Kolejne zajęcia dobiegły końca. Straszna nuda. Naruto
opuścił budynek z westchnieniem ulgi. Dobre chociaż było to, że profesor Yamato potrafił tak dobrze wszystko
wytłumaczyć, że nawet on coś skapował. Tylko dlatego jeszcze trzyma się na tych
studiach. Naprawdę mało co rozumie z długich, podręcznikowych formułek.
Nagle jego uwagę przykuł dźwięk, który usłyszał kilka godzin
wcześniej.
- Co to do cholery ?
Tajemnica szybko się wyjaśniła. Kilka metrów dalej za gmachem
siedział średniej wielkości rudy pies. Był dosyć chudy, miał długie, szpiczaste
uszy i długi ogon.
- O, cześć mały ! To ty tak skamlesz.
Pies na widok Naruto zaczął warczeć, podbiegł i ugryzł go w nogawkę
spodni.
- Kurwa mać – wymsknęło mu się – puszczaj głupku !!!
Kundel puścił, ale warczenie było coraz głośniejsze, a jego
ogon latał w tę i z powrotem z dużą szybkością.
- No dobra, dobra. Przyjaźnie nastawiony to ty nie jesteś.
Już ci daje spokój.
Szybko się wycofał.
Lecz w pośpiechu nie zauważył spokojnie idącego przechodnia i wpadł na
niego. Obaj upadli na chodnik.
- Ach ! Naruto jak ty chodzisz ?
- Och to ty Sai. Sorry nie zauważyłem cię.
- Nic nie szkodzi. Co ci się stało ? – spytał spokojnie Sai
patrząc na rozszarpaną nogawkę przyjaciela.
- Miałem spotkanie z dziewięcioogoniastą bestią.
- Że co ?
- A nie ważne. Jakiś agresywny kundel się przyczepił. Też
skończyłeś zajęcia ?
- Tak, idę do domu. A ty ?
- Jeszcze nie. Poczekam na Sasuke i idziemy na zajęcia w
dojo. Wreszcie jakaś rozrywka.
- Poczekam z tobą i tak nie chce mi się tam wracać.
Sai podobnie ja Naruto wychował się bez rodziców. W wieku
ośmu lat został przygarnięty przez
jakiegoś starszego, dalekiego krewnego o
imieniu Danzo. Chłopak nie miał przy nim lekko. Staruszek lubił dyscyplinę i
był bardzo surowy. Przez niego dom nigdy nie kojarzył mu się z czymś dobrym. Sai przez te wszystkie doświadczenia
praktycznie wyzbył się emocji. Dzięki temu było mu lżej to znosić. Przynajmniej
tak mu się wydawało dopóki nie poznał Naruto. Dzięki tej znajomości jak to on
ujmuję znowu zaczął czuć i nie jest sam.
- Hej siema chłopaki !!!
Z daleka nasza dwójka zobaczyła nadchodzących Kibe i Shino.
Obok Kiby jak zwykle kroczył piesek Akamaru. Oboje byli praktycznie
nierozłączni.
- O nie. Na dzisiaj mam dosyć wszystkich psów – powiedział blondyn
z naburmuszoną miną.
- A niech zgadne, czekasz na Sasuke, co nie ?
- A nawet jeśli to co ?
- Nic. Straszne z was papuszki nierozłączki. – rzekł z
kpiącym uśmiechem Kiba.
- Znowu zaczynasz ?! Zrozum, że to nikogo nie śmieszy ! Nie
jesteśmy gejami do cholery ! Te żarty są na poziomie podstawówki ! – krzyknął wściekły
Naruto.
- Zgadzam się z nim. Ośmieszasz się lekko Kiba. – pierwszy raz
odezwał się Shino.
- No co ? Nie mów że czasem na to nie wygląda ? Założę się
są nawet razem w pokoju. – mówił dalej Kiba
- Mylisz się. Mieszkamy sami w pokojach.
- A w zasadzie dlaczego ? – spytał Shino poprawiając swoje
ciemne okulary.
- No… no bo… - jąkał się Naruto myśląc nad jakimś kłamstwem.
- Bo boi się mojego węża. – za grupką jak z pod ziemi wyrósł
Uchiha.
- Co … co ty w ogóle gadasz ! Ja…ja wcale nie boje się tego
cholernego gada !!!
- Łał ! Pozwalają ci trzymać go w akademiku ? – spytał Sai,
ignorując zdenerwowanego przyjaciela.
- Najpierw nie, ale za dopłatą pozwolili na „specjalnego
lokatora”. Dobra dość pogaduszek. Idziemy Naruto. – Sasuke zaczął się oddalać.
- Do zobaczenia chłopaki ! – krzyknął uśmiechnięty Naruto
biegnąc za Uchihą – Spieszę się by skopać mu tyłek na treningu.
- Ale oni razem….
- Błagam Kiba skończ z tym !!! – krzyknęli Shino i Sai
jednocześnie.
***
Po długim dniu Naruto padł jak długi na swoje łóżko. Właśnie
zastanawiał się czy po prostu nie zasnąć w ubraniu, gdy po raz trzeci tego dnia
usłyszał dziwny dźwięk.
- Nie, to niemożliwe. – zeskoczył z łóżka i wyjrzał przez
okno.
A jednak możliwe. Na dole pod oknem, na trawie siedział
dobrze znany blondynowi rudy pies.
- Co ten kundel tu robi ? – przez chwilę się wahał, ale w
końcu zbiegł na dół i wyszedł na zewnątrz.
Ostrożnie i wolno przybliżył się do psa, jednak ten tylko
patrzył na niego spokojnie.
- To na pewno ty ? Trochę za spokojny jesteś – pies w odpowiedzi wydał krótkie warknięcie. –
A jednak to ty. Co ty tu robisz ? Szedłeś za mną czy co ? – spytał, pochylił
się i podrapał psa za uchem. Co dziwne czworonóg był z tego zadowolony.
- Uff, nie ugryzłeś mnie, nie jesteś taki zły – wtedy chłopak
zauważył wystające kości psiaka – Rany, musisz być głodny. Chodź, coś się
znajdzie. – ruszył w kierunku drzwi z psiakiem przy nodze.
Naruto myślał, że o tej porze już wszyscy powinni być u
siebie, ale jednak nie.
- Och, Naruto-kun – pisnęła zaskoczona Hinata. Siedziała
sama przy stole z kubkiem herbaty. Na widok blondyna wstała i automatycznie
zaczerwieniła się.
- Hej, Hinatka, znalazłoby się coś w lodówce dla mojego
znajomego ?
- Twojego znajomego ? – i wtedy dostrzegła rudą bestię przy
wejściu – Ojej, skąd on się tu wziął ?
- Ach, dziwne ale cały dzień się na niego natykam, chyba za
mną przyszedł – rzekł i wyjął z lodówki szynkę i trochę kiełbasy. Wrzucił to do
miski i postawił na ziemi – Jedz mały.
Kundel z szybko merdającym ogonem zaczął jeść.
- Och, biedactwo musiał być głodny – powiedziała Hinata –
Ale co teraz z nim będzie ?
- Cóż, chyba nie mam wyboru. Gdybym go oddał do schroniska
pewnie by go uśpili, a jak wyrzucę to umrze z głody czy z zimna. Zostanie ze mną.
- Ale nie wolno tu trzymać zwierząt. Co jeśli cię stąd
wyrzucą ? – zmartwiła się dziewczyna głaszcząc psa po głowie.
- Jeśli Sasuke może trzymać tego upiornego gada, to ja mogę
trzymać psa. Zresztą jeśli nie będzie zbytnio hałasować to nikt się nie dowie.
Chyba nikomu nie powiesz, prawda ? – spytał Naruto patrząc Hinacie w oczy. – To
będzie nasza tajemnica.
Pod wpływem spojrzenia niesamowicie błękitnych oczu,
rumieniec na twarzy dziewczyny zmienił odcień na intensywniejszy.
- Nie, nie, nikomu nie powiem – powiedziała szybko,
odwracając wzrok.
- Treningu taijutsu jutro nie ma, więc pójdę kupić mu parę
rzeczy po zajęciach. Pójdziesz ze mną ? Szczerze oprócz miski i żarcia nie wiem
co mu potrzebne.
- Ach ja… to znaczy … - „spokojnie Hinata spokojnie” mówiła
do siebie w myślach – Ja … chętnie, to znaczy… tak oczywiście. – udało się jej wykrztusić.
- Super, wielkie dzięki – rzekł posyłając jej swój firmowy
uśmiech.
- A jak go nazwiesz ? – spytała lekko speszona.
- Hmm… - zaczął się zastanawiać. . Imiona Burek itd. nie
pasowały i były zbyt powszechne. To musiało być oryginalne. Właściwie gdy go zobaczył pod oknem, miał
ochotę znów krzyknąć przekleństwo, ale to raczej nie najlepsze imię dla psa. „Kurwa
mać”. Kto to słyszał. Chyba, że…. – Wiem. Kurama – Wystarczyło dwie literki
usunąć.
- Kurama ? Nie słyszałam takiego imienia.
- I to chodzi. Jedyne w swoim rodzaju i chyba mu się podoba –
powiedział widząc wesoło merdającego psa – Ale on ma pare w tym machaniu
ogonem. Wydaje się jakby miał ich z dziewięć. Skończył już. Chyba się najadłeś.
Hinata nadal głaskała psa podczas gdy Naruto mył miskę.
- Lubi cię. Mnie trochę mniej, zniszczył mi spodnie –
zażartował – Widzimy się jutro po zajęciach? Serio potrzebuję pomocy, nawet nie
wiem gdzie jest zoologiczny .
- Do..dobrze
Chłopak już stał przy drzwiach, ale postanowił jeszcze o coś
spytać.
- Hinata, dobrze się czujesz ?
- T…tak, czemu pytasz ? – spytała zdziwiona.
- Jesteś bardzo czerwona. Myślałem, że może masz gorączkę.
- Nie, nie, nie, nic mi nie jest, czuje się dobrze. – powiedziała
szybko, nerwowo gestykulując.
- To dobrze. Martwiłem się. To do jutra. Dobranoc. – razem z
Kuramą opuścili kuchnię.
Granatowowłosa jeszcze prze chwilę stała jak wmurowana w
ziemię, a w jej głowie dźwięczało zdanie. „Martwił się o mnie”.
***
Po otrząśnięciu Hinata ruszyła w stronę swojego pokoju na
parterze, gdy zobaczyła, że ktoś stoi pod jej drzwiami.
-
Sakura-san ?
- Och, Hinata. Hej. Możemy pogadać ?
- Oczywiście, wchodź.
Obie weszły do pokoju i usiadły na łóżku granatowowłosej.
- Coś ci się stało ? – spytała Sakura, gdyż na twarz Hinaty
dopiero odzyskiwała normalną barwę.
- Przed chwilą rozmawiałam z Naruto-kun w kuchni.
- Aaaaaa i wszystko jasne. A o czym ? – spytała zaciekawiona
-A nic ważnego, naprawdę. Poprosił mnie bym pomogła mu jutro…
coś kupić. – odpowiedziała pokrętnie pamiętając o zachowaniu „ich” tajemnicy.
- Hinata ! Chcesz powiedzieć, że idziecie na randkę ?
- Nie ! To nie tak ! To nie randka. Po prostu pomoc –
krzyknęła zaskoczona.
- Sam cię poprosił byś z nim poszła ? – Hinata przytaknęła
– To w takim razie randka. I w dodatku macie jakąś tajemnicę. – Sakura mówiła
dalej widząc, że przyjaciółka chce zaprzeczyć – Przecież widzę, że pokrętnie
odpowiadasz. Ale to dobrze. Zbliżasz się do niego.
- To o czym chciałaś porozmawiać ? – spytała chcąc zmienić
temat.
- Właściwie to ja w tej sprawie. Mam pewien pomysł.
- A..a jaki ? – spytała z lekką obawą.
- Wiesz, że Neji, Lee, Tenten, Sasuke i Naruto chodzą cztery
razy w tygodniu na zajęcia taijutsu, prawda ? Sasuke i Naruto w jednej grupie,
a pozostała trójka w innej.
- No tak wiem.
- Hinata, my też się zapiszmy.
- Że co ? Sakura-san ja nie dam rady. Taijutsu ? To nie dla
mnie. Tylko się zbłaźnię.
- Dużo o tym myślałam. Ja już postanowiłam. Na pewno to
zrobię. Mam nadzieję, że w ten sposób zbliżę się do Sasuke-kun. A przy okazji
wyładuję się na kimś – cicho zachichotała – Ale możemy upiec dwie pieczenie
przy jednym ogniu. Zapisz się ze mną. Nie będzie tak źle. I będziemy blisko
nich.
- Ale … ale ja się do tego nie nadaję.
- A skąd wiesz ? Przecież mamy się tam uczyć. Ja też nie mam
na to ochoty. Medycyna zajmuję prawie cały mój czas, ale dla miłości trzeba się
poświęcić.
- Ja … chyba nie mogę. – rzekła nerwowo bawiąc się palcami.
- Hinata, spójrz na mnie – powiedziała różowowłosa z powagą –
nie pozwól abyś przez swoją nieśmiałość i kompleksy go straciła.
- Sakura-san – wykrztusiła zaskoczona.
- Obserwuję to od lat. Zawsze przy nim jesteś nerwowa i
ledwo mówisz pełnymi zdaniami. I jeszcze czerwienisz się jak piwonia. Pamiętam
nawet jak raz zemdlałaś, ale to była dawno temu. Jeśli tak dalej będzie to go
stracisz. Zamiast się przybliżać, oddalasz się. Jak los daje ci szansę to nie
waż się jej stracić. Pokaż temu głąbowi jaki ma obok skarb.
Rzeczywiście. Kiedyś nawet nie potrafiła normalnie o nim
mówić. Nikomu nie mówiła o swoim uczuciu. Myślała, że nikt o tym nie wie, ale
to było zbyt widoczne. Sakura szybko od niej to wyciągnęła i po latach rozmowa
z nią o jej uczuciach do blondyna nie była aż tak trudna jak wcześniej.
Praktycznie to tak naprawdę każdy o tym wiedział oprócz samego
zainteresowanego.
- Ma rację – mówiła do siebie w myślach – Ile to się ciągnie
? Boże, chyba od podstawówki. I nie posunęłam się ani o krok do pokonania
nieśmiałości. Już i tak po takim czasie, w którym się znamy, uważa mnie pewnie za
dziwną i bojaźliwą. Gorzej nie będzie.
- Zapiszę się z tobą.
- Naprawdę ? Fantastycznie. Brawo, tak trzymać. Zapytaj
jutro Naruto na tym waszym „spotkaniu” jakie są formalności i tak dalej, ok ?
- Dobrze, zapytam.
- Aha i jeszcze jedno. Mogłabyś nic nie mówić o tym Ino ?
Oczywiście wiadome było, że Sakura nie chce aby blondynka
wpadła na ten sam pomysł i również próbowała zbliżyć się do Sasuke.
- Nie martw się, nie powiem.
- Dzięki, to pa. Dobranoc.
- Dobranoc.
Po tym jak Sakura wyszła, Hinata jeszcze długo leżała na
łóżku zastanawiając się co przyniesie jej ta decyzja i czy na pewno jej
sprosta.