. Nie
wiedziała czy ma się wkurzać czy cieszyć.
Raczej cieszyć. Nareszcie coś ruszyło. Ma z nim randkę.
„Mam z nim randkę ?”
O Boże, to chyba sen.
***
Sasuke wyjął z terrarium małą myszkę. Nie przejmując się jej
piskami włożył ją do innego terrarium w którym znajdował się okaz pytona
królewskiego. Gad wysunął swój długi język i zaczął podążać w kierunku zapachu „jedzonka”.
- Smacznego Manda.
Przez moment obserwował „konsumpcję posiłku”, a potem
położył się na łóżku z książką w ręce.
Jego głównym celem była zemsta, nie było wątpliwości. Ale
skoro zdawało się, że potrwa to jeszcze jakiś czas, może w międzyczasie
poeksperymentować. Sakura rzeczywiście była mniej irytująca. Czemu ? Nieważne.
Pobawi się póki może. Ona i tak w końcu zrozumie, że powinna trzymać się od
niego z daleka.
***
Siedzieli w ciszy, całą rodziną przy stole. Jedli powoli
kolację. Hinata była ponura. Gdy ojciec wrócił z pracy, w ogóle nie
zareagował na jej widok. Powiedział tylko „Witaj” jak gdyby nigdy nic.
- Hanabi, były już wyniki twojego testu z chemii ? – spytał pan
domu, zerkając w stronę młodszej córki.
- Tak. Piątka jak zwykle.
- Przynajmniej z jednego dziecka mogę być dumny.
Hinata mocniej ścisnęła swój widelec. Znowu. Znów to samo.
Całkowita ignorancja, ciągłe uwagi, niby nie do niej. Zawsze odkąd pamięta,
sprawiała mu zawód, a on robił wszystko by to okazać. Za co ? Aż tak jest
beznadziejna w jego oczach ? Ile miesięcy, lat można znosić ten ból ?
Właśnie wtedy rozległ się sygnał z komórki.
- Och, przepraszam – powiedziała granatowowłosa, wyjmując
swój telefon z kieszeni.
- Jemy teraz kolację. To czas dla rodziny. Wycisza się
telefon.
- Wiem tato, przepraszam – zerknęła na wyświetlacz. Wiadomość
od Naruto-kun.
Wracaj szybko ! Właśnie omal nie
zginąłem. Muszą ogłosić, że mycie psów
(zwłaszcza tego demona) to sport ekstremalny.
Tęsknię. N
Radosny uśmiech zagościł na jej twarzy. Jak on to robi, że
dokładnie wie kiedy ona go potrzebuję ?
- Dobra, mów zaraz co się dzieje – rzekła Hanabi wręcz
rozkazującym tonem.
- Ale co ? – nie zrozumiała o co siostrze chodzi.
- Nie zgrywaj niewiniątka. Od kogo dostałaś wiadomość, że
tak się cieszysz ? W ogóle cały dzień jesteś radosna jak skowronek, no
przynajmniej na początku – starała się nie zerkać w stronę ojca – Nigdy nie
masz makijażu, a dziś masz pomadkę na ustach. I zapuszczasz włosy. Niedługo
zaczną sięgać ramienia. Gadaj już !
Hinata wyginała palce w nerwowym geście. Jak ona to robi, że
zawsze mnie rozszyfruję ?
- Kochanie, daj spokój, to pewnie nic... – zaczęła jej mama,
ale do rozmowy włączył się Neji.
- To od Naruto ?
O niech to szlag. Jej rumieniec nie mógł wytłumaczyć więcej.
Pierwszy raz od powrotu do domu, Hiashi przeniósł swoją uwagę
na starszą córkę.
- Naruto ?
- Ha wiedziałam ! Masz chłopaka – wykrzyczała młodsza Hyuga
z triumfem.
- No cóż…tak – przyznała się.
- Naprawdę ? To… wspaniale – Hanako nie wiedziała co innego
powiedzieć.
- Ha, ale super ! Wiedziałam, było widać jak na dłoni.
- Kto to jest ? – spytał jej ojciec zimnym jak lód tonem.
- Nazywa się Uzumaki Naruto – Hinata mówiła swoim cichym
tonem i patrzyła w talerz. Gdziekolwiek byle nie na tatę – Chodziłam z nim
kiedyś do klasy.
Wtedy jej mama przypomniała sobie obraz blond chłopca,
którego często widziała samego na huśtawce, gdy odbierała córkę ze szkoły.
Przeczuła kłopoty.
- Co studiuje ?
„To przypomina przesłuchanie” pomyślał Neji.
- Nie wiem jak to się dokładnie nazywa, ale to coś z
polityką. Jest najlepszy na roku razem ze swoim przyjacielem – dziewczyna miała
nadzieje, że to udobrucha jej ojca.
- Kim są jego rodzice ?
„O nie” pomyśleli naraz Neji i jego ciotka.
- Tato, bo on… on nie ma rodziców. Był w domu dziecka, a
potem został adoptowany, ale nie wiem czym się zajmuje jego opiekun.
Pan domu najwyraźniej na dobre zrezygnował z posiłku. Zwęził
niebezpiecznie oczy.
- To dlatego masz takie wyniki w nauce ? Przez niego, prawda
? Bo spotykasz się patologią ?
Dziewczyna szeroko otworzyła oczy.
„Nie. Ze mnie możesz kpić, ja się przyzwyczaiłam. Ale nie z
niego…”
- Nie mów tak skoro go nie znasz, ojcze – Hinata odważnie
podniosła głowę i spojrzała ojcu w oczy. Cała reszta była zszokowana postawą
dziewczyny – To nie przez niego mam słabe wyniki. Spotykamy się dopiero od
trzech tygodni, więc to nie przez niego. I wręcz pomaga mi w nauce.
- Hiashi-sama – brunet postanowił też stanąć w obronie Uzumakiego – Naruto-kun to mój dobry przyjaciel i zaręczam, że Hinata-sama
dobrze wybrała. Proszę nie oceniać go przez pryzmat genów.
Dziewczyna spojrzała na kuzyna z wdzięcznością. Za to Hiashi był lekko zszokowany. Jego córka nigdy mu się nie postawiła.
- Myślę, że powinienem sam się przekonać.
- To znaczy ? – spytała z obawą.
- Następnym razem przywieź go ze sobą.
„No pięknie” pomyślał Neji.
- Mój drogi – Hanako próbowała stanąć po stronie córki – sam słyszałeś,
ile są razem. Może to trochę za szybko…
- Nie, to odpowiedni czas. Zgadzasz się ? – spytał patrząc
na córkę.
- Do..dobrze.
***
Po kolacji wymigała się bólem głowy i poszła do pokoju.
Czy Naruto-kun nie będzie zły gdy mu powie ? I jak w ogóle
to wszystko wyjdzie ? Nie, będzie dobrze, prawda ? Prawda ?
Już chciała zamknąć drzwi, gdy zatrzymały je ręce jej
siostry.
- Ból głowy co ? Udajmy, że wierzę. Ale jutro ci nie
odpuszczę i masz mi wszystko o nim opowiedzieć – powiedziała z chytrym
uśmiechem i wyszła.
Tak, miała piękny zwiastun jutra.
Usiadła przy oknie i rozmyślała. Postawiła się ojcu.
Naprawdę to zrobiła. Ale jak ? Dawna ona by się raczej popłakała.
„Teraz jesteś
wojownikiem, możesz być tak silna jak tylko zechcesz”
Tak. To ON jest źródłem jej siły.
***
(Od autorki) Tak wyjaśnie, że onigiri to taka popularna japońska potrawa, sprawdźcie w wiki ;) Ktoś tam chciał by między naszą parą do czegoś doszło. Spokojnie nie zapomnę o tak ważnej rzeczy, ale powoli wszystko w swoim czasie. Nie mogę tak od razu. Mam nadzieję, że rozdział nie zanudził.
Świetnie, coraz bardziej lubię Sasuke ^^
OdpowiedzUsuńOjej... to naruciak ma przerombane najpierw jiraya a potem hiashi :D Świetny rozdział ;) czekam na next i pidzrawiam
OdpowiedzUsuńZajefajny chapter normalnie miodzio heh Ciekawe jak się to dalej rozwinie heh chociaż brak mi tu Minato i Kushiny heh bo tak to to Hiashi zje biednego Naruto noi pewnie będzie kilka wpadek Naruto w zachowaniu heh NARUHINA LOVE FOREVER !!!
OdpowiedzUsuńNaruto jaki jest, taki jest, ale przynajmniej w mandze ma tę osobliwą cechę, że potrafi widzieć przez rozmówcę jak przez szybę. A co więcej ma niesamowitą, żelbetonową i zbrojoną stalą pewność siebie.
UsuńLudzie tacy jak Hiashi zazwyczaj bazują na swojej umiejętności ustawiania wszystkich tam, gdzie chcą. Naruto jednak nie da się na pewno zastraszyć ani poniżyć. A przy wrodzonej zdolności Naruto do wyciągania na wierzch akurat tego, do czego oponent za żadne skarby świata nie chciałby się przyznać, to może dojść do nokautu technicznego na Hiashim i to bez żadnego ciosu.
No i przypomnijmy, że Naruto studiuje politykę społeczną. Spodziewam się, że jako student takiego kierunku zdążył się już nauczyć, jak radzić sobie z takimi ludźmi jak Hiashi.
Super blog ever czekam na nexta NARUHINA!!! <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada. Twój Hiashi zupełnie różni się od tego w moim opowiadaniu, dlatego ciekaw jestem konfrontacji :)
OdpowiedzUsuńMam dwie uwagi. Pierwszą napisałem już wcześniej, że Naruto bojący się Nejiego w ogóle do niego nie pasuje. W pierwowzorze wcale się go nie bał, jedynie szanował później, jednak nie powinien czuć strachu przed kuzynek Hinaty.
Druga, to taka mała. Słowo "stołek" odnoszące się do stanowiska, wykorzystuje się raczej w negatywnym tego słowa znaczeniu albo nieco lekceważącym. Lepiej pasuje tutaj słowo "stanowisko" lub "posada", to nadaje powagi :)
Ogólnie nie mam zastrzeżeń :) Czekam oczywiście na spotkanie z rodziną Hinaty :) Fajnie, że wprowadziłaś Jiraye. Mnie się to nie udało, choć przyznam, że były takie plany :)
Sasuke... ciekawa postać, będę się jej dalej przyglądał :)
Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością :) Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!! :)
>Twój Hiashi zupełnie różni się od tego w moim opowiadaniu,
Usuń>dlatego ciekaw jestem konfrontacji :)
Nie żebym się podlizywał autorce opowiadania (fanfika w zasadzie), ale Hiashi w tym tekście jest IMO o wiele bardziej zbliżony do kanonu. Hiashi w mandze się co prawda "ucywilizował" w dalszych chapterach, ale z początku był oschły, beznamiętny i wręcz OKRUTNY w stosunku do Hinaty.
Wydaje się, ze dopiero fanatyczna nienawiść Nejiego do głównej gałęzi rodu Hyuuga wstrząsnęła Hiashi na tyle, by się trochę zmienił. Nie ma jednak śladu w mandze pozwalającego stwierdzić, że Hiashi zmienił się w stosunku do Hinaty. Wydaje się, że dopiero konsekwentne oddanie Nejiego wobec Hinaty przekonało Hiashiego, że może jednak Hinata ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Istnieje też możliwość, że Hiashi po prostu zauważył rosnącą potęgę Naruto i przypomniał sobie, jak Naruto zareagował gdy Neji zaczął się nad dziewczyną znęcać. Całkiem IMO prawdopodobne, że Hiashi z czystego wyrachowania zaczął dobrze traktować Hinatę - licząc na to, że jej obsesyjna miłość do Naruto wreszcie da chłopcu do myślenia i uda się skoligacić ród Hyuuga z posiadającym potężne kekkei-genkai klanem Uzumaki, a to byłby czysty zysk. W dodatku Naruto jest sakryfikantem Kyuubiego i potrafił to wykorzystać, stając się z czasem naturalnym kandydatem na Hokage. Byłoby głupio narazić się na gniew kogoś takiego.
Siemka, dopiero co znalazłem twojego bloga a już mi się spodobał. Pisz dalej, masz talent . Życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńJiraya rządzi ^^ Tyle mam do powiedzenia :D
OdpowiedzUsuń