Naruto uczył się na błędach. Tym razem delikatnie posadził
Hinate na łóżku. Gdy na nią spojrzał, dumny uśmiech zniknął z jego twarzy.
Dziewczyna obejmowała się za ramiona i lekko trzęsła. W kącikach oczu były łzy,
które rozpaczliwe próbowała powstrzymać.
- Kurde, mogłem mu bardziej obić mordę – pomyślał, czując
wzbierającą wściekłość.
Nie widział co powinien teraz zrobić. Był w takiej sytuacji
po raz pierwszy. Panowała niezręczna cisza, którą w końcu przerwał słaby głos
dziewczyny.
- Przepraszam – jej cichutki głosik był ledwo słyszalny i
lekko drżący z powodu łez, które wydostały
się na wolność i powoli ściekały po policzkach.
- Co ? Za co ty przepraszasz ? – spytał zdziwiony, klękając
przy niej. Ich oczy były teraz na równym poziomie.
- Za to, że jestem słaba. Za to, że znów nic nie zrobiłam.
Za to przeze mnie ty musiałeś… - nie dokończyła zaskoczona dotykiem ukochanego
na swoim policzku. Jego kciuk ścierał zagubione łezki.
- Nie mów tak. Przecież to nie twoja wina, tylko tego…
- Nieprawda. Mogłam krzyczeć, bronić się, cokolwiek zrobić, a ja
tylko się poddałam jak zwykle zresztą. Jestem taka żałos… - znów nie dane jej
było dokończyć, gdyż blondyn zamknął jej usta swoimi. To na chwilę odgoniło
Hinate od ponurych myśli. Nie mogła uwierzyć, że ich drugi pocałunek był
jeszcze lepszy od pierwszego. Był taki czuły.
Gdy nie mieli już tchu, Naruto oderwał się od jej ust i
zetknął ich czoła razem.
- Ty. Naprawdę. Nie. Wiesz. Co. Mówisz. – mówił powoli,
podkreślając każde słowo – Teraz jesteś wojownikiem, możesz być tak silna jak
tylko zechcesz.
Hinata znowu poczuła wzbierający płacz, lecz tym razem było
to spowodowane szczęściem. Poruszona jego słowami, mocno go objęła.
By było wygodniej oboje usiedli na łóżku, podpierając się o
ścianę. Naruto wciąż obejmował dziewczynę, pozwalając by płaczem pozbyła się
resztek strachu z popołudnia. Wściekłość już mu minęła. Nie ma co się
przejmować tym cholernikiem. Więcej nie będzie z nim kłopotów. Teraz ważna jest
ona. Teraz czuł tylko troskę i … czyżby miłość ?
- Nie zostawiaj mnie – Hinata wypowiedziała na głos swoje
obawy, które ją dręczyły. Bała się, że się nią znudzi, albo zmęczy.
- Nigdzie się wybieram, mała – ścisnął jej dłoń na potwierdzenie
swych słów.
Pomimo niewygodnej pozycji, zmęczeni dzisiejszym dniem nie
zauważyli gdy zasnęli.
***
Sakura naprawdę próbowała słuchać co Ino do niej mówi, ale
głowę miał wciąż miała pełną zmartwień. Po treningu cała reszta gdzieś zniknęła
jej z oczu. Raczej mało prawdopodobne by ją olali i poszli bez niej, zwłaszcza,
że to ona wyszła pierwsza. Dziwne było to, że po niej już nikt nie wyszedł.
Potem nawet poszła ich szukać, ale nigdzie ich nie było. Martwiła się.
- Słuchasz ty mnie w ogóle – blondynka machała jej ręką tuż
przy twarzy próbując przywrócić ją do rzeczywistości.
- Tak, mówiłaś, że Shikamaru cię czymś wkurzył.
- Tak owszem, ale to mówiłam wczoraj.
- Oj … - i wtopa.
- Za bardzo się przejmujesz. Idź i zobacz. Na pewno jest już
u siebie.
- No, chyba tak zrobię. A ty ?
W tym momencie zauważyła, że przyjaciółka lekko się
zakłopotała. To jest jeszcze dziwniejsze. Ino i zakłopotanie ? Coś tu na opak
jest.
- Ja właśnie wychodzę. Umówiona jestem – już chciało szybko wyminąć
Sakurę i wyjść, ale ta nie pozwoliła jej przejść.
- Wolnego. Z kim ? – „Jeśli z NIM to cię zabiję” .
- Teraz to mnie słuchasz co ? Cały czas ci próbuje
powiedzieć, że z .. z…
- No wykrztuś !
- Z Saiem !
- Hę ? – dziewczyn otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Nie
tego się spodziewała – No to super. Więc, czemu się denerwujesz.
- Bo mi głupio -
widząc, że przyjaciółka dalej nie rozumie, kontynuowała – Teraz moje
zachowanie, może wydawać się puste. Co ja gadam ?! Jest puste i egoistyczne.
Najpierw kocham się w jednym, nagle pojawia się drugi na horyzoncie, okazuje mi
zainteresowanie i ja od razu lecę. Powinnam być stała w uczuciach. Tak jak ty.
Sakura próbowała wstrzymać uśmiech. Zdała sobie sprawę, że
teraz też ma samolubne myśli, bo cieszy się w duchu z tego, że pozbyła się
największej rywalki, zamiast pocieszyć przyjaciółkę. Szybko naprawiła ten błąd.
- Och, daj spokój. Jesteś po prostu dziewczynę, która ma
pełno miłości w sercu i chce ją komuś ofiarować. Sai to szczęściarz.
- Dzięki. Skąd ty bierzesz takie czułe teksty ? – spytała Ino
unosząc brew.
- Z Internetu – obie wybuchły śmiechem.
Gdy Ino wyszła, Sakura w końcu nie wytrzymała i poszła do
pokoju Hinaty, prosząc w duchu by dziewczyna tam była. Pociągnęła za klamkę.
Było otwarte. Ledwo zdołała uchylić drzwi na choćby 4 cm usłyszała ze środka
cichy głos przyjaciółki.
- Nie zostawiaj mnie.
Zamarła. Chyba chciała wejść w złym momencie. Ale moment.
Czy ona płakała?
- Nigdzie się nie wybieram, mała.
To był bez wątpienia głos Naruto. Zamknęła drzwi
najdelikatniej i najciszej jak potrafiła. Ale ona ma wyczucie czasu. Szybko
umknęła do pokoju.
- Czyli jednak jest cała.
Odetchnęła z ulgą.
***
Była jeszcze jedna plotka, jeszcze jedna poszlaka do
sprawdzenia. Jeśli i ona okaże się fałszywa, jego plan znów się opóźni.
Według jego nowych wiadomości w tym budynku mieszka były
współpracownik osoby, której szuka. Podobno miał mały konflikt z szefem.
Oszukał go, czy coś w tym rodzaju. Na szczęście dla niego skończyło się tylko na
wyrzuceniu z organizacji. Cóż jeśli to była prawda to i tak gość niezbyt korzystnie
na tym wyszedł.
Blok był obskurny, pokryty graffiti, aż dziw, że nie groził
zawaleniem. Dzielnica też nie za ciekawa. Dookoła albo bezdomni żebrzący o parę
jenów na sake lub ciemny typy, z którymi lepiej nie zadzierać, jeśli ci życie
miłe.
Sasuke dwa razy okrążył blok. Miał szczęście. Budowniczy
może i nie myśleli o wygodzie i jakości, ale pamiętali o czymś takim jak
drabinka przeciwpożarowa. Zaczął się wspinać i zaglądać po kolei do każdego
okna. Musiał być niezwykle ostrożny. Tej nocy była pełnia i można go była łatwo
dostrzec z zewnątrz. W dodatku, jeśli ktoś ze środka go zobaczy, wezmą go za
jakiegoś zboczeńca i wtedy trafienie na policję będzie najlepszym co go będzie
mogło spotkać.
Na ostatnim piętrze nareszcie trafił na coś obiecującego.
Mieszkanie wydawało się mocno zaniedbane. Cóż na miejscu tego gościa każdy
miałby depresję z powodu nieudanego oszustwa i wyrzucenia z pracy (co z tego, że nielegalnej) i
trafienia do rynsztoka.
- Coś za łatwo idzie – pomyślał Sasuke gdy zobaczył, że okno
jest uchylone, jakby zapraszano go do środka.
Po cichu wśliznął się do mieszkania. Cóż to był za obraz
nędzy. Tapety na ścianach były porozrywane, kurz praktycznie leżał w każdym
kącie, a na podłodze walało się wiele pustych butelek po sake. Jednak jemu coś
się nie zgadzało. Ta sceneria nie wyglądała naturalnie. Zupełnie jakby to
wszystko było wyreżyserowane, a to był plan zdjęciowy filmu. Czysty wzór domu
pijaka czy nieudacznika. Sasuke był nawet w stanie zobaczyć oczami wyobraźni
jak przez drzwi wtacza się wrak człowieka, mówi jakąś dramatyczną kwestię typu „Jaki
ja nieszczęśliwy”, a potem krzyk reżysera „Cięcie, mamy to”.
Czujność chłopaka wzrosła dwukrotnie. Wyciągnął swój
składany nóż i ruszył w kierunku pomieszczenia obok. Jak podejrzewał
sypialni. Ten pokój były całkiem pusty,
nie licząc starego materaca. Już chciał się wycofać gdy poczuł jak ktoś
przyciska coś do jego pleców.
- Spodziewałem się ciebie, Sasuke-kun – spokojny, męski głos
rozniósł się po pokoju – puść tą swoją zabaweczkę.
Chłopak nie miał wątpliwości, że to co czuje na plecach to
lufa pistoletu. Rzucił nóż na ziemię. Zamiast strachu, czuł satysfakcję. Nareszcie po miesiącach poszukiwań na coś trafił.
- Rozsądnie. Usiądź, rozgość się.
Sasuke spokojnym krokiem podszedł i usiadł na materacu.
Teraz mógł przyjrzeć się owemu mężczyźnie. Nie był wiele starszy od niego. Ile
mógł mieć ? 26,27 lat ? Miał długie, jasne, prawie siwe włosy wiązane w kitek i
duże, charakterystyczne okulary w okrągłych oprawkach. Wciąż mierzył do niego z
pistoletu.
- Może się przedstawisz ? Zdaje się, że moje imię już znasz –
rzucił pewnym siebie tonem.
- To teraz bez znaczenia. Skupmy się raczej na tobie,
Sasuke-kun. Robisz ostatnio niezły zamęt w środowisku, co trochę zdenerwowało
mojego szefa.
- Jest aż tak delikatny, że boi się małego „zamętu” ?
- Nie dość, że głupi to jeszcze bezczelny…
- Dobra, do rzeczy – przerwał mu, niecierpliwie – Po co mnie
ściągnęliście ? – rzekł dając do zrozumienia, że już wie.
- Może, jednak nie taki głupi. Widzę, że już się domyśliłeś,
że plotka była nieprawdziwa. Sam ją rozpuściłem. Ludzie, którzy nas zdradzą nie
kończą żywi.
- Tak myślałem, ale musiałem sprawdzić.
- W każdym razie, jak mówiłem, mojego szefa doszły słuchy o jakimś
małolacie, który niepokoi jego poprzednich klientów.
- Czyli jednak któreś z tych ludzi mnie okłamał ? Widział,
gdzie on jest? – poczuł wściekłość, że coś przegapił i puścił ich wolno.
- Ależ skąd. Oni nic nie wiedzieli. Potrafimy zacierać
ślady. Lecz byli oni pod obserwacją. Nie wszyscy z nich spłacili wszystkie długi
i dlatego mieliśmy mieć ich na oku - mężczyzna poprawił swoje okulary.
- Rozumiem. Lecz wciąż coś nie jest dla mnie jasne. Dlaczego
do człowieka, który żyję z udzielania „usług”, tak trudno dotrzeć ?
- Rety, rety. Naprawdę sądzisz, że on żyje tylko z tego ?
Pole naszych manewrów jest niezwykle szerokie. Pomaganie „potrzebującym” jest
dla szefa swego rodzaju hobby. Sam wybiera komu chce „pomóc”. Nie jest byle
kim. Jednak ty zwróciłeś jego uwagę. Nawiasem mówiąc, nie wiem czemu.
- Przekaż mu, że jestem zaszczycony – Sasuke w ogóle nie
przejmował się lufą wymierzoną w jego głowę. Był pewny siebie jak nigdy.
- Mam ci coś do przekazania, więc zamknij się i słuchaj –
chyba powoli tracił cierpliwość – Nie wiemy jeszcze czy interes z tobą będzie
dla nas korzystny, a poza tym mamy parę spraw do załatwienia. Dziś jest 26 października.
Dnia 6 grudnia damy ci odpowiedź czy ci pomożemy, czy nie.
- Czemu tak długo ? – zmrużył oczy, starając się panować nad
irytacją.
- Mówiłem, mamy inne rzeczy do roboty, a poza tym musimy cię
bardziej sprawdzić. Zgadzasz się na te warunki ?
- Oczywiście – rzekł z kamiennym wyrazem twarzy.
- 6 grudnia – przypomniał mu jeszcze raz i zaczął wycofywać
się z pomieszczenia – opuść ten dom za trzy minuty tą samą drogą – rzucił tylko
i zniknął.
Chłopak cierpliwe w myślach odliczał czas. Po upływie trzech
minut, ostrożnie wyszedł przez okno. W świetle księżyca widać było jarzące się
w jego oczach czerwone punkciki i usatysfakcjonowany uśmiech.
***
W pokoju panowała, wszechobecna cisza. Jedynym źródłem
światła, było światło księżyca wlewające się przez okno. Na łóżku spokojnie
spała dwójka ludzi, wtulonych w siebie. Wyglądali na bardzo spokojnych i pewnie
przespali by tak resztę nocy, gdyby nie… to szczekanie.
Poderwali, gwałtownie zbudzeni.
- Co to było ? – spytała Hinata zaspanym głosem.
- Nie wiem – odpowiedział i w tym momencie znowu usłyszeli
szczekanie. Do tego jeszcze coś drapało w ścianę na zewnątrz.
- Kurama – krzyknęli oboje. Zupełnie o nim zapomnieli.
Pokój Hinaty był na parterze. Otworzyli okno i faktycznie
był tam dobrze im znany rudy pies, którego wzrok mówił „Jak mogliście”.
- Sorki stary – Naruto wyciągnął ręce i wciągnął psa do
środka. Kurama zeskoczył na podłogę i warknął w ich stronę.
- Wybacz – Hinata zaczęła głaskać psa za uchem – Nie zapomnieliśmy
o tobie. Nadal cię kochamy.
- Chyba ty. Ja go toleruję.
- Oj nie mów tak, bo się obrazi. Która w zasadzie jest
godzina ?
- Zaraz – blondyn zerknął na wyświetlacz swojego telefonu –
O rany, 1:30. Przysneliśmy.
- Już tak późno ?!
- To może już pójdę? – spytał biorąc psa na ręce – Chyba, że
mam zostać ? – znów nie był pewny co zrobić.
- Nie, nie musisz. Poradzę sobie – powiedziała szybko.
- Na pewno, bo ja mogę…
- Nie martw się nic mi nie jest. Dziękuję.
- Nie ma za co. Do jutra – rzekł i pocałował na co
oczywiście dziewczyna odpowiedziała rumieńcem – Dobranoc.
- Dobranoc.
Naruto wyszedł z pokoju. Nie czuł się dobrze, że zostawia ją
samą, ale jeśli ona chce zostać sama to co może zrobić ? Gdy doszedł do
schodów, stanął jak wryty. Przed nim stał Sasuke. Miał na sobie kurtkę, więc
wyglądało na to, że właśnie wrócił. O tej porze ?
- Fajnego masz psa – rzekł Sasuke obojętnym tonem na powitanie.
- Co ? – wtedy zdał sobie sprawę kogo ma na rękach – A on.
Co ty, to nie mój pies ! Jak go tylko znalazłem i …
- Daj spokój, wiem kiedy kłamiesz. Nie znamy się od wczoraj.
- Dobra to mój pies – blondynowi opadła głowa na znak
przegranej – Tylko nie mów nikomu, bo…
- Spoko, nie mam interesu by komuś mówić. Tylko trzymaj
kundla z dala, a będzie ok – chłopcy zaczęli wchodzić po schodach.
- Serio ? – Naruto jakoś nie mógł uwierzyć.
- No, może czasami coś dla mnie zrobisz. Motor umyjesz, albo
coś…
- Kurde wiedziałem, no po prostu wiedziałem, że tak zrobisz –
wiedział już, że jest załatwiony.
Sasuke zmierzał w stronę swojego pokoju, lecz przyjaciel nie
chciał mu jeszcze na to pozwolić.
- Słuchaj, ten filmik to…
- Mam go na karcie, bez obaw. Wystarczy, że Mizuki się
pojawi, a będzie załatwiony. A ona jak ?
- Lepiej już, choć było kiepsko.
- Współczuję – wcale na to nie wyglądało. Uchiha był jakoś
dziwnie zadowolony – Dobrze, że cię ma – rzucił na odchodne.
- Hej, czekaj ! Gdzie byłeś ? – to nie dawało mu spokoju.
- Na spacerze – jego spojrzenie było zimne jak lód.
- O 1:30 w nocy ?
- Na długim spacerze – powiedział i zatrzasnął drzwi.
Kurama cicho zaskamlał w stronę swojego pana.
- Tak, ja też mu nie wierzę.
Wszedł do pokoju i ruszył prosto pod prysznic. Gdy wyszedł
miska była już pusta, a pies leżał zmęczony na posłaniu.
- Jeszcze raz sorki – mówił cicho znów napełniając miskę –
Serio, nie zapomniałem, po prostu zasnąłem – pies tylko prychnął jakby wcale mu
nie wierzył.
Chłopak położył się do łóżka z ulgą. Już przysypiał, gdy
usłyszał ciche pukanie.
- Kto znowu… - podniósł się zirytowany, ale szybko mu
przeszło. Do pokoju weszła Hinata. Była wyraźnie zakłopotana. Miała wilgotne
włosy, a na sobie miała fioletową piżamę,składającej się z koszulki na ramiączkach i spodenek do
kolan – Hinatka ?
- Naruto-kun, przepraszam, ale… nie mogę spać. Trochę się jeszcze
boję. Wiem, że to głupie, ale czy mogę spać z tobą ? – była cała czerwona na
twarzy, wiele odwagi ją kosztowało by tu przyjść.
- Co za pytanie, jasne, że tak. Chodź.
Dziewczyna podeszła powoli, patrząc na ziemię i weszła do
łóżka. Zaczerwieniona, schowała głowę w poduszkę, czym wywołała cichy śmiech
chłopaka.
- Śmiejesz się ze mnie.
- Wcale nie, po prostu słodka jesteś gdy się wstydzisz.
- Ja się wcale nie… - próbowała się jeszcze bronić, ale
raczej na darmo.
- I dobrze – pocałował ją w czoło i mocno objął – Bo nie
masz czego.
Granatowowłosa wtuliła twarz w tego pierś i odwzajemniła
uścisk. Już się nie bała.
***
Rano, obudził ją podmuch zimnego powietrza z otwartego okna. Podniosła
wolno powieki i pierwsze co zobaczyła to dobrze znany jej błękit oczu.
- Dzień dobry – mruknął Naruto zadowolony, z tego, że Hinata
wręcz na nim leży. Miłe uczucie.
- Ach, Naruto-kun – i rumieniec, a jakże. Zdała sobie sprawę,
że są dość w dwuznacznej pozycji – Przepraszam, tak w nocy się musiałam
ułożyć, ja… - już chciała się podnieść, ale blondyn ją przytrzymał.
- Możesz tak jeszcze zostać.
- Wtedy chyba umrę z zażenowania – wyznała cicho, lecz jej
kąciki ust lekko się uniosły.
Spojrzała w bok i zrozumiała, co ją obudziło. Mianowicie
brak pościeli, która teraz leżała na ziemi, trzymana w zębach przez Kuramę.
- Tak, od jakiegoś czasu tak wygląda moja pobudka – odpowiedział
na jeszcze nie zadane pytanie.
- Wredny jest.
- Wreszcie to zauważyłaś – powoli oboje podnieśli się z
posłania. Wiecznie się przecież wylegiwać nie będą.
- Muszę iść się szykować. Zobaczymy się pewnie dopiero na treningu
– powiedziała wstając. To wydawało się jak wieczność, a nie kilka godzin.
- Na pewno ? Nie musisz jeśli nie chcesz – rzekł przypominając
sobie jej wczorajszy stan.
- Ale chce. Skoro Mizukiego tam nie będzie – przy wymawianiu
imienia głos lekko jej zadrżał.
- Nie będzie i więcej go nie zobaczysz – „zjawi się tylko i
będzie martwy” dodał w myślach.
- Więc nie mam się czego bać. Poza tym obiecałam sobie, że
już nie będę uciekać – znów się zawstydziła na to szczere wyznanie.
Naruto dotknął jej policzka, zmuszając ją by na niego spojrzała.
- I to właśnie moja Hinatka – powtórzył stwierdzenie z
poprzedniego dnia i tak samo jak wtedy pocałował.
***
- Gdzie ty wczoraj zniknęłaś ? Martwiłam się.
Trwała przerwa pomiędzy wykładami, którą dziewczyny zwykle
spędzały w pobliskiej kafejce. Ino jakby ich nie słuchała. Była we własnym
świecie.
- Zgubiłam się i wyszłam tylnymi drzwiami. Nie mogłam cię
znaleźć, więc poszłam sama – dziwne, że kłamanie tak lekko jej szło. Była
absolutnie pewna, że opowiedzenie dziewczynom o wszystkim było złym pomysłem.
- Ach tak ? Ale chłopaków też nigdzie nie widziałam.
- Naprawdę ? Nie wiem, nie widziałam ich – powiedziała szybko
i wzięła łyk kawy.
Sakura może i by w to uwierzyła, gdyby nie ten wczorajszy
płacz. Ale przecież nie powie, że podsłuchiwała. Postanowiła nie drążyć tematu
skoro wszystko było w porządku.
***
Dni szybko mijały. Zaczął się listopad, pogoda się pogarszała,
a na uczelni już teraz zaczęto truć o nadchodzącej sesji, pomimo , że zostało
jeszcze sporo czasu. Obawy Naruto o przyjaciela nie zniknęły tylko straciły na
wadze. Sasuke znów zachowywał się jak zawsze i blondyn zaczął się zastanawiać czy nie wyobraził sobie tego problemu. Tak
naprawdę w to wątpił, ale nie miał czasu głębiej zbadać sprawy. Musiał go
dzielić pomiędzy treningi, naukę (której było całkiem sporo) i czas spędzony z
Hinatą. Wszyscy wokół łatwo spostrzegli, że ten związek wyszedł im wręcz na
zdrowie. Młoda Hyuga, mimo szarej pogody wyglądała kwitnąco, a Uzumaki nie
odstępował jej prawie na krok.
Minęła już połowa miesiąca. Neji wraz z Hinatą właśnie
opuszczali budynek uczelni.
- Jutro jadę z wizytą do domu – mówił Neji wiążąc sobie
szalik na szyi – Co mam im tym razem powiedzieć ?
- O czym mówisz ? – udała, że nie rozumie.
- O tym czemu cię nie będzie. Co mam powiedzieć ?
- Ale ja też jadę.
- Co ? Naprawdę? – brunet był krótko mówiąc zdziwiony.
Przecież ostatnimi czasy jego kuzynka robiła wręcz wszystko byle tylko nie odwiedzać
domu.
- Oczywiście. Stęskniłam się już za domem – powiedziała z
uśmiechem pamiętając o swojej obietnicy o ucieczce.
Oboje usłyszeli wołanie i odwrócili się w jego stronę. Kilka
metrów dalej stał Naruto machając w stronę swojej dziewczyny.
- Muszę iść, cześć – powiedziała tylko i pobiegła w stronę
blondyna z radosnym uśmiechem. Tak jak mówiłam, ona kwitła.
Neji jeszcze chwilę patrzył za odchodzącą parą. No tak. I
wszystko jasne.
***
(Od autorki) Wróciłam do siebie. Moje leukocyty były waleczne i wygrały ;) Czytałam wcześniej w komentarzach, że zaciekawił was wątek Sasuke i że żałujecie że Mizuki bardziej nie oberwał (aż tak lubicie agresję?). Cóż nie jestem dobra w pisaniu tego typu scen a poza tym śpieszyłam się i wyszło jak wyszło. Jeśli zaś chodzi o wątek to powiem, że będzie on rozwijany i mam nadzieję, że was nie zawiodę. A teraz odniosę się do komentarza Rafael Reyes. TAK !!!! NaruHina wygrało Jupi !!!! Kto się ze mną cieszy ? Chociaż muszę dodać, że od tego rozdziału 700 trochę wymiotuje tęczą, ale i tak szaleje z radości. Trochę, nie mogę uwierzyć, że za tydzień nie będzie nowego rozdziału mangi :( ale nie ma co popadać w depreche nie ? Anime się nie skończyło, za miesiąc będzie film (w całości o nich :3 ) a Kishi szykuje nowy projekt. Nie martwmy się to nie koniec, przynajmniej u mnie ;)
Kto się cieszy ze mną ?
Taaa szkoda że koniec mangi tak świetnej ale super mega odajzdowo że się skończyło to zwycięstwem NaruHina noi może Kisiel zrobi (póżniej coś w stylu dragon Ball Z lu Dragon Ball GT) czyli Naruto dalej jako główny bohater ale tym razem z żoną i dziećmi :) fajnie by było :) CO DO CHAPA TO OBY TAK DALEJ
OdpowiedzUsuńnum trochę szkoda że koniec :c nie mogę się już doczekać filmu *O* a i rozdzialik zajefajny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D hmm kiedy dojdzie między nami do czegoś więcej? ;>
OdpowiedzUsuń*nimi
UsuńTo by było trochę za szybko nie uważasz :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że Sasuke drąży skałę. Wątek ciekawy i masz w nim spore pole do popisu, dlatego liczę, że w dalszym ciągu będzie przyciągał uwagę:) Naruto i Hinata razem, ale nie spiesz się zanadto z ich pierwszy razem itp. Niech ten związek sobie spokojnie dojrzewa. Bardzo jestem ciekawy, jak u Ciebie rodzice Hinaty zareagują na Uzumakiego. Może być naprawdę interesujące. Czekam z utęsknieniem na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i oczywiście życzę weny :)